FC Barcelona przegrała 1:2 na inaugurację fazy ligowej Champions League. Dla podopiecznych Hansiego Flicka była to pierwsza porażka w tym sezonie. Co możemy wyciągnąć z tego meczu?
1. Ter Stegen zamknął rywalizację nim ona się zaczęła
Kapitan Barcelony przedwczoraj obchodził 10. rocznicę debiutu w barwach Blaugrany. Niestety, dzisiejszego starcia - delikatnie mówiąc - nie zaliczy do udanych. Jego nieodpowiedzialne zachowanie spowodowało czerwoną kartkę Erica Garcíi już w 10. minucie meczu. Niemiec był także niepewny w innych sytuacjach, a przy obu bramkach Monaco można było od niego wymagać więcej. Po odejściu Sergiego Roberto Ter Stegen jest już jedynym piłkarzem pamiętającym lata europejskich kompromitacji - i być może nie jest to przypadek...
2. Lamine Yamal nie ma sufitu
Lamine Yamal, cada día te quiero más. Lamine Yamal, każdego dnia kocham cię coraz mocniej. Piosenka będąca hitem minionego lata okazuje się prorocza. 17-letni skrzydłowy zrobił dziś coś z niczego i jednoosobowo podniósł podłamaną po stracie piłkarza oraz bramki drużynę. Choć ostatecznie nie wystarczyło to nawet do zdobycia jednego punktu, to ustawicznie trzeba przypominać jak niezwykłym talentem obdarzony jest młodziutki Hiszpan.
3. Od doświadczonych piłkarzy trzeba oczekiwać więcej
Chwaląc Lamine Yamala nie można zapomnieć o tonowaniu w stosunku do niego oczekiwań. W trudnej sytuacji zespół powinni dźwignąć zwłaszcza piłkarze najbardziej doświadczeni. Tymczasem o Ter Stegenie już wspomnieliśmy, Iñigo Martínez źle zachował się przy drugiej bramce, Pedri był elektryczny, Raphinha niechlujny, a Robert Lewandowski - niewidoczny. Nikt z nich nie wziął na siebie odpowiedzialności za zespół i nie poderwał kolegów do walki.
4. Dzisiejszy mecz może odbić się czkawką
Barça rozegrała dziś niemal 90 minut w osłabieniu. Mimo to, podopieczni Hansiego Flicka przebiegli niewiele mniej od Monaco (103.7 km vs 105.2 km). Dobrze, że Niemiec zdecydował się na zdjęcie z boiska piłkarzy mających ostatnio w nogach najwięcej minut, bo dzisiejsza porażka mogła być nawet bardziej bolesna. Tak czy owak, bieganie przez półtorej godziny za piłkarzami czerwono-białych niestety możę się odbić na kolejnych etapach trwającego właśnie maratonu meczów co trzy dni.
5. Koniec miesiąca miodowego
Pierwsza porażka w sezonie to z pewnością zimny prysznic. Do tej pory dziennikarze jedynie chwalili, kibice bili brawo, a w zespole panowała świetna atmosfera. Przed Hansim Flickiem najtrudniejsze póki co zadanie - niedopuszczenie do przejęcia narracji przez powrót europejskich demonów. Zobaczymy, jak Niemiec poradzi sobie z tonowaniem nastrojów - bo przecież dzisiejsza porażka wcale nie musi być brzemienna w skutkach przy nowym formacie Champions League. I tylko przed Michaelem Jordanem obserwującym dzisiejszy mecz z trybun wstyd.
Komentarze (76)
Właściwie co znaczy słowo "elektryczny"? Zawsze myślałem, że chodzi o pomylenie go ze słowem "eklektyczny", ale ono nie jest negatywnie nacechowane, a w kontekście opisu Pedriego ewidentnie takie ma być. Do tego w żadnym słowniku nie występuje w innym znaczeniu niż po prostu związanym z elektrycznością.
Dlatego moim zdaniem wina w tej sytuacji to 90% Garcia, a 10 % Ter Stegen, za to, że próbował grać mocno późno i nawet jakby Eric nie uciekł to miałby trochę utrudnioną sytuację przez Marca. Więc z tym zamknięciem rywalizacji przez Ter Stegena mocno nie trafione stwierdzenie, jak już to rywalizację zamknął Eric.