[Tekst opublikowany 28 stycznia 2024 roku po ogłoszeniu przez Xaviego decyzji o odejściu z klubu]
Xavi Hernández przestanie być trenerem FC Barcelony z dniem 30 czerwca 2024 roku. Wówczas dobiegnie końca jego dwuipółletni okres pracy na tym stanowisku. Z tego względu, warto przypomnieć sobie jego dotychczasową pracę, rozliczyć własne oczekiwania i… sformułować oczekiwania na kolejne miesiące.
Na wstępie należy przywołać okoliczności, w jakich Xavi obejmował Barçę. Drużyna była rozbita mentalnie, wegetowała w środku ligowej tabeli, a z Ligi Mistrzów wyrzucała ją Benfica. Ówczesny trener wręcz publicznie szydził z własnych zawodników, prześmiewczo opowiadając o „tiki-tace”, do której ci mieli być niezdolni.
Wreszcie sytuacja stała się nie do wytrzymania. Joan Laporta zwolnił Ronalda Koemana, a Mateu Alemany udał się do Kataru i wynegocjował wcześniejsze zakończenie kontraktu Xaviego z Al Sadd. Legenda wróciła do swojego domu, otrzymując przywitanie, które zwykle towarzyszy największym gwiazdom biegającym po boisku.
Sezon 2021/22: na fali entuzjazmu
Entuzjazm – to jest słowo, które dla mnie najlepiej opisuje początek pracy Xaviego w Barcelonie. Drastyczną zmianą było wówczas odejście od wiecznie niezadowolonego, holenderskiego szkoleniowca, na rzecz młodego trenera, który, jeżeli na coś narzekał, to na to, że… przez regulacje hiszpańskiej federacji nie może wystawić więcej młodych piłkarzy jednocześnie.
Poprawa w wynikach nie była natychmiastowa – Ligi Mistrzów nie udało się uratować, ale Barça wróciła do rywalizacji, przegrywając dopiero w dogrywkach w Superpucharze Hiszpanii z Realem Madryt oraz w Pucharze Króla z Athletikiem. W zimowym okienku transferowym do klubu trafili Ferran Torres, Pierre-Emerick Aubameyang i Adama Traoré, a Blaugrana wskoczyła na właściwe tory. Przez dwa kolejne miesiące, cztery bramki zainkasowały Atlético Madryt, Valencia, Napoli, Athletic, Osasuna i wreszcie Real Madryt na Santiago Bernabéu. Wówczas wydawało się, że największym problemem kibiców Barcelony jest… niemożność dojścia do manity.
Najlepsze jednak wcale nie były wyniki, lecz gra. Obserwowaliśmy zespół na wskroś ofensywny, grający ładną dla oka piłkę i maskujący niedoskonałości indywidualne tytaniczną pracą w pressingu. Z jakiegoś względu zamilkli krytycy, diagnozujący każdy problem tak samo – „trzeba odejść od DNA”. Kibice mogli czuć dumę z zespołu, a Xavi wymagał więcej i więcej, nawet wygrywając 4:0 na Santiago Bernabéu. Ten obrazek został ze mną do dziś.
Xavi to jest perfekcjonista i tylko tak można osiągnąć wielkie rzeczy. 70 minuta, 4-0 na Bernabeu, a ten macha na Busquetsa rękami jak oszalały, bo mu się nie spodobało jak się ustawiał. Tego nam trzeba, a nie rozłożenia rąk i „es lo que hay”.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) March 20, 2022
Entuzjazm może doprowadzić jednak tylko do określonego punktu. Pokłady energii nie są nieskończone i prędzej, czy później, trzeba oprzeć się również o solidną, merytoryczną podstawę. W przypadku Barçy, problemy ujawniły się właściwie niezwłocznie po El Clásico. Nadeszło odpadnięcie z Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt oraz przeciętne mecze w lidze. Podstawowy cel sportowy, czyli uratowanie awansu do Ligi Mistrzów, został wprawdzie osiągnięty (znów – do znudzenia będę przypominać, że za Ronalda Koemana wcale nie było to takie oczywiste), ale niewątpliwie pierwszy, niepełny sezon pracy Xaviego miał ostatecznie słodko-gorzki posmak.
Sezon 2022/23: zwycięzców się nie sądzi?
