Barça Studios, czyli krótka historia o tym, jak Tebas skarcił Laportę

Błażej Gwozdowski

19 sierpnia 2024, 20:45

27 komentarzy

Fot. Getty Images

W batalii Joana Laporty z Javierem Tebasem mieliśmy już wiele zwrotów akcji, a ostateczne zawieszenie broni w postaci mitycznego już „planu wykonalności” mogło stworzyć wrażenie, że problemy Barcelony są już przeszłością. Nic bardziej mylnego – choć sternik Barçy publicznie tego nigdy nie przyzna, to dla dobra Klubu musi tańczyć tak, jak kontrowersyjny prezes LaLigi mu zagra. A zaczęło się od sprzedaży Barça Studios…

Plan Joana Laporty oparty na sprzedaży klubowych aktywów z prawami do przychodów z transmisji LaLigi był tyleż dobry, co już doskonale sprawdzony i ograny. Tzw. dźwignia finansowa pozwoliła przede wszystkim poszaleć na rynku transferowym, o ile można tak nazwać ujemny bilans transferowy na poziomie 120 mln euro w przypadku Klubu, który całkiem niedawno wydał blisko pół miliarda na zaledwie trzech piłkarzy. Mimo to na rejestrację wszystkich sprowadzonych zawodników musieliśmy czekać do września, a w całym procesie kluczowa miała być sprzedaż 49% udziałów w Barça Studios za blisko 197 mln euro. Tak przynajmniej sprawę przedstawiono w mediach, co po miesiącach bezskutecznego ściągania kontrowersyjnej należności musiało mieć swoje konsekwencje w postaci kolejnych dziennikarskich śledztw wokół „wielkiego oszustwa Laporty”.

Co właściwie sprzedała (lub nie) Barcelona?

Żeby lepiej zrozumieć całą sagę Barça Studios trzeba cofnąć się do 2020 roku. Wtedy to ówczesny prezes planował sprzedaż 49% Barça Corporate, na które składały się Barça Academy, Barça Innovation Hub, Barça Licensing and Merchandising (BLM) oraz Barça Studios. Mówiło się o kwotach między 200 a 220 mln euro, a zainteresowana miała być firma Kosmos, z Gerardem Piqué na czele. Ostatecznie do sprzedaży nie doszło, co należy uznać za korzystny obrót spraw dla Klubu. Dość powiedzieć, że sama spółka BLM Barcelony już w sezonie 2022/23 powróciła do dobrej kondycji, generując ponad 130 mln przychodu. Trudno jednak uzasadnić wycenę Barça Studios na kwotę ok. 400 mln euro, kiedy całe Barça Corporate miało być warte tylko nieznacznie więcej.

Wycena była oparta na kilku „filarach”. Połączenie wielkiej marki, jaką bez wątpienia jest FC Barcelona z milionami fanów aktywnych w mediach społecznościowych z pieniędzmi i doświadczeniem inwestorów, miało pozwolić na szybki wzrost startupu. Problem polega jednak na tym, że w 2020 roku wyniki finansowe nowej spółki nie były szczególnie imponujące, choć i tak dużo lepsze, niż na podstawie trudnych dla mnie do zweryfikowania źródeł przedstawiały media o madryckich preferencjach. Czy jednak wierzę w 400 mln euro wyceny Barça Studios, na ten temat już pisałem: 

 

Cała transakcja ze sprzedażą nowej spółki wyglądała w momencie ogłoszenia i tym bardziej z perspektywy czasu – na próbę ogrania Javiera Tebasa przez Joana Laportę. Można śmiało postawić hipotezę, że Socios.com i Orpheus Media wpłaciły łącznie 20 mln, które miały wpłacić, a to Barcelona poprzez fundusze inwestycyjne miała pozyskać pieniądze na pokrycie sprzedaży Barça Studios zgodnie z harmonogramem płatności. Trudno było jednak uwierzyć, że firma urośnie tak znacząco i w efekcie przyciągnie tak poważnych inwestorów, co się zresztą potwierdziło. Na nieszczęście Joana Laporty Javier Tebas znów zmienił reguły gry i szeroko opisywana „dźwignia finansowa” warta blisko 200 mln euro realnie w przypadku rejestracji dała niewiele. Żeby to jednak właściwie ocenić, trzeba spojrzeć głębiej w sprawozdania finansowe Klubu.

