Jakie były najlepsze i najgorsze aspekty dzisiejszego pojedynku z Realem Sociedad zdaniem redakcji FCBarca.com?
Najlepsze: lekcja, która musi dać do myślenia
Brak Lamine Yamala wymusił na Flicku przetestowanie nowego ustawienia. Niemiec postawił na Fermína, a w środku pola przesunął wyżej Pedriego. Niestety szybko okazało się, że ani De Jong nie był w stanie rywalizować na właściwej intensywności, ani Fermín nie był wartościowym uzupełnieniem linii ataku. Na domiar złego Holender skończył mecz przedwcześnie, a niewykluczone jest nawet odnowienie urazu stawu skokowego. Zmiany w drugiej połowie nie poprawiły gry i nie sprawiły, że Barcelona była w stanie rywalizować i stwarzać sobie sytuacje strzeleckie. Tego dnia intensywność i agresja rywali okazały się przeszkodą nie do przeskoczenia. Można co prawda spekulować, jak mecz potoczyłby się, gdyby sędzia uznał gola Roberta Lewandowskiego. Ostatecznie nie ma co szukać wymówek i wyciągnąć wnioski z tej rywalizacji. Mogą okazać się bezcenne w dalszej części sezonu.
Najgorsze: migawki ze schyłkowego Xaviego Hernándeza
Dzisiaj w Barcelonie nie działało dosłownie nic. Błędy w wyprowadzaniu piłki popełniał Iñaki Peña oraz Cubarsí, Casadó przegrywał pojedynki, Frenkie ich wręcz unikał, a Raphinha i Fermín mieli problemy, by wypracować sobie sytuację strzelecką. W starciach ze stoperami nie radził sobie także Robert Lewandowski, a Dani Olmo i Pedri tym razem nie potrafili pokazać magii, do której nas przyzwyczaili w tym sezonie. Najgorsze było jednak wrażenie, że Barcelona nie jest w stanie rywalizować na wymaganym poziomie intensywności, co było powtarzającym się schematem w ostatnim etapie pracy Xaviego Hernándeza. Oczywiście nie ma co wyciągać daleko idących wniosków, jednak ten mecz mógł i powinien skończyć się wyższą porażką gości.
Komentarze (7)
Ansu, to albo zacznie z psychologiem pracować, albo niech go już sprzedadzą. Jest taki bojaźliwy, że szok. Nic ta zmiana nie dała.
No i Penia, miał takie z 2-3 wybicie prosto pod nogi rywali. Jedno takie skończyło się golem dla gospodarzy.
Najgorsze: bezdyskusyjnie sędziowanie + brak pomysłu na grę gdy to nas pressuja + musimy skończyć ta zbiorowa paranoję stawiania rzekomego "budowania" przeciętnego bramkarza za wszelką cenę bo może odbić to się nam czkawka
Musial przyjsc moment gdzie fizycznie będzie troszke słabiej i wczoraj sie to wlasnie stalo.
Nie ma sie co załamywać. Anoeta to trudny teren dla kazdego.