Jak radzą sobie niedawne cele transferowe Barcelony?

Michał Gajdek

8 grudnia 2023, 10:05

30 komentarzy

Fot. Getty Images

Już za kilka tygodni rozpocznie się kolejne okienko transferowe. Jak to zwykle bywa, z FC Barceloną łączone będzie sporo grono piłkarzy, z których oczywiście zdecydowana większość nie trafi do stolicy Katalonii. Niekiedy wywołuje to negatywne reakcje kibiców, którzy uważają, że klub przegapił szansę na poważne wzmocnienie składu.

Z tego względu, przyjrzeliśmy się sytuacji niedoszłych piłkarzy Barcelony, którzy wzbudzali największe emocje podczas ostatniego, letniego okienka transferowego. Sprawdziliśmy, jak radzą sobie w nowym sezonie na ponad trzy miesiące po jego rozpoczęciu.

Prawy obrońca

Właściwie od początku okienka transferowego jasne było, że FC Barcelona sprowadzi prawego obrońcę. Choć dyrekcja sportowa postawiła ostatecznie na wypożyczenie João Cancelo, to przez długi czas mówiło się o wzmocnieniu tej pozycji jednym z zawodników młodego pokolenia.

Pierwszym z kandydatów, którego kandydaturę miał forsować sam świeżo upieczony dyrektor sportowy klubu, Deco, był Ivan Fresneda. Ostatecznie, zawodnik rzeczywiście opuścił Real Valladolid, jednak przeniósł się do portugalskiego Sportingu za kwotę 9 milionów euro, 3 milionów zmiennych oraz 10% od następnego transferu.

Młody piłkarz na razie nie przebił się w lidze portugalskiej. Fresneda niedawno doznał kontuzji barku, która pozbawi go możliwości gry przez około trzy miesiące, lecz wcześniej zagrał zaledwie 5 minut w meczu z Bragą. Do tego dołożył 45 minut w Pucharze Portugalii oraz 114 minut w Lidze Europy. Na chwilę obecną ma on zatem na koncie 164 minuty w barwach swojego nowego klubu. 

Alternatywą dla niego, choć raczej głównie wśród kibiców, stanowił Arnau Martínez. Były zawodnik La Masii był łączony z klubami takimi jak Atlético Madryt, a ostatnio Bayern Monachium, ale póki co pozostał w Gironie.

Choć w pewnym momencie wydawało się, że stracił on miejsce w składzie Míchela (w czterech kolejnych meczach ligowych zagrał łącznie zaledwie 52 minuty), to ostatecznie wrócił do łask. Na chwilę obecną wystąpił w 10 spotkaniach LaLigi, notując dwie asysty w 709 minut. Do tego należy dołożyć dwa starcia Pucharu Króla, w tym wczorajsze, w którym Girona pokonała 5:2 czwartoligową Orihuelę. Już w najbliższy weekend, Arnau zawita zaś na Stadion Olimpijski w Barcelonie.

Defensywny pomocnik

Odejście Sergio Busquetsa sprawiło, że FC Barcelona musiała ruszyć na rynek transferowy w poszukiwaniu defensywnego pomocnika. Ostatecznie do klubu trafił Oriol Romeu za 3,4 miliona euro. Wcześniej jednak, w mediach przewijało się sporo innych nazwisk.

Największy konsensus wśród kibiców budził bodaj Marcelo Brozović, który finalnie trafił do Al-Nassr za kwotę 18 milionów euro. Chorwat regularnie występuje w lidze saudyjskiej, zaliczając 992 minuty w 12 meczach i notując 2 asysty. Do tego należy dołożyć cztery spotkania w azjatyckiej Lidze Mistrzów, w których dołożył jedną asystę. Zespół, w którym Brozović występuje między innymi wraz z Aymerikiem Laporte, Sadio Mane, Seko Fofaną, Taliscą, Alexem Tellesem oraz oczywiście Cristiano Ronaldo zajmuje obecnie drugie miejsce w lidze, a ostatnio poniósł dotkliwą porażkę 0:3 z Al-Hilal.

Wśród innych opcji pojawiało się nazwisko innego piłkarza z ligi włoskiej, Sofyana Amrabata. Marokańczyk był łączony z Barceloną już zeszłej zimy, a ostatecznie rzeczywiście opuścił Serie A, przenosząc się na wypożyczenie do Manchesteru United za kwotę 9 milionów euro. Były gracz Fiorentiny w Premier League radzi sobie póki co w kratkę: rozegrał 8 spotkań, w których przebywał na boisku 431 minut. Do tego należy doliczyć 236 minut w Lidze Mistrzów, a także 105 minut w Pucharze Ligi. Ostatnio rozegrał świetne spotkanie, powstrzymując naszpikowaną drogimi zawodnikami pomoc Chelsea, lecz jeszcze w zeszłym tygodniu pojawiały się informacje, że Manchester nie jest zadowolony z jego postawy i może ruszyć po innego defensywnego pomocnika jeszcze w zimę.