140 mln powyżej progu rentowności i problemy z rejestracjami

Między budżetem na sezon 2022/23 a jego realizacją są oczywiście pewne rozbieżności, ale generalnie udało się go „dopiąć”. Wg sprawozdania Klub zgodnie z zasadami LaLigi w punkcie dotyczącym kontroli finansowej przedstawił, że przychody wyniosły 1 418 mln euro (łącznie z finansowymi), a to pozwoliło na spełnienie wszystkich wymogów FFP:

  • 142.5 mln euro powyżej progu rentowności – warunek bazowy do wyznaczania limitu wynagrodzeń
  • koszt składu rejestrowanego stanowił 35% przychodów, znacząco mniej niż maksymalne 70%
  • dług netto stanowił 39% przychodów, istotnie mniej niż dopuszczalne maksimum równe 100% 

Mimo to Barcelona tylko na chwilę w letnim okienku transferowym w 2022 roku powróciła do reguły 1:1. Od razu zaznaczę, że w mojej opinii nie stało się to nawet na moment i dziennikarze musieli zostać wprowadzeni w błąd. Kiedy zaczniemy dokładnie analizować, jak wyglądałaby kontrola finansowa LaLigi, gdyby uwzględnić tylko wpłacone przez Socios.com i Orpheus Media 20 mln euro, to Klub znajdowałby się wciąż ponad 30 mln poniżej progu rentowności, jednocześnie spełniając pozostałe kryteria. Uwzględnienie przewidywanych do spłynięcia w czerwcu 2023 roku 60 mln euro (wciąż bieżący okres rozliczeniowy) dawałoby już przynajmniej 20 mln euro na plusie i tutaj można mieć wątpliwości, czy Javier Tebas choćby przez moment uwzględnił w wyznaczaniu limitu wynagrodzeń tę kwotę. Mam graniczące z pewnością przekonanie, że tak się nie stało, choć oczywiście prawdy najpewniej nigdy nie poznamy.

Jaki był więc efekt tej dźwigni? Joan Laporta mógł przedstawić sprawozdanie finansowe ze zmniejszonym długiem netto i utrzymywać, że Klub zmierza we właściwym kierunku. Jeśli chodzi jednak o rejestrację piłkarzy, to sprzedaż Barça Studios pomogła w sposób iluzoryczny – dlatego o rejestrację drżeliśmy tak długo. W kolejnym sezonie fundusz Libero, który miał przejąć 40 mln euro zobowiązań ostatecznie się wycofał, a 20 mln euro wpłynęło od NIPA Capital (dwie transze po 10 mln euro). Zgodnie z planem holenderski holding do wpłaconych 20 mln euro miał dorzucić kolejne 30 mln euro do 15 czerwca 2024 roku i 30 mln euro do 15 czerwca 2025 roku. Tymczasem Javier Tebas znów zmienił zasady gry, czyniąc morze przepisów jeszcze bardziej mętnym.

Zawieszenie broni na warunkach Javiera Tebasa? 

W regulacjach LaLigi bardzo istotny jest Artykuł 54, który mówi (upraszczając sprawę do granic możliwości), że decyzję o uznaniu lub nie pozyskanego finansowania czy dodatkowych przychodów podejmie każdorazowo LaLiga na podstawie… oceny przekazanych danych. Podważone może być natomiast dosłownie wszystko – od wiarygodności klubu w swoich deklaracjach, przez wiarygodność samego „płatnika”, a na rodzaju transakcji kończąc. Trudno oprzeć się wrażeniu, że sprzedaż Barça Studios idealnie wpisuje się w tę procedurę. Historia zmian regulacji w trakcie okresu rozliczeniowego tylko po to, by utrudnić Barcelonie na początku rejestrację nowego kontraktu Leo Messiego, a później wymusić na Klubie przystąpienie do umowy z CVC sprawia, że w jakąkolwiek dobrą wolę Javiera Tebasa nie ma co wierzyć.

