Starcie Barcelony z Realem Sociedad San Sebastián miało szczególną wagę. Na kilka dni przed El Clásico Barça musiała wygrać, by przystąpić do meczu z ekipą z Madrytu w roli lidera. W ostatnich latach Barça przełamał klątwę, która nie pozwalała jej zwyciężyć na Anoeta. Mimo to stadion w Donostii pozostaje niezmiennie trudnym terenem, na którym każdy punkt trzeba wywalczyć w cierpieniach.
RSSS już po pierwszym gwizdku przystąpiło do ataków. W 3. minucie Gerard Piqué był zmuszony wybijać na rzut rożny centrę Nacho Monreala, by nie dotarła ona do Mikela Oyarzabala. Było to jednak tylko odroczenie bramki Baska.
W 10. minucie arbiter Alberola Rojas podyktował rzut karny za przewinienie Sergio Busquetsa, który w obrębie szesnastki ciągnął za rękę Diego Llorente. Decyzja wywołała duże pretensje po stronie Barçy, ponieważ w tamtej sytuacji zawodnicy przepychali się wzajemnie. Do wykonania karnego podszedł Oyarzabal i pokonując Ter Stegena otworzył listę strzelców.
Po stracie bramki Barcelona zmobilizowała się do aktywniejszej gry. W 15. minucie Luis Suárez huknął z okolic szesnastki, jednak Alex Remiro zdołał zatrzymać piłkę. Niecałych 10 minut później Barça była bliska gola, gdy Llorente popełnił błąd na metr od własnej bramki. Niestety Suárez nie zdążył do piłki i gospodarze przejęli kontrolę nad sytuacją.
W 24 minucie Merino i Oyarzabal wyprowadzili do ataku Martína Ødegaarda, który bez trudności mijał zawodników Barçy. Przed utratą bramki znów musiał ratować Piqué – jak dotąd najlepszy na boisku w drużynie gości.
Pomocnicy Barçy nie nadążali za rozegraniem Realu Sociedad, który stosował silny pressing wyprowadzał szybkie ataki. Duet Merino – Ødegaard bez problemu przenosił ciężar gry na połowę Barcelony. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej przedzierali w pole karne.
Goście wydawali się zagubieni, bez pomysłu na pociągnięcie gry. Przełamanie nastąpiło w 38. minucie. Po błędzie rywali i przechwycie Suárez posłał długie podanie do wychodzącego na pozycję Antoine'a Griezmanna. Ten z lekkością podciął piłkę i posłał ją nad wychodzącym z bramki Remiro prosto do siatki.
To nie był udany mecz dla Busquetsa, spóźnionego niemal w każdej akcji, mimo to jednym podaniem odmienił on obraz gry. Na początku drugiej połowy posłał świetną piłkę między liniami prosto do Messiego, ten poprzecznym podaniem przekazał ją Suárezowi, który wykończył akcję na 2:1.
Barça mogła cieszyć się prowadzeniem zaledwie kilkanaście minut. Txuri-Urdin przeprowadzili akcję lewym skrzydłem, zakończoną strzałem Monreala pod ostrym kątem. Ter Stegen obronił tę próbę, jednak odbita przez niego piłka została przejęta przez Isaka, który nie zmarnował okazji i pokonał Niemca.
Po doprowadzeniu do wyrównania Real Sociedad dalej naciskał jeszcze intensywniej. Pod bramką Barçy kotłowała się akcja za akcją. Ekipa z Katalonii także próbowała, ale bez większych efektów. Najgroźniejszą sytuację w 79. minucie strzałem z dystansu stworzył Rakitić, jednak piłka po jego zagraniu nieznacznie minęła się z celem.
Ostatecznie żadna z ekip nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Choć w doliczonym czasie gry Barça była o krok od szansy na rzut karny – Piqué był odpychany i ciągnięty za koszulkę w obrębie pola karnego. Sytuacja bardziej klarowna niż w przypadku tej z udziałem Busquetsa na początku meczu. Jednak arbiter nie zdecydował się ani na podyktowanie jedenastki, ani na skorzystanie z VAR-u.
Komentarze (355)