Sprawa Negreiry - czy nastąpił przełom w śledztwie?

Michał Gajdek

3 czerwca 2023, 19:00

12 komentarzy

Fot. Getty Images

Sprawa Negreiry, której sądowy bieg został nadany przez wniesienie aktu oskarżenia w dniu 8 marca 2023 roku niespiesznie, ale stale posuwa się naprzód. W ocenie ekspertów najnowsze decyzje sądu wskazują na prowadzenie śledztwa przede wszystkim w kierunku wyprowadzania pieniędzy z klubu, a następnie ich prania przy udziale spółek powiązanych z Negreirą. Teoria rzekomej korupcji sportowej ma zaś tracić na znaczeniu w oczach śledczych.

O ile pomiędzy poszczególnymi krajami występuje wiele różnic w zakresie procedury karnej, to jedna cecha pozostaje niezmienna – postępowania toczone na jej podstawie są długotrwałe. Choć od kiedy sprawa trafiła do sądu, minęły już blisko trzy miesiące, w dalszym ciągu znajdujemy się na wstępnym jej etapie. Tym niemniej, z uwagi na to, że ostatni tekst ją podsumowujący ukazał się u nas w połowie marca, uznaliśmy, że warto go zaktualizować o nowe informacje, które pojawiły się w międzyczasie. 

Tłumaczenia Laporty, Real jako oskarżyciel, Barcelona z podwójnym statusem? 

Przejdźmy chronologicznie przez najważniejsze zdarzenia, które miały miejsce od momentu wniesienia przez prokuraturę aktu oskarżenia. Po pierwsze, 17 kwietnia Joan Laporta zorganizował konferencję prasową, na której przez blisko dwie godziny odpowiadał na pytania mediów związane ze sprawą Negreiry. Uczciwie jednak podchodząc do tematu trudno uznać, aby presidente powiedział podczas tej konferencji cokolwiek istotnego z punktu widzenia procesowego - takie zresztą były najpewniej instrukcje prawników prowadzących tę sprawę. Zamiast tego okładki po konferencji przejęła licytacja, który z dwóch hiszpańskich gigantów był klubem reżimowym (przy okazji polecamy materiały na ten temat tutaj oraz tutaj).

Z punktu widzenia samego procesu karnego pierwszym istotnym wydarzeniem było wyrażenie przez sąd zgody na wstąpienie do sprawy Negreiry Realu Madryt w charakterze oskarżyciela prywatnego. Sędzia Silvia López Mejía uzasadniając swoją decyzję, potwierdziła również, że w jej ocenie – tak jak to zresztą dotychczas przyjmowano w orzecznictwie - w przypadku korupcji w sporcie nie jest konieczne wykazanie, że rzeczywiście doszło do zakłócenia przebiegu rozgrywek, lecz wyłącznie, że taki był zamiar oskarżonego.

Wreszcie, FC Barcelona zwróciła się do sądu o przyznanie jej statusu nie tylko oskarżonego, ale także oskarżyciela prywatnego, w odniesieniu do przestępstw mogących być dokonanych na szkodę klubu. Nie znamy jeszcze decyzji sędzi odnośnie do tej kwestii, natomiast warto przypomnieć, że w jedynej sprawie dotyczącej korupcji w sporcie, która dotarła przed hiszpański Sąd Najwyższy, Osasuna została uznana za podmiot pokrzywdzony, mimo że to na jej „korzyść” działacze kupowali mecze.

Rozszerzenie zakresu śledztwa a zmiana jego kierunku

Kolejne istotne informacje zostały ujawnione wczoraj. Sędzia podjęła szereg istotnych decyzji o znaczeniu procesowym:

- po pierwsze, objęte sprawą czyny będą analizowane również pod kątem przestępstwa prania brudnych pieniędzy,

- po drugie, do grona oskarżonych dołączył syn Negreiry - Javier Enriquez Romero,

- po trzecie, śledztwo obejmie nie tylko okres 2010 – 2018, lecz czas od 2001 roku do chwili obecnej.

Nie znamy szczegółów podjętych decyzji, a tym bardziej ich motywacji, ale wydaje się, że istnieje tylko jedna logiczna interpretacja – sędzia dostrzegła, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy może sugerować długotrwały proceder prania brudnych pieniędzy. Tylko tak bowiem można uzasadnić rozszerzenie zakresu czasowego postępowania (przestępstwo korupcji w sporcie w obecnym kształcie zostało wprowadzone do hiszpańskiego porządku prawnego 23 grudnia 2010 roku – nie można więc pod tym kątem prowadzić postępowania przeciwko FC Barcelonie od 2001 roku), przy jednoczesnym rozszerzeniu zakresu rzeczowego (śledztwo pod kątem prania brudnych pieniędzy) oraz osobowego (włączenie do grona oskarżonych Javiera Enriqueza Romero).

