- Strona główna
- La Rambla
La Rambla
Witaj na La Rambla
Witamy na La Rambla, gdzie dyskusje toczą się całą dobę! La Rambla to dział stworzony specjalnie dla zarejestrowanych Użytkowników FCBarca.com. Zapraszamy do rejestracji oraz dyskusji nie tylko o Barcelonie i nie tylko o piłce nożnej. W tym dziale obowiązuje regulamin serwisu FCBarca.com, który znajdziecie tutaj.
La Rambla
Online: 478 Culés
Gorące dyskusje
Ojciec5tkidzieci
22
https://twitter.com/Gosc_RadiaZET/status/1864601267714085264Tak jak rzadko zgadzam się z... » Czytaj dalej
43 odpowiedzi
Culer9002
0
Opinia?... » Czytaj dalej
28 odpowiedzi
kamyk_23
3
Brawa dla Konfederacji za obronę immunitetu Ziobry!!!A wy się dziwicie, że ja ich tak... » Czytaj dalej
18 odpowiedzi
Media
Sonda
Czy zmiana formatu Ligi Mistrzów zmniejszyła jej atrakcyjność?
Komunikat
Polecający
Ładowanie...
Historia komentarza
Ładowanie...
Online: 478 Culés
14
Otyłość w Polsce:
Wspólne Centrum Badawcze i Komisja Europejska opublikowały niepokojący raport. Dotyczy on otyłości wśród dzieci i wynika z niego, że sytuacja polskich maluchów
należy do najgorszych w Europie.
Mapa raportu pokazuje ogromną skalę problemu. Otyłość lub nadwaga dotyka 31-35 proc. małych Polaków do 11. roku życia. Średnio co trzecie dziecko oprócz plecaka "nosi" w szkole podstawowej dodatkowe kilogramy. To stawia nas w jednym rzędzie z Bułgarią, Rumunią, Węgrami, Chorwacją, a także Włochami czy Hiszpanią. Gorzej wypadają jedynie Grecja i Cypr.
Dodam jeszcze, że w przypadku niektórych dzieci mówimy wręcz o stanie przedcukrzycowym. To jest jakiś dramat, że dzieciaki, które w sposób naturalny powinny być aktywne fizycznie, ruchliwe, przypominają fizycznością leniwych 40-latków. Na ale widać, że do przesuwania kciuka po ekranie kondycja nie jest potrzebna.
Pytanie tylko jak to świadczy o rodzicach tych dzieci?
42
@Comentateiro co to za body shaming?
Moje ciało - moja forteca, body positive, 50 kg nadwagi to nic złego, szowinizm, LGBTQ+, rasizm i te sprawy
23
@Comentateiro wydaje mi się, że 90% problemu otyłości w Polsce zawdzięczamy @jowita
9
@Comentateiro o państwie. Można się śmiać z Lewicy Razem, bo sam ich nie lubię, ale ich pomysł z refundowanymi obiadami był bardzo dobry. Rodzice dają obecnie kieszonkowe, by ich dziecko sobie coś kupiło i kończy się to fast foodem czy śmieciowym jedzeniem z Żabek. Zapewnienie normalnych posiłków w szkole w dobie, gdy rodzice wiecznie nie mają czasu, to jedyne sensowne posunięcie.
3
@Nightraider Ta kasa od rodziców dla dzieciaków to najpewniej przekąska, deserek lub inny syf zamiast wartościowego obiadu.
Nie pomagają nawyki wyniesione z domu, czyli obiadki w KFC czy pizze i inne takie. To już w coraz mniejszym stopniu pokolenie rodziców (szczególnie mam) gotujących obiadki domowe.
2
@Comentateiro Dobrze, że ja jestem fit bestią
3
@Comentateiro dlatego winię już państwo. W czasach gdy oboje rodziców podejmuje aktywność zawodową i na ogół to się potrafi przełożyć na brak czasu dla pociechy oraz niektórych dawnych ról typu gotowanie, państwo powinno zadbać o to by dziecko nie popadło w złe nawyki. Może i szkoła nie nauczy gotować, prasować czy prać, ale powinna edukować o odżywianiu, bo pobieżne omówienie tego na jakiejś przyrodzie nic nie da. A najlepiej to zrobić zapewniając zdrowy i darmowy posiłek.
2
@Comentateiro mój brzuch moja sprawa!
Wolny brzuch!
10
@okiemtypera_lucaxx95 body positive dotyczy głównie kobiet i innych zdefiniowanych wbrew nauce płci
0
@barcelonaLM w większości przypadków pewnie tak, ale przyzwyczajajmy się do normalizowania wszystkiego co niezdrowe, złe i szkodliwe dla zdrowia.