Sam opisywany w hiszpańskich mediach nic nieznaczącymi ogólnikami „plan wykonalności” jest z kolei doskonałym dowodem na to, że ostatecznie Javier Tebas zmusił Joana Laportę do współpracy. Nie mam wątpliwości, że jest to współpraca na zasadach prezesa LaLigi. W ten sposób docieramy do sierpnia 2024 roku, kiedy do gry wchodzi Aramark, która zobowiązuje się pokryć 40 mln euro, które miał (lub nie) wpłacić fundusz Libero. Tutaj już nie może być wątpliwości, co do wypłacalności potężnej firmy, która jest prawdziwym rekinem na rynku obsługi gastronomicznej z blisko 20 miliardami przychodów. Można mieć natomiast podejrzenie, że jest to forma transakcji wiązanej, ponieważ amerykańska korporacja ma także odpowiadać za catering w Espai Barca, podpisując z Klubem wieloletni kontrakt. O ile sam wybór Aramarku nie powinien budzić wątpliwości, ponieważ z usług Amerykanów korzysta choćby Real Madryt, o tyle trudno rozdzielić intratny kontrakt od inwestycji w… Barça Vision, powstałe w 2023 roku jako część Barça Media. Pogubiliście się? Rozumiem, dlatego wrócimy do tego w osobnym akapicie. Na moment załóżmy, że rozmawiamy o dokładnie tym samym podmiocie.

Przejęcie zobowiązań Libero w kontekście Finansowego Fair Play

Mamy to! Aramark przejmuje 40 mln zobowiązań, pozostali sponsorzy wspólnie mają przejąć pozostałe 60 mln euro. Mowa jest o Spotify czy Nike, co znów sugeruje jakieś transakcje wiązane. Dziennikarze w Hiszpanii prześcigają się w tworzeniu teorii, kiedy i czy na pewno Barcelona wróci do zasady 1:1, a zatem będzie mogła wydawać na rejestrację nowych zawodników całość zaoszczędzonych lub pozyskanych funduszy. Jest tylko jeden problem – bez audytu sprawozdania finansowego za sezon 2023/24 i zatwierdzonego projektu budżetu na sezon 2024/25 poważna dyskusja na ten temat nie ma najmniejszego sensu. Pojawiły się wiarygodnie brzmiące teorie, jakoby wpłacone 40 mln i później 60 mln euro oznaczałyby odblokowanie tych kwot i możliwość działania na rynku transferowym w ich zakresie. Jest to możliwe oczywiście, jeśli takie były założenia „planu wykonalności” ustalonego we współpracy z LaLigą. Faktów jednak nie znamy i osobiście wolałbym nawet nie budować wokół tego hipotezy. Dużo większe znaczenie ma bowiem sam budżet na sezon 2024/25, ponieważ już sam wzrost przychodów wynikający z gry na Camp Nou o ograniczonej pojemności na wiosnę, czy też wpływy ze sprzedaży karnetów VIP i nowego kontraktu z Nike mogą sprawić, że limit wynagrodzeń znacząco wzrośnie.

Nie mówimy już bowiem o sytuacji, w której Barcelona ma do zakopania 200 mln euro strat z lat poprzednich. Ta sztuka już się udała i to bez uwzględnienia zdecydowanej większości wpływów ze „sprzedaży” Barça Studios. Jeżeli te pieniądze faktycznie spłyną w większej części, albo przychody wzrosną dzięki innym wspomnianym transakcjom, to Klub znów będzie mógł dość swobodnie działać na rynku transferowym. Pamiętajmy jednak, że FFP LaLigi to jedno, a rzeczywista kondycja finansowa Klubu to zupełnie coś innego. Barcelona wciąż ma przed sobą potężny projekt Espai Barça do zrealizowania, a zadłużenie wbrew zapewnieniom Laporty prawie się nie zmieniło. Przeciwnie – uwzględniając (prze)budowę Camp Nou znacząco wzrosło.

