Javier Tebas i dyrektor LaLigi Javier Gómez szybko zareagowali na artykuły medialne wskazujące na gigantyczną różnicę w wydatkach hiszpańskich i angielskich klubów na rynku transferowym. Obaj w mocnych słowach zaatakowali Premier League, uznając, że kluby bazują na stratach i dopingu finansowym, a nawet na oszustwie.
– Czytamy o „sile” Premier League, ale tak nie jest, to rozgrywki bazujące na milionowych STRATACH klubów (nie wystarczają im ich zwykłe przychody), a większość tych klubów jest „dopingowanych finansowo” – napisał na Twitterze Javier Tebas, publikując szerszą wypowiedź w tym zakresie dyrektora korporacyjnego LaLigi Javiera Gómeza.
– W LaLidze dążymy do tego, żeby kluby wydawały tyle, ile mogą zapłacić w sposób autonomiczny. To prawda, że pozwala się, aby akcjonariusze mogli wspierać klub, z pewnymi limitami, i wyłożyć pieniądze na wydawanie czegoś więcej niż to, co może wygenerować sam klub – tłumaczy Gómez.
– W Premier League dzieje się wprost przeciwnie. Dane są następujące. Dzięki posiadanym przez nas danym z 30 czerwca 2021 roku z poprzednich pięciu sezonów wiemy, że Premier League i Championship straciły 3 miliardy euro. LaLiga w tym czasie straciła, musząc przetrwać pandemię, 250 milionów. Co się stało? To, że w tym samym okresie akcjonariusze Premier i Championship wyłożyli 3,5 miliarda euro. W tym samym pięcioletnim okresie w Hiszpanii akcjonariusze wyłożyli 450 milionów. Co się za tym kryje? Ni mniej, ni więcej, że stosują doping wobec klubu, wstrzykując pieniądze, których klub nie wygenerował, aby wydawać, a to naraża na ryzyko rentowność klubu, jeśli akcjonariusz odejdzie. Po drugie, naszym zdaniem to jest oszukiwanie. Ciągną za sobą resztę lig. W naszej walce chodzi o wymaganie od UEFA, żeby z tą nową kontrolą finansową uniemożliwiła akcjonariuszom jednego klubu wyłożenie większych pieniędzy niż określona kwota. Aby wypełniano ten przepis i karano te kluby. Nie ma znaczenia, z której ligi, niech karze tych, którzy nie spełniają tego przepisu – wyjaśnił dyrektor LaLigi.
Szefowie LFP skupili się na ataku na Premier League, ale nie wyjaśniają, dlaczego hiszpańskie kluby wydały na wzmocnienia mniej niż zespoły z amerykańskiej ligi MLS czy z ligi argentyńskiej. Poza tym, o ile przepisy kontroli finansowej można cenić lub nie, to jednak nad wyraz rygorystyczne ich stosowanie przy swobodzie ze strony klubów z innych krajów naraża całą organizację na regres. A LaLiga z pewnością nie reaguje elastycznie na te zagrożenia.
Komentarze (71)
https://bit.ly/WielkaPilka2023
Jaki dług mają te kluby?
LL idzie w piach panie Tebas xD
1) klub będzie ich własnością a nie jak w LaLiga stowarzyszeniem sportowym i mogą wydawać swoją kasę wg własnego uznania
2) nie ma takiego Tebasa, który zabrania wszystkim wszystkiego bo ma swój pomysł na działanie ligi i klubów
3) w PL TV kupuje prawa do prawdziwej walki o mistrza lub puchary pomiędzy min 10 klubami a nie jak w LL pomiędzy 3 w porywach
Te warunki powodują, że do La Ligi nie napłyną prawdziwi inwestorzy z kasą a co najwyżej tacy jak w Valencia czyli amatorzy.
Tak więc Panie Tebas, najpierw trzeba przestać przeszkadzać i krzyczeć o dopingu w sytuacji gdy zachamowales rozwój Ligi i doprowadziła do exodusu największych gwiazd.
Aha, i weź Pan się zajmij lobbowaniem za zmianami prawa podatkowego w Hiszpanii dla piłkarzy jak zrobiono to we Włoszech, gdzie podatki pomagają zatrudniać gwiazdy.
Kluby Angielskie zarabiają też dużo więcej, chociażby za sprawą praw telewizyjnych, czy też innym prawie podatkowym co pozwala na wysokie kontrakty dla zawodników. Jedynym rozwiązaniem jakie widzę, poza zyskami z superligi to jakaś europejska standaryzacja typu dofinansowania spoza klubu mogłby stanowić np tylko 5% przychodu klubu oraz, że klub nie może być na minusie poniżej jakieś kwoty.
Takie założenie jest słuszne i zdrowe jeżeli to dotyczy np. Całego rynku europejskiego a nie pojedynczej ligi. Bo wtedy jest tak jak teraz, inna liga pompuje ceny piłkarzy do takiego poziomu ze większość klubów na to nie stać.
Rynek rozjeżdża się niesamowicie i przez najbliższe kilka lat będzie problem żeby ogarnąć sensownego grajka za mniej niż 60-70 mln.
A które kluby stać na taki wydatek? Kilka poza PL i całe PL ;).
Ale ogólnie rozumiem zamysł Tebasa. Pomyślcie co by było i gdzie byłaby Barca gdyby takie zasady obowiązywały 4-5 lat temu. Przecież być może w „alternatywnej rzeczywistości” dziękowalibyśmy Tebasowi że uratował klub od tragicznej sytuacji i bankructwa Barcy i powstrzymał szalonego Bartomeu.
Tebas Bohater :D (pół żartem pół serio)
Z dużym prawdopodobieństwem (to nie jest żart) bylibyśmy finansowo obecnie na poziomie Realu Madryt który ma się bardzo dobrze. ;)
Niestety obecnie zamiast wspierać ratowanie Barcy i budowania silnej ligi rzuca kłody pod nogi na każdym kroku więc jest antybohaterem i bardziej psuje niż pomaga. Nie mniej przez tego typu zasady Real finansowo na pewno nie upadnie i nie powtórzy historii Barcy nawet gdyby chcieli.