Lata 2022 roku kibice FC Barcelony długo nie zapomną. W okienko transferowe wchodziliśmy, zastanawiając się, czy po raz kolejny klub będzie stać tylko na piłkarzy bez odstępnego, a dostaliśmy niesamowity spektakl. Gerard Romero bez przerwy wywrzaskiwał, że COŚ się dzieje, my poznawaliśmy, czym są „dźwignie finansowe” (Joan Laporta ma niesamowity talent do wykuwania neologizmów), a w Barcelonie lądowali Jules Koundé, Raphinha czy Robert Lewandowski.
Rzecz jasna, wzmocnienia oznaczały jednoczesny wzrost wymagań co do wyników. W szalonym, mundialowym sezonie, została rozegrana najkrótsza faza grupowa Ligi Mistrzów w jej najnowszej historii. W przypadku Barcelony, o jej wyniku zadecydował w istocie rozegrany na przestrzeni ośmiu dni dwumecz z Interem Mediolan. Dwumecz wypełniony błędami sędziowskimi (szkoda, że nie mogliśmy posłuchać nagrań z VAR przy ręce Dumfriesa), kontuzjami oraz katastrofalnymi błędami indywidualnymi, jak ten Gerarda Piqué na Camp Nou – ale i także niezrozumiałymi decyzjami trenera. Ostatecznie, Barça po raz kolejny pożegnała się z elitarnymi rozgrywkami już w fazie grupowej.
Powrót z katarskiego mundialu przyniósł jednak pierwsze trofeum za czasów Xaviego i to po przekonującej wygranej w El Clásico. Drużyna zaczęła punktować w lidze z mistrzowską regularnością, co zakończyło się odzyskaniem trofeum po czterech latach przerwy. Barça grała jednak w sposób, do którego nie byliśmy przyzwyczajeni, bijąc rekord zwycięstw w wymiarze 1:0. W efekcie, barcelonismo pogrążyło się w dyskusjach na temat tego, czy zwycięzców można sądzić.
Nie wszystko jednak było w zeszłym sezonie idealne, nawet jeżeli chodzi o same wyniki. Pierwszym, poważnym rysem była postawa w Europie: po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, Barça zatrzymała się już na pierwszej przeszkodzie w Lidze Europy. Wprawdzie ówcześnie Manchester United prezentował się świetnie, ale decyzja o przestawieniu na bok obrony Ronalda Araujo, by pilnował Marcosa Rashforda, który operował w środku pola, pozostaje jednym z bardziej abstrakcyjnych wyborów Xaviego.
Sorry, ale jestem mega rozgoryczony po wczoraj. Czekałem na ten mecz strasznie choćby właśnie po to, żeby zobaczyć weryfikację naszej defensywy w starciu z poważnym rywalem w Europie, mega ważny sprawdzian, który dałby odpowiedź na wiele pytań. A Xavi wziął i rozmontował ją sam.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) February 17, 2023
Również na krajowym podwórku końcówka sezonu bynajmniej nie zachwycała. Cieniem na zdobytym dublecie położył się sposób przegrania trzeciego pucharu: 0:4 w ostatnim Klasyku rozgrywanym na starym Camp Nou. Zupełnie niewytłumaczalne było również totalne odpuszczenie reszty rozgrywek, gdy mistrzostwo zostało już zdobyte: Xavi nie testował żadnych nowych wariantów, wiedząc już, że musi się przygotować choćby na odejście Sergio Busquetsa, a drużyna wypadała bezbarwnie w kolejnych meczach.
Sezon 2023/24: wóz albo przewóz
Zdaję sobie sprawę, że to zbyt daleko idące uproszczenie, ale gdybyśmy mieli podsumować poprzednie dwa sezony w jednym zdaniu, to można byłoby to zrobić tak: w sezonie 2021/22 była ładna gra, ale nie było trofeów, zaś w sezonie 2022/23 były trofea, ale nie było ładnej gry. Sezon 2023/24 miał nam przynieść i jedno, i drugie.