W tym miejscu należy zaznaczyć jedną rzecz – najnowsze decyzje sędzi nie oznaczają, że teoria korupcji w sporcie została definitywnie wykluczona. Do tego konieczne byłoby bowiem wycofanie aktu oskarżenia w tym zakresie przez prokuraturę. Jak się jednak wydaje, wątek ten trafia na drugi plan. Kluczowe będzie zaś ustalenie co działo się z pieniędzmi w okresie pomiędzy opuszczeniem klubu, a ich wypraniem – czyli, kolokwialnie mówiąc, kto konkretnie je „ubrudził” i w jaki sposób.

Wyprowadzanie pieniędzy z klubu i późniejsze ich pranie

Powyższa teoria znajduje aprobatę także u ekspertów. Emilio Cortes, profesor prawa karnego, który już po wniesieniu aktu oskarżenia mówił dla Cadena SER, że "brakuje jednej części równania, tj. arbitrów. Prawo karne ma bardzo wąski margines zastosowania, jeżeli nie zejdziemy o schodek niżej i nie okaże się, że Negreira co najmniej rozmawiał i obiecywał jakąś korzyść tym, którzy mieli gwizdki w ustach" obecnie wprost wskazuje, że „nie wydaje się rozsądne myśle, że doszło do przestępstwa korupcji w sporcie”. Cortes zauważa, że „nie skupiamy się już na sędziach, lecz wydaje się, że doszło do bezpodstawnego wzbogacenia, schematu związanego z ludźmi związanymi z FC Barceloną. Pozostaje nam odkryć serce, silnik tego działania, tj. co się działo z pieniędzmi w międzyczasie”.

Opinia Cortesa została wydana w związku z raportem Guardia Civil, do którego dotarli dziennikarze COPE. Śledczy zajmujący się sprawą stwierdzają w nim, że „pieniądze wychodziły z FC Barcelony i wracały do ludzi powiązanych z klubem, którzy następnie je prali”. Co przy tym istotne – pieniądze miały wychodzić z klubu, ale wracać już do osób z nim powiązanych (a nie do samego klubu), co oczywiście czyniłoby z FC Barelony stronę poszkodowaną w tym zakresie. O ile nie znamy jeszcze decyzji sędzi co do wniosku złożonego przez klub w tym zakresie, to zaakceptowała ona wstępne konkluzje Guardia Civil i nakazała prowadzić postępowanie w tym kierunku. Cortes twierdzi, że jest to kluczowe wydarzenie, „wyznaczające przed i po w sprawie Negreiry”. 

Jaki będzie dalszy przebieg sprawy? 

Przyjmując teorię wyprowadzania pieniędzy z klubu jako jedynego celu „współpracy” z Negreirą, w dalszym ciągu brakuje nam odpowiedzi na kluczowe pytania: dlaczego ten proceder trwał tyle lat, za różnych prezesów? Dlaczego zaangażowany do niego został akurat wiceszef Komitetu Sędziowskiego? Dlaczego płatności ustały, gdy przestał on pełnić swoją funkcję? 

Jednocześnie jednak warto zwrócić uwagę, że choć sprawa ujrzała światło dzienne prawie cztery miesiące temu, to takie same – o ile nie większe – luki logiczne posiada teoria korupcji w sporcie. Póki co nikt nie jest w stanie wskazać odpowiedzi na oczywiście nasuwające się pytania: w jaki konkretnie sposób Negreira miałby przez 18 lat wywierać wpływ na kolektyw sędziowski? Czy i kto był zaangażowany w ten proceder poza nim? Dlaczego przez cały ten okres sprawa nie ujrzała światła dziennego, mimo że dotyczy ona niewielkiego i hermetycznego środowiska? Wreszcie – dlaczego żaden były lub obecny arbiter nie oskarżył Negreiry o choćby próbę wpłynięcia na niego (nawet gdyby miało to być oskarżenie w stylu komisarza Villarejo)?

Odpowiedzi na te wszystkie pytania będzie musiała znaleźć prokuratura i będą one musiały być na tyle przekonujące, że ponad wszelką wątpliwość zaakceptuje je sąd. Na chwilę obecną pozostaje nam czekać na dalsze informacje – pewnie nie nadejdą one jednak prędko, bo sędzia Silvia López Mejía zarządziła utajnienie materiału dowodowego dla stron na najbliższy miesiąc i zwróciła się do FC Barcelony o przedstawienie licznych dokumentów, zaś Guardia Civil poprosiła o dodatkowe dwa miesiące na przeprowadzenie śledztwa. Cortes zaznacza, że również te działania sędzi mogą być kluczowe – utajnienie materiału dowodowego następuje z reguły na samym początku śledztwa, a jeżeli dochodzi do niego w jego trakcie, to najczęściej oznacza to zupełną zmianę jego kierunku i „ponowne ustawienie licznika na zero”.