0
@Prorokk Ale potem leczenie jest za kasę społeczną.
Wolne leczenie za własne pieniądze!
5
@Comentateiro o rodzicach dzieci to jedno, ale drugie to:
- nieatrakcyjny wf w szkole, który dzieci stresuje, szczególnie dziewczynki
- też wpływ rówieśników: śmieją się, że ktoś jest spocony, że ma takie a nie inne majtki etc
- zakaz gry w piłkę na podwórkach
- zakaz wchodzenia na boiska szkolne i place zabaw poza lekcjami
- duże opłaty za zajęcia sportowe (nie każdego stać)
I pewnie wiele innych przykładów składających na to by się znalazło…
1
@Comentateiro ok, ale wtedy
Stop skladkom zdrowotnym.
Płacę więc się leczę
1
@Comentateiro Słuszna uwaga!
Każdy jakoś negatywnie przyczynia się do złego stanu zdrowia, jest garstka ludzi, którzy ani nie jedzą cukru, ani nie żywią się w marketach i fastfoodach, ani nie palą papierosów, ani nie piją alkoholu, ani mało się ruszają... Każdy coś takiego ma
A więc każdy niech płaci za swoje leczenie, niech każdy pokrywa swój własny rachunek
2
@Comentateiro 30,czy nawet 20 lat temu jak sobie przypomnę to wkoło każdego bloku pełno dzieci, bawią się skaczą, w piłkę grają.
A teraz w tych miejscach albo nowe bloki, sklepy, parkingi, wszystko zabetonowane.
6
@July_6_BcN No niby tak, ale:
- jak ktoś lubi sport, WF mu w szkole nie uwiera
- dziewczyny od zawsze mnożyły powody by nie ćwiczyć
- w Poznaniu boisk dostępnych dla dzieci jest zatrzęsienie, jak kogoś brakuje to raczej dzieci
- to ostatnie w niektórych sportach, to faktycznie problem, ale nie zawsze trzeba jeździć konno czy grać w tenisa
0
@Prorokk Kategorycznie nie - płacisz składki, ale to nie upoważnia Cię do świadomego narażania zdrowia na szwank.
Płacisz, ok, to niech Cię leczą do wysokości Twojej składki, skoro żyjesz bezmyślnie.
0
@Prorokk Masz rację, co do tych skaczących dzieci. Dzisiaj skaczą na ekranie grają na Playstation
3
@Comentateiro to świadczy wyłącznie dobrze o naszym państwie, że dobrze się nam żyje. W afryce bieda to i problemu otyłości nie ma. Jest kasa -> jest co jeść -> dupa rośnie.
Przykład? Proszę bardzo.
@Luciano99 dobrze zarabia - @jowita ma co jeść.
2
@Comentateiro no tak, ale:
- nie każdy lubi sport i nie każdy lubi każdy sport
- wfistki wyżywające się na dziewczynach nie zachęcają, by nie szukały wymówek
- Poznań to nie cała Polska
3
@Kgorecki2500 kącik kucharski rządzi xd
2
@July_6_BcN No tak, ale:
- nie każdy lubi matmę, ale musi ją przeżyć'
- nie wiem czy aż tak można demonizować te wuefistki
- Aktywność to nie tylko sport w placówkach, ale spacery, jogging, gimnastyka, więc dla chcącego nic trudnego, ale jak nikt nie uczy dzieci aktywności w domu ...
0
Rodzice którzy zgadzają się na całoroczne zwolnienie z WF dziecka które poza szkołą się nie rusza jest tak samo krzywdzące jak branie je na co drugi obiad do Maca. Kompletnie sobie nie wyobrażam takiego podejścia, gdy będę rodzicem będę od małego zachęcał je do ruchu i zdrowej diety dając dobry przykład
2
@Comentateiro brak świadomości wśród rodziców przede wszystkim. Od noworodka musiki, soczki, jogurciko, gerberki, a to wszystko napakowane cukrem po brzegi. Później jeszcze czekoladki, wafelki, cukierki itp zamiast normalnie dziecko nakarmić.
1
@Comentateiro Nie byłeś nigdy dziewczyną mającą niewyżytą wfistkę, która swobodnie mówi Ci, że jesteś beznadziejna i najgorsza bo nie wyszedł Ci serw w siatkówkę…
2
@Comentateiro nie dziwię się, tak grubych dzieci to ja dawno nie widziałem. Raz się pokusiłem o komentarz, żeby grubas się na mnie nie pchał w kolejce w sklepie - się rozpłakał. Powiedziałem mu, że nie ma co płakać tylko niech zacznie biegać za piłką z dzieciakami i jeść mniej. I wtedy wyszła jego matka-ogr. W skrócie, "on się taki urodził". Mhm.
