30 ton lista, lista przebojów. Siadało się co tydzień z wypiekami na twarzy przed telewizorem i pochłaniało muzykę, trzymając kciuki za ulubione utwory. Piękne czasy!
Rok 1984 Orwella - swiat dzieli się na Oceanię, Eurazję i Wschodazję. I moim zdaniem powoli rusza machina w tym kierunku. Jeśli faktycznie Trump zaproponuje takie warunki pokoju na Ukrainie to: a) przyznaje, że USA nie są jedynym światowym mocarstwem b) przegrywają walkę o prymat z Chinami c) Stany są gotowe poświęcić swoje interesy w Europie
Trump chce wzmocnić Rosję, aby ta odzyskała podmiotowość na arenie międzynarodowej i nie skończyła jako wasal Chin, jednocześnie liczy, że dzięki temu w ich pojedynku z Chinami Rosjanie zachowają przynajmniej neutralność. Putin wie, ze dalsze uzaleznianie sie od Chin doprowadzi w koncu do tego, ze ich Panstwo Srodka polknie - moze nawet militarnie. Jak dla mnie tutaj chodzi o swego rodzaju równowagę sił. Zaczyn do nowego porządku na świecie (żadne nwo).
UE przespała ostatnie kilkanaście lat i jest prawie trupem, nikt się z nią już nie będzie liczył, jeśli dalej będziemy brnąć w te ślepa uliczkę. Europa musi natychmiast otrzeźwieć, bo czeka ja zaglada, ewentualnie totalne poddanstwo. Potrzeba reform na już. Na miejscu Tuska i Dudy przeprosiłbym się, zakopał topór wojenny i w niedługim czasie wsiadł do samolotu (niekoniecznie tego samego) i wybrałbym się w podróż do Pekinu, aby wzmocnić relacje gospodarcze i dyplomatyczne. Inaczej możemy zostać wystrychnięci na dudka.
Szkoda dzisiejszego remisu. Była szansa, żeby odrobić trochę punktów do Realu. Niby Robercik wcisnął, ale tutaj sędzia zachował się z rigczem i anulował bramkę zgodnie z zasadą, że gole dobijaka z karnego i na pustaka się nie liczą. Cóż, trzeba żyć dalej.
Serdecznie proszę osoby odpowiedzialne za prowadzenie serwisu FCBarca.com o ukrócenie prowokacji politycznych, które coraz szybciej i szerzej postępują na naszym ukochanym portalu sportowym. Jeśli nic z tym się nie zrobi, nie postawi pewnej tamy, to niedługo dojdzie do agresji słownej, wyzwisk i psychicznego linczu jednej strony barykady nad drugą. I vice versa. Nie wyobrażam sobie, żeby dalsza eskalacja miała prowadzić do czegokolwiek konstruktywnego, z tego żadne mądrości się nie urodzą. Jest to nie tylko łamanie Regulaminu FCBarca.com, ale może również przerodzić się w systematyczną mowę nienawiści.
9.3.3: - natarczywa, nieustępliwa bądź agresywna agitacja ideologiczna. - „trolling” - rozumiany jako prowokacyjne zamieszczanie kontrowersyjnych treści bądź opinii w celu wywołania nagłej i emocjonalnej odpowiedzi ze strony innych Użytkowników.
9.3.4: - rozpowszechnianie z wykorzystaniem serwisu FCBarca.com, w dowolnej formie, treści... uznawanych powszechnie za obraźliwe lub wulgarne.
9.3.5: - wykorzystywanie komentarzy do celów innych niż ich regulaminowe przeznaczenie, na przykład... nieuzasadnionego powielania treści znajdującej się na stronie itp.
9.3.6: - podejmowanie wszelkiego rodzaju działań utrudniających funkcjonowanie serwisu FCBarca.com... negatywnie wpływających na jakość odbioru znajdujących się na niej treści i/lub utrudniających dyskusję pomiędzy Użytkownikami.
NIE PODWAŻAM decyzji administracji i moderacji, proszę jedynie o zwrócenie uwagi na zakomunikowany przeze mnie problem. Dziękuję za uwagę.
