Pięć wniosków po meczu z Bayernem

Michał Gajdek

24 października 2024, 02:00

56 komentarzy

Fot. Getty Images

FC Barcelona pokonała Bayern Monachium 4:1, wygrywając starcie w 3. kolejce fazy ligowej Champions League. Ten mecz z pewnością zostanie zapamiętany na długo - co jednak szczególnie zasługuje na wyróżnienie?

1. Raphinha bello di notte

Najpierw dublet w Paryżu. Później bramka otwierająca wynik przeciwko PSG na Montjuïc. Teraz hat-trick z Bayernem. W trzech ostatnich spotkaniach Barçy z wielkimi rywalami na europejskich arenach właściwie tylko jedna rzecz się nie zmieniała - Raphinha dawał liczby. Brazylijczyk wyrasta na prawdziwego lidera zespołu w wieczorach z Ligą Mistrzów. Trudno było sobie wyobrazić piękniejszy jubileusz 100. meczów w barwach Barcelony. 

2. Trzecia liga hiszpańska = Liga Mistrzów 

Taka opinia byłaby w pełni uprawniona, gdybyśmy bazowali wyłącznie na przypadku Marca Casadó. Hiszpan jeszcze rok temu występował w meczach Primera RFEF, będąc wyróżniającym się piłkarzem. Teraz zmienili się koledzy, rywale, stadiony, presja... a Marc nic sobie z tego nie robi, grając tak, jakby w dalszym ciągu występował na trzecim poziomie rozgrywkowym. W dodatku, w dobie coraz młodszych wonderkidów 21-latek może się wydawać weteranem, ale ma on przecież jeszcze sporo czasu na rozwój.

3. Lamine Yamal gra, jakby miał 17 lat... doświadczenia

A skoro o wonderkidach mowa, to nie sposób nie wspomnieć o występie Lamine Yamala. Tym razem, młodziutki Hiszpan nie zachwycał nas efektownymi strzałami czy wyścigami sprinterskimi z obrońcami. To jednak właśnie on brał na siebie ciężar próby przytrzymania choć przez chwilę piłki, nawet jeżeli wiązało się to z koniecznością pokonania zabójczego pressingu dwóch czy trzech Bawarczyków. Choć czasami jeszcze ponosi go młodzieńcza fantazja, to dzisiejszy występ był w jego wykonaniu bardzo dojrzały - Lamine po raz kolejny pokazał, jak szeroki jest jego repertuar. 

4. Statystyki nie czynią zadość Pedriemu

To wręcz niesamowite, że tak świetny mecz jak ten Kanaryjczyka może zakończyć się bez wymiernej nagrody w postaci gola, czy asysty. Barcelona grała dziś w rytmie Pedriego. Gdy Bayern wyłączył go z gry, trudno było stworzyć choć jedną składną akcję. Gdy pomocnik przejął stery, Barça zyskała kontrolę nad spotkaniem. Andrés Iniesta nie powstydziłby się takiego występu, jaki zaserwował dziś były zawodnik Las Palmas. 

5. Danke, Hansi!

Powiem szczerze - gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział mi, że podczas meczu Barcelony z Bayernem z trybun będzie rozbrzmiewać gromkie Ole! po kolejnych zagraniach, a Barça wymieni całą linię ataku przed końcem meczu, bo wynik już będzie  bezpieczny... to uznałbym, że coś jest z nim nie w porządku. Tymczasem w pewnym momencie meczu odnosiło się wrażenie, że gdyby nie nadchodzące El Clásico, to Barça nie miałaby większego problemu z pójściem po kolejne bramki. Pozostaje tylko podziękować Hansiemu Flickowi za najpiękniejszy dotychczas wieczór spędzony na Montjuïc.  

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Plusy to Raph, którego szatnia wybrała kapitana a on sam udowadnia źe mieli rację, powrót i Fermin znowu błyszczy, Martinez rośnie u Flicka z dnia na dzień. Lewy i Yamal to komentarz zbędny. Bring on El Classico

Zespół jest dobrze przygotowany. To widać. Oby tak dalej.

Mi się podobało że zespół mimo iż się przestraszył po 1:0 się podniósł wcześniej rozjechali by 4:1 czy 5:1 tym razem nie pękli.I tą zmianę trzeba podkreślić.

