4:0. Po dwóch i pół roku przerwy, mamy wielkie zwycięstwo Barcelony na Santiago Bernabéu. Komu zaś możemy przypisać szczególne zasługi przy nim?
1. Mistrzowie spalonych
Kierowana przez Iñigo Martíneza linia obrony w tym sezonie bije prawdziwe rekordy jeżeli chodzi o łapanie rywali na spalonych - to wiemy nie od dzisiaj. Tak imponującego występu jak na Bernabéu nie mogliśmy się jednak spodziewać. Dwanaście razy piłkarze Realu znaleźli się na nielegalnej pozycji, z czego ośmiokrotnie sam Kylian Mbappe. Pierwsza połowa to była gra na centymetry dokładności, wymagająca maksymalnego skupienia przez cały czas. Efekt? Mimo nerwów kibiców Królewscy do przerwy mieli tylko jeden strzał - i to niecelny.
2. Mecz założycielski Iñakiego Peñi?
Chyba każdy jako potencjalny słaby punkt Barcelony wskazywał właśnie pozycję bramkarza. Dziś Peña pokazał jednak, że nie przez przypadek znalazł się w takim klubie. W kluczowych momentach powstrzymywał Kyliana Mbappe, a jego wyjściom na przedpole tym razem nie towarzyszyła panika. Po raz kolejny był też prawdziwym talizmanem drużyny - wprawdzie wyciągał piłkę z siatki, ale gol nie został uznany. Jeżeli do tej pory Peña nie dał powodów, by posadzić go na ławce, to teraz pierwszy skład jeszcze bardziej oddalił się od Wojciecha Szczęsnego.
3. Robert Lewandowski przeżywa kolejną młodość
Dublet na Santiago Bernabéu mówi sam za siebie. Najpierw spokojne uderzenie tuż zza pola karnego, a chwilę później strzał głową nie do obrony. Oprócz tego Polak ciężko pracował dla drużyny, otrzymując kolejne ciosy od Edera Militão czy Antonio Rüdigera, a także zażegnując niezpieczeństwa przy kolejnych stałych fragmentów gry. I szkoda tylko braku nawiązania do pięknej historii Jana Urbana - Lewy powinien dziś stać się kolejnym Polakiem z hat-trickiem zdobytym na Bernabéu.
4. Casadó - Pedri
Mógłbym właściwie skopiować wnioski z ostatniego meczu z Bayernem, gdzie rozpływałem się nad grą obu tych zawodników. Obaj byli kluczowi dla tego, aby Barcelona zyskała kontrolę nad piłką. Obaj również walecznie ścierali się z dysponującymi dużo lepszymi warunkami fizycznymi piłkarzami Realu. Co ciekawe, obaj dziś dodali to, co z reguły bywa największą zaletą tego drugiego - to Casadó zagrał fenomenalne, prostopadłe zagranie do Lewandowskiego, a z kolei Pedri był świetny w odbiorze. Mimo coraz większej konkurencji w linii pomocy, niełatwo będzie powracającym po kontuzjach zawodnikom wygrać rywalizację z którymkolwiek z nich.
5. Lamine Yamal i Raphinha robią swoje
Dziś błyszczał Robert Lewandowski, a pozostali członkowie nowego barcelońskiego tridente zagrali dyskretniej niż to, do czego nas przyzwyczaili w ostatnim czasie. Tak czy siak, ostatecznie obaj stanęli na wysokości zadania - najpierw Lamine Yamal wpisał się na listę strzelców po podaniu Raphinhi, a później Brazylijczyk dołożył swoje trafienie. Jeżeli ten mecz był pojedynkiem świetnych atakujących, to właśnie ci z Barcelony okazali się dziś zdecydowanie lepsi.
Komentarze (44)