FC Barcelona pokonała Bayern Monachium 4:1, wygrywając starcie w 3. kolejce fazy ligowej Champions League. Ten mecz z pewnością zostanie zapamiętany na długo - co jednak szczególnie zasługuje na wyróżnienie?
1. Raphinha bello di notte
Najpierw dublet w Paryżu. Później bramka otwierająca wynik przeciwko PSG na Montjuïc. Teraz hat-trick z Bayernem. W trzech ostatnich spotkaniach Barçy z wielkimi rywalami na europejskich arenach właściwie tylko jedna rzecz się nie zmieniała - Raphinha dawał liczby. Brazylijczyk wyrasta na prawdziwego lidera zespołu w wieczorach z Ligą Mistrzów. Trudno było sobie wyobrazić piękniejszy jubileusz 100. meczów w barwach Barcelony.
2. Trzecia liga hiszpańska = Liga Mistrzów
Taka opinia byłaby w pełni uprawniona, gdybyśmy bazowali wyłącznie na przypadku Marca Casadó. Hiszpan jeszcze rok temu występował w meczach Primera RFEF, będąc wyróżniającym się piłkarzem. Teraz zmienili się koledzy, rywale, stadiony, presja... a Marc nic sobie z tego nie robi, grając tak, jakby w dalszym ciągu występował na trzecim poziomie rozgrywkowym. W dodatku, w dobie coraz młodszych wonderkidów 21-latek może się wydawać weteranem, ale ma on przecież jeszcze sporo czasu na rozwój.
3. Lamine Yamal gra, jakby miał 17 lat... doświadczenia
A skoro o wonderkidach mowa, to nie sposób nie wspomnieć o występie Lamine Yamala. Tym razem, młodziutki Hiszpan nie zachwycał nas efektownymi strzałami czy wyścigami sprinterskimi z obrońcami. To jednak właśnie on brał na siebie ciężar próby przytrzymania choć przez chwilę piłki, nawet jeżeli wiązało się to z koniecznością pokonania zabójczego pressingu dwóch czy trzech Bawarczyków. Choć czasami jeszcze ponosi go młodzieńcza fantazja, to dzisiejszy występ był w jego wykonaniu bardzo dojrzały - Lamine po raz kolejny pokazał, jak szeroki jest jego repertuar.
4. Statystyki nie czynią zadość Pedriemu
To wręcz niesamowite, że tak świetny mecz jak ten Kanaryjczyka może zakończyć się bez wymiernej nagrody w postaci gola, czy asysty. Barcelona grała dziś w rytmie Pedriego. Gdy Bayern wyłączył go z gry, trudno było stworzyć choć jedną składną akcję. Gdy pomocnik przejął stery, Barça zyskała kontrolę nad spotkaniem. Andrés Iniesta nie powstydziłby się takiego występu, jaki zaserwował dziś były zawodnik Las Palmas.
5. Danke, Hansi!
Powiem szczerze - gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział mi, że podczas meczu Barcelony z Bayernem z trybun będzie rozbrzmiewać gromkie Ole! po kolejnych zagraniach, a Barça wymieni całą linię ataku przed końcem meczu, bo wynik już będzie bezpieczny... to uznałbym, że coś jest z nim nie w porządku. Tymczasem w pewnym momencie meczu odnosiło się wrażenie, że gdyby nie nadchodzące El Clásico, to Barça nie miałaby większego problemu z pójściem po kolejne bramki. Pozostaje tylko podziękować Hansiemu Flickowi za najpiękniejszy dotychczas wieczór spędzony na Montjuïc.
Komentarze (56)
W sobote inny mecz, graja 442 i glownie obrona a nie atakiem jak Bayern, wiec troche uwazalbym.