1
@Comentateiro w przyszłe Halloween będę rozdawać ulotki fit zamiast cukierków. Ciekawe ile pasty do zębów są w stanie wycisnąć mi na drzwi xD
1
@Comentateiro Bardzo źle świadczy. Na codzień spotykam się ze straszną ignorancją odnośnie żywienia maluchów. Rodzice faszerują dzieci słodzonymi przetworzonymi gownami, słodzonymi napojami i myślą, że to się nie odbije na ich zdrowiu. Nie pomagają babcie i dziadkowie futrujacy swoje wnuki. Tutaj troszkę to rozumiem bo pewnie w pamięci mają czasy gdzie niczego nie było, a teraz jest i trzeba korzystać bo nigdy nie wiadomo. Z wielką przykrością widzę dzieci zdyszane po krótkiej zabawie na placu zabaw i rodziców, którzy proszą żeby usiedli i napili się czegoś i odpoczęli (często podają kolorowy dziadowski napój z tona cukru). W rodzinie i wśród znajomych też zdarzały się dziwne reakcje gdy tłumaczyłem, że nasze dzieci słodycze jedzą okazjonalnie jak my, piją wodę zamiast soczków i owoce i warzywa. Nie kupuje tłumaczenia, że nie ma się czasu na zrobienie dziecku czy jego edukację w tym zakresie. Dzieciaki uczą się od dorosłych i od siebie trzeba zacząć.
P.s. wszystko jest dla ludzi, ale trzeba mieć umiar
2
@July_6_BcN
"duże opłaty za zajęcia sportowe"
Znam taką zabawę, nie jest specjalnie droga.
Bierzesz stare koło rowerowe (opona na nim niepotrzebna), wyginasz kawałek drutu tak by to koło popychać i biegasz za nim pół dnia.
W czasie gdy ta zabawa była modna nie widziałem w okolicy żadnego grubaska. Intelekt też na tym nie cierpiał bo większość tych którzy tak się bawili wyszła na mądrych i pożytecznych ludzi
2
@pluszek i gdzie te dzieci miałyby z tym kołem latać? Po pokoju 8m2?
U mnie na osiedlu zlikwidowali plac zabaw i boisko na rzecz placu zabaw dla piesków. Nie każdy ma dom z ogrodem, żeby dzieciaki mogły latać po ogrodzie ile wejdzie, a na osiedlach coraz większe restrykcje. Ja się jeszcze wychowywałam na skakaniu przez gumę czy grze w klasy, ale teraz już nawet nie można rysować kredą po betonie…
0
@July_6_BcN
Na moim osiedlu plac dla piesków owszem jest.
Ale są też zrobione w kilku miejscach osiedla całkiem przyzwoite przyrządy do ćwiczeń, oczywiście darmowe.
Pewnego letniego wieczoru, gdy upał już zmalał, wybrałem się w te okolice na spacer. Co zobaczyłem? - 4 raczej pulchne dziewczęta (pewnie około 13-14 lat) siedziały sobie na ławeczkach obok tych przyrządów i były strasznie zajęte wysyłaniem sobie SMSów.
Zabierz dzieciakom telefony - schudną!
1
@Nightraider Tylko nie ma znaczenia czy ono zje obiad, czy kupi coś do jedzenia w sklepie, a to ile zje. Równie dobrze może wyjść że jedząc obiady ktoś może przytyć, a kupując śmieciowe żarcie - schudnąć, często to kwestia indywidualna organizmu, miałem w klasie typa co ciągle kupował śmieciowe żarcie i pił cole, inny gdy mieszkaliśmy w bursie chodził na śniadania, obiady i kolacje, ten pierwszy był chudy jak patyk, drugi spasły jak wieprz, ofc ktoś powie że to dowód anegdotyczny, ale jeszcze raz - tycie to kwestia tego ile jesz, a nie co jesz, a kwestia zdrowotna to inny temat. Jeszcze biorąc pod uwagę to jak ceny rosną, to za te kieszonkowe chyba coraz mniej można kupić. Moim zdaniem najbardziej szkodzi brak ruchu i to jest chyba największy problem, a o WF to chyba już nikt nie pamięta.