Lewandowski przede wszystkim cieszy się grą, bawi. Nigdy nie widziałem go takiego w Bayernie. Tutaj pokazuje pełnię swoich możliwości, cały warsztat piłkarski. Bramki, kozackie podania, grę kombinacyjną, ustawianie się, schodzenie do skrzydła, cofanie się po piłkę, strzały z dystansu. Do tego jest liderem i guru dla mlodych zawodników. I cały czas uśmiechnięty, naładowany pozytywną energią. Gość wszedł na swój maksymalny poziom. Między nim a Barceloną jest prawdziwa chemia. Lewandowski w Monachium to związek z rozsądku, a tutaj szaleńcza, romantyczna, pełna pasji miłość do futbolu. Smak wolności na murawie.
Nie lubuję się w grze Andre Gomesa, urodzonego 30 lipca 1993 roku w Grijó, mierzącego 188 cm i ważącego 84 kg, a w Barcelonie występującego z numerem 21. Przed jego transferem do Dumy Katalonii zbyt dużo o nim nie wiedziałem. To prawda, kosztował całkiem sporo, lecz jak niemal wszyscy wówczas, tak i ja, byłem wobec takiej kwoty wyrozumiały, gdyż wpisywał się w projekt przyszłościowych transferów z rocznika ’93 – podobnie jak Digne, Alcacer, Semedo, Umtiti. Zaczynał, będąc nadzieją na wypełnienie luki po Xavim. I wszyscy mocno ściskali za niego kciuki. A potem w miarę postępującego sezonu, Portugalczyk systematycznie tracił zaufanie kibiców, bo zawodził, bo się nie rozwijał, bo grał asekuracyjnie, bo nie integrował się z systemem Barcelony. Pierwsza kampania dobiegła końca i Andre Gomes wskoczył na czarną listę. Z początkiem kolejnej, machina drwin i szyderstw coraz szybciej nabierała tempa. A zawodnik ewidentnie zablokował się psychicznie. Nie zapomniał, jak się gra w piłkę nożną. Jego technika drastycznie nie spadła. Nie uległ kontuzji. Nie przybyło mu kilogramów, ani nie stracił żadnych walorów fizycznych. Nie przeżył dramatów w życiu osobistym, poważnie nie zachorował. Chyba każdy logicznie rozumujący człowiek, jest w stanie wywnioskować, że skoro został sprowadzony do klubu, to już posiada odpowiedni poziom, aby nie mówić o nim jako o „drewnie” czy „oczywistym niewypale”. Inne wyjście: kwestionujemy na podstawie naszej wiedzy internetowej, poziom wiedzy scoutingu w jednym z najlepszych klubów na świecie. Troszkę pyszałkowate – odpada. Zatem wszystko, ale to niemal wszystko, przemawia za problemami z psychiką. O tyle temat został rozjaśniony, że sam piłkarz w ostatnim wywiadzie przyznał, iż w jego świadomości, w związku z narastającą presją, rozpętało się piekiełko, z którym nie może sobie poradzić. Okej. To teraz takie testowe pytanie: czy, i ewentualnie jak, kibice mogą pomóc swojemu zawodnikowi w walce z samym sobą? Gwizdami? Wsparciem? Dajmy na to, że ktoś wykonuje jakąś czynność pod presją, na jego ruchy zwrócone są tysiące par oczu, i mu to nie wychodzi, gubi się, myli, cała czynność przypomina groteskę. Rozumiem, że w takiej chwili gwizdy dopomogą w koncentracji i przełamaniu impasu (Pique może być zmobilizowany gwizdami ze strony kibiców Królewskich, ale czy równie lekko przyjąłby chłostę, przeradzającą się w tortury, ze strony socios?). Czy bardziej wyciągnięta ręka? Po prostu zrozumienie słabości drugiej osoby, w chwili kiedy nie idzie, tym bardziej okazanie mu zaufania i wsparcia, właśnie po to, żeby pomóc psychicznie się mu przełamać. Bo, że problem ma podłoże typowo psychiczne, to już chyba udało się nam ustalić? Rozumiem jak pięknie i widowiskowo kibicuje się Messiemu, ze zrozumieniem i podziwem kiwa się głową na wyczyny Busquesta, chwali się popisy ter Stegena, niezachwianą postawę Umititego. I tutaj każdy jest kibicem, każdy jest piewcą futbolu rodem z