Barcelona kolejny raz zawodzi. Tym razem zespół Ernesto Valverde przegrał w Grenadzie 0:2 i w tym sezonie pozostaje bez zwycięstwa w meczu wyjazdym. O grze gości nie da się w zasadzie napisać nic dobrego. Nie pomógł nawet wprowadzony w drugiej połowie Messi, który wyraźnie daleki jest jeszcze od swojej optymalnej formy.
Pięć meczów, tylko dwa zwycięswa, aż dwie porażki i tylko 7 na 15 możliwych do zdobycia punktów to bilans startu ligowego sezonu w wykonaniu Barçy. Jeśli dołożymy do tego ledwo uratowany remis w Dortmundzie wyłania nam się obraz bezbarwnej drużyny, która na wyjazdach po prostu nie istnieje. Dzisiaj w starciu z dobrze zorganizowaną Granadą oddała jedynie trzy strzały na bramkę gospodarzy i przez większość meczu snuła się po boisku dając sobie narzucić styl gry miejscowych. Zespół, który przynajmniej do jutra został liderem LaLigi, bronił mądrze, nie odpuszczał żadnej piłki i zostawiał rywalom niewiele miejsca na atak pozycyjny. Do tego dwoma szybkimi podaniami potrafił dostać się na połowę Barçy, choć trzeba przyznać, że przez większość czasu gry skoncentrowany był na defensywie.
Gospodarze wyszli na prowadzenie już w 2. minucie. Najpierw Lenglet przegrał walkę o górną piłkę, następnie błąd w przyjęciu popełnił Firpo, piłkę przejęli gospodarze, w polu karnym dogrywał Antonio Puertas, piłkę podbił Piqué, a do siatki wepchnął ją Azeez. Po przerwie Barçę dobił Álvaro Vadillo, który w 66. minucie wykorzystał rzut karny, który sprokurował wprowadzony w drugiej połowie Vidal zagrywając piłkę ręką. Opis gry Barcelony ma niewielki sens, bo gry właściwie nie było. Pierwsza połowa w zasadzie do zapomnienia, druga - niewiele lepsza, choć przynajmniej udało się oddać dwa strzały w światło bramki. Przebiegu spotkania nie odmienił nawet Messi, ale czego oczekiwać od piłkarza, który po kontuzji nie zagrał jeszcze pełnych 90 minut. Nawet jeśli jest to najlepszy piłkarz świata. Spotkanie w Grenadzie obnażyło wszystkie braki Barçy i jej trenera. Zespół wydaje się pogrążony w kryzysie, cierpi fizycznie i piłkarsko jest daleki nawet od tego co prezentował w lidze przed rokiem.
74-procentowe posiadanie piłki zda się na nic jeśli piłkarze na boisku nie stanowią monolitu. Granada była dziś lepiej zorganizowana, lepiej zakładała pressing, lepiej broniła i atakowała. W pełni zasłużyła na wygraną, choć zwycięstwo z tak grającą na wyjazdach Barceloną trudno uznać w tym sezonie za wielki sukces. Valverde ma nad czym myśleć. Griezmann, Suárez, Piqué i pozostali dalecy są od swojje optymalnej formy, choć coraz częściej można odnieść wrażenie, że problemem nie są zawodnicy, a trener. Wyjazdowy koszmar Barçy trwa i czas przestać udawać, że wszystko jest w porządku.
Fot. Miguelazo84 / CC BY-SA 4.0
Komentarze (899)
Valverde - Time to say goodbye
To niestety nie jest wina Malcoma, Cou. To też nie jest wina piłkarzy.
To nawet nie jest to do końca wina braku naszego "boga".
Całkowitą winę za brak wyników ponosi sztab trenerski.
Po pierwsze - liczne kontuzje świadczą o złym przygotowaniu fizycznym.
Po drugie w porównaniu do poprzednich lat wydaje się, że zawodnicy nie są przygotowani fizycznie do zapieprzenia po całym boisku przez okrągłe 90 min. Nie licząc Griezmanna i de Jonga za co raczej nie możemy podziękować Valverde.
Po trzecie chciałbym skomentować ustalanie składu, ale najwyraźniej decydują o tym nie tylko czynniki sportowe. W końcu Brzęczek też na siłę wypycha rodzinę.
