Oceny za mecz z Villarrealem

Pewnie i dość precyzyjnie w grze nogami, dwie proste interwencje (19' i 21') i sytuacja bramkowa, która wymaga komentarza. Nie da sie ukryć, że nie była to finalizacja akcji z gatunku "nie do obrony" - strzał był precyzyjny, ale wydawał się dość lekki. Trudno obarczyć całkowitą winą golkipera, bo cała akcja to festiwal błędów, ale mamy wrażenie, że jakby drużyna była w przysłowiowym "gazie" i imponowała formą to ten strzał zostałby obroniony. Niestety, dyspozycja zespołu jest jaka jest i ostatnimi czasy praktycznie każda klarowna sytuacja rywali jest zamieniana przez nich na bramkę - po prostu jak nie idzie to nie idzie. Oby passa się jak najszybciej odwróciła.

Z wyjątkiem sytuacji z 12. minuty raczej poprawnie w obronie, natomiast w kreacji prezentuje się coraz bardziej schematycznie - brak przebojowości i kreatywności zaczyna być aż nadto widoczny. Cztery dośrodkowania niecelne, jedno kluczowe podanie. Miał sporo takich sytuacji, w których widać było korytarz na skrzydle, ale Sergi nie urywał się, nie próbował wychodzić za linię tylko asekuracyjnie czekał na przerzut. Po imponującym początku w roli bocznego defensora wyraźnie obniżył loty.

Przy straconym golu w początkowej fazie akcji był zdecydowanie za daleko Pato, który dzięki temu miał możliwość się rozpędzić i tak naprawdę "zrobić" całą akcję bramkową. Poza tym solidnie, choć nie bezbłędnie (62'), a także prezycyjnie w rozegraniu - ograniczał niepotrzebne ryzyko do minimum. Najwięcej odbiorów w drużynie.

Kilka świetnych interwencji (62', 66'), po raz kolejny bliski szczęścia pod bramką rywala (71'). Niestety, popełnił dwa widoczne błędy, które rzucają cień na jego występ. Po pierwsze, dał się ograć jak junior w 19. minucie, ale na całe szczęście strzał rywali okazał się za słaby. Po drugie, popełnił błąd przy straconej bramce. Miał dwie opcje: albo powinien jeszcze bardziej zawęzić do środka i uniemożliwić podanie Pato, albo pójść bardziej do boku i asekurować wchodzącego Sansone. Niestety, zachował się najgorzej jak mógł - ustawił się pośrodku i w rezultacie nawet nie miał możliwości, aby skutecznie interweniować.

Naprawdę przez dłuższe fragmenty spotkania jego gra mogła się podobać. Dobrze (wreszcie!) współpracował z Neymarem, uczestnicząc w składnych akcjach (np. 8', 45') i groźnie dośrodkowując. Ponadto, zaliczył znakomitą interwencję w 12', która uchroniła nas przed stratą bramki. Niestety, to właśnie jego minimalnie niedokładne podanie było zalążkiem akcji bramkowej dla rywali. Pechowy występ.

Przeciętne zawody. Sprawdza się stare, barcelońskie porzekadło, że "słabszy Busquets=słabsza Barca, a dobry Busquets=dobra Barca" ;) W meczu przeciwko Żółtej Łodzi Podwodnej drużyna nie zanotowała zbyt dużego progresu względem meczu w Bilbao, co rzutowało bezpośrednio na dyspozycję Sergio, która krótko mówiąc nie powaliła na kolana. Szkoda, że momentami brakuje mu takiego cwaniactwa i wyrachowania, jakie posiadają inni defensywni pomocnicy, które przejawia się "kasowaniem" akcji rywala w zarodku - przy straconej bramce był zdecydowanie zbyt dobroduszny, pozwalając rywalowi na zbyt wiele. 

Naprawdę ciężko dostrzec jakiekolwiek pozytywy w grze Portugalczyka. Zero w defensywie i zero w ofensywie. Na plus jedynie próba strzału z dystansu, bo brakowało całkiem niewiele do pięknego okienka. Jesteśmy cierpliwi i wierzymy, że tak jak to już bywało w przypadku wielu graczy w FCB wreszcie odpali, ale zastanawiamy się czy trenerzy oraz przede wszystkim kibice będą równie cierpliwi... Na razie nie jest dobrze.

Nie można odmówić mu chęci do gry (110 podań, niesamowita statystyka), ale tym razem była to swego rodzaju "sztuka dla sztuki". Mało konkretów, pochwalić go można jedynie za kilka dryblingów, zagranie do Digne w 45' oraz podanie do Leo w 73' (akcja zakończona strzałem w słupek). Na minus, podobnie jak w meczu z Bilbao, odpuszczenie rywala w akcji bramkowej - prosimy zwrócić uwagę na to w jakim tempie wracał Andres, a w jakim biegł na naszą bramkę Roberto Soriano (nr 20, inicjator całej akcji).

Z jednej strony plus za dryblingi, kluczowe podania i ogólne napędzanie akcji (wreszcie współpracował z Digne), a także grę w defensywie (ambitny powrót przy straconym golu, interwencja w doliczonym czasie meczu). Z drugiej strony martwi i to coraz bardziej jego totalna niemoc pod bramką rywala, która niestety coraz częściej kosztuje nas punkty... O liczbie strat nie wspominamy, bo to już stało się tradycją tego sezonu. Kiedy Brazylijczyk sie przełamie i zacznie grać jak z nut? 

Groźne zagranie w 33' w kierunku Neymara oraz szansa w 75' - to naprawdę jedyne warte podkreślenia "momenty" Luisa w tym spotkaniu. Poza tym zdecydowanie poniżej swojego poziomu, masa złych decyzji nawet w najprostszych sytuacjach, brak precyzji i czucia gry mocno widoczny (np. złe rozprowadzenie kontry w 56').

Po jego wejściu nawałnica ataków na bramkę gospodarzy jeszcze bardziej przybrała na sile, ale trzeba uczciwie przyznać, że młody Hiszpan odgrywał w nich raczej drugoplanową rolę. Sześć strat, z czego najbardziej pamiętna i frustrująca była ta w doliczonym czasie gry przy wyprowadzaniu jednej z ostatnich akcji w meczu, która definitywnie przekreśliła szanse na zwycięstwo.

Świetny odbiór w 72', który dał początek akcji zakończonej strzałem Leo w słupek. Szkoda, że zmarnował główkę po dograniu Neya w 84', ale z drugiej strony wcześniej świetnie dograł do Brazylijczyka. Zmiana jak najbardziej na plus.