4
@Comentateiro Mi się ostatnio nasunęło pytanie czy reklamy fast foodów, słodyczy, czy innych chocapiców nie powinno być taktowane jak reklamy alkoholu i papierosów. Dzieci są strasznie bombardowane reklamami gówno-żarcia i to ma niewątpliwy wpływ na ich postrzeganie jedzenia i tego jakie posiłki są atrakcyjne.
0
@pluszek czyli chcesz w czasach z komputerami i telefonami wychowywać dzieci tak, gdyby tych sprzętów nie było. Powodzenia XD
1
@Bandzior To rzeczywiście bardzo celne pytanie - przecież dzieci nie mają środków obrony przed tym reklamowym atakiem, zatem tutaj żeruje się na ich naiwności i niewiedzy.
0
@July_6_BcN ta śmieją się z wszystkiego. Dobrze że z grubasów się nie śmieją , bo za moich czasów to właśnie ci otyli byli wyśmiewani.
2
@Nightraider @Comentateiro problem w tym, że szkoła wcale nie zapewnia zdrowych posiłków. To są gotowane za groszowe stawki, z kiepskiej jakości składników masówki. Wcale nie lepsze niż fastfoodowa gastronomia. Co "lepsze" większość z nas w domach jada podobnie źle. Po pierwsze dlatego, że dla 5 osobowej rodziny jak w moim przypadku, samo wyżywienie z rozsądnej jakości składników to 50% kasy zarabianej przez oboje rodziców. Gdyby chcieć żywić się zdrowo, ekologicznie to oprócz czasu, wysiłku, trzeba by zainwestować olbrzymią kasę. Zdrowa domowa kuchnia to mit.
Mówiąc wprost, oprócz naszych nawyków decyduje o tym ekonomia.
I po drugie, brak świadomości problemu i faktu że należy coś z tym robić, bo po raz pierwszy od lat, naszą średnia wieku może się obniżyć w następnych pokoleniach. Ruch jest w piramidzie zdrowego żywienia od lat, a tymczasem nie ma wciąż pomysłu jak zachęcić młodzież do ruchu.
0
@July_6_BcN och, to raczej przykład beznadziejnej nauczycielki, która urodziła się trochę za późno by wstąpić do Gestapo, a nie wytłumaczenie niechęci dziewczyn w wieku szkolnym do wf. Ale pytanie jest takie, czy istnieje rodzaj ruchu, wysiłku, który byłby dla dziewcząt w takim wieku formą zabawy, może czym z zakresu ich zainteresowań który by je do ruchu zachęcił. I wierzę że tak. Jakiś taniec, aerobik, pilates, a w młodszym wieku po prostu zabawy ruchowe. Zapewne listę takich aktywności powinny sporządzić kobiety-psychologowie, pamiętając co je same od w-f odrzucało. Jeśli mamy problem, powinniśmy się skupić na rozwiązaniu.
0
@okiemtypera_lucaxx95 Obsesja? Przeciez ten problem wynika z polskiej tradycji jedzenia non stop ultra kalorycznego czerwonego miesa, srednio zdrowej i wysokokalorycznej tradycyjnej diety i non stop poszerzania sie korpo robiacych pitos na chujowym zarciu od zabki po jakies makdolce
1
@July_6_BcN bardziej bym dodal to ze jest coraz mniej miejsc trzecich gdzie dzieci moga poprostu isc i spedzic czas. Nie bez kozery rownlegle rosla suburbanizacja polski i srednia trasa pokonywana do szkoly rosnie (szczegolnie w terenach nieco bardziej wiejskich i malych miastach). Kiedys to bylo naturalne ze dziecko moglo faktycznie z rowiesnikami spedzic czas na jakims placyku, boisku, placu, zabaw, interakcja z takimi miejscami jest z grubsza przypadkowa i istniejace grupy ludzi ktorych takie dziecko znalo naturalnie je przyciagaly (kiedys z wielu powodow lokalne kregi spoleczne byly duzo silniejsze wiec sila rzeczy dziecka znalo inne dzieci w okolicy). Troche sam to zauwazylem na przestrzeni lat jak zmienialem szkoly od dziecka.
1
@AxelF Może bym się z tym zgodził, jednak na przykładzie mojej mamy wiem jak za grosze, można zrobić świetny domowy posiłek. Nawet zakładając, że nie każdy to potrafi, i że składniki na rynku są ograniczonej jakości ze względu na czasy w jakich żyjemy, z pewnością gotując w domu można mieć jedzenie pod kontrolą bardziej niż opierając się na fast foodach, a już na pewno można wyrabiać zdrowe nawyki żywieniowe, typu jabłko zamiast chipsów, czy sok z marchewki zamiast energetyka.