Katalonii. Tymczasem przychodzi wątek Andre Gomesa. Taki test, sprawdzian. I wylewa się strumieniami, niczym ze średniowiecznych kamienic, zawartość wiader z pomyjami. Leci na katalońskie ulice i katalońskie chodniki. A potem ludzie w tym chodzą, to ich wciąga, sami się w tym ubabrają i już nie mają pretensji do tych, co te świństwa wylali, tylko do obiektu, z powodu którego nieczystości zostały wylane. Bardzo jest mi szkoda naszego piłkarza. On się zapętlił. Nie może znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Wybaczcie, ale jeśli czuje wstyd z powodu własnej postawy, i to taki, że nie pozwala mu on wyjść na ulicę, że doprowadza do jakiejś klaustrofobicznej alienacji, to nie jest bagatela. To jest coś poważnego. Mam przyjaciela, który jest wiernym fanem Lazio. Od dawna. I nie raz mi mówił, że musi mi być łatwo w tych czasach kibicować Barcelonie. On niejednokrotnie już załamywał ręce, ale wciąż coś go ciągnęło do tej drużyny, do oglądania ich meczów, do ściskania kciuków nawet wtedy, gdy było to beznadziejne. Otóż, mamy w Barcelonie mikrośrodowisko ówczesnego Lazio Rzym. Może trochę papierek lakmusowy naszej wierności i przywiązania do barw. Bo jeśli bycie z wybraną przez siebie drużyną, ma polegać tylko na skakaniu z radości w momentach tryumfu, a oklaskiwanie jest zarezerwowane jedynie dla nielicznych, to nie należy mylić kibicowania ze zblazowanym obserwowaniem. Piłka nożna i emocje z nią związane to jednak coś więcej niż zwykła transakcja handlowa. A drużyna piłkarska jest ze sobą o wiele bardziej zżyta nich pracownicy jakiejkolwiek firmy komercyjnej. Tutaj dochodzi magia sportu, cała ta czasami niemal baśniowa otoczka. Stąd też nie podchodzę do Andre Gomesa jako pracownika, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, a który zasługuje z tego powodu na naganę, wyrzucenie z pracy, wyśmianie, dyscyplinarkę i na koniec kopa w dupę. Do końca będę w tego chłopaka wierzył. I mam marzenie, że Valverde wreszcie wykrzesze z tego chłopaka to, co najlepszego. Wielu już było takich piłkarzy, co się bardzo długo nie asymilowali z systemem Barcelony. Nawet wychowankowie. A warto było na nich poczekać, by później stworzyli historię. Od Portugalczyka nie wymagam żeby stał się legendą, ale jeszcze wierzę w to, że Ernesto, oprócz swoich podstawowych zadań jak wygrana ligi hiszpańskiej czy walka w Lidze Mistrzów, „wyczaruje” nam również Andre Gomesa. Znajdzie dla niego odpowiednią rolę na boisku i pomoże przełamać psychiczny dyskomfort. To jest taki rodzaj trenera, któremu może się to udać. Futbol był świadkiem licznych niespodziewanych sytuacji czy absurdalnych wydarzeń. Dlaczego tym razem nie mogłoby być podobnie? Na końcówkę sezonu jedno hasło: wiara!
Orzeł w koronie na fladze LGBT? Nie ma to jak twierdzić, że jest to poszkodowana mniejszość, a przy okazji zawłaszczać godło Polski dla siebie. Nie to, że należy ono do wszystkich Polaków i powinno być traktowane z szacunkiem. Przez wszystkich.
Kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Odzyskanie Mistrzostwa Hiszpanii, zdobycie Pucharu Króla, Złoty But Messiego, piękne pożegnanie Iniesty, zwycięstwo na Santiago Bernabeu, świetny transfer Coutinho, bardzo dobry sezon Rakitica i ter Stegena - to garść pozytywów wydłubana z pamięci na szybko. Jak "Wy" możecie siebie nazywać kibicami Barcelony???
Komentarze
0
Trafiłem dzisiaj przypadkiem na YT.
30 ton lista, lista przebojów. Siadało się co tydzień z wypiekami na twarzy przed telewizorem i pochłaniało muzykę, trzymając kciuki za ulubione utwory. Piękne czasy!