Barça Vision budzi pewien niepokój… 

Chciałbym zakończyć ten już i tak przydługi tekst optymistycznym akcentem. Niestety obaw związanych ze sprzedażą Barça Studios, a tak naprawdę całości Barça Media mam zdecydowanie więcej, niż tylko potencjalny brak płatności. W sierpniu 2023 roku poza ogłoszeniem sprzedaży łącznie 29.5% udziałów w Barça Vision za kwotę 120 mln euro Libero i NIPA Capital Barcelona ogłosiła rozpoczęcie współpracy z Mountain & Co. I Acquisition Corp. Ta umowa miała ułatwić wejście na amerykańską giełdę papierów wartościowych NASDAQ, co ostatecznie – oficjalnie w obliczu zapaści na rynku NFT – się nie wydarzyło. Generalnie był to jednak jasny sygnał, że Klub ma problem z pozyskaniem realnych inwestorów. W międzyczasie na stronie internetowej Mountain & Co. I Acquisition Corp. pojawiła się prezentacja jasno skierowana do inwestorów, w której przedstawiony został model funkcjonowania Barça Media.

W materiałach promocyjnych poza szeregiem imponujących liczb mających uargumentować świetlaną przyszłość startupu znalazły się także bardziej konkretne informacje, w tym skrócony opis planowej działalności Barça Studios, Barça Vision oraz Barça eSports. A tam w przypadku Barça Vision poza NFT i Metaverse pojawił się niepokojący zapis: „wydarzenia realizowane wirtualnie i fizyczne (w Metaverse lub na stadionie, np. koncerty)”. Natomiast w modelu przychodów wymieniono: „Sprzedaż NFT, licencjonowanie, reklamę, sponsoring oraz sprzedaż biletów i usługi hospitality”. Co to właściwie oznacza? Można przypuszczać, że Klub dopuścił zarabianie przez spółkę Barça Vision na wydarzeniach organizowanych na Spotify Camp Nou poza meczami piłkarskimi, również biletach na te wydarzenia, usługach cateringowych i VIP.

 

Oczywiście można bagatelizować informacje z prezentacji partnera Barcelony, ponieważ nikt z Klubu o takim modelu w przypadku Barça Vision się nawet nie zająknął, jednak musi to budzić przynajmniej niepokój. Wystarczy wspomnieć, że Real Madryt w 2022 zawarł porozumienie o cechach zbliżonych do „barcelońskich dźwigni finansowych”, zgodnie z którym Sixth Street zyskało prawo do części przyszłych przychodów z dodatkowych wydarzeń organizowanych na nowym Santiago Bernabéu. Klub ze stolicy otrzymał dzięki temu zastrzyk gotówki wysokości 360 mln euro. Jeżeli odniesiemy tę kwotę do sprzedaży Barça Vision, to umożliwienie udziałowcom tej spółki czerpania korzyści finansowych z wydarzeń pozasportowych organizowanych na Camp Nou w tak szerokim zakresie wydaje się być interesem dość wątpliwym. Tłumaczy natomiast chęć przystąpienia do spółki przez Aramark z uwagi na profil działalności amerykańskiej korporacji.

Złoty interes, który okazał się zwykłą manipulacją 

W ciągu dwóch lat przeszliśmy w przypadku sprzedaży Barça Studios od radości i oczekiwania na wielkie transfery do poważnych wątpliwości co do opłacalności całego przedsięwzięcia. Jasnym jest, że na tej „dźwigni finansowej” Barcelona nie zyskała sportowo tak, jak oczekiwał zarząd. Sprawozdania finansowe w sposób dość klarowny pokazują, że LaLiga w sezonie 2022/23 nie pozwoliła uwzględnić w wyznaczaniu limitu wynagrodzeń zdecydowanej większości przewidywanych do pozyskania na przestrzeni trzech lat funduszy. Jednocześnie Javier Tebas zablokował możliwość skorzystania na sprzedaży BLM oraz innych aktywów Klubu w zakresie rejestracji zawodników. Prezes LaLigi powiedział „szach” i zaprosił Joana Laportę do rozmów, czego efektem jest wg mediów realizowany obecnie „plan wykonalności”.

