W kolejce otwierającej sezon FC Barcelona wystawiła drugi najmłodszy skład w lidze. W sobotę średnia wieku jej wyjściowej kadry wyniosła 24 lata i 131 dni. Gdy poprzedni raz Katalończycy podjęli Athletic Club ten sam wskaźnik na koniec meczu liczył 27 lat i 131 dni (+ 12,3%). Pod powierzchowną dla wnikliwego obserwatora rewolucją pokoleniową kryje się rewolucja taktyczna.
Marc Bernal był wyróżniającą się postacią sobotniej wygranej. Prawidłowo ustawiał się w fazie defensywnej. Przegrał tylko trzy pojedynki indywidualne. Do starć z rosłymi rywalami ruszał bez wahania. Podawał z zasięgiem kamery 360°. Po jednym z diagonalnych przerzutów do Balde aż cmoknąłem z uznaniem. Była połowa pierwszej części meczu. Bernal dopiero się rozkręcał.
W 82 minuty wykonał 53 podania. Ich celność wyniosła 96,2% (druga najwyższa w pierwszym składzie), w tym 3/4 przy długich piłkach. Ujrzał słuszną kartkę, to jego jedyny grubszy błąd w meczu. Oglądałem go uważnie i według mnie spisał się w całym występie odpowiedzialnie oraz wystarczająco skutecznie. Nie dodaję „jak na swój wiek” – uważam, że jak na piłkarza I drużyny.
Co na tej pozycji rzadkie u adepta Masii, Bernal dorównywał graczom Bilbao warunkami fizycznymi. Wyrobienie muskulatury przed nim, ale zawziętość, wyskok i zasięg nóg w odbieraniu piłek rywalom ma już teraz. Było dla mnie mało wymierne, że 17-latek wypadł nieźle na tle chaotycznej Valencii. Udany występ przeciwko lepiej zorganizowanej ekipie Valverde robi na mnie większe wrażenie. W sobotę zdał w szkole piłki nożnej wymagający egzamin. Nawet jeśli owacja na stojąco była dla schodzącego z murawy wychowanka na wyrost (miewał błędy w grze obronnej i wzajemnej), to tylko trochę. W zespole gospodarzy przypominającym przez urazy oraz niezrealizowane transfery naprędce pozszywany patchwork Bernal należał do najlepszych na boisku.
Daleko mi do bycia odosobnionym w uznaniu zasług Katalończyka z Bergi. Interesujące wydają mi się płynące w jego stronę komplementy w zestawieniu z powszechnym żalem za İlkayem Gündoğanem. Na pewno zdajecie sobie sprawę, że gdyby ten drugi pozostał w klubie, to zagrałby w Walencji i z Bilbao zamiast Bernala.
Niemiecki pomocnik był najlepszym graczem zeszłego sezonu. Ten sezon skończył się porażką na wszystkich frontach. Trochę mi szkoda jego odejścia, lecz opinie, że dowodzi to kompletnego upadku klubu – mnie nie przekonują.
Symptomy kryzysu FC Barcelony widać w innych obszarach. Narzucanie fatalistycznego tonu z powodu odrzucenia 33-latka wygląda mi na ślepy bieg za liderami opinii w oparach paniki. Ile „Gundo” pograłby w klubie? Rok dłużej. Czy utrzymałby wysoki poziom gry z zeszłych rozgrywek? To sfera spekulacji. Ja wątpię.
Zero wspólnego ze spekulacjami ma fakt, że gracz ten był przez Xaviego potężnie eksploatowany. W klubowych rozgrywkach uzbierał 4180 minut, co przekłada się na 46,5 meczu od deski do deski. Do tego rozegrał 15 występów reprezentacyjnych (osiem powyżej 70 min., łącznie: 1166 minut). Odbicie się tego maratonu na jego zdrowiu w nowej kampanii uważam za silnie prawdopodobne.
Mamy też dane z niemieckich boisk. Poza świetnym występem ze Szkocją Gündoğan był podczas mistrzostw Europy słabym elementem swojej drużyny. Przegrał więcej pojedynków z rywalami niż wygrał, a celność jego podań w turnieju wyniosła 86% (w porównaniu do 90,5% w LaLidze). Przeciwko Hiszpanom należał do najsłabszych na boisku. W bezpośrednim starciu: kciuk w górę dla Olmo i kciuk w dół przy graczu z Gelsenkirchen. Jeśli postawę na arenach Euro brać za prognostyk jego dyspozycji w kampanii 2024/25, to „Gundo” wypadł blado.
