FC Barcelona nie uczciła godnie swoich 125. urodzin i przegrała 1:2 z Las Palmas. Choć jak najszybciej chcielibyśmy o tym meczu zapomnieć, to można z niego wyciągnąć kilka wniosków.
1. Brak siesty nie służy Barcelonie...
Dzisiejsze spotkanie było rozgrywane o bardzo nietypowej porze, bo o 14:00. Jak podaje hiszpański analityk, MisterChip, Barça wygrała tylko jedno z ostatnich pięciu domowych spotkań rozgrywanych o tej lub wcześniejszej godzinie. Oczywiście, to nie może służyć za wymówkę - w końcu dla obu drużyn pora rozegrania meczu jest dokładnie taka sama. Ewidentne było jednak, że piłkarze byli dziś - z tego lub innego względu - ospali (bądź być może zaspani po wczorajszej gali z okazji 125-lecia klubu). W rezultacie podczas meczu można było się poczuć, jakby był to przedsezonowy sparing, a nie starcie o wirtualną obronę pozycji lidera.
2. ...a spór z kibicami nie pomaga
Atmosferze meczu z pewnością nie pomogła decyzja zarządu klubu o zamknięciu trybuny prowadzącej doping, Grada d'Animació. Przypomnijmy - klub chce, aby kibice uregulowali kary finansowe nałożone w zeszłym sezonie, ci zaś domagają się spotkania z Joanem Laportą i jego świtą. Efekt? Piłkarze w ostatnich meczach mogli się czuć, jakby grali na wyjeździe. O ile w starciu z Brestem było to jeszcze w miarę zrozumiałe, bo do Barcelony przyjechała rzesza głośnych kibiców z Francji (2600 tylko w samym sektorze gości), to w ligowych starciach taka sytuacja jest przykrym precedensem. Dziś zaś to fani Las Palmas byli dobrze słyszani na stadionie, co z pewnością dodatkowo pomogło ich ulubieńcom.
3. Czy jest z nami bramkarz?
Iñaki Peña dziś częściej wyciągał piłkę z siatki niż skutecznie interweniował. Zwłaszcza pierwsza bramka dla Las Palmas była bardzo bolesna. Sandro Ramírez znajdował się jeszcze poza polem karnym, dodatkowo będąc ustawionym poza światłem bramki. Mimo tego, że oddał bardzo sygnalizowane uderzenie, to bramkarz Barçy i tak sobie z nim nie poradził. Również przy drugiej bramce, Peña nie pomógł drużynie, która chwilę wcześniej złapała wiatr w żagle. Nie sposób było się oprzeć wrażeniu, że gdyby zamienić w tym meczu bramkarzy w obu zespołach, to również i wynik mógłby być odwrotny. Jesper Cillessen przypomniał dziś, jak może - i powinien - wyglądać drugi bramkarz drużyny takiej, jak Barcelona.
4. Opcje z ławki nie poprawiły gry drużyny
Wydawało się, że wraz z powrotem do gry kolejnych kontuzjowanych zawodników, Hansi Flick będzie miał większe pole manewru. Po tym, jak Barça zagrała rozczarowującą pierwszą połowę, od razu po przerwie na boisku pojawił się Lamine Yamal. Młody gwiazdor Barcelony przypomniał nam dziś jednak, że ma zaledwie 17 lat i nie można zawsze oczekiwać od niego zachwycającego występu. Także pozostali zmiennicy nie odmienili oblicza drużyny - Hector Fort był zamieszany w drugą bramkę dla Las Palmas, zaś Frenkie de Jong nie przyspieszał wystarczająco gry. Na tym tle, nawet dość przeciętna zmiana Ferrana Torresa jawi się jako ta najlepsza. Być może nawet bardziej wymowne od tego, kto pojawił się na boisku, jest to, kogo na nim zabrakło - ani na minutę na placu gry nie zameldował się Dani Olmo. Hansi Flick potwierdził, że Hiszpan nie wystąpił z uwagi na "drobne dolegliwości" fizyczne.
