Barcelona zremisowała bezbramkowo z Sevillą na Sánchez Pizjuán po dość bezbarwnej grze. Katalończycy mogą więc po tej kolejce stracić prowadzenie w tabeli.
Początek nie był jednak zły. W meczu z Leganés kibice Barcelony musieli czekać aż 42 minuty na pierwszy celny strzał swoich ulubieńców. W spotkaniu z Sevillą doszło do tego zdecydowanie szybciej, ponieważ już po trzech minutach zrobił to Luis Suárez, który wrócił do podstawowego składu Blaugrany po pięciu miesiącach przerwy. Niestety El Pistolero nie strzelił równie celnie jak Ansu Fati w poprzednim pojedynku, a Tomas Vaclik nie miał większych problemów ze skuteczną interwencją. Przed rozpoczęciem starcia na Sánchez Pizjuán ekspert Mundo Deportivo Lobo Carrasco przestrzegał Barcelonę przed stałymi fragmentami gry Sevilli i już podczas jednego z pierwszych rzutów wolnych gospodarze mieli dobrą okazję, ale strzał Julesa Kounde minimalnie minął słupek.
W 21. minucie przed pierwszą szansą na gola numer 700 w karierze stanął Leo Messi. Argentyńczyk uderzył w swoim stylu technicznie z rzutu wolnego, ale jego strzał wybił Kounde, który cofnął się na linię bramkową. Po dwóch minutach kapitan Barcelony miał kolejną okazję z tego stałego fragmentu gry, jednak włożył w tę próbę za mało siły, aby zaskoczyć Vaclika. Chwilę potem z dystansu uderzył Ivan Rakitić, również bez powodzenia. W tym czasie Katalończycy bombardowali bramkę rywali, ale mieli problem z wejściem z piłką w pole karne, a przez kolejne minuty w ogóle nie kreowali sobie szans na gola. Ostatnim znaczącym wydarzeniem pierwszej połowy było spięcie Messiego z Diego Carlosem, po którym rosły obrońca przewrócił się na murawę, ale sędzia nie pokazał Argentyńczykowi kartki za odepchnięcie rywala.
Dziesięć minut po wznowieniu gry Sevilla miała swoją najlepszą szansę na gola. Jesús Navas szybko rozegrał rzut wolny na prawej stronie boiska, dzięki czemu w dobrej pozycji strzeleckiej znalazł się Lucas Ocampos. Uderzenie Argentyńczyka obronił jednak Marc-André ter Stegen. Niemca nie pokonał również Munir El Haddadi po strzale z drugiej strony boiska. Quique Setien starał się zareagować na problemy z kreowaniem gry w drugiej linii Barcelony i po godzinie meczu wpuścił na boisko Arthura w miejsce Martína Braithwaite’a, który nie mógł zaliczyć swojego występu do udanych.
Barça większość akcji przeprowadzała na stojąco. Brakowało wyjścia na pozycje i ruchu bez piłki, przez co trudno było zdobyć Katalończykom teren przed polem karnym. Goście zmusili do interwencji Vaclika dopiero w 73. minucie, oczywiście po rzucie wolnym. Messi uderzył nieźle, ale golkiper Sevilli przerzucił futbolówkę nad bramką. Trzy minuty później Andaluzyjczycy wyszli z kontratakiem i mieli przewagę liczebną. Barcelonę uratował Jordi Alba, który zablokował zagranie Sergio Reguilóna. Na boisku pojawił się również Antoine Griezmann w miejsce Arturo Vidala.
W 87. minucie Luis Suárez miał na nodze piłkę meczową po dobrym zagraniu Jordiego Alby, ale futbolówka po jego strzale poszybowała ponad bramką. Po tej akcji na murawie zameldował się Riqui Puig, zmieniając Rakiticia. Sevilla też miała swoją okazję. W doliczonym czasie gry jeszcze lepszą szansę niż Suárez miał Reguilón, który, stojąc tuż przed Ter Stegenem, nie zdołał czysto trafić w piłkę. Spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem 0:0. To oznacza, że w przypadku zwycięstwa Realu Madryt z Realem Sociedad Katalończycy utracą fotel lidera LaLigi.