Prawdziwym problemem jest jednak to, co faktycznie się stanie z aktywami Klubu. W tym kontekście kolejne kłody rzucane pod nogi przez Javiera Tebasa mogą wręcz pomóc Barcelonie, utrudniając dalsze działanie na szkodę Klubu tylko w celu pozyskania nowych zawodników. Warto dokładnie obserwować, jakie będą dalsze kroki w obrębie Barça Media, ponieważ wraz z powrotem na Camp Nou wiele się wyjaśni. Jeżeli Barcelona nie zastosuje podobnej „dźwigni finansowej”, jak ta Realu Madryt – sprzedaży praw do części przychodów z dodatkowych wydarzeń organizowanych na Spotify Camp Nou – to można będzie wyciągnąć dość przykre wnioski, że tego nieoficjalnie już dokonała i to za dość niską kwotę. Na szczęście dla nas – Barcelona to firma i marka tak duża, że przetrwała już w swojej historii większych szkodników niż Joan Laporta w trwającej kadencji.


Przy okazji zapraszamy do obejrzenia podcastu na żywo FCBarca.com, który odbędzie się jutro o 19:00 na naszym kanale na YouTube. Błażej Gwozdowski, Michał Gajdek i Rafał Kowalczyk porozmawiają w jego trakcie m.in. na tematy zawarte w powyższym tekście. Zachęcamy do zadawania pytań, nasi eksperci będą się do nich odnosić.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Blażej jak zwykle w punkt :)
świetny tekst.

Bardzo dobry artykuł!

Bardzo ciekawy artykuł, rzucający nowe światło na całą tę sytuację Barcy i dość świeżą “przyjaźń” Laporte z Tebasem.
Pozostaje mieć nadzieję, że ten bajzel nie pogrąży Barcy doszczętnie…a za jakiś czas zobaczymy, czy pojawią się komentarze “niby człowiek wiedział, a jednak się łudził”…

Nic dziwnego, że Alemany uciekł. Laportolomeu bardzo się zakręcił w swoich staraniach...

Zarządzanie Barcelona jest szemrane, nieprofesjonalne i chore.

Bardzo ciekawy tekst, który nareszcie uporządkował te kwestie dzięki czemu „zwykłym” kibicom trochę łatwiej się w tym odnaleźć i zrozumieć niektóre działania klubu. Z niecierpliwością czekam na live.

Jeden z lepszych tekstów, który czytałem na tej stronie. Byle więcej takich artykułów!

Byłbym zapomniał, @Lokusekpl zgadza się to z twoimi rachunkami? xD

@michalgajdek Czyli dobrze rozumiem, i poprawnie to interpretowałem że Tebas nie zaliczył Barcelonie całej kwoty ze sprzedaży spółek córek a jedynie zalicza sukcesywnie to, to wpływa do kasy, dostając potwierdzenie wpłaty?
Jeśli już tak kopaliscie w tych papierach, jak Barca zaksięgowała tę umowę sprzedaży Barca Studios i Vision w roku obrotowym w którym podpisano umowy?
Zapis o możliwości sprzedaży biletów na wydarzenia organizowane stacjonarnie lub wirtualnie nie musi oznaczać wydarzeń na camp nou. Wszak espai Barca to kompleks budynków w tym dosyć spora hala, która również mogłaby służyć do takowych wydarzeń. Z drugiej strony możliwe też jest jakieś limitowanie owych wydarzeń tak jak ma to miejsce w umowie że Spotify, według której 2 razy w sezonie wspomniany sponsor może wybrać sobie logo gwiazdy muzyki jakie pojawi się na koszulkach Barcy. Opcji jest wiele, w każdym razie, jeśli dotarliscie do takich informacji, chętnie dowiem się więcej szczegółów odnośnie tych umów, kolejnych nabywców i sposobie księgowania tych transakcji.
Dobrze by było zamieścić też takie tekstu tutaj na stronie, żeby dotarło do niektórych że nie ma to nic wspólnego z rzeczoną sprzedażą tego samego aktywa kilka razy, bo jest to absurdalne aczkolwiek bardzo często powielane, krzywdzące stwierdzenie.