Tak czy owak, sprawa przed sądem będzie się toczyć przez kolejne kilka lat i choć co bardziej krewcy kibice żądają wyciągnięcia wobec FC Barcelony konsekwencji już teraz, to warto przypomnieć, że jedynym organem mogącym to zrobić bez prawomocnego wyroku sądu pozostaje UEFA. Tak czy owak, wobec ewentualnej negatywnej decyzji europejskiej federacji, która może być motywowana również politycznymi czynnikami, klubowi przysługiwać będzie odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.
Komentarz usunięty przez użytkownika

W tej sprawie najmniej prawdopodobne jest to, że Barca płaciła Negreirze za sędziowanie na jej korzyść. Zbyt długo to trwało i zbyt małe pieniądze na to poszły. O praniu pieniędzy mówić nie można, bo pieniądze, którymi Barca płaciła były legalne. Możliwe jest natomiast, że płacąc więcej niż należało, a potem odzyskując część zapłaconej kwoty, Barca zdobywała środki na płacenie "pod stołem" za coś, za co nie mogła zapłacić oficjalnie. Tyle tylko, że za 7,5 miliona euro wydanych w ciągu kilkunastu lat spektakularnych zakupów zrobić raczej nie było można. Możliwe, że cel tych działań był inny, ale wówczas raczej nie w interesie Barcy, a ze szkodą dla niej.

Załóżmy, że sprawa Negreiry dotyczy prania brudnych pieniędzy. Czy Barcy grożą za to konsekwencje sportowe od La Liga/UEFA/FIFA? Szczerze mówiąc, nie znam dokładnych kulis odebrania Juventusowi 10 pkt w tym sezonie, ale obiło mi się o uszy, że to kara za jakieś ich wewnętrzne problemy, nie za kupowanie sędziów jak wtedy, gdy ich zdegradowano. Problem Barcy teraz też najprawdopodobniej jest wewnętrzny. Co może czekać teraz Barcę?

A pisałem wcześniej że Lapek powinien obniżyć pensje sprzątaczką, bo prały dużą kasę ;)

Sąd powinien jednak w pierwszej kolejności zająć się wyjaśnieniem korupcji, żeby zamknąć ten wątek.
Podyktowane to powinno być stratami wizerunkowymi oraz możliwymi sankcjami finansowymi w trakcie trwania śledztwa.

Strasznie zawiła sprawa, bo obie teorie mają swoje wyraźne wady, te wady są jednak pytaniami, na które nie ma jeszcze odpowiedzi, gniecie mnie ta sprawa bardzo i kiedy pomyślę że będzie to trwać latami to mnie trzęsie, ale tak to niestety już wygląda. Rozwala mnie jednocześnie prymitywizm kibiców prześcieradeł, którzy głoszą kreatywne opinie, chociaż ich nędzne umysły nie ogarniają tematu. Zupełnie mnie nie zdziwi jeśli to okaże się wałkiem wyprowadzania hajsu z klubu, niecne persony rządziły klubem w tych latach.

Pisałem o tym, że najprawdopodobniej wyprowadzaja pieniądze z klubu i jest oczywista pralnia pieniędzy. Już na samym początku, bo wydawało mi się to najbardziej logiczne.

Naczelny wykonał kawał świetnej roboty, dzieki.

Najciekawsze jest ze wlascicielami sa socios, a jezeli jakiekolwiek pranie pieniedzy to bylo czynione przez zarzady i bez ich wiedzy. Uefa i sady oczywiscie ukarza... klub. Bo kogo innego.

Jednym słowem potwierdza się to o czym się mówiło praktycznie od początku:
1. Nie ma żadnych dowodów na korupcję, bo za te pieniądze i tak nic nie dałoby się osiągnąć. A jakby jakieś dowody były to już dawno by coś wypłynęło.
2. Pieniądze były wyprowadzane z klubu i wracały w prywatne ręce jego pracowników.
Są jednak smrody które ciążą na naszym klubie:
1. Dlaczego nie wybrali innego "słupa" tylko akurat gościa z kolegium sędziowskiego?
2. Dlaczego tylu prezesów to tolerowało? Nie wierzę że oni wszyscy też brali.
3. Dlaczego dziwnym trafem płatności skończyły się gdy Negreira przestał pełnić swoją funkcję?
P.S.
"Tak czy owak, sprawa przed sądem będzie się toczyć przez kolejne kilka lat i choć co bardziej krewcy kibice żądają wyciągnięcia wobec FC Barcelony konsekwencji już teraz, to warto przypomnieć, że jedynym organem mogącym to zrobić bez prawomocnego wyroku sądu pozostaje UEFA."
Znamienne jest dla mnie to ostatnie zdanie. UEFA niczym komisja z Lex Tusk może bez żadnych dowodów i wyroków zrobić sobie z klubem co zechce. To kolejny dowód na to że trzeba tą zepsutą do szpiku kości skorumpowaną instytucję wypalić do gołej ziemi. Nie jestem fanem Superligi ale należy ją utworzyć tylko po to żeby zniszczyć UEFĘ.