Sevilla: Vaclik; Jesús Navas, Diego Carlos, Koundé, Reguilón; Fernando, Jordán (69' Gudelj), Óliver Torres (46' Banega); Ocampos (84' Vázquez), Munir (59' Suso), De Jong (69' En-Nesyri).
Barcelona: Ter Stegen; Semedo, Piqué, Lenglet, Alba; Vidal (77' Griezmann), Busquets, Rakitić (88' Puig); Messi, Suárez, Braithwaite (63' Arthur).
Komentarze (365)
Pierwszy bez formy, kontuzja nic dziwnego. Drugi nadaje się do kopania się z przeciwnikiem i niespodziewanych wejść w pole karne. Ale jak widzę Vidala na rozegraniu albo skrzydle to płakać się chce. Na koniec Rakieta, wychwalany o zgrozo przez niektórych, jest tylko cieniem piłkarza którym kiedyś był. To że (tutaj wstaw nazwisko kogo chcesz) gra słabiej, nie znaczy że ktoś gra dobrze. 88 minut a pożytek prawie żaden. Duet Rakieta + Vidal jest (niemal, przypadki chodzą po ludziach) gwarantem że w pomocy nic się nie wydarzy, bo nie mają oni obecnie możliwości ciągnięcia gry w którą chcemy grać.
Cała trójka była do zdjęcia zaraz po przerwie. Nie dawali drużynie nic. Suarez pierwszy. Niestety okazało się że zamieniliśmy jednego bezjajecznego dziada na drugiego. Mogliśmy wziąć Smudę, efekt byłby podobny. Pomimo problemów z kadrą, wczorajsza porażka to 90% wina trenera. Piłkarze grają lepsze, gorsze mecze zawsze tak było. Ale Setien wykazał się totalnym brakiem reakcji i pomysłu na zmianę obrazu gry. Mecz był do wygrania ale myśmy nawet nie spróbowali.
Fati, Puig, Collado każdy z nich by biegał po murawie i próbował przynajmniej coś zmienić. W najgorszym wypadku profit na przyszłość. Fati powinien bezwzględnie wejść zaraz po przerwie. Griezmann i Arthur pozostałę dwie zmiany. Nie... po co.
Przed meczem pisałem o tym, że naszym największym problemem wcale nie jest popełniający kardynalne błędy zarząd, „słaby” trener lecz „WIERCHUSZKA DRUŻYNY”, tworzona przez Pique, Albę, Busqetsa,Vidala, Rakiticia, Suareza i niestety Messiego.
Piłkarze ci niezależnie od formy w jakiej się znajdują „muszą” grać.
A przecież chociażby dwa ostatnie mecze pokazały, że prawie wszyscy z nich (może za wyjątkiem Pique) są pod formą, a znaczna część z nich wykazuje braki szybkościowe i kondycyjne. Wskazanie tutaj na Suareza jest jak najbardziej na miejscu.
Ponadto piłkarz ten więcej robi szumu niż jest pożytku z jego gry.
Busqets wolny, chociaż on akurat wczoraj nie zagrał źle.
Vidal i Rakitić moim zdaniem to piłkarze, którzy najbardziej blokują rozwój naszych młodzików. Ale to samo robi Suarez.
Wczoraj pisałem również, że o ile trenerowi starczyłoby odwagi to postawiłby na młodych zarówno w pomocy jak i ataku, nie wystawiając w wyjściowej jedenastce ani Rakiticia i Vidala ani Grizmanna i Suareza.
Piłkarze ci mogliby wejść na boisko na podmęczonych już piłkarzy Sevilli.