Sądzę, że ten mecz mógł zmienić ocenę roli İlkaya w dyrekcji katalońskiego klubu. W bezpośrednim zestawieniu z takim piłkarzem jak Rodri dobrze znane mankamenty gry pomocnika z Niemiec zostały uwypuklone. Wokół gracza pozornie w Barçy nietykalnego narosły wątpliwości.
Wolne tempo biegu, opóźniony doskok do bronionego rywala oraz ograniczona konkurencyjność w pojedynkach powietrznych stawiają 33-letniego piłkarza na straconej pozycji nie tylko przy dominatorze środka pola pokroju Rodriego. Zwrotność i siła fizyczna w środku pola odgrywają dziś w europejskiej piłce większą role niż parę lat temu. To dwie cechy, jakich bogaty zestaw zalet Niemca nie uwzględnia. Co równie ważne z perspektywy Barcelony, profil Gündoğana mało pasuje do sposobu, w jaki będzie grać ekipa Flicka.
Mimo niewielu wypowiedzi o taktyce, nowy trener już kilkukrotnie zaznaczył, że pressing, kontrpressing i utrudnianie rywalom budowy akcji ofensywnych to fundamenty jego planu na Barçę. Obnażony w rozgrywkach 2023/24 główny problem zespołu, środek pola, szybko znalazł się w centrum uwagi następcy Xaviego. Trudno o zaskoczenie, że oparcie tego modelu gry na piłkarzu dawno po trzydziestce, z lichymi kompetencjami naciskania rywali – zwiastuje kłopoty.
Choć przeoczyła to większość obserwatorów, rezygnacja klubu z Gündoğana stanowi element szerszego obrazu. Włączając Niemca, latem odeszło z klubu trzech graczy liczących łącznie 97 lat. W tym gronie Gündoğan jest graczem o najwyższej jakości, ale jeśli ktoś twierdzi, że Barcelona pozbywa się go bez plany, musiał przegapić odejścia Roberto i Romeu. Werwa, ambicja napędzają młodość. Władze Barçy postanowiły zrobić jej trochę miejsca.
Konsolidacja Koundé na prawej obronie oraz talent wahadłowych z Masii sprawiły, że na tej pozycji zabrakło miejsca dla Sergiego Roberto. Mnogość kandydatów do środka pola uczyniła 32-letniego wychowanka ofiarą prozaicznej zmiany pokoleniowej. Oriola Romeu zwrócono Gironie, bo jego dalsza przydatność w Can Barça została ostro zweryfikowana drugą częścią zeszłego sezonu. Gündoğan mógłby być znakomitym rozwiązaniem na inne, spokojniejsze dla drużyny czasy. Ma doświadczenie zwycięzcy, ofensywną wszechstronność, precyzję podań i wielokrotnie wyrażoną publicznie mentalność wojownika. Jednak dla zespołu potrzebującego sięgnąć do piłkarskich podstaw w próbie powrotu nie tyle na szczyt, co na jakąś przełęcz – atuty niemieckiego pomocnika przestały w moim odczuciu działać na jego korzyść. Zeszły na dalszy plan, bo wiadomo, że Flick preferuje system gry z parą pomocników skupionych na obronie. To kurczy dostępność miejsc w składzie dla kogoś o taktycznym profilu İlkaya Gündoğana.
Nie jest on defensywnym pomocnikiem. Nie jest kieszonkowym, dynamicznym rozgrywającym ani graczem „box-to-box” w typie Kroosa czy Vitinhi. Brakuje mu skoczności, tak istotnej przy walce o przechwyt w środkowej tercji boiska. Za kreację w Barçy Flicka mają odpowiadać inni, a na pozycji zajętej wcześniej przez Gündoğana mamy oglądać drapieżny pressing, szybki doskok do rywala z piłką i wygrane główki napędzające skrzydła.
W meczu z Bilbao Barcelona skutecznie zabezpieczyła środek pola, źródło: WhoScored
Jeśli dodać do tego trzecie najwyższe uposażenie w składzie (ok. 20 milionów euro brutto) i przeciągające się problemy klubu z powrotem do ligowej reguły 1:1, wynik równania z Gündoğanem pisze się sam. Jasne, forma wypchnięcia piłkarza z klubu jest brzydka i mi się nie podoba. Jednak czy przy tak głębokim kryzysie sportowym FC Barcelony, elegancki wizerunek powinien być największym zmartwieniem obserwatorów? Laporta to stary lis, w procesie „czyszczenia” składu postępuje tak, żeby osiągnąć cel. Weteran Roberto, odrzucony Romeu i zbędny wobec pilniejszych potrzeb „Gundo” są ostatnimi, którzy się o tym przekonali.