Tymczasem nie skończył się jeszcze styczeń, a właśnie już możemy być pewni, że nie zostanie zrealizowana choćby jeden z powyższych elementów. Od ponad roku nie opuściłem żadnego domowego meczu FC Barcelony i naprawdę na palcach jednej ręki mógłbym policzyć te, w których nasza gra cieszyła oko. Co zaś do wyników, to mówią one same za siebie – tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni, Barça praktycznie pozbawiła się szans na obronę ligowego trofeum, przegrała Superpuchar Hiszpanii z Realem i odpadła z Pucharu Króla z Athletikiem. Praca Xaviego została spięta swoistą klamrą: o ile jednak w takich wynikach w analogicznych meczach w styczniu 2022 roku można było szukać pozytywów i oznak rozwoju drużyny, tak te ze stycznia 2024 roku przyniosły jedynie frustrację i poczucie wszechogarniającej beznadziei.
Zmienił się również sam trener. Rola szkoleniowca FC Barcelony jest wyniszczająca i nikogo nie dziwi, że żaden śmiałek nie jest w stanie zostać na stanowisku dłużej niż trzy-cztery sezony. To temat na osobny artykuł, ale nie jest przypadkiem, że w Barçy nie do pomyślenia jest, żeby trener pracował przez okres taki, jak Pep Guardiola w Manchesterze City, czy Jürgen Klopp w Liverpoolu. To jednak nie usprawiedliwia tego, że od kilku tygodni występy Xaviego na konferencjach prasowych do złudzenia przypominały te Ronalda Koemana. A przecież, jak mówił Obi-Wan Kenobi: „miałeś zniszczyć Sithów, a nie do nich dołączyć!”.
Fakt, że Xavi pozostaje na stanowisku szkodzi:
— Michał Gajdek (@michalgajdek) January 4, 2024
1) drużynie, bo on już tego nie dźwignie,
2) samemu Xaviemu, bo właśnie taki obraz gry pod nim zostanie w pamięci,
3) klubowi, bo palimy jakąkolwiek szansę, żeby wrócił w przyszłości plus kolejna legenda spadnie do statusu Koemana.
Czas rozliczyć oczekiwania
Gdy Xavi trafiał do Barçy, większość obaw co do niego koncentrowała się wokół dwóch kwestii. Po pierwsze, miał on być niezdolny do odstawienia swoich kolegów z boiska i przeprowadzenia zmiany pokoleniowej. Po drugie, miał być zbyt dogmatyczny, mało elastyczny i ślepo wpatrzony w ideały cruyffismo i założenia juego de posición.
Czas pokazał, że akurat te wątpliwości słuszne nie były. Już w pierwszym pełnym sezonie Xaviego, z drużyną pożegnali się Gerard Piqué, Jordi Alba i Sergio Busquets, pierwsi dwaj będąc już wówczas etatowymi rezerwowymi. Słynne barcelońskie DNA było zaś obecne co najwyżej na konferencjach prasowych, próżno go było szukać na boisku. To dla mnie osobiście największa porażka Xaviego. Przecież miał on "przywrócić równowagę Mocy, a nie pogrążyć ją w ciemnościach".
W redakcyjnych przewidywaniach poprzedzających sezon, w kategorii rozczarowanie wskazałem właśnie Xaviego, pisząc tak: „W tym sezonie poprzeczka zostanie zawieszona dużo wyżej - po uratowaniu sytuacji w pierwszym sezonie i odzyskaniu prymatu w Hiszpanii w drugim, przychodzi czas na sprostanie oczekiwaniom także w Europie. Póki co brakuje mi u Xaviego innowacyjnych rozwiązań taktycznych, budowania poszczególnych piłkarzy, a przede wszystkim gry nie tylko skutecznej, ale także ładnej dla oka. Uważam, że Xavi już obecnie dysponuje naprawdę stosunkowo mocnym składem, który może walczyć o najwyższe cele, natomiast nie jestem przekonany czy jego umiejętności będą rosły w analogicznym tempie. Z tych względów, bardzo chciałbym się pomylić, ale nie wykluczałbym pożegnania się z nim latem 2024 roku, zwłaszcza biorąc pod uwagę stałe tarcia z Joanem Laportą, Mateu Alemanym czy Deco w kwestii wyborów personalnych podczas okienka transferowego”. Bardzo chciałem się wówczas pomylić, tak jak zrobiłem to przy innych wyborach.
Co dalej?
Xavi Hernández ma pozostać trenerem FC Barcelony do końca sezonu. Czego można od niego wymagać przez ten okres? Jeżeli chodzi o wyniki, absolutnym minimum jest zajęcie miejsca w lidze gwarantującego udział w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Również pokonanie Napoli i awans do ćwierćfinału tegorocznych rozgrywek powinien być w zasięgu.