21
Rok 1984 Orwella - swiat dzieli się na Oceanię, Eurazję i Wschodazję. I moim zdaniem powoli rusza machina w tym kierunku. Jeśli faktycznie Trump zaproponuje takie warunki pokoju na Ukrainie to:
a) przyznaje, że USA nie są jedynym światowym mocarstwem
b) przegrywają walkę o prymat z Chinami
c) Stany są gotowe poświęcić swoje interesy w Europie
Trump chce wzmocnić Rosję, aby ta odzyskała podmiotowość na arenie międzynarodowej i nie skończyła jako wasal Chin, jednocześnie liczy, że dzięki temu w ich pojedynku z Chinami Rosjanie zachowają przynajmniej neutralność. Putin wie, ze dalsze uzaleznianie sie od Chin doprowadzi w koncu do tego, ze ich Panstwo Srodka polknie - moze nawet militarnie. Jak dla mnie tutaj chodzi o swego rodzaju równowagę sił. Zaczyn do nowego porządku na świecie (żadne nwo).
UE przespała ostatnie kilkanaście lat i jest prawie trupem, nikt się z nią już nie będzie liczył, jeśli dalej będziemy brnąć w te ślepa uliczkę. Europa musi natychmiast otrzeźwieć, bo czeka ja zaglada, ewentualnie totalne poddanstwo. Potrzeba reform na już. Na miejscu Tuska i Dudy przeprosiłbym się, zakopał topór wojenny i w niedługim czasie wsiadł do samolotu (niekoniecznie tego samego) i wybrałbym się w podróż do Pekinu, aby wzmocnić relacje gospodarcze i dyplomatyczne. Inaczej możemy zostać wystrychnięci na dudka.
16
Szkoda dzisiejszego remisu. Była szansa, żeby odrobić trochę punktów do Realu. Niby Robercik wcisnął, ale tutaj sędzia zachował się z rigczem i anulował bramkę zgodnie z zasadą, że gole dobijaka z karnego i na pustaka się nie liczą. Cóż, trzeba żyć dalej.
4
@NeroTFP1 Jest okazja - Dariusz Szpakowski
1
@pax Ok. Wyraziłem swoje zdanie, a Wy postępujcie, jak uważacie za słuszne. Odstępuje i nie wnikam w Wasza pracę.
382
Serdecznie proszę osoby odpowiedzialne za prowadzenie serwisu FCBarca.com o ukrócenie prowokacji politycznych, które coraz szybciej i szerzej postępują na naszym ukochanym portalu sportowym. Jeśli nic z tym się nie zrobi, nie postawi pewnej tamy, to niedługo dojdzie do agresji słownej, wyzwisk i psychicznego linczu jednej strony barykady nad drugą. I vice versa. Nie wyobrażam sobie, żeby dalsza eskalacja miała prowadzić do czegokolwiek konstruktywnego, z tego żadne mądrości się nie urodzą. Jest to nie tylko łamanie Regulaminu FCBarca.com, ale może również przerodzić się w systematyczną mowę nienawiści.
9.3.3:
- natarczywa, nieustępliwa bądź agresywna agitacja ideologiczna.
- „trolling” - rozumiany jako prowokacyjne zamieszczanie kontrowersyjnych treści bądź opinii w celu wywołania nagłej i emocjonalnej odpowiedzi ze strony innych Użytkowników.
9.3.4:
- rozpowszechnianie z wykorzystaniem serwisu FCBarca.com, w dowolnej formie, treści... uznawanych powszechnie za obraźliwe lub wulgarne.
9.3.5:
- wykorzystywanie komentarzy do celów innych niż ich regulaminowe przeznaczenie, na przykład... nieuzasadnionego powielania treści znajdującej się na stronie itp.
9.3.6:
- podejmowanie wszelkiego rodzaju działań utrudniających funkcjonowanie serwisu FCBarca.com... negatywnie wpływających na jakość odbioru znajdujących się na niej treści i/lub utrudniających dyskusję pomiędzy Użytkownikami.
NIE PODWAŻAM decyzji administracji i moderacji, proszę jedynie o zwrócenie uwagi na zakomunikowany przeze mnie problem. Dziękuję za uwagę.