Flick stworzył Potwora :) Visca Barcelona

Po tym meczu trzeba docenić jeszcze jednego zawodnika - Fermina. Pierwszy mecz, w pierwszej 11stce w tym sezonie, w dodatku z takim rywalem, a gość wyglądał rewelacyjnie. Walczył, zasuwał, a dodatkowo dał 2 asysty. U Flicka wskoczy na jeszcze wyższy poziom.

Poprzednio skrytykowałem, to teraz pochwalę - bardzo dziękuję, że Redakcja wróciła do rozpisywania wniosków w dłuższej formie niż same hasła!

"Pozostaje tylko podziękować Hansiemu Flickowi" - ciekawe jest jak czytam taki tekst, ale nic do naszego prezydenta Laporty. Jeszcze, przynajmniej, bo Flick byl jego decyzja. Laporta jest na tej stronie absolutnie rownany z ziemia i z czasem porownywany do Bartomeu nawet! co mnie rozwala. No ale poczekamy.

Tak jak już napisałem.
To sztuka wygrać z Bayernem 4:1.
Ale wygrać z Bayernem 4:1 grając tak wysoko obroną to magia.
Danke Herr Flick.

99% tego forum była za Merino i "klasycznym" DM a Laporta po prostu podpisał kontrakt z Casado. Tak mężczyźni gaszą dzieci jak peta.

A Xavi mający DNA Barcy pisał że ci zawodnicy nie potrafią nic więcej.
Chłop chyba na tym meczu nie raz się zakrztusił.

Najgorszy wczoraj moment to przekazanie opaski De Jongowi. Przecież Raphinia to jest kapitan z krwi i kości. I po takim występie musi przekazywać jemu opaskę..

Zawsze uważałem Flicka za świetnego fachowca, to co zrobił z Bayernem to było coś niesamowitego, już wtedy widziałem, że ma to coś, nawet nieudana przygoda z kadrą Niemiec trochę nie zmieniła tej opini, ale zasiała trochę niepewności czy przypadkiem poradzi sobie w innym zespole niż Bayern, ale póki co radzi sie chyba lepiej niż każdy z nas śnił. DANKE HANSI!!!

Do 20 minuty była tragedia, po 25 gdzieś minucie się uspokoiło i coraz lepiej a w 2 połowie to już pełna kontrola. Genialny Raphinia, Real ma w sobotę na piz... od nas hahaha

Wreszcie mamy Trenera który potrafi dostosować techniką użytkową naszych graczy i pokazać efektywną grę i piękne zwycięstwa.
A nie było takiego od Lucho.

Czytalem na stronie Realu jak ich kibice maja nadzieje ze Bayern nas wyjasni, oczywiscie bylo to po to zeby na chwile uspokoic ich strach przed meczem z nami.
Mysle ze teraz boja sie jeszcze bardziej.

Artykuły w prasie hiszpańskiej o utracie DNA, miażdżącej przewadze Bayernu w posiadaniu i podaniach za 3, 2, 1...

Pierwsze 20 min meczu było bardzo ciężkie dla nas do 30 min była wymiana bokserska cios za cios. Po 30 min chłopaki grali na tej samej intensywności i bayern o dziwo słabł. Zasługa całej drużyny bo grali jak za dawnych lat doskok, tikitaka, przerzut i sytuacja bramkowa

Ale bym chciał, żeby Raphinia rozstrzelał się też w sobotę, żeby utrzeć nosa pewnemu Brazylijczykowi ;)

Dla mnie warte uwagi są jedne statystyki z meczy. Jak dobrze pamiętam to w końcu mieliśmy dużo niższa liczbę podań od przeciwnika(o prawie 200 mniej). Nie było zbędnego klepania w miejscu. Jak można było to długie dokładne podobanie i kontra. Także cieszę się z wyniku ale jeszcze bardziej że zmiany jaka zaszła w sposobie gry. Klepać dalej potrafią ale widzą i stosują też inne rozwiązania:)

Pedri i Casado byli świetni, Casado miał nerwowy początek ale później szefito również w tym środku. Zaimponowała mi też w sumie gra w obronie bo nie spodziewałem się że Inigo i Cubarsi mogą stworzyć tak świetną parę

O takiej porze jeszcze tu nie pisałem ;) cóż to był za piękny wieczór!