Dla mnie jednak kluczowy jest inny aspekt. Publiczne ogłoszenie decyzji o odejściu może wywołać znaczący efekt – Xavi pracuje już bez presji. W gruncie rzeczy, może robić to, co mu się żywnie podoba, bo wszyscy i tak mają świadomość, że posiada precyzyjnie określoną „datę ważności”. Dlatego właśnie, ja oczekuję od niego powrotu do korzeni i pojawienia się po raz ostatni za kółkiem Xavinety, która narodziła się wiosną 2022 roku.
Nie chcę rozpaczliwej walki o wyniki, w której cel uświęca środki. Chcę przeżyć choć kilka magicznych momentów w tym jakże męczącym sezonie.
Nie chcę kurczowego trzymania się tych samych piłkarzy, którzy nie mają przyszłości w klubie. Chcę oglądać młodych piłkarzy, którzy zostaną zbudowani i pozostawieni następcy już z bagażem pierwszych doświadczeń.
Nie chcę słuchać wiecznych wymówek na konferencjach prasowych. Chcę pozytywnego przekazu, budowania poszczególnych zawodników i ich doceniania.
Xavi nie okazał się trenerem gotowym już teraz na najwyższy poziom, to już doskonale wiemy. Ale w dalszym ciągu może zapisać się w pamięci culés jako szkoleniowiec, który da nam wszystkim sporo momentów radości w arcytrudnym dla klubu okresie, a z efektów jego pracy będziemy czerpać jeszcze przez lata. A dzięki temu, gdy nabędzie trochę doświadczenia, gdy przebuduje swój sztab szkoleniowy i zamiast brata otoczy się profesjonalistami, gdy przestanie słuchać medialnych klakierów… może jeszcze kiedyś do nas wróci?
W końcu i Anakin Skywalker ostatecznie wrócił na Jasną Stronę Mocy i rzeczywiście okazał się Wybrańcem.
Komentarze (73)
Przecież się udało - co prawda nie ma trofeów, ale za to nie ma też ładnej gry.
Gdy Xavi obejmował Barcelonę pisałem, że pcha się na minę na własne życzenie. Poniekąd, bo Laporta swoje też zrobił namawiając Creusa na zmianę otoczenia.
Dostał wszystko, czego potrzebował, oczekiwania kibiców i zarządu były więc w pełni uzasadnione. Ja miałem tylko jedno: chciałem, by Xavi zbudował drużynę. Trener poszedł jednak inną drogą, taką jak wszyscy bo Barca na już potrzebuje sukcesów, na już potrzebuje pieniędzy i ekspozycji na europejskich boiskach. Nie było więc mowy o projekcie długoterminowym, choć zakładałem, że w ciągu 2 lat będzie potrafił skleić ekipę, za którą kibic wstydzić nie będzie się musiał. Wyszło inaczej i zastanawiam się tylko czy Xavi zamknął sobie drzwi do klubu jako trener. Czy Barcelona to zamknięty rozdział, czy może jeszcze kiedyś wróci, gdy okrzepnie i nabierze trenerskiego szlifu.
Myślę że jest potencjał w tej drużynie, tylko trzeba go wydobyć.
I tak , On amator trenerski , brat kolejny z licencją od bodajże 2019 i reszta sztabu podejrzewam też nie jacyś wirtuozi od spraw piłki kopanej.
I tutaj duży pstryczek w nos dla Laporty że zgodził się na taki eksperyment. Brak kasy swoją drogą, ale to jacy „doświadczeni” ludzie mają przygotowywać piłkarzy do meczu powinno dać do myślenia.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Brak trafionych taktyk na rywali , nie trafione transfery jak i skreślenie tych co byli a pomogli by więcej gdyby zostali , ciągłe kontuzje mięśniowe u piłkarzy , no i piłkarze wyglądający jakby nie mieli sił biegać przez co tracili mnóstwo bramek bo nie mieli np. sił zapieprzać za gościem po stracie do obrony. Jedyny który chyba to robił to jest Gavi.