256
Lewandowski przede wszystkim cieszy się grą, bawi. Nigdy nie widziałem go takiego w Bayernie. Tutaj pokazuje pełnię swoich możliwości, cały warsztat piłkarski. Bramki, kozackie podania, grę kombinacyjną, ustawianie się, schodzenie do skrzydła, cofanie się po piłkę, strzały z dystansu. Do tego jest liderem i guru dla mlodych zawodników. I cały czas uśmiechnięty, naładowany pozytywną energią. Gość wszedł na swój maksymalny poziom. Między nim a Barceloną jest prawdziwa chemia. Lewandowski w Monachium to związek z rozsądku, a tutaj szaleńcza, romantyczna, pełna pasji miłość do futbolu. Smak wolności na murawie.
221
Tylko dla wyrozumiałych.
Nie lubuję się w grze Andre Gomesa, urodzonego 30 lipca 1993 roku w Grijó, mierzącego 188 cm i ważącego 84 kg, a w Barcelonie występującego z numerem 21. Przed jego transferem do Dumy Katalonii zbyt dużo o nim nie wiedziałem. To prawda, kosztował całkiem sporo, lecz jak niemal wszyscy wówczas, tak i ja, byłem wobec takiej kwoty wyrozumiały, gdyż wpisywał się w projekt przyszłościowych transferów z rocznika ’93 – podobnie jak Digne, Alcacer, Semedo, Umtiti. Zaczynał, będąc nadzieją na wypełnienie luki po Xavim. I wszyscy mocno ściskali za niego kciuki. A potem w miarę postępującego sezonu, Portugalczyk systematycznie tracił zaufanie kibiców, bo zawodził, bo się nie rozwijał, bo grał asekuracyjnie, bo nie integrował się z systemem Barcelony. Pierwsza kampania dobiegła końca i Andre Gomes wskoczył na czarną listę. Z początkiem kolejnej, machina drwin i szyderstw coraz szybciej nabierała tempa. A zawodnik ewidentnie zablokował się psychicznie. Nie zapomniał, jak się gra w piłkę nożną. Jego technika drastycznie nie spadła. Nie uległ kontuzji. Nie przybyło mu kilogramów, ani nie stracił żadnych walorów fizycznych. Nie przeżył dramatów w życiu osobistym, poważnie nie zachorował. Chyba każdy logicznie rozumujący człowiek, jest w stanie wywnioskować, że skoro został sprowadzony do klubu, to już posiada odpowiedni poziom, aby nie mówić o nim jako o „drewnie” czy „oczywistym niewypale”. Inne wyjście: kwestionujemy na podstawie naszej wiedzy internetowej, poziom wiedzy scoutingu w jednym z najlepszych klubów na świecie. Troszkę pyszałkowate – odpada. Zatem wszystko, ale to niemal wszystko, przemawia za problemami z psychiką. O tyle temat został rozjaśniony, że sam piłkarz w ostatnim wywiadzie przyznał, iż w jego świadomości, w związku z narastającą presją, rozpętało się piekiełko, z którym nie może sobie poradzić. Okej. To teraz takie testowe pytanie: czy, i ewentualnie jak, kibice mogą pomóc swojemu zawodnikowi w walce z samym sobą? Gwizdami? Wsparciem? Dajmy na to, że ktoś wykonuje jakąś czynność pod presją, na jego ruchy zwrócone są tysiące par oczu, i mu to nie wychodzi, gubi się, myli, cała czynność przypomina groteskę. Rozumiem, że w takiej chwili gwizdy dopomogą w koncentracji i przełamaniu impasu (Pique może być zmobilizowany gwizdami ze strony kibiców Królewskich, ale czy równie lekko przyjąłby chłostę, przeradzającą się w tortury, ze strony socios?). Czy bardziej wyciągnięta ręka? Po prostu zrozumienie słabości drugiej osoby, w chwili kiedy nie idzie, tym bardziej okazanie mu zaufania i wsparcia, właśnie po to, żeby pomóc psychicznie się mu przełamać. Bo, że problem ma podłoże typowo psychiczne, to już chyba udało się nam ustalić? Rozumiem jak pięknie i widowiskowo kibicuje się Messiemu, ze zrozumieniem i podziwem kiwa się głową na wyczyny Busquesta, chwali