Mierzący 191 centymetrów wzrostu Bernal i zadziorny Casadó zasłużyli na danie im realnej szansy w zespole. Miejsce w składzie dla Gaviego też nie zrobi się samo. Zmiana pokoleniowa zawsze wymaga poszkodowanych. Z wymienionych przeze mnie względów padło na trójkę 30-latków.
Przechodząc do taktycznej analizy składu „po Gündoğanach”, defensywny potencjał Casadó oceniam z rezerwą na podstawie obserwacji jego gry w Barçy B. Warunki fizyczne Bernala przy wypracowanych w Masii umiejętnościach gry piłką tworzą obiecującą kombinacje. Mimo to sądzę, że w parze defensywnych pomocników u Flicka docelowo będzie grać Gavi. Trener kilkukrotnie pochwalił walory tego gracza, choć wciąż przebywa na rehabilitacji. W klubie pozostał De Jong. Podczas sezonu funkcję piwota przejściowo może pełnić Christensen. Sceptycznie oceniam możliwości Olmo w tej roli, ale chętnie zobaczę taki test.
W marcowym meczu ligowym Barça uległa Baskom w walce fizycznej. Było to tym bardziej widać w pucharowej porażce 2:4; podopieczni Xaviego byli drużyną słabszą po przerwie i mniej zwartą defensywnie, co przyniosło gole braci Williamsów w dogrywce oraz eliminację Blaugrany z rozgrywek. Obraz sobotniego spotkania był inny. Do tego stopnia, że pojedynczy piłkarze gości mieli dość w połowie meczu, a pressingową oraz wytrzymałościową dominację gospodarzy docenił trener Valverde na pomeczowej konferencji. Muszę podkreślić wyjątkowość sytuacji, że bordowo-granatowa ekipa przewyższyła Athletic Club w sferze fizyczno-kondycyjnej, przecież to firmowe cechy wielkich rywali z Kraju Basków. Poza golem Lewandowskiego ten zacięty mecz rozstrzygnęła ciężka praca i aspekt wolicjonalny, a defensywna harówa Raphinhi była absolutnie imponująca.
To wczesny etap sezonu, a przy kolejnej okazji u siebie ludzie Valverde na pewno postawią wyższe wymagania drużynie Flicka. Mimo to udźwignięcie wczorajszego wyzwania przez młodą ekipę Barçy może budzić zadowolenie. Głębiej ustawiony Pedri (1 odbiór, dwie przerwane akcje rywali) odpalił fajerwerki ofensywne dopiero po przerwie, gdy dominacja Blaugrany nad rywalem stała się widoczna nawet dla widza przed ekranem. Formacja z parą pomocników o zadaniach defensywnych maskuje wciąż aktualne mankamenty obrony Barçy (m.in. wobec dośrodkowań). Dodatkowo zabezpiecza strefę środkową, daje więcej swobody ofensywnie usposobionemu Balde, a także obniża wpływ chwiejnej formy Cubarsíego oraz braków szybkościowych Iñigo na wyniki zespołu. Poza obserwacjami z gry świadczy o tym wskaźnik goli oczekiwanych (xGA) z obu meczów (Valencia: 1,01, Bilbao: 1,03), przy średniej Barcelony w zeszłym sezonie ligowym na poziomie 1,20 (gorszej o 17% od mistrzów z Madrytu).
Ktokolwiek zastąpi Gündoğana w jedenastce, nastąpi rzecz niezwykle cenna dla klubu, który w chaosie zmian, prób i błędów szuka wigoru i restartu: aktualizacja systemu taktycznego do obecnych wyzwań europejskiej piłki przy jednoczesnym odmłodzeniu składu. Sądzę, że dla takich celów warto poświęcić graczy zbliżających się do piłkarskiej emerytury.
Komentarze (117)
Aa, spoko. Byl naszym najlepszym pomocnikiem i wszelkie statystyki to potwierdzają, również te odbiorów.