Akcje wleczone w żółwim tempie gdzie piłkarze rywala, nawet teoretycznie słabszego, wyglądali przy nich jak struś pędziwiatr przy kojocie ;)
Piłkarz zamiast się rozwijać nie robili żadnych postępów bądź bardzo znikome. Tak z rok jeszcze i trzeba by było ich uczyć od nowa piłkę kopać. Jak trampkarzy. Chociaż niektórym to dużo nie brakuje do tego poziomu.
Lewy przychodzi jako jeden z pięciu najlepszych zawodników na świecie i po 6 miesiącach zapomina jak się strzela czy przyjmuje piłkę żeby nie odskakiwała na dwa metry.
Torres potyka się o własne nogi , i wychodzi mu jeden dobry mecz na kolejne 30.
Gundo ma ogarnąć środek pola a gra niczym junior z przebłyskami.
Rapfhinia miał być lekiem na brak Dembele a tak naprawdę jest „chorobą” Dembele był jaki był ale w tych jego nieskoordynowanych dryblingach na szybkości coś tam wychodziło , jakaś asysta bądź gol.
Araujo zapomniał jak się gra w obronie , i nie tylko On zresztą.
Inigo kolejny się popsuł zanim zaczął grać, i przyjechał tu tylko pewnie na emeryturę.
Oriol po dość obiecującym początku jak przyszedł dzisiaj szkoda gadać.
Joany dwa mają takie wachania formy że tak naprawdę nie wiadomo kiedy i jak na nich postawić.
Roberto to jest ciężki temat. Coś jak Torres.
Pedri po kontuzjach cieniem dawnego Pedriego. Oby Gavi został sobą jak wróci.
Balde zero jedynkowy. Nic nowego w repertuarze zagrań od dwóch lat. Alba może magikiem nie był ale te podania dochodziły celu.
I tak naprawdę nie do końca wiadomo czy to bardzie wina Xaviego i sztabu za przygotowanie fizyczne taktyczne zawodników czy za zbyt bardzo rodzinną atmosferę i brak jakiegokolwiek respektu przed trenerem. Pewnie i jedno i drugie.
Bo jak czytam że zawodnicy mówiący do trenera : Ej Xavi … i to czy tamto, to tak się zastanawiam ( pewnie się nie znam) czy na treningach jak coś zrobią źle to jest strach przed trenerem czy „hihihi hahaha Xavi przestań , każdemu może się zdarzy. Nie przesadzaj, już wystarczy Xavi już dwa kółka biegliśmy „
I ciekawe jak to jest u np. Ancellottiego czy Simeone tak swoją drogą.
Xavi swoim brakiem doświadczenia + piłkarze którzy w niczym mu nie pomogli = to co jest na dzień dzisiejszy.
Czy nowy trener ogarnie ? Pewności nie ma ale na pewno musi to być ktoś z cojones i nie będzie do końca zakażony DNA Barcy. A z tych grajków można zrobić zespół tylko trzeba ich zagonić do roboty
Barcelona wrzucila Xaviego na gleboka wode i sobie nie poradzil bo do tej pory trenowal ogorkow.
Jak zwykle roznice pomiedzy Realem vs Barca.
Z gówna bata nie ukręci. Mamy tylko kilku którzy mogą nosić koszulkę z herbem Barcy lub godnie zastępować byłych najlepszych graczy.Valdes-Mark, Pique -Araucho, Xavi-Pedri,Iniesta - Gavi (DeJong, Niemiec, czy Yamal) to głębia składu a reszta nie jest godna nosić tej koszulki i jak najszybciej out z klubu.
...no tak było...przez 2 miesiące w pierwszym sezonie i 2 miesiące w sezonie mistrzowskim...na 25, które przepracował...zajebiście :)
Poza tym, Koeman prosił o transfery, ale ich nie dostał poza Depayem (który szybko nabawił się kontuzji) i w ostatniej chwili Luukiem, a Xavi po miesiącu już miał kilku nowych zawodników i Dembele...więc porównywanie ich sytuacji mija się z celem.
Dziwne, że wielu użytkowników widziało, że Xavi nie ogarnia i nie wprowadza żadnych zmian i taktycznie jest amebą, a teraz próbuje się z niego zrobić jakiegoś "guru", bo zdobył mistrzostwo...dodajmy tylko, że przez kupę szczęścia i świetnego Ter Stegena, które opuściło go w tym sezonie i efekt widać.
