Dziennikarz Ramon Besa, autor kilku książek o FC Barcelonie i Leo Messim, opublikował w El País felieton, dzieląc się swoimi przemyśleniami na temat ostatnich wydarzeń w klubie. Zapraszamy do zapoznania się z jego tłumaczeniem.
Historia klubu aktualizuje się i poprawia z biegiem lat, zawsze wspaniała i nigdy konwencjonalna, biorąc pod uwagę to, jak uparcie ten klub pożera osoby, które wcześniej czcił. Tym większym jest kanibalem, im większa jest ofiara. Żadna nie dorównuje Messiemu. Nie ma nic bardziej nienaturalnego niż fakt, że kadencja Bartomeu będzie trwała dłużej niż kariera Messiego w Barcelonie. Zapewne tak będzie, jeśli Leo uda się odejść z klubu, o co będzie ciężko, widząc jego złą strategię.
Kapitan jest współodpowiedzialny za złe wydarzenia w zespole, a Barça zagubiła się, czekając na jego gole. Zawodnicy się zestarzeli i pogorszyła się ich gra, a „10” nie trafiła do siatki ku rozpaczy Bartomeu. Nie można jechać na mecz na hulajnodze, nawet jeśli nazywasz się Piqué, ani ziewać na trybunach, choćby nie wiem jak bardzo znudzony był Arthur, za zgodą prezydenta, który już jakiś czas temu wpadł w czarną dziurę Espai Barca.
W tym samym czasie Messi pił mate z Luisem Suárezem. Nigdy nie pomyślał, że przestanie zdobywać bramki ani że będzie mu trudno przeprowadzić drybling czy że nie będzie już w stanie swoimi umiejętnościami zapewnić nawet wygranych w LaLdze. Śnił na jawie mimo ostrzeżeń w Turynie, Paryżu, Rzymie i Liverpoolu. Bartomeu zawierzył się Messiemu, a Messi wymawiał się Bartomeu. Aż nadeszło 2:8 w Lizbonie.
„10” Barcelony nigdy nie tolerowała porażek do tego stopnia, że kiedy przegrywa, Leo szuka winnych, niezwykle często prezydenta i jego zarządu. Ból Argentyńczyka jest tak przeszywający, że zapewne uważa, że Koeman jest częścią odwiecznego planu Bartomeu, od momentu gdy dowiedział się, że nie liczono już na Suáreza, ale postanowiono zatrzymać Piqué, Roberto czy Busquetsa.
Messi nie oddalił się celowo od modelu klubu, stylu drużyny i życia La Masii. Idealizowano go tak bardzo, że zagubił się i pomyślał, że doszedł do punktu, w którym może rządzić ponad dziedzictwem Dream Teamu i Cruyffa oraz harmonijnego zespołu Guardioli. Bartomeu musiał spersonifikować sukces, by móc w razie czego znaleźć winnego, i Messi stał się Maradoną.
Tak niszczy się drużynę i klub taki jak Barca. Messi, najlepsza „10” świata w zespole złożonym z jedenastu zawodników, był uznany za numer jeden, otrzymał nawet klauzulę pozwalającą na odejście bez żadnych warunków w zamian za wygranie Ligi Mistrzów. W przeciwnym razie musiałby zapłacić, biorąc pod uwagę to, jaką obsesję na punkcie dopięcia budżetu ma Bartomeu, by nie musieć ręczyć swoim majątkiem, pamiętając o sprawie przeciwko Laporcie w 2010 roku zainicjowanej przez Rosella. Dziedzictwo sportowe nie ma znaczenia, kiedy stara się przypudrować finanse.
Polityka prezydenta sprawiła, że zakłócono spokój przyjaciół i wrogów, jednych wyrzucając, a z drugich robiąc ofiary „likwidatora” Bartomeu. Wielu kibiców rozumie Messiego, akceptuje, że odchodzi, nie chce widzieć, jak cierpi i, jak tragicznie to brzmi, zakłada, że będzie mógł ponownie spotkać się z Guardiolą lub z Neymarem. Większość zrozumiałaby Messiego, gdyby umiał rozróżnić między zarządem a klubem, gdyby nie wpadł w pułapkę Bartomeu, co spotkało też Rousauda, wiceprezydenta, który oznajmił, że ktoś przywłaszczał sobie pieniądze w klubie. Obaj tak się zagotowali, że ich narzekanie na Bartomeu zostało podważone, gdy stało się bombą przeciwko prezydenturze Bartomeu.
Messi uciekł się do użycia faksu, techniki zarządu w celu zastraszenia krytyków. Bartomeu nie toleruje, gdy ktoś powie mu „nie”, podczas gdy on sam mówi: „tak”. Z Messim jest tak samo. To trudny do rozszyfrowania pojedynek, pamiętając, że Leo w styczniu mógłby wybrać, gdzie przejdzie za darmo w sezonie 2021/22. Nic dziwnego, że rzeczy dzieją się nie w porę i że może dojść do paradoksu pozostania Bartomeu i odejścia Messiego z Barçy.
Komentarze (147)
@Krzysiek723 @puyol_presidend5 ciekawy punkt widzenia że Messi się stoczył, bo musiał nadrabiać za pozostałe 10 osób także w defensywie, a nie tylko (z sukcesem) trzymać swoją wieloletnią średnią gola na mecz w skali sezonu...
To ja nie wiem jakie ty mecze oglądasz. Oglądam wszystkie mecze Barcelony i w 80 procentach meczów to messi ciągnął ten wóz!
Tak się kończy kiedy pozwalasz być komuś wyżej nic dobro całej „firmy”.
Dobrali się w sumie , najgorszy prezydent i najgorszy kapitan w histori Barcelony. Dwa gołty się dobrały.