Już w sobotę o godz. 16:00 na Camp Nou Barçę czeka kolejny etap styczniowego maratonu spotkań. Tym razem do stolicy Katalonii zawita Granada, opromieniona zeszłotygodniowym zwycięstwem w derbach Andaluzji z Sevillą. Z kolei dla ekipy Luisa Enrique spotkanie to może być swoistym powrotem do ligowej normalności po zaciętych (nie tylko na boisku) bojach w lidze i Pucharze Króla z Espanyolem. Nie oznacza to bynajmniej chęci lekceważenia rywala, ale o tym wiedzą chyba wszyscy w Barcelonie, począwszy od Leo Messiego, a skończywszy na klubowej sprzątaczce.
Forma zespołu Nazaries pozostawia jednak wiele do życzenia. Niech nikogo nie zmylą ostatnie zwycięstwa z Sevillą czy Leganes, ponieważ trzy oczka ekipa José Ramóna Sandovala przypisywała sobie w tym sezonie (w lidze) zaledwie czterokrotnie. W rezultacie Andaluzyjczycy znajdują się na 17. miejscu, tuż nad strefą spadkową, i jeśli wkrótce nie nastąpi poprawa gry i wyników zespołu, Granadę czeka trudna walka o utrzymanie. O ile na stadionie Nuevo Los Cármenes można by spodziewać się "urwania" Barçy choćby punktu, o tyle na Camp Nou taki scenariusz nie sposób sobie wyobrazić.
Z kolei Barça stara się odnaleźć nieco zakurzoną formę sprzed grudniowego remisu z Valencią. W siedmiu kolejnych spotkaniach Blaugrana wygrywała czterokrotnie i aż trzykrotnie dzieliła się punktami. Choć w Katalonii zachowano pełen spokój, podparty zdobyciem piątego trofeum w minionym roku kalendarzowym, zeszłotygodniowe derby z Espanyolem (odłożywszy na bok wszelkie emocje związane z brutalnością tego widowiska) były pokazem ogromnej nieskuteczności i bezradności w obliczu wybitnie defensywnej gry rywala. Nic jednak dwa razy się nie zdarza i w środę na Camp Nou byliśmy świadkami goleady Dumy Katalonii przy narastającej frustracji zawodników Cudownej Mniejszości. O skandalu medialnym przed spotkaniem, w trakcie i po jego zakończeniu napisano już chyba wszystko, dlatego pojedynek z Granadą przychodzi w odpowiednim momencie - będzie on okazją do chwili wytchnienia od napięcia meczów derbowych i potwierdzenia, że wszystko wraca do normy, jeśli chodzi o grę zespołu.
Jak zwykle przy okazji meczu ligowego warto przytoczyć garść statystyk. Barça jak dotąd mierzyła się z Granadą 43 razy, wygrywając 34 spotkania, remisując cztery i przegrywając zaledwie pięć pojedynków. Ostatni taki przypadek miał miejsce na Nuevo Los Cármenes w sezonie 2013/14, gdy Nazaries wygrali 1:0 po golu Yacine Brahimiego. Ogólny bilans bramkowy wynosi 116:41, oczywiście na korzyść Azulgrany.
Sytuacja kadrowa Barçy w ciągu ostatniego miesiąca zmieniła się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Doskonale obrazuje to pytanie jednego z dziennikarzy na przedmeczowej konferencji prasowej Luisa Enrique: "pierwszy raz w tym sezonie masz do dyspozycji 24 piłkarzy, podczas gdy kilka miesięcy temu było ich tylko 16-17 (...)". Zdecydowanie, rejestracja Ardy Turana i Aleixa Vidala oraz brak kontuzji (poza Rafinhą, który do gry powróci najwcześniej na początku marca) mogą ułatwić Lucho rotowanie składem, zwłaszcza w bardzo trudnym okresie styczniowo-lutowym, w którym niejednokrotnie Barçy zdarzało się łapać dołek formy.
W Granadzie na Camp Nou na pewno nie wystąpią Foulquier (grypa) i Salva Ruiz (decyzja trenera), do składu wracają za to Miguel Lopes oraz Biraghi. Szkoleniowiec Andaluzyjczyków José Ramón Sandoval nie składa broni przed wizytą w Katalonii, mówiąc, że "wygranie z Barçą jest trudne, ale nie niemożliwe". Z pewnością Granada oprze swoją grę o obronę, próbując wykorzystać w kontratakach szybkość i siłę takich zawodników jak Success, Ruben Rochina czy Peñaranda.
Sobotni przeciwnik Barçy to zdecydowanie rywal do przysłowiowego "odhaczenia". Aby jednak tak się stało, piłkarze muszą być w pełni skoncentrowani i spisać się pod bramką Granady zdecydowanie lepiej niż tydzień temu na Cornellà-El Prat. Z pewnością możemy oczekiwać pewnych rotacji, jak również kolejnego występu Ardy Turana i Aleixa Vidala, by mogli oni złapać rytm meczowy. Wszyscy culés mają wszak ochotę na powtórkę z minionego sezonu, kiedy w rundzie jesiennej Barça rozbiła ekipę Nazaries aż 6:0...
Komentarze (210)
Według tego to Rakitić będzie grał na DP.