W tygodniu przed El Clásico dość nieoczekiwanie zrobiło się gorąco. Do treningów wrócili Raphinha, Lewandowski, Koundé, Frenkie de Jong, a nawet Pedri. Xavi do samego końca nie zdradzał, czy będą mogli zagrać od początku w pojedynku z Realem, ale jak się można było spodziewać, była to bardziej zasłona dymna. Do kadry meczowej wskoczyli co prawda Lewandowski, Raphinha i Koundé, ale żaden z nich nie rozpoczął spotkania w wyjściowej jedenastce. Sam skład był jednak odrobinę zaskakujący. W obronie wystąpili bowiem Ronald Araujo, Christensen, Koundé, a Balde i Cancelo mieli operować wyżej. Zabrakło natomiast Oriola Romeu, w związku z czym obok Gündoğana zagrał Gavi, a przed nimi Fermin López. W ataku zagrali Ferran Torres i João Felix. Nie było niespodzianek w składzie Realu, który wyszedł z czwórką pomocników oraz Viníciusem i Rodrygo w ataku.
Pierwszy dobry atak wyprowadził Bellingham po stracie Barçy w środku pola, ale Christensen dobrze wyprzedził go w szesnastce i wymusił faul. Już w szóstej minucie to gospodarze wyszli jednak na prowadzenie. İlkay Gündoğan wykorzystał nieporadność obrońców i pomimo ofiarnego wślizgi Alaby, dopadł do piłki i pokonał Kepę! Barcelona nie zamierzała atakować nazbyt ryzykowanie i od początku spotkania bardzo szybko organizowała się w defensywie. W 16. minucie znów gospodarze zaatakowali po dobrym przejęciu, ale Fermin López trafił w. słupek. Real odpowiedział strzałem z dystansu Rüdigera, na szczęście niecelnym. Goście zyskali przewagę i dłużej rozgrywali swoje akcje, ale obrona Barcelony była bardzo dobrze ustawiona. W 28. minucie przed polem karnym padł Felix, jednak Manzano wyraźnie pokazał, że faulu Daniego Carvajala nie było. Powtórki potwierdziły, że arbiter miał rację, ponieważ obrońca Realu interweniował tyleż twardo co czysto.
W międzyczasie mieliśmy dwa starcia Araujo i Gaviego z Viníciusem, po których także gwizdek sędziego milczał. Wywiązała się nawet krótka polemika między Xavim i skrzydłowym Realu, na szczęście skwitowana uśmiechami. W 32. minucie do pola karnego wpadł Balde, ale Toni Kroos nie pozwolił mu na odegranie piłki do Ferrana. Dużo miejsca na uderzenie z dystansu miał w 37. minucie Fermin López, jednak nie trafił czysto piłki i poszybowała ona daleko od bramki. Chwilę później po niezłej akcji z ostrego kąta strzelał Carvajal, na szczęście tylko w boczną siatkę. W końcówce dużo było walki i można nawet dyskutować, czy nie należał się rzut karny po faulu Tchouaméniego na Araujo. Ostatecznie więcej bramek już nie oglądaliśmy, i to Barça schodziła do szatni prowadząc.
Po przerwie dobrą okazję miał Rodrygo, jednak wyraźnie chybił. W 51. minucie świetnie głową uderzył Iñigo Martínez, ale trafił w słupek, a dobitkę Ronalda Araujo obronił Kepa. Chwilę później w polu karnym Barcelony zameldował się Bellingham, jednak został powstrzymany przez Gaviego. Z kolei uderzenie z dystansu Kroosa było zdecydowanie za lekkie, by zaskoczyć Ter Stegena. W 61. minucie na boisku pojawił się Robert Lewandowski, zmieniając Ferrana Torresa. Z kolei w Realu Joselu zmienił Rodrygo, a Modrić Kroosa. W 65. minucie dobrą akcję przeprowadził Cancelo, ale jego strzał został zablokowany. W odpowiedzi groźny strzał z dystansu oddał Aurelien Tchouaméni, Ter Stegen stanął jednak na wysokości zadania. Chwilę później jeszcze lepie przymierzył Bellingham i piłka już zatrzepotała w siatce.
Xavi zareagował i na boisku pojawili się Lamine Yamal i Raphinha, zmieniając Felixa oraz Cancelo. W 79. minucie dobry strzał zza szesnastki oddał Lewandowski, niestety niecelny. W 87. minucie Joselu dostał świetną piłkę, ale tak długo przygotowywał sobie pozycję do strzału, że został powstrzymany. Kiedy wydawało się, że ten mecz musi się skończyć remisem, w pole karne wszedł Jude Bellingham i znalazł sobie miejsce w polu karnym i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Była to już trzecia minuta doliczonego czasu gry i Real był bardzo blisko zwycięstwa. Barcelona jeszcze próbowała, ale wynik się nie zmienił. Wygrała drużyna, która była przede wszystkim skuteczniejsza i… miała Bellinghama. Anglik przez cały mecz był świetnie pilnowany, a mimo to wykorzystał dwie swoje szanse i zapewnił zespołowi komplet punktów. Szkoda, ale trzeba docenić pracę zespołu, który pomimo tylu absencji rywalizował jak równy z równym z Realem Madryt.
Barcelona: Marc-André ter Stegen, Ronald Araujo, Andreas Christensen, Iñigo Martínez, Alejandro Balde, İlkay Gündoğan, Gavi, Fermin López (min. 72, Oriol Romeu), João Cancelo (min. 76, Lamine Yamal), João Felix (min. 77, Raphinha), Ferran Torres (min. 61, Lewandowski).
Real Madryt: Kepa Arrizabalaga, Dani Carvajal, Antonio Rüdiger, David Alaba, Ferland Mendy (min. 52, Camavinga), Aurelien Tchouaméni, Fede Valverde, Toni Kroos (min. 63, Modrić), Jude Bellingham, Vinícius (min. 90+5, Lucas Vázquez), Rodrygo (min. 63, Joselu).
Kilka chwil po ostatnim gwizdku Gila Manzano - o 18:15 - nasz redaktor Rafał Kowalczyk (@rkowalczyk7) połączy się z Michałem Gajdkiem (@michalgajdek), który dzisiejszy Klasyk obejrzy z wysokości trybun. Podczas programu na żywo przeanalizujemy skład Barcelony, który wcale nie jest oczywisty ze względu na liczne urazy w drużynie Xaviego, omówimy przebieg spotkania oraz podsumujemy sytuację w górnej części tabeli, gdzie liderem może pozostać rewelacyjna w tym sezonie Girona.
Zapraszamy do zadawania pytań w komentarzach na czacie YouTube - postaramy się na nie odpowiedzieć podczas transmisji!
Komentarze (557)
Mnie nie stać żeby 100 zł postawić, ba! nawet 50 zł!
A ponoć tak narzekają co niektórzy na życie w Polsce...
Ale jak to mówią, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana...
Powodzenia!