Wreszcie, wśród kibiców nie brakowało także zwolenników innego podejścia, czyli sprowadzenia młodego talentu. Konkretnie, chodziło o zawodnika urugwajskiego Liverpoolu, Fabricio Díaza. Ostatecznie piłkarz rzeczywiście zmienił klub, jednak nie trafił do Europy, a do... katarskiego Al Gharafa, które zapłaciło ok. 6 milionów euro.

Świeżo upieczony mistrz świata do lat 20 póki co nie podbił Zatoki Perskiej. Spośród siedmiu spotkań po transferze, wystąpił on w pięciu, notując jednak łącznie zaledwie 170 minut. Dodatkowo, w trzech ostatnich meczach pojawił się na boisku na łącznie 2 minuty. Na chwilę obecną ważą się losy jego powołania na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

Bonus

Bodaj największe emocje wśród niedoszłych transferów wzbudził jednak Arda Güler. Nie ma się co dziwić: wydawało się, że młody Turek jest już jedną nogą w Barcelonie, a ostatecznie trafił jednak do Realu MadrytKrólewscy zapłacili za zawodnika 20 milionów euro kwoty stałej plus 10 milionów euro zmiennych, a Fenerbahçe będzie miało zagwarantowane 20% z przyszłej sprzedaży. Media podawały również informacje o znacznej prowizji dla jego ojca.

Choć Turek zbiera bardzo pozytywne recenzje za postawę na treningach, to na chwilę obecną młody zawodnik nie zadebiutował jeszcze w swoim nowym zespole. Można było natrafić na informacje, że do Madrytu trafił już kontuzjowany, a od tego momentu łapie kolejne urazy - aktualnie ma problem związany z mięśniem czworogłowym uda, a do gry powinien wrócić w najbliższych tygodniach.

Podsumowanie

Choć w przypadku niemal wszystkich powyższych zawodników można się było spotkać z rozżaleniem kibiców po tym, jak nie trafiali do Barcelony, to na chwilę obecną trudno stwierdzić, aby klub popełnił epokowy błąd. Znamienna jest zwłaszcza sytuacja młodych talentów łączonych z Blaugraną w ostatnim okienku transferowym: póki co żaden z nich nie podbił swojego nowego zespołu. Oczywiście, w przypadku części z nich uniemożliwiły to urazy, a ponadto należy pamiętać, że zawodnicy ci mają przed sobą jeszcze całe kariery i mogą wyrosnąć na świetnych piłkarzy. Na chwilę obecną widać jednak, że zwłaszcza kibice, którzy oczekują natychmiastowych rezultatów jeżeli chodzi o wzmocnienie jakości zespołu, niekoniecznie powinni załamywać ręce nad każdym wonderkidem, który ostatecznie drogę nieprzebiegającą przez Katalonię. Oczekiwane efekty z reguły nie nadchodzą od razu po zmianie klubu w tak młodym wieku - warto o tym pamiętać również po transferze Vitora Roque. 

 

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Panie Michale pierwszy pański artykuł nic nie wnoszący. A szkoda

@Midast Przyjmuję, natomiast dla mnie jednak wnosi - pamiętam jakie tutaj było rozdzieranie szat, gdy Barca nie sprowadziła takiego Fresnedy na przykład. A teraz nadchodzi nowe okienko, będą nowe dzieciaki łączone z nami i… nowe lamenty jak wylądują gdzieś indziej ;)

@Midast Dlaczego nie wnosi? Mamy jakiś ogląd sytuacji piłkarzy, którzy stanowili gorący temat dyskusji na stronie, którzy mogli trafić do klubu i wiemy mniej więcej jaki byłby z nich pożytek. Choć prawdą jest też, że jeśli nie wypalili w innych klubach, to nie oznacza, że w Barcelonie byłoby podobnie, choć jest bardzo duże prawdopodobieństwo. Ja szczególnie upierałem się przy transferze Martineza, choć kierując się sugestiami @JarekS jeszcze lepszego kandydata widziałem we Frimpongu, choć sam sztab nie był chyba szczególnie zainteresowany.

@michalgajdek nie słuchaj kolesia, pewnie był zwolennikiem ściągnięcia tych niemot a teraz mu głupio że ktoś przypomina :)
« Powrót do wszystkich komentarzy