Pograłby rok dłużej? A ile zarobiliśmy na tranferze pozbywając sie najlepszego pomocnika juz teraz? Był klasowy zawodnik tu i teraz.
Sfera spekulacji to to czy Olmo da nam coś dobrego i będzie wart tych milionów i pozbycia sie "dla niego" Gundo. Ja wątpie
Te 57 milionów, oczywiście jest to kwota w ratach, ale tyle pieniędzy mogli przeznaczyć na okienko zimowe lub kolejne letnie i sytuację ekonomiczną w klubie nieco załagodzić. Zarząd wypchał zawodnika tylnymi drzwiami kosztem piłkarza szklanego.
Ucierpiała na tym reputacja klubu i bądź co budżet klubu bo za jakiś czas trzeba będzie te miliony do Lipska przelać.
Po dwóch meczach oczywiście cieszy to, że zawodnicy pressuja, że chwalą Flicka za zmianę organizacji i cięższe treningi, że wpuszcza młodych ale chwalmy go na koniec sezonu jak wygra ligę chociażby a nie teraz gdy wygrał dwa mecze. To jest dobry prognostyk, który na pewno zasłoni kompromitację w temacie Gundogana
Ty to Chowański z profesją nie masz nic wspólnego
Ciekaw jestem, jak daleko zajedzie ta kadra złożona z młodzieży i kiedy podniesiemy alarm, że Flick nie rotuje i za często korzysta z młodzieży, która nie jest gotowa na dorosłą piłkę. Przyjdą mecze, które będą wymagały doświadczenia, dłuższej ławki i nie myślę tu w tej chwili konkretnie o Gundo, czy naszej zdolniej młodzieży ze środka pola. Pojawią się zapewne kontuzje, choć liczę, że będzie ich znacznie mniej. Przede wszystkim zaś liczę na to, że nie dotkną one tych piłkarzy, którzy w dorosłą piłkę dopiero co wchodzą.
"Kosztem Gunddoganów"
Widzę, że obrzydzanie Gundogana przez Laportę podziałało na szanową redakcję. Zobaczymy, kto na koniec sezonu postawi więcej trofeów na stół. "Gundogany" czy "młodość i pressing". Już nie mówiąc o tym, że odejście Gundogana było spowodowane tym, że nieudacznicy nie potrafią zarejestrować Olmo, a nie, że nagle Barca postanowiła postawić na "młodość i pressing".
Przy kolejnej wizycie, może się okazać, że to Barca narzuci takie warunki Bilbao, że nie będzie co z nich zbierać. Mam taką głęboką nadzieję.
Chłopaki jeszcze pograją w tym stylu, a Michał Gajdek sam napisze artykuł pochwalny o świetnej decyzji pozbycia się Gundogana z klubu.
Powyższy komentarz ma tak wiele wspólnego z rzeczywistością jak gadanie że Barcelona dziala wedlug jakiegoś planu.
Zarządzanie klubem to wstyd i żenada. Barcelona mimo kiepskiej sytuacji finansowej deklasuje budżetem w lidze wszystkich poza dwoma klubami z Madrytu, więc wygrywanie meczów w lidze i bycie w top 3 na koniec sezonu to żaden wielki sukces, tylko obowiązek.
Na koniec sezonu Gundogan najprawdopodobniej ustrzeli dwucyfrówke w golach i asystach dla City a Olmo będzie nowym Dembele.
Został kupiony bo Xavi ze swoim składem miał zajść daleko w LM,
Jak wyszło wszyscy widzieliśmy.
Stawiamy na młodzież bo ta młodzież wspierana wyjadaczami wygrała ME więc trochę z konieczności a trochę z faktu że Her Flick wie jak to ustawić by to grało. I brawa dla nowego trenera.
Przynajmniej nie widzimy tej beznadziejnej kopaniny po obwodzie lub rzutu rożnego, gdy piłka jest cofana do bramkarza.
"Werwa, ambicja napędzają młodość. Władze Barçy postanowiły zrobić jej trochę miejsca."
Mam niestety wrażenie, że to nie wladze Barcy jej postanowiły zrobić miejsce, ale okoliczności finansowe. Gdyby był jakiś plan, to nie obejmowałby kupna zbędnego w sumie Olmo, ale wejście na pełnej po młodszego Williamsa który chemię z naszymi graczami czuje nawet jako rywal.