się popisy ter Stegena, niezachwianą postawę Umititego. I tutaj każdy jest kibicem, każdy jest piewcą futbolu rodem z Katalonii. Tymczasem przychodzi wątek Andre Gomesa. Taki test, sprawdzian. I wylewa się strumieniami, niczym ze średniowiecznych kamienic, zawartość wiader z pomyjami. Leci na katalońskie ulice i katalońskie chodniki. A potem ludzie w tym chodzą, to ich wciąga, sami się w tym ubabrają i już nie mają pretensji do tych, co te świństwa wylali, tylko do obiektu, z powodu którego nieczystości zostały wylane. Bardzo jest mi szkoda naszego piłkarza. On się zapętlił. Nie może znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Wybaczcie, ale jeśli czuje wstyd z powodu własnej postawy, i to taki, że nie pozwala mu on wyjść na ulicę, że doprowadza do jakiejś klaustrofobicznej alienacji, to nie jest bagatela. To jest coś poważnego. Mam przyjaciela, który jest wiernym fanem Lazio. Od dawna. I nie raz mi mówił, że musi mi być łatwo w tych czasach kibicować Barcelonie. On niejednokrotnie już załamywał ręce, ale wciąż coś go ciągnęło do tej drużyny, do oglądania ich meczów, do ściskania kciuków nawet wtedy, gdy było to beznadziejne. Otóż, mamy w Barcelonie mikrośrodowisko ówczesnego Lazio Rzym. Może trochę papierek lakmusowy naszej wierności i przywiązania do barw. Bo jeśli bycie z wybraną przez siebie drużyną, ma polegać tylko na skakaniu z radości w momentach tryumfu, a oklaskiwanie jest zarezerwowane jedynie dla nielicznych, to nie należy mylić kibicowania ze zblazowanym obserwowaniem. Piłka nożna i emocje z nią związane to jednak coś więcej niż zwykła transakcja handlowa. A drużyna piłkarska jest ze sobą o wiele bardziej zżyta nich pracownicy jakiejkolwiek firmy komercyjnej. Tutaj dochodzi magia sportu, cała ta czasami niemal baśniowa otoczka. Stąd też nie podchodzę do Andre Gomesa jako pracownika, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, a który zasługuje z tego powodu na naganę, wyrzucenie z pracy, wyśmianie, dyscyplinarkę i na koniec kopa w dupę. Do końca będę w tego chłopaka wierzył. I mam marzenie, że Valverde wreszcie wykrzesze z tego chłopaka to, co najlepszego. Wielu już było takich piłkarzy, co się bardzo długo nie asymilowali z systemem Barcelony. Nawet wychowankowie. A warto było na nich poczekać, by później stworzyli historię. Od Portugalczyka nie wymagam żeby stał się legendą, ale jeszcze wierzę w to, że Ernesto, oprócz swoich podstawowych zadań jak wygrana ligi hiszpańskiej czy walka w Lidze Mistrzów, „wyczaruje” nam również Andre Gomesa. Znajdzie dla niego odpowiednią rolę na boisku i pomoże przełamać psychiczny dyskomfort. To jest taki rodzaj trenera, któremu może się to udać. Futbol był świadkiem licznych niespodziewanych sytuacji czy absurdalnych wydarzeń. Dlaczego tym razem nie mogłoby być podobnie? Na końcówkę sezonu jedno hasło: wiara!
217
Orzeł w koronie na fladze LGBT? Nie ma to jak twierdzić, że jest to poszkodowana mniejszość, a przy okazji zawłaszczać godło Polski dla siebie. Nie to, że należy ono do wszystkich Polaków i powinno być traktowane z szacunkiem. Przez wszystkich.
Kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
179
Odzyskanie Mistrzostwa Hiszpanii, zdobycie Pucharu Króla, Złoty But Messiego, piękne pożegnanie Iniesty, zwycięstwo na Santiago Bernabeu, świetny transfer Coutinho, bardzo dobry sezon Rakitica i ter Stegena - to garść pozytywów wydłubana z pamięci na szybko. Jak "Wy" możecie siebie nazywać kibicami Barcelony???