Kompromitacje z Realem, z którym nie dostaliśmy 4 bramek od czasów Rijkarda, mecze na styku z 3 czy 4 ligowcami i już legendarne z tamtego sezonu..."Mecz do zapomnienia"...i z tego mamy być zadowoleni?
A Wy próbujecie zrobić z niego jakiegoś "świętego"? Gość dostał transfery za setki milionów i każdy ogrywa go jak chce...jego pojawienie się na ławce od początku uważałem za błąd i okazało się to prawdą.
Każdy zawodnik zaliczył pod jego wodzą zjazd...każdy! I on miałby zostać?
Pracuje tutaj od ponad 2 lat i na ten moment...nie mamy nawet kręgosłupa zespołu.
Dobrze, że odchodzi, ale szkoda, że dopiero w czerwcu.
Jakbym słyszał Morfeusza mówiącego do Neo. :)
1. Mianowanie Sergiego Roberto pierwszym Kapitanem
2. Uparte wystawianie tragicznego Lewandowskiego i wpuszczanie w ważnych meczach Roberto
3. Brak pomysłów na funkcjonowanie ataku bez Lewego. Brak jakiejkolwiek chęci spróbowania czegoś innego i nowego. Absurdalne i fanatyczne zachwycanie się Lewandowskim
4. Szukanie usprawiedliwień i wymówek. Niestety potwierdziły się obawy, że może powielać bzdury z wywiadów, gdy był jeszcze piłkarzem (gadki o wysokich trawach w stylu Mourinho czy o posiadaniu piłki bądź o byciu lepszym zespołem w wyraźnie przegranych meczach)
5. Bardzo duża przewidywalność przy obsadzie pierwszej jedenastki i przeprowadzanych zmianach
6. Nijakie, bezpłciowe pierwsze połowy. Barcelona od pełnego pierwszego sezonu Xaviego nie wychodziła na mecze, żeby od pierwszej minuty stłamsić przeciwnika
7. Braku dostrzeżenia zagrożenia po wynikach 1:0, gdy kapitalnie bronił Ter Stegen. Brak poprawy stylu i zrobienia kroku do przodu w kolejnym sezonie. Mówienie w wywiadach, że wyniki 1:0 bierze w ciemno, jakby totalnie zapomniał kogo trenuje i gdzie grał.
8. Jeśli on naciskał na sprowadzenie Romeu to niestety ale to nie wystawia mu dobrej laurki. Do innych transferów, do których podobno Xavi przyłożył rękę, też można się mocno przyczepić.
9. Nie wiedzieć dlaczego jednak zawodnicy po dłuższym pobycie Xaviego w klubie grali gorzej, zamiast coraz lepiej
10. Upartość, upartość, upartość. To według mnie właśnie ona, w połączeniu z brakiem autorefleksji nie pozwoliła Xaviemu dostrzec pewnych oczywistych rzeczy w stosunkowo szybkim czasie
Pozytywy:
1. Pierwsze pół roku naprawdę było świetne. Objął zespół w bardzo trudnym momencie za niewielką pensje. Ok, może nie udało się wyjść z grupy Ligi Mistrzów (przejął zespół po Koemanie) i odpadł z Ligi Europy, ale w lidze drużynę oglądało się znakomicie. Po Koemanie i Valverde przywrócił radość z oglądania Barcelony i rozbudził duże nadzieje wśród kibiców. Pierwsze pół roku to według mnie był jego najlepszy czas.
2. Jednak finalnie dał młodym zawodnikom zadebiutować lub wprowadził ich do zespołu. Cubarsi, Fort, Yamal, Guiu. Można się zastanowić czy zmusiły go do tego kontuzje, tego raczej się nie dowiemy. Zresztą podobnie było u Koemana, też ich wprowadził, ale też było bardzo dużo kontuzji. Z kolei Valverde totalnie olał ten temat.
3. Jednak potrafił zrezygnować pokazując, że leży mu na sercu dobro klubu, bo chyba do niego dotarło że wszystko zmierza ku katastrofie (bez względu na to czy to była decyzja Laporty czy wspólne wypracowane stanowisko)
4. Widziałem parę wyciągniętych wniosków po przegranym El Classico w ostatniej minucie. Jeśli chodzi o personalia to zauważył, że niektórzy jednak niezbyt nadają się do Barcelony (Romeu).