Osobiście sugerowałem w składzie Arhtur – Busquets – Monchu/Puig (Monchu to świetnie spisujący się ofensywny pomocnik w Barce B ma obecnie 8 bramek i 5 asyst). Natomiast w ataku widziałem Collado i Fatiego, a nieco za nimi Messiego.
Collado to napastnik podobny do Duńczyka i Suareza ale gwarantujący, że podobnie jak pozostali młodzi walczyłby na całej długości i szerokości boiska (już był taki mecz – z Interem w Mediolanie – kiedy to młodziki pokazali starym repom jak się walczy).
Niestety trenerowi brakło odwagi lub po prostu nie mniał wpływu na to kto wyszedł w podstawowej „11”.
Stąd gra wyglądała jak wyglądała, wynik nie najlepszy i co gorsze mogący spowodować, że po tej kolejce liderem zostanie Real Madryt.
A propo zespołu z Madrytu. Patrząc na fragmenty z ich meczów, na skład w jakim grają widać, że tam włodarze klubu jak i trener wiedzą czego chcą.
U nas niestety jedynie się mówi i to od 3-4 lat o sukcesach, których zwłaszcza na arenie międzynarodowej jak nie było tak nie ma.
I na koniec jeszcze jedna kwestia, a mianowice KONTRAKTY.
Wiele się pisze o tym, że władze klubu chcą przedłużyć kontrakt z Messim, Suarez sam mówi, że jest pewien przedłużenia umowy z Barcą.
Obu tym piłkarzom, oraz pozostałej w/wym. piątce (Pique, Alba, Busqets, Vidal, Rakitić) wygasają dziwnym trafem po zakończeniu sezonu 2020/2021, a więc w maju przyszłego roku..
Pytanie po co z piłkarzami mającymi 32-34 lat przedłużać umowy.
Dotyczy to również Messiego. Najlepszy piłkarz w historii niestety już lepszy nie będzie, wręcz przeciwnie może się stać największym obciążeniem klubu (finansowym, sportowym i organizacyjnym). Drużyna wymaga gruntownej przebudowy i czym dłużej będziemy z tym zwlekać tym gorzej. To tak jak z budynkiem domu – nie remontujemy, aż w końcu się zawali.
Nie zatem nasze gwiazdy wypełnią swoje kontrakty i albo zakończą kariery albo postawią na nowe wyzwania w innych drużynach wzorem Xaviego czy Inesty. Myślę, że może za wyjątkiem Rakiticia i Vidala klub nie oczekiwałby zapłaty za Messiego, Suareza, Pique czy Busqetsa, wszak zbyt wiele zrobili dla klubu.
Oddajmy wymienionej siódemce to co „cesarskie” i żegnając ich z największymi honorami otwórzmy na oścież drzwi I drużyny właśnie takim: Fatim, Munchu, Collado, Aleniom, Cucurellom, Mirandom, Wague, Todibom i innym a zobaczycie, że sukcesy przyjdą wcześniej niż każdy z nas może sobie wyobrazić.
Przykładem nie tutaj będzie kluby takie jak Borussia Dortmund i Ajax, które opierając swoją grę na młodzikach odnoszą sukcesy porównywalne z obecną Barceloną.
Jeśli chodzi o grę ofensywną to jest dużo gorzej -brak kreatywności, żadnych stwarzanych sytuacji ale po ostatnim meczu pojawiły się wobec takich zarzutów, komentarze typu : "fanboje z fify myślą że będziemy wygrywać po 10:0" czy też "czepiacie się drużyny która ma 6 punktów i zero straconych goli"...
Dalej mamy 0 straconych goli ale przy tak fatalnej grze, braku zaangażowania i braku pomysłu to szanse na zdobycie czegokolwiek w tym sezonie też niemal zerowe.
Wszystko przez Messiego, Messi wszystko sam i strata za stratą... Zero gry do przodu, zero odwagi a brak Fatiego który akurat nie boi się pójść w drybling choćby na ostatni kwadrans? - tego nawet nie próbuje zrozumieć.
