Archiwum

Stadion FC Barcelony mógł trzykrotnie oglądać legendę futbolu

Holender opowiedział też o swojej reakcji na wieść o odejściu Leo Messiego

Radość zawodników Blaugrany w mediach społecznościowych

Poznaj dzisiejszego rywala Barçy z punktu widzenia fana, który barwy Getafe posiada we krwi!

Fragmenty archiwalnego wywiadu z Mourinho z 1996 roku

Lista stacji telewizyjnych transmitujących ligowy mecz z Betisem

W przypadku piłkarzy kategorii jest wiele. Są piłkarze-magicy (Messi), są piłkarze-nieudacznicy (Maciej Iwański). Są i rzemieślnicy (Mascherano), "piłkarze szklani" (Robben), artyści (Iniesta), sprinterzy (Walcott), boiskowi brutale (de Jong) i tak dalej. Naprawdę można by tak wymieniać bez końca, wzdłuż i wszerz, pionowo i poziomo. Są jednak wreszcie piłkarze, którzy niezmiennie frapują ekspertów, trenerów, a wreszcie kibiców. To bodaj najbardziej bolesna reprezentacja. Reprezentacja wiecznie niespełnionych talentów. W omawianym poniżej przypadku, do takiego stwierdzenia daleko. Giovani dos Santos jest jednak na jak najlepszej drodze.

"Najlepiej czuję się jako lewy obrońca, ale zagram tam gdzie będzie chciał tego Pep", stwierdził sprowadzony z Sevilli Adriano Correia.

Felieton

Była to jedna z najbardziej wzruszających chwil po końcowym gwizdku arbitra. Pep Guardiola, który osiągnął to, czego wcześniej nie dokonał żaden trener na świecie, płakał z radości.

Na pojedynek z Estudiantes La Plata piłkarze Barcelony wyszli niezwykle zmotywowani. Stawką meczu był przecież tytuł Klubowego Mistrza Świata, którego w swoim dorobku Barcelona jeszcze nie ma. Guardiola miał do dyspozycji wszystkich swoich graczy z wyjątkiem kontuzjowanego Andrésa Iniesty, w miejsce którego na plac boju wysłał Seydou Keitę.

Od piłkarskiego klasyku dzielą nas już tylko godziny. Wszyscy kibice są świadomi tego, że czeka ich coś spektakularnego, coś co dwa razy w roku powoduje u nich ogromny wzrost adrenaliny. Jesteśmy teraz na etapie oczekiwania. Każda minuta ciągnie się w nieskończoność, a zawsze pędząca wskazówka zegara, jakby stanęła. Zgrzytamy zębami rozmyślając, o tym co przyniesie przyszłość. To, co stanie się w sobotę wieczorem, spędza nam sen z powiek, odczuwamy dziwne mrowienie w żołądku, a to wszystko przecież "tylko" z powodu piłkarskiego meczu. Ludzie niezwiązani z futbolem mogą uznać takie zachowania za co najmniej absurdalne. Jednak zapaleni fani postępują w myśl idei Billa Shakly: "Niektórzy uważają, że piłka nożna jest sprawą życia lub śmierci. Mogę zapewnić, iż jest o wiele, wiele ważniejsza."

Przechodzący ostatnio trudny okres w swojej karierze Ronaldinho, stanie przed szansą dwusetnego występu w barwach Barcelony. Po raz pierwszy bordowo-granatowy trykot Brazylijczyk przywdział 30. sierpnia 2003 roku. Wtedy to Barça grała z Athletic Club na San Mamés (0:1).

Jutro na stadionie Loftus zespół Mamelodi Sundowns zmierzy się z Barceloną, która do RPA przyleciała wczoraj o godzinie 19:55. Niewykluczone, że holenderski trener Blaugrany sięgnie po młodszych zawodników i da im szanse pokazani się z dobrej strony. Do "starej" ekipy z Katalonii dołączyli: Jesús Olmo, Crosas, Víctor Vázquez i Dimas Delgado.

Włodarze Barcelony na przyszły sezon chcą wzmocnić pozycje, które w tym sezonie nie funkcjonowały zbyt dobrze. Lekiem na całe zło wydaje się być Francja - a raczej zawodnicy, którzy tam dojrzeli piłkarsko.

Po tym jak władze klubu zdementowały informację jakoby Ronaldinho chorował na mononukleozę, która to mogłaby wyeliminować go z gry nawet do końca sezonu, Brazylijczyk trenował dziś w towarzystwie Victora Valdésa oraz Ludovica Giuly, który również nie otrzymał powołania na mecz z Getafe.