5. Na pewno było kilka ciekawych pomysłów taktycznych w meczach z Realem czy Atletico. Pokazały, że jest to trener z potencjałem, który na dłuższym dystansie musi jednak podszlifować swój warsztat i nabrać doświadczenia.
6. Starał się chronić piłkarzy na konferencjach i zachowywał się wobec nich honorowo. Nie obarczał ich publicznie winą czy wskazywał palcem jak to robił Koeman.
Podsumowując: jak widać, więcej jest niestety negatywów i to się potwierdza z moja ocena. Pokładałem w nim wielką nadzieję, bo piłkarzem był wybitnym. Ale po raz kolejny okazało się, że granie z trenowaniem niewiele ma wspólnego. Potwierdził się również status legendy klubu i ogromnej sympatii kibiców do jego osiągnięć dla klubu. Bo nie oszukujmy się, inny trener wyleciałby już dawno. Szacunek będzie miał zawsze i na pewno nigdy nie zostanie mu zapomniane co wygrał dla klubu (bardziej pewnie jako piłkarz niż trener) nawet gdy ta przygoda z trenerką nie była na tyle udana jaką życzyliby sobie kibice czy sam Xavi (mam taką nadzieje, że jest w stanie zrobić w sobie głębsza refleksję).
Po prostu nie wytrzymał presji, gdy ona była coraz większa po spektakularnych transferach. Sytuacja go mocno przytłoczyła, widać było, że dużo go to kosztuje (wywiady czy żółte kartki to potwierdzają). Nie zarzucałbym mu jednak jakiejś premedytacji czy wyrafinowania, bo serce na pewno ma w kolorze blaugrana. Życzę mu żeby wyciągnął skuteczne wnioski ze swoich błędów i się mocno rozwijał i pokazał w przyszłości na co go stać. Szacunek mu się na pewno należy i chciałbym go pamiętać z dobrych rzeczy, które zrobił dla Barcelony.
Moze nie wiecie ale barca narobila dlugow.na 600mln, drugi w rankingu klub ma ich ponad 300mln.
Dostał wzmocnienia i transfery to zamiast grać lepiej to ta drużyna się cofa. Obrona się posypała, zawodnicy ze szkła łapią non stop kontuzje i urazy. Nie rozumiem za bardzo po co go trzymać do czerwca ? Zawodnicy pojadą na wakacje , wrócą, będzie jakiś 2-3 tyg okres przygotowawczy, bezsensowne turnee po USA , Arabiach itd. Nowy trener nie będzie miał czasu aby im wpoić nową filozofię gry , przeto stracimy 1 czesc nowego sezonu , Real znowu odskoczy i kolejny sezon w plecy. Laportek to wioskowy glupek i tyle. To jest jedna wielka klika koneksji i znajomości i poklepywania się po pleckach.
no to co tutaj dalej robić? obstawiam, że zwolnią go wcześniej, jak dostanie 2 porażki w 5 spotkaniach najbliższych to Laporta się obsra, że LE na horyzoncie z mniejszym hajsem
Tylko do tego potrzeba prezesa z wizją i trenera, który zrobi rewolucję w składzie, treningach, taktyce i przygotowaniu mentalnym.
Z założeniem, że pierwsze dwa sezony mogą nie być proste, ba i raczej na pewno (w naszej sytuacji finansowej) bez żadnych trofeów....
Czy Laporta to zrobi? Wątpię....
Ćwiąkała powiedział to samo. Chciał dać impuls drużynie to powinien odejść teraz a nie po sezonie. To jeszcze bardziej destabilizuje drużynę a jedyne co Xavi osiągnął tą decyzją to że prasa mu odpuści i nie będzie go zwalniać co drugi mecz. Tylko jednocześnie co prasa teraz będzie robić to rzuci się na zawodników i to oni będą pod ostrzałem. Do tej pory Xavi był dla nich tarczą bo to on odpowiadał za wyniki.
Niezrozumiała decyzja Xaviego tak samo jak ogólnie burdel organizacyjny w klubie. Nie może być tak, ze trener sobie sam wychodzi i komunikuje co chce i jak chce. Musi byc strategia komunikacyjna przegadana z zarzadem tymczasem tutaj wyglada to tak, ze Xavi pod wplywem emocji sam sobie podjal taka decyzje i Laporta nie miał nic do gadania.