Barça traci do Nerazzurrich trzy punkty, ale ze względu na zwycięstwo ekipy Simone Inzaghiego w bezpośrednim starciu drużyna Xaviego musi mieć jedno oczko przewagi nad rywalami, aby wyprzedzić ich w tabeli. To sprawia, że Inter nie może wygrać żadnego z dwóch pozostałych meczów z Viktorią i Bayernem, aby Barcelona zachowała szanse. Jeśli Włosi dziś zremisują, Barça będzie musiała wygrać z Bayernem, a w przypadku porażki mediolańczyków zespół Xaviego utrzyma w grze nawet remis na Camp Nou.
Los Barcelony może więc rozstrzygnąć się już w meczu Interu z Viktorią Pilzno, który rozpocznie się o 18:45. Nie ma co ukrywać, że szanse na pomyślne rozstrzygnięcie są bardzo niewielkie. Drużyna z Mediolanu na wyjeździe wygrała 2:0, mając przygniatającą przewagę nad rywalami, choć drugiego gola strzeliła dopiero po czerwonej kartce dla gospodarzy. W całym spotkaniu Czesi zdołali tylko raz celnie uderzyć na bramkę gości. Dziś Barça musi liczyć, że Viktorii uda się powstrzymać Inter, mimo że do tej pory nie zdobyła ona ani jednego punktu w Lidze Mistrzów i ma wraz z Rangersami najwięcej straconych goli w rozgrywkach (16). Trzeba też dodać, że Nerazzurri po zwycięstwie u siebie z Barceloną wygrali trzy kolejne mecze ligowe z Sassuolo (2:1), Salernitaną (2:0) i Fiorentiną (4:3). Zwłaszcza w ostatnim starciu wykazali się hartem ducha, przesądzając losy rywalizacji na swoją korzyść mimo wyrównującej bramki ekipy z Florencji na 3:3 w 90. minucie. Taka wygrana na pewno podbudowała ich morale. Dodatkowo do zespołu wrócił po kontuzji Romelu Lukaku, który w razie czego będzie do dyspozycji na ławce rezerwowych. Z kolei Marcelo Brozović dalej leczy uraz.
„Chcemy skomplikować życie Interowi. Musimy skorygować błędy, które wykryliśmy w poprzednim meczu z nimi, i spróbować strzelić gola” – powiedział ambitnie przed meczem obrońca Viktorii Vaclav Jamelka. Również gwiazdor czeskiej ekipy i jej najlepszy strzelec John Mosquera może być wyjątkowo zmotywowany do tej rywalizacji jako fan Barcelony od czasów Ronaldinho. Głównym impulsem dla Viktorii będzie jednak to, że drużyna odpadnie z europejskich pucharów, jeśli dziś nie zdobędzie punktu. Ekipa z Pilzna nie przegrała w lidze od października 2021 roku, ale w europejskich pucharach nie była w stanie przeciwstawić się konkurentom. Ostatni jej duży sukces na tej scenie to 2018 rok i wygrana u siebie z Romą.
W futbolu niespodzianki się zdarzają, o czym świadczą porażka Juventusu z Maccabi czy wygrana Dinama Zagrzeb z Chelsea, a nawet porażka Realu Madryt z Sheriffem. Również Interowi zdarzało się potknąć z niżej notowanymi rywalami. W poprzednich edycjach Ligi Mistrzów Nerazzurrim przydarzyły się trzy remisy z Szachtarem, a także podział punktów w rywalizacji u siebie ze Slavią Praga (1:1 w rozgrywkach 2019/2020). Warto też dodać, że od 2018 do 2020 roku Inter za każdym razem odpadał w fazie grupowej, choć w końcówce zmagań miał wszystko w swoich rękach, podobnie jak teraz. Remisował wtedy nie tylko z Szachtarem i PSV, ale też przegrał z grającą w rezerwowym składzie Barceloną. Tego typu historyczne ciekawostki to może być jednak za mało, biorąc pod uwagę różnicę w potencjale obu drużyn i realną ocenę sytuacji. Barça może się już trzymać tylko bezpodstawnej nadziei i musi być przygotowana na najgorsze, a ewentualną klęskę znieść mężnie i pokazać się z dobrej strony kibicom na Camp Nou w meczu z Bayernem.
Komentarze (19)