Dla wszystkich tych którzy nie chcą bić piany, potwierdzam - Valverde jest bardzo dobrym trenerem. Niestety nie potrafi się on znaleźć w "barcelońskich okoliczno - Ściach"
Wydaje mi się jakby nie rozumiał filozofii gry Bracy - po prostu brak mu tego czegoś - naszego DNA.
OK wygrywamy ligę, przechodzimy jak burza EL. LM, ale w sercach czujemy, że coś jest nie tak.
Valverde nie jest trenerem który potrafi wykrzesać potencjał z drużyny.
Zobaczcie tych najlepszych Guardiola, Klopp, Simeone - nawet taki Mou - którego nie jestem zwolennikiem. Robią podczas meczu w tym swoim kwadraciku grubo powyżej 5 km. Wrzeszcząc, gestykulując - przelewają ogień w serca swoich zawodników. Tymczasem "Valduś" większość meczy przesiedzi, przestoi lub przespaceruje w takim tempie jakby ktoś mu chodzik zapierdolił.
Niestety z bólem serca piszę, stanowcze nie - takiej Barcy nie da się oglądać. Więcej ikry miała reprezentacja Hiszpanii dostając od naszej Kadry wczoraj solidne baty.
Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że zarząd nie przyzna się do błędu dopóki nie będzie za późno. Poza tym, nie widzę wolnego trenera na rynku, który obecnie mógłbym przejąć naszą kadrę.
Valverde natomiast dokonał dobrych zmian w tych okolicznościach, Fati też grał dobrze jako niewtajemniczony.
A ręka Vidala? Do końca nie mam pewności czy przypadkowa.
Nie mam czasu, ale jak ktoś ma na tyle, aby jeszcze raz obejrzeć cały mecz pod tym kątem, to wszystko będzie jasne.
P.S.
Uff.... ulzylem sobie, ale nadal boli.
Wylaczylem po 15 min no az serce boli ????
- co zrobić w takiej sytuacji ?
- zmień zawodnika na "Idź, próbuj"
zwolnić Valevrde, zatrudnić Marcelinho, po Euro 2020 zatrudnić Koemana, po MŚ 2022 zatrudnić Xaviego.. Tylko to nam odbuduje drużynę, można jeszcze od razu Koemana jeśli się zgodzi łączyć funkcje dwie
Tak słabego meczu w wykonaniu Barcelony nie widziałem daaaawno. Nawet porażki z Liverpoolem 4:0 czy z Athletic 4:0 w superpucharze za Enrique były "ładniejsze", a a nawet z Romą 3:0. We wszystkich tych meczach Barca stworzyła chociaż jedną świetną sytuację. A dzisiaj raptem wycofanie do Messiego i strzał z trudnej pozycji... Ostatni tak beznadziejny mecz to chyba z Bayernem w 2013 na Camp Nou, ale i tam "coś" było.
W sumie to i z Dortmundem wyglądało to słabo, ale mam wrażenie, że było ciut lepiej.
Jedynie Ansu Fati się pokazał z niezłej strony. Nie był świetny, ale jedyny kreował zagrożenie.
I jak to jest możliwe, że na Camp Nou, Barca gra ładnie, Griezman strzela i asystuje, Suarez nie kopie się po czole, a na wyjazdach...?
A tak na marginesie to ten 16-latek był ofensywnie najlepszy na boisku. Z całym szacunkiem dla jego taletu, to dla reszty zawodników wielki wstyd. Ale żaden się w pierś nie uderzy. Griezmann czy Suarez jako pierwsi powinni publicznie przyznać, że grali kupe. A trener nie powinien wystawiać zawodników do pierwszego składu za nazwiska czy wysokość pensji.
Swoją drogą to słowa uznania dla trenera Granady, który nie mając w składzie gwiazd, potrafił zbudwać drużynę skuteczną. Fakt, że mieli sporo szczęścia przy obu bramkach, ale przynajmiej je zdobyli, zachowując czyste konto.
Celta 2-0 Barça
Liverpool 4-0 Barça
Eibar 2-2 Barça
Valencia 2-1 Barça
Athletic 1-0 Barça
Osasuna 2-2 Barça
Dortmund 0-0 Barça
Granada 2-0 Barça.