Skromna wygrana z Atlético Madryt była dla Xaviego bardzo ważna. Nie tylko z uwagi na sytuację w tabeli, ale także ze względu na zaprezentowany poziom gry. Barcelona wreszcie potrafiła przejąć kontrolę nad spotkaniem. Nawet wtedy, kiedy trzeba było ustawić się głęboko w defensywie. Nic więc dziwnego, że Xavi powtórzył skład w meczu z Gironą. W bloku obronnym ponownie Koundé zagrał bliżej prawej strony, a na środku wystąpili Araujo i Christensen. Cancelo miał operować na lewej flance kosztem Balde, a prawe skrzydło należało do Raphinhi. Tercet w środku pola utworzyli Frenkie, Gündoğan i Pedri, natomiast w ataku zagrali Felix i Lewandowski.
Spotkanie od szybkiego ataku rozpoczęli goście, a Dovbykowi zabrakło niewiele, by wymanewrować stoperów Barcelony. W odpowiedzi gospodarze wywołali niemałe zamieszanie w polu karnym Girony,. W obu akcjach zabrakło jednak finalizacji w postaci strzału w kierunku bramki. W szóstej minucie Tsygankov uderzył płasko w kierunku dalszego słupka, ale Iñaki Peña pewnie złapał piłkę. Ładną akcją indywidualną zrewanżował się Pedri i zagrał do Lewandowskiego, który pilnowany przez obrońcę nie zdołał oddać strzału. W 12. minucie Girona przeprowadziła szybki atak w swoim stylu. Tsygankov uciekł prawym skrzydłem i dośrodkował do Dovbyka, który strzałem od słupka otworzył wynik. Złą decyzję w tej akcji podjął Christensen, po którego nieudanej próbie przecięcia podania goście zyskali przewagę pod polem karnym.
W 18. minucie niewiele zabrakło, a padłaby bramka samobójcza po interwencji Miguela. Chwilę później Robert Lewandowski wyszedł najwyżej w powietrze i uderzył głową na tyle precyzyjnie, że Gazzaniga skapitulował i mieliśmy remis. Minęła 20 minuta, a kibice mogli się wreszcie cieszyć futbolem w czystej postaci – bez niepotrzebnych dyskusji, przerw w grze czy kontrowersji sędziowskich. W 27. minucie niezły strzał z ostrego kąta oddał Miguel, ale skończyło się jedynie na rzucie rożnym. Ostatni kwadrans pierwszej połowy rozpoczął się od efektownej akcji Felixa i Cancelo zakończonej interwencją dobrze ustawionego Gazzanigi. W 37. minucie Raphinha najpierw świetnie wypracował sobie pozycję, a następnie fatalnym przyjęciem piłki wszystko zaprzepaścił. Girona odpowiedziała dobrą akcją, w której Savinho podał do Miguela, a ten minimalnie chybił. Hiszpan poprawił się jednak chwilę później, wykorzystując niezdecydowanie defensywy Barcelony i silnym strzałem pokonał Peñię.
Podopieczni Xaviego mieli bardzo duże problemy z powstrzymywaniem szybkich akcji Girony. Niemal każdy atak gości kończył się przynajmniej próbą strzału. Nawet wtedy, kiedy nie był prowadzony na dużej szybkości. Błędy popełniali w zasadzie wszyscy, od Frenkiego, przez Christensena i Koundé, czego efektem był wynik, który i tak mógł być nawet gorszy. W doliczonym czasie gry dobrą okazję miał jeszcze Lewandowski, ale Gazzaniga zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę. Było to naprawdę ciekawe 45 minut, w których to Girona zaprezentowała się tak, jak byśmy tego oczekiwali od Barcelony Xaviego.
Po przerwie niezły strzał z dystansu oddał Frenkie de Jong, ale nie zdołał pokonać Gazzanigi. Z kolei uderzenie z rzutu wolnego Raphinhi było niecelne. Chwilę później Brazylijczyk strzelił głową po dośrodkowaniu Koundé, ale nie zaskoczył bramkarza Girony. W 57. minucie z dystansu uderzył Gündoğan, a Gazzaniga po raz kolejny dobrze się spisał. Nie pomylił się także po strzale Raphinhi. Barcelona dominowała, jednak brakowało finalizacji. W 64. minucie Pedri dobrze przejął piłkę i dośrodkował w pole karne, a tam Lewandowski i Araujo sobie przeszkodzili, wspólnie marnując okazję. Xavi zdecydował się na zmiany. Na boisku pojawili się Lamine Yamal, Ferran Torres i Balde, zmieniając Felixa, Raphinhę i Christensena. W 68. minucie Ferran podał do Gündoğana, który z problemami opanował piłkę i oddał świetny strzał, niestety minimalnie niecelny.
W 76. minucie swój szósty i 23 strzał drużyny oddał Gündoğan, ale znów górą był bramkarz Girony. Tymczasem w 81. minucie fatalny błąd popełniła znów defensywa Barcelony, Valery ograł Koundé i pewnym strzałem pokonał bramkarza. Chwilę po wznowieniu znakomitą okazję na upokorzenie gospodarzy miał Savinho, ale trafił wprost w Peñię. W 86. minucie powinna paść bramka dla gospodarzy, ale Gündoğan z najbliższej odległości przestrzelił. W kolejnej akcji blisko był Fermin, ale także uderzył niecelnie. Girona mogła pogrążyć rywali, jednak Solis przeniósł piłkę nad poprzeczką. Wreszcie w drugiej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry İlkay Gündoğan oddał swój ósmy strzał w meczu i tym razem trafił do siatki! Czasu było już jednak bardzo mało, by powalczyć o remis. Niespełna minutę później znakomitą okazję miał Lewandowski, ale zupełnie niekryty uderzył głową wprost fatalnie. A ponieważ niewykorzystane sytuacje się mszczą, to w ostatniej minucie Girona podwyższyła na 4:2 za sprawą Stuaniego. Podopieczni Míchela dopięli swego – pokonali Barcelonę i awansowali na pierwsze miejsce w tabeli. Co prawda gospodarze stworzyli sobie mnóstwo okazji i przy lepszej skuteczności mogli powalczyć nawet o zwycięstwo, jednak również goście zmarnowali sporo dobrych sytuacji. Nowa rzeczywistość Barcelony to czwarte miejsce w tabeli i już siedem punktów straty do lidera. Xavi ma o czym myśleć.
Barcelona: Iñaki Peña, Koundé, Araujo, Christensen (min. 65, Balde), Cancelo, De Jong, Gündoğan, Pedri (min. 80, Fermin), Raphinha (min. 65, Lamine Yamal), Felix (min. 65, Ferran Torres), Lewandowski.
Girona: Gazzaniga, Yan Couto (min. 78, Valery), Eric García, Blind, Miguel, David López, Aleix García, Iván Martín (min. 87, Solis), Tsygankov (mn. 78, Portu), Savinho, Dovbyk (min. 73, Stuani)
Komentarze (770)