Naprawdę nie wiem jak podłej jakości ziemniaki czy kapusta musiały by być, by przygotowany w oparciu o nie obiad, był tak złej wartości jak pizza, która jest fast foodem.
Oczywiście, że mając więcej kasy, można kupić więcej i lepiej, ale nie przeceniałbym tego aż tak bardzo. Chyba, że mówimy o naprawdę biednej rodzinie.
1
@Comentateiro "pewnością gotując w domu można mieć jedzenie pod kontrolą bardziej niż opierając się na fast foodach"
To jest teza z którą się nie da dyskutować, bo jest całkowicie prawdziwa. Tylko opiera się na założeniu że to jedyną alternatywa.
Nie jadam niemal fastfoodów, sporadycznie, raz na długie miesiące. Jadamy głównie jednak domowe jedzenie choćby z powodów finansowych. Tylko tak, wychodzę z domu o 6, wracam o 18. Żona pracuje blisko więc jest szybciej, ale wszystkie zajęcia dodatkowe dzieci, jakieś integracje, itd zajmują dodatkowe godziny. W zasadzie sam jadam często 2 razy dziennie, rodzina w przelotach. Jedyny posiłek który można by zjeść razem, przesuwa się na godziny, w których się jadąc już nie powinno.
Na prawdę wiele zależy po prostu od stylu życia, czasu i wcale nie fastfoody ale pośpiech mogą być bardziej zabójczy.
Na prawdę zazdroszczę mamy, skoro ogarnia tyle rzeczy, bo musi być cud kobietą, ale my w 2 dorosłych nie mamy czasu by ułożyć jadłospis na tydzień np, zaplanować itd. oczywiście dostrzegam, że pwielu rzeczy można się nauczyć, zorganizować, ale kolejny detal - na końcu się stykacz z gustami 3 pociech i jeśli nie chcesz gotować 4 posiłków, to gotujesz bezpiecznie.
Generalnie większą rolę widzę tu w kontroli sklepów i tego co sprzedają. Polacy jedzą ze względu na cenę w znacznej mierze, kurczaka. Tymczasem to jedyne mięso którego jakość od '89 się drastycznie pogorszyło. W latami 60 gdy kurczak się popularyzował jako baza dań w USA, przeciętny ważył 900 g i rozl do tego rozmiaru 1,5 roku. Dziś marketowe ważą po 1600-1800 g i dorastają do tego wieku w 6 tygodni. U nas jest tak samo. Spora część problemu, pochodzi od tego co jemy a nie od tego gdzie jemy. Dobre restauracje mogą narzucić dostawcom jakość lub ich selekcjonować. Przeciętny Kowalski jest skazany na markety.
Gdyby narzucić wyśrubowane normy jakości, wszystkich tych ulepszaczy, może okazałoby się że chłopców z piersiami w wieku 10 lat jest mniej.
1
@AxelF To już niestety aspekt, którego nie ominiemy - bo często jesteśmy więźniami naszej pracy, narzucającej nam godziny urzędowania, kiedy jesteśmy wyłączeni z życia domowego. I tym trudniej zadbać o nasze pociechy.
Nie wierzę w zadbanie o normy jakości w dobie kultu pieniądza. Mam wrażenie, ze gdyby dało się więcej zarobić na dosypywaniu gwoździ do żarcia, to producenci by to klepnęli. Chciwość napędza zachodnie społeczeństwo, a nie wartości.
Zatem wracamy do ruchu. Na dzieci tak naprawdę nieco lepsze czy gorsze jedzenie nie powinno mieć wielkiego wpływu, to jeszcze nie ten etap życia, żeby liczyć kalorie, ale wszystko pod warunkiem, że dzieci żyją jak dzieci, czyli są żywotne i dużo się ruszają. Nie wiem czy podstawowy problem nie tkwi w tym, że wiele dzieci prowadzi typ życia jak 50-latek z pracą biurową.
To w dawniejszych czasach było niewyobrażalne.
Kiedyś za karę zostawało się w domu, teraz za karę wygania się niektóre dzieci na dwór. Przynamniej część z nich tak to traktuje.
1
@Comentateiro to akurat prawda. O ile moja 4 latka i 9 latek biegają i mają siłownie w domu, żeby spalać nadmiar energii, tak 13 latek żeby miał ruch to trzeba go wykopać z domu z psem. Choć jego kolega z klasy robi dziennie z 60 km rowerem to jak raz pojechali razem, to się nie dziwię że do jednośladów stracił zapał:)