Na co dzień znacie nas jako nicki nad tekstem. A może i one są Wam obce – w końcu to treść jest ważna, nie autor. Niektórzy z nas, choć pracują dla portalu codziennie, pozostają całkowicie niewidoczni. 15 lat serwisu FCBarca.com to dla nas okazja, by się Wam przedstawić. Przybliżyć naszą pracę, nieznane oblicze portalu, a także nas samych: Redakcję FCBarca.com.
Zapraszamy na wywiad z Łukaszem Lewtakiem, który każdego dnia dba o to, by nie zbrakło Wam najświeższych i rzetelnych informacji o FC Barcelonie.
Eoren: Dlaczego, kiedy i w jaki sposób trafiłeś do projektu, jakim jest FCBarca.com?
Łukasz Lewtak: Zanim dołączyłem do redakcji, przez kilka lat byłem czytelnikiem FCBarca.com, aż wreszcie postanowiłem się zgłosić, kiedy tylko zobaczyłem informację o prowadzonej rekrutacji. Było to w 2012 roku. Pomyślałem wtedy, że fajnie byłoby robić coś, co się naprawdę lubi i czym człowiek naprawdę się pasjonuje. I nie pomyliłem się, bo od tych pięciu lat współtworzenie strony jest dla mnie prawdziwą przyjemnością.
Jak wyglądała ewolucja twojej drogi w serwisie?
Od 2012 roku trochę się zmieniło. Może nawet nie trochę, a sporo. Pięć lat temu mój hiszpański był w zasadzie na podstawowym poziomie, teraz to zupełnie inna historia. Na początku zajmowałem się pisaniem nieco krótszych artykułów, głównie związanych w bieżącymi aktualnościami. To jednak ulegało zmianom wraz z upływem lat.
Czym obecnie zajmujesz się na portalu?
Obecnie również zajmuję się tłumaczeniem aktualności, ale do tego dochodzi jeszcze kilka innych obowiązków. Wśród nich korekta artykułów, jakie pojawiają się na stronie. Zajmuję się też nieco bardziej złożonymi tekstami, jak te związane z problemami prawnymi klubu i piłkarzy. Oprócz tego kieruję zespołem newsowym. Także jak widać przez te pięć lat sporo się zmieniło, jeśli chodzi o moją rolę na stronie.
Jak wspomniałeś koordynujesz działania wszystkich newsmanów. Co jest najtrudniejsze w kierowaniu zespołem newsowym?
Myślę, że koordynacja pracy całego zespołu w taki sposób, aby ważne informacje, tzw. breaking news, ukazywały się najszybciej, jak to możliwe. W dzisiejszych czasach to absolutnie kluczowe i robimy wszystko, by nasi użytkownicy dowiadywali się jako pierwsi o tym, co najważniejsze w Barcelonie. Oczywiście nie wyprzedzimy Twittera, ale też mamy inną specyfikę - nie piszemy postów na 140 znaków, tylko zamieszczamy artykuły bardziej kompletne, w których wyjaśniamy wiele kwestii i podajemy szczegóły.
Jakie to uczucie kiedy omijają cię dwie bramki Lewandowskiego, bo tłumaczysz przemówienie Bartomeu?
Rzeczywiście taki przypadek miał miejsce przy okazji ostatniego meczu z Armenią. Cóż, praca to praca. Lubię Barcelonę, lubię tłumaczenia, bo też zajmuję się nimi zawodowo. Także ostatecznie dało się to przeżyć.
Jak wygląda podział pracy w zespole newsowym?
Mamy trzech redaktorów prowadzących, którzy czuwają nad treścią strony w poszczególne dni. Dodatkowo codziennie pomaga im jeszcze dwóch redaktorów. Ja jestem jednym z członków tego zespołu, ale we wszystkie dni czuwam też nad tym, aby wszystko było sprawnie i na czas.
Ile kawy (yerby) trzeba wypić podczas takiego dyżuru?
Kawy potrzebuję szczególnie rano. Przy pisaniu przeglądu prasy pójdzie ze 2-3 kawy, zawsze. Potem przenoszę się na yerbę, mam własne matero i bombillę z Ameryki Południowej, ale nie jestem w stanie powiedzieć ile dokładnie wypijam yerby w trakcie dnia. W pewnym momencie po prostu bezrefleksyjnie dolewam wody z termosu i tracę rachubę.
Kto decyduje o doborze artykułów i tematów? Jak w rzeczywistości wygląda dobór treści, które później są tłumaczone i ukazują się na stronie?