Dzisiaj Sevilla jako zespół zasłużyła na więcej niż remis. Trzeba sobie to obiektywnie uświadomić że gdyby nie Ter Stegen to....
Radzę podchodzić do sprawy obiektywnie i zdjąć już okulary z napisem 2008-2017, najwyższa pora...
Alba - 31 lat
Pique - 33
Rakitic - 32
Vidal - 33
Busqets - 31
Suarez - 33
Messi - 32
Braithwaite - 29
W sumie to szacun dla dziadków że nie przegrali...
Griezmann miał może z dwa dobre momenty, poza tym ciągle jest przytłoczony i zagubiony. Na skrzydłach tylko Alba był w nieco aktywny i może trochę Braithwaite, poza tym nie mamy skrzydeł, po prostu nie istnieją.
Kiedy widzę jak Puig się porusza po boisku, przyspiesza grę i ryzykuje...i my wprowadzamy go w 88 minucie? Nie twierdzę że to jest nasz zbawca, ale po takim festiwalu flaków z olejem właśnie takiej energii potrzebujemy.
Suarez nadal nie wrócił do formy, chociaż dzisiaj miał piekielnie trudne zadanie, bo Sevilla świetnie się ustawiała.
Nie jesteśmy w stanie niczym zaskoczyć, nie ma dynamiki, automatyzmów (jak już to tradycyjnie Messi-Alba-Messi), bijemy głową w mur i to bardzo powoli i przewidywalnie. Aktualna kadra jest moim zdaniem kompletnie nie zgrana i nie gotowa mentalnie na grę o najwyższe trofea, Sevilla dziś nie wygrała, tylko dlatego że zabrakło jej odwagi, poza tym wiedziała dokładnie jak nas odstawić na boczny tor, najlepsi w Europie nie mają się czego bać.
Podsumowując powyższe - dzisiaj mieliśmy solidną defensywę + kilku czyścicieli w pomocy i Messiego jako rozgrywającego, skrzydłowego, napastnika, egzekutora stałych fragmentów, dryblera, podającego, odgrywającego i próbującego samemu sobie asystować przy bramce.
U nas aktualnie nieszablonowe rzeczy dzieją się jedynie w przypadku, gdy na skrzydle jest Fati i to jest klucz do zaskoczenia przeciwników.
Wystarczy zobaczyć na ustawianie się rywali, przecież ono jest takie samo w każdym meczu. Każdy rywal gra przeciwko nam w ten sam sposób.
Mimo wszystko krytyka jest niesprawiedliwa. To kolejny mecz z czystym kontem i bardzo dobrą organizacja defensywy. To może być nasz klucz do mistrzostwa.
Dzisiaj przechodzili samych siebie.
Chorwat i Sergio powinni być swoimi zmiennikami. Wtedy można ich obu wykorzystać. Busi do kontroli meczu. Ivan do szybszej gry. Ale razem tworzą dramat Barcy w grze do przodu.
Po przerwie spowodowanej pandemią Rakitic nadal chyba szuka swoich jaj, bo gra tak samo bezpłciowo jak przed pandemią.
Setien nie miał pomysłu na to jak poprawić grę, tak jak wczoraj zrobił to Zidane. Kompletnie nie czytał gry. Wprowadzenie Puiga, który przez 10 minut nie miał chyba nawet kontaktu z piłką, zamiast Fatiego, który trochę rozruszałby ofensywę, która była dziś najsłabszą formacją, jest tego najlepszym przykładem.
#BigBallsCoachIN, który:
a) zacznie karać za grę do tyłu;
b) zacznie karać na ciągłe granie na Messiego;
c) zacznie karać za brak pokazywania się do gry;
d) posadzi gwiazdeczki na ławkę już po fatalnych 45 minutach gry;
e) przywiąże w końcu wagę do przygotowania fizycznego.