Cesc Fàbregas i Pedro Rodríguez rozmawiali dziś przy tradycyjnej angielskiej herbacie z przedstawicielami klubowych mediów Barcelony. Już we wtorek obaj zawodnicy Chelsea zmierzą się w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów na Stamford Bridge ze swoją byłą drużyną.
– Jedyną drogą do awansu do ćwierćfinału jest rozegranie dwóch spotkań na bardzo wysokim poziomie, ponieważ właśnie taki prezentuje w tym sezonie Barcelona. Musimy zagrać dobrze i na pełnej intensywności, jesteśmy tego świadomi. Wiemy, że w piłce wiele się może zdarzyć, ale postaramy się pokazać swój najlepszy futbol. Chcemy wygrać u siebie, ale przede wszystkim musimy skupić się na tym, żeby nie stracić gola – stwierdził Fàbregas.
– Wiemy, że Messi to najlepszy piłkarz na świecie i bardzo trudno będzie go zatrzymać, ale musimy skupić się na swojej pracy, grać zespołowo i wykorzystywać okazje na strzelenie gola, jeśli takie stworzymy. Wiemy też, że będą to spotkania zacięte i pełne walki. To będzie piękny i trudny dwumecz dla obu zespołów. Ważne, żebyśmy w pierwszym spotkaniu zachowali czyste konto i uzyskali korzystny rezultat – dodał Pedro.
Kiedy Barcelona po raz ostatni mierzyła się z Chelsea w 2012 roku, Pedro i Fàbregas byli jeszcze zawodnikami Blaugrany. Jak wspominają tamten dwumecz?
– To był najsmutniejszy dzień w mojej karierze – wyznał Fàbregas. – Myślę, że to mały cud, że nie awansowaliśmy wtedy do finału po 180 minutach. Mieliśmy wiele sytuacji, ja sam nie wykorzystałem dwóch na Stamford Bridge, ale później wydarzyło się wiele innych rzeczy. Mieliśmy ogromnego pecha.
– To był bardzo smutny dzień. Pamiętam, że w szatni wszyscy siedzieliśmy ze zwieszonymi głowami – wtórował Pedro, który ma jednak również bardziej pozytywne wspomnienia z rywalizacji ze swoim obecnym klubem. W 2009 roku po dramatycznym dwumeczu Barcelona wyeliminowała Chelsea i awansowała do finału Ligi Mistrzów. – To był piękny dzień. Pamiętam, że zdaniem wielu Chelsea zasługiwała na inny wynik po wszystkim, co się wtedy wydarzyło, ale to był trudny mecz, rywale naciskali i praktycznie nie stwarzaliśmy okazji. Po golu Iniesty zapanowało szaleństwo. Takie emocjonujące momenty zostają w pamięci na zawsze. Pamiętam, że wszyscy wyskoczyliśmy z ławki rezerwowych i pobiegliśmy cieszyć się razem z Andrésem. To było piękne i szalone przeżycie.
Komentarze (18)
Najważniejszy dla nas będzie dobrze postawiony autobus.
Potem jakiś farcik w rewanżu i jedziemy dalej.