Zazwyczaj decydujemy wspólnie, szczególnie jeśli jest to coś kontrowersyjnego lub luźno związanego z Barceloną. Jeżeli pojawia się jakiś gorący temat, który na pewno będzie szeroko komentowany przez pewien czas, wtedy zawsze konsultujemy między sobą strategię opracowania go na stronie. W trakcie rozmowy pojawiają się różne głosy i opinie, ale zawsze udaje nam się ustalić wspólną wersję. Taka konstruktywna dyskusja zawsze wydaje mi się lepsza niż decyzja jednej osoby.
„To proste, to tylko tłumaczenie”... Czasem słyszy się głosy, że praca osób publikujących bieżące informacje jest łatwa, ponieważ jedynie tłumaczą tekst. Z własego doświadczenia wiem, że kompletnie mija się to z prawdą. A z twojej perspektywy - co jest najtrudniejsze w translacji?
Po pięciu latach studiów tłumaczeniowych mógłbym o tym mówić i mówić... Gdyby przekładanie na inny język było banalnie proste, tłumacze już nie byliby potrzebni, bo wszystko robiłyby za nich maszyny. A nawet bardzo profesjonalne, płatne programy do translacji automatycznej tłumaczą poprawnie maksymalnie 50-60% tekstu, który potem wymaga korekty ze strony człowieka. Obecnie zajmuję się bardziej tłumaczeniami ustnymi, pisemnymi w zasadzie jedynie na FCBarca.com. Jeśli miałbym jednak wymienić jedną rzecz, która wydaje mi się najtrudniejsza w przypadku obu tych rodzajów, byłoby to podanie tekstu docelowego w taki sposób, aby nikt nie zorientował się, że to tłumaczenie.
Najlepsze co dała mi FCBarca.com to...?
Dała mi możliwość realizowania swojej pasji, to przede wszystkim. Poznałem również fantastycznych ludzi i praca tutaj zdecydowanie pomogła mi w doskonaleniu hiszpańskiego. Właściwie widzę same plusy.
Twój najbardziej pamiętny moment ze zlotów redkacyjnych?
W 2014 roku jako jedyny obstawiłem zwycięstwo Realu w El Clásico 3:1 i wygrałem wtedy całkiem sporą sumkę.
Swoje życie zawodowe związałeś z językiem hiszpańskim. Skąd Twoje zainteresowanie Hiszpanią?
Moje zainteresowanie Hiszpanią ściśle wiąże się z zainteresowaniem Barceloną. Najpierw była pasja względem klubu, a dopiero później Hiszpanii. Swoją pierwszą zagraniczną podróż odbyłem do Barcelony - jak mogłoby być inaczej? W ciągu ostatnich lat byłem właściwie w każdym regionie Hiszpanii i spędziłem w tym kraju w sumie prawie rok, również na studiach. I nie przesadzę, jeśli powiem, że traktuję go jak drugą ojczyznę.
A jak wyglądało to w przypadku samego klubu? Jakie były początki twojej przygody z Barceloną i co pchnęło cię do kibicowania?
Barcelonie kibicuję od 2004 roku. Miałem wtedy dziesięć lat i kiedy po raz pierwszy obejrzałem mecz Barçy w telewizji. Można powiedzieć, że to była typowa miłość od pierwszego wejrzenia, głównie dzięki Ronaldinho, nie będę tego ukrywał. To dzięki Barcelonie zacząłem się potem uczyć hiszpańskiego, dzięki Barcelonie mogłem pójść na takie a nie inne studia (musiałem zdać maturę z hiszpańskiego, do której uczyłem się sam w domu) i dzięki Barcelonie mam tak świetną pracę na FCBarca.com. Może lekko bym przesadził, mówiąc, że Barcelona ułożyła całe moje życie i gdzieś mi zawsze towarzyszyła. Ale tylko lekko.
Kim jest Łukasz Lewtak na co dzień?
Po pierwsze chyba pasjonatem tenisa. Dopiero w drugiej kolejności piłki nożnej, ale wynika to raczej z tego, że w tenisa gram regularnie od mniej więcej dziesięciu lat, a w piłkę tylko od czasu do czasu, w ramach rozrywki. Poza tym jestem tłumaczem ustnym, podróżnikiem (zdecydowanie nie turystą) oraz miłośnikiem spędzania czasu z rodziną.
Największe marzenie?
Australia i Patagonia - mój cel od kilku ładnych lat. Cały czas zbieram środki i szukam wolnego "slotu". Taka miesięczna, a nawet dłuższa, podróż na pewno opowiedziałaby mi wiele nowego o mnie samym i czegoś nauczyła. Do Australii oczywiście w styczniu, na Australian Open.
Komentarze (4)