5. Kapitan Raphinha
Jeżeli gdzieś szukać pozytywów po dzisiejszym meczu, to w osobie Brazylijczyka. Raphinha zapisał się dziś na stałe w historii klubu, będąc kapitanem drużyny w jubileuszowym spotkaniu (tym razem opaski nie przejął Frenkie de Jong). Na prawym skrzydle zwyczajowo już zagrał przeciętnie (choć uderzył w poprzeczkę w trudnej sytuacji), natomiast po przejściu do środka pola po raz kolejny był kluczowym zawodnikiem drużyny. Mało brakowało, aby do bramki z dystansu dołożył drugą - tym razem z rzutu wolnego. Były zawodnik Leeds United nie zwalnia tempa i po dwudziestu meczach w tym sezonie ma już na koncie 24 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej.
Komentarze (34)
1. Pena na ławę
2. De Jong na ostatnie 10 minut tylko jak prowadzimy różnicą 2 bramek
3. Kupić na teraz jakiegoś szybkiego czarnoskórego na skrzydło, sorzedać Torresa, Fatiego
4. Nigdy już nie wstawiać Martina
5. Dać odpocząć Kounde
Do takiej gry na wychodzących napastników oraz do pressingu Flicka potrzeba perfekcyjnego timingu i decyzyjności. Wystarczy, że pomyśli się o tę sekundę, pół sekundy dłużej i już nie ma co grać długiego podania lub pressing ma luki.
Moim zdaniem wszystko co się dzieje obecnie z Barceloną można sprowadzić do przemęczenia pierwszymi tygodniami sezonu, kiedy graliśmy ciągle tą samą jedenastką. I obecnie once de gala jest zajechana, zmiennicy są nieograni i szukają rytmu, przez co nie ważne w jakim ustawieniu wyjdziemy, jest problem.
Przede wszystkim brakuje do szerszego składu ze dwóch skrzydłowych z prawdziwego zdarzenia w składzie oraz co najmniej jednego bocznego obrońcy (lewego najlepiej). Bez skrzydeł gramy topornie, jak przy .... podciętych skrzydłach.
Yamal będzie powoli wracał do formy, akurat we wczorajszym meczu nie spodziewałem się fajerwerków, ale wierzę, że na grudzień ta forma już wróci i znowu nasze skrzydła odżyją.
Przed nami jeszcze powrót Araujo, więc nie tylko wzrośnie jakość lini defensywy, ale i zwiększy się możliwość rotacji.
Kryzys był nieunikniony mimo wszystko jednak opieramy swój zespół na dwudziestolatkach i młodszych.
Trzeba też coś pomyśleć nad modyfikacją taktyki bo aktualnie, każdy tydzień przed meczem wie jak zagramy i jak nas skontrować. Na początku wszystkich zaskoczyliśmy, ale długo to nie trwało. Dopóki nie będziemy mieć tej dokładności w podaniach połączonych z szybkim transportem piłki to żadna wysoka linia obrony nam nic nie da, tracimy za łatwo piłkę i wystawiamy się na gonga ze strony rywala.
Kibicem się jest a nie bywa, pozdro dla kumatych ;)
Łaska kibica na pstrym koniu jeździ, zwłaszcza łaska kibica Barcelony.
O tym jak ważną role pełni GK idealnie świadczy ostatni sezon Realu - jak broni Kurtuła to wiadome, że miewa życiówki jak np. finał LM z Liverpoolem jeszcze wcześniej lub inne mecze, gdzie wyciąga po prostu setki. Za niego wskoczył Łunin i zdołał przetrwać nawałnice m. in. Manchesteru City, ale też Ukrainiec notował fantastyczne mecze, mimo że nie był dobry jak Belg.
I tak, są mecze w których ekipie atakującej nie idzie , ale właśnie wtedy wystarcza skromne 1-0, po uprzednim wybronieniu kilku arcytrudnych strzałów słabszych na papierze rywali.
A co do obrońców Peni... nawet mi was nie szkoda, jak Pena się zesra w fazie pucharowej LM i nie łudźmy się, że będzie inaczej i obawiam się tylko, że do kompromitacji w LM nie będzie niezbędny Bayern, Manchester City czy Arsenal, a ekipa pokroju Lille, która przyciśnie nas we Francji i kupa w majtach u naszych.
Pesymista? Nie
Optymista? Nie
Po prostu wiem jak to wyglądało w ostatnich sezonach i wiem jak to zaczyna wyglądać teraz - jak jest dobrze, to błędy się maskują, bo to Penę spalone ratują albo sama defensywa, a to Kounde przykryty dobrym wynikiem zespołu itp, niestety jak brakuje kół ratunkowych to wychodzi jak fundamentalne są błędy Peni, Kounde, Gaviego i innych