Czasem mam smutne wrażenie że autorzy artykułów na fcbarca.com popadają w skrajności. Od zera do bohatera od bohatera do zera i znowu do bohatera... itd. Jak wiatr medialny zawieje. Artykuł wyczerpujący i wysoce uświadamiający ale na końcu Laporta został szkodnikiem. Cóż niestety jego poprzednicy byli znacznie, znacznie gorsi od niego w wydawaniu kasy. Narobili gigantycznych długów w klubie i niczego nie osiągneli dlatego wrócił on jako lekarstwo. Jak narazie to lekarstwo jest kiepskie ale jedno mistrzostwo hiszpanii mamy a ono nie chodzi piechotą. Biorąc po uwagę ogólną katastrofę finansową klubu i Koemana który mówił że nic się zrobić już nie da bo nie ma "papu" to ogólnie nie wypadamy tak źle. Sytuacja finansowa nie tylko Realu ale i Athletico jest lepsza od naszej w tym roku co wynika z innych doniesień medialnych. Ciekawe kto jeśli nie Laporta. Może jeśli znalazł by się jakiś miliarder choćby z bliskiego wschodu z 1,5 miliardem EURO na dzień dobry na spłatę długów Barcy to bym zrobił go nawet prezesem ale szans na to wielkich nie ma. Natomiast żadnego poprzednika na fotelu prezesa Barcy bym nie wybrał i tyle z mojej strony.

Zdjęcie oddaje aktualny stan w jakim jest zarządzana xD

Redakcja chyba celowo za każdym razem z tymi zdjęciami mordy Tebasa próbuje nas wkur**ć.

Regularnie pojawiają się postulaty o bardziej ambitne treści, więc proszę bardzo, dużo ambitniej już się nie da :)

A że temat niełatwy, to pytajcie śmiało - jutro (we wtorek) o 19 machniemy live na Youtube, w którym postaramy się doprecyzować budzące wątpliwości kwestie.

Biorąc wszystkie okoliczności obstawiam sprzedaż klubu (z przymusu) jakiemuś szejkowi.. Laporta zarzeka się, że nie stanie się to za jego kadencji w co szczerze wierzę, lecz obawiam się, że następcy po nim nie będą mieli już ani innego wyjścia ani żadnych możliwości aby uniknąć sprzedaży klubu poprostu.. szkoda tradycji i tego czym przez lata był ten klub.. na ratunek być może pojawi się Superliga.. Ale niema co gdybać.. póki co przykład Gundogana i Olmo to poprostu cyrk.. cyrk taki sam jak za czasów bartomeu.. Sprzedaż Gundogana za nie wiem 30mln jeszcze bym zrozumiał. Odchodzi stary w jego miejsce droższy bo młodszy.. ale brakuje kasy na rejestrację my kupujemy gracza na pozycję najbardziej obsadzoną w klubie.. za kasę której nam brakuje.. ojojojoj Pini Zahavi, Mendes, Deco i Laporta to jedno wielkie kolesiostwo.. kolesiostwo zarabiające przede wszystkim dla siebie samych a nie dla dobra klubu..

Zdjęcie takie, że wystarczy jeszcze wstawić śmiech Shaoh Kahna z Mortal Kombat..

Kiedyś była kwestia sprzedania praw do FC Barcelona szmatogłowym, żeby mogli jeden klub u siebie nazwać FC Barcelona. Niech sprzedadzą coś takiego turbanom za 1mld i skończą się problemy finansowe, dla pustynnych biznesmenów to są groszowe sprawy.

Na wsi taki prosia jak na zdjęciu się zbijo

Ale zdjęcie żeś wybrał chłopie

Możesz już sobie samemu bana wstawić za wrzucenie tego zdjęcia.