Argumentem za oddaniem Gundogana były (co Pan Redaktor wspomina w tekście): 1. wysoka pensja; 2. prawdopodobieństwo wystąpienia kontuzji, na co wpływa liczba minut rozegranych na boisku.
Jak to w retoryce: na każdy argument znajdzie się kontrargument.
1. Wysoka pensja: dlaczego ściągano zatem Gundogana i dlaczego zarząd zdecydował się dać mu taki kontrakt? Przychodził wprawdzie bez odstępnego, ale dla mnie to jest brak spojrzenia przyszłościowego na projekt sportowy. Z transferów z poprzedniego sezonu odeszli prawie wszyscy.
2. Kontuzja: nie kupuję i tego argumentu, że Gundogan mógłby się połamać. Większe prawdopodobieństwo wystąpienia kontuzji w naszym zespole mamy w przypadku Olmo - ściągają piłkarza, który średnio rozgrywa 1500 minut w lidze, Gundogan dwa razy tyle. Nie rozumiem też dlaczego uważamy, że pograłby tylko przez kolejny sezon? A może tak jak Modrić (albo Pirlo) zdecydowałby się grać na najwyższym poziomie do emerytury i to w świetnym stylu? Wskazują na to statystyki. W ostatnim sezonie Gundogana w Man City rozegrał we wszystkich rozgrywkach 3856 minut, a w pierwszym sezonie w Barcelonie 4180 minut. Jestem przekonany, że gdyby nie napakowany jednak skład Manchesteru City pomocnikami z topu, to Gundogan dograłby to prawie 300 minut bez problemu.
A poza tym jest jeszcze inna sprawa. Dlaczego Gundogan nie może znaleźć się w kadrze jednocześnie z Pedrim, Bernalem, Ferminem, Gavim, de Jongiem? Po co nam zatem Olmo, skoro we wszystkich statystykach jest od Gundogana gorszy - ceniąc tego piłkarza nie mogę jednak zrozumieć, że Barca postawiła na bardziej ryzykowną opcję, wypychając zasłużonego weterana tylko dlatego, że oferowali mu sporą pensję i dlatego, że jest stary.
Kolejna rzecz. Koncepcja taktyczna Xaviego i zamysł Flicka wyraźnie się różnią. Skąd mamy pewność, że brak pressingu u Xaviego musi oznaczać, że Gundogan nie będzie wykonywał takiej pracy u Flicka?
W przypadku Gundogana kupiliśmy jeszcze coś innego. Chęć do gry, zaangażowanie, przywództwo i wybitne umiejętności myślenia taktycznego/strategicznego.
Najbardziej mnie denerwuje w tej sytuacji fakt, że zarząd podejmując fatalne decyzje transferowe, i tak ma szczęście w postaci takiego Bernala. Że mamy utalentowanego dzieciaka, którego można budować, i który może być przyszłością Barcy. Nie należy jednak usprawiedliwiać zarządu za decyzje niezrozumiałe i szkodzące klubowi.
Pozbycie się Gundo i granie jak ostatnie dwa mecze, Ferminem itp.? Petarda.
Pozbycie się Gundo w panice, bo Olmo? Wstyd i śmieszność Laporty.
Nie będę tęsknił, ale nie popadam w zachwyt, bo niestety mi wygląda to na szczęśliwy zbieg okoliczności, aniżeli przemyślany proces.
Mozemy w relatywnie słabszym skaldzie więcej osiągnąć i rotację tez az tak sie na nas nie będą odbijać. W xavi ball bez zadnego planu jak nagle zdjęlismy kreatywnych zawodników i kazaliśmy grac na stojąco zmienikom to nie dziwne ze grali katastrofe. Np. Taki Rafa, z taką gra, szybka, z pressingiem w ciągłym ruchu bd wyglądał dobrze... A jak za xaviego dostał piłkę i miał 2 przy sobie dobrze ustawionych obrońców to co on mial na stojąco zrobić? W nowoczesnym futbolu robisz drybling jak sie robi miejsce, jak masz sprzyjające warunki do tego... A za xaviego bylo tak na stojaco ze rywal zawsse byl dobrze ustawiony i przygotowany do obrony xD
Dodajmy też, że początki Xaviego w Barcy też byly naznaczone pressingiem. A jak się skończyło to wiemy.samo odejście Gundo, może klubowi wyjść na dobre, mimo fatalnego stylu, ale dorabianie teraz wielkiej teorii do tej zawstydzającej sytuacji mi się mniej podoba…