Co zmieniło się od ostatniego Klasyku, wygranego przez Barcelonę 4:0?

Dariusz Maruszczak

15 października 2022, 13:15

Sport

6 komentarzy

Fot. Getty Images

  • Barcelona w ostatnim oficjalnym Klasyku pokonała Real Madryt 4:0, ale od tego czasu wiele się zmieniło w obu zespołach
  • Odwieczni rywale wzmocnili swoje kadry, jednak kontuzje mogą warunkować ich sytuację
  • W Blaugranie coraz większą rolę odgrywają młodsi piłkarze, a Los Blancos są wzmocnieni zdobyciem trofeów

Poprzednie oficjalne spotkanie Barcelony i Realu odbyło się 20 marca, a Katalończycy podchodzili do tej rywalizacji po serii zwycięstw, próbując gonić Los Blancos w tabeli. Ostatecznie Barça rozbiła rywali na Bernabéu 4:0, choć to Królewscy wydawali się delikatnym faworytem starcia ze względu na historię ostatnich wygranych. Projekt Xaviego zyskał duży impuls do dalszej pracy, choć od dawna był już poza Ligą Mistrzów, a rywale byli na drodze do zwycięstwa w tych rozgrywkach i mieli dużą przewagę w LaLidze. Przyjrzyjmy się zatem, co zmieniło się w obu zespołach od tego pojedynku.

Przyspieszona odbudowa

Wszyscy zdawali sobie sprawę, że w pierwszym sezonie Xaviego drużyna jest w fazie przebudowy. Wygrana w Klasyku umocniła wiarę w sens prowadzonych działań, ale nie ulegało wątpliwości, że w lecie kadra musi zostać ulepszona. I tak też się stało. Dzięki dźwigniom finansowym do klubu trafili tacy piłkarze jak Robert Lewandowski, Jules Koundé, Raphinha, Andreas Christensen, Franck Kessie, Hector Bellerín czy Marcos Alonso. Xavi miał dzięki temu dużo większe pole manewru, siłę ognia w ataku i solidność w defensywie. Kontuzje skróciły kadrę, ale i tak jest ona szersza oraz bardziej zrównoważona niż w poprzednim sezonie. Barça zrobiła pod tym względem kolejny krok w przebudowie zespołu.

Inne tridente

Zmieniło się przede wszystkim trio atakujących. W poprzednim oficjalnym Klasyku zagrali Ferran Torres, Pierre-Emerick Aubameyang i Ousmane Dembélé. Tylko ostatni z wymienionych dalej gra w podstawowym składzie. Gabończyk był wówczas autorem dubletu, ale został sprzedany do Chelsea. Z kolei Hiszpan strzelił jednego gola, ale teraz nie potrafi wrócić do dobrej formy. Zastąpili ich Robert Lewandowski, który potwierdził w Barcelonie swoje możliwości strzeleckie, zdobywając 14 bramek w 12 meczach, a także Raphinha. Brazylijczyk jednak ostatnio zawodzi. Ansu Fati, który poleciał wtedy z ekipą do Madrytu, ale nie mógł zagrać, też szuka optymalnej dyspozycji. Z innych graczy, którzy wystąpili w tamtym Klasyku, Memphis Depay jest kontuzjowany, a Adama Traoré jest poza klubem. Sytuacja drużyny w ataku bardzo się więc zmieniła.

Pogorszona sytuacja kapitanów

W ostatnim meczu z Realem pewne miejsce w składzie mieli Gerard Piqué, Jordi Alba i Sergio Busquets. Teraz ich sytuacja się pogorszyła. Niemal od początku sezonu Piqué i Alba nie są pierwszymi wyborami Xaviego na swoich pozycjach. Pierwszy z wymienionych przy kontuzjach w defensywie mógł odbudować swoją pozycję, ale po katastrofie w spotkaniu z Interem wydaje się to już niemożliwe. Trener nadal liczy za to na Sergio Busquetsa, ale i on jest krytykowany. Być może wystąpi w Klasyku od pierwszej minuty jako jedyny z trójki weteranów, jednak i jego rola w zespole zaczyna być mocno kwestionowana.

Poprawa defensywy

Barcelona wyraźnie poprawiła się w grze obronnej w skali całego sezonu, nawet jeśli mecz z Interem mógł stanowić wyrzut sumienia dla defensywy. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na poprawę Marca-André ter Stegena, który nie musiał latem jechać na zgrupowanie reprezentacji Niemiec, mógł odpocząć i spokojnie przygotować się do sezonu. To sprawiło, że bramkarz Blaugrany nawiązuje do swoich najlepszych lat i pobił nawet osobisty rekord w liczbie minut bez puszczonego gola w LaLidze. Do świetnego wyniku w liczbie straconych bramek (tylko jedna) przyczynili się nie tylko Ter Stegen, Ronald Araujo czy Jules Koundé, ale również Éric García. Hiszpan mimo błędu w spotkaniu z Interem bardzo się rozwinął w ostatnich miesiącach. Często bywał filarem defensywy i jednym z najsolidniejszych graczy w drużynie. Rozwój Garcíi zostanie teraz przetestowany przez Real.

Trofea

Real dobrze potrafił zareagować na klęskę z Barceloną, ponieważ nie tylko utrzymał przewagę w LaLidze i sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii, ale też wygrał Ligę Mistrzów dzięki serii remontad. Los Blancos niewątpliwie wzmocnili się tym sukcesami i zbudowali bardzo dużą pewność siebie na kolejne miesiące. Projekt Carlo Ancelottiego nabrał solidnych fundamentów, a teraz włoski trener może pracować z dużym spokojem, a wokół jego drużyny nie ma większych zawirowań.

Zmiany w składzie

W Realu nie doszło do tylu zmian co w Barcelonie, ale z klubu odszedł dotychczasowy filar zespołu Casemiro. Zastąpił go Aurelien Tchouameni, który ma pewne miejsce w składzie. Stopniowo rozpoczęła się zmiana pokoleniowa w drugiej linii Los Blancos. Defensywę wzmocnił Antonio Rudiger, a warto dodać, że w przeciwieństwie do pierwszego spotkania powinien móc zagrać Karim Benzema. Osłabieniem może być za to absencja Thibaut Courtois, więc Real zyskuje w ataku, ale traci w obronie.

Umocnienie się Valverde

Urugwajski pomocnik stale się rozwija, a obecnie jest jednym z kluczowych piłkarzy Realu. Obecnie ma na koncie cztery gole i dwie asysty, a ponadto wyróżnia się w wielu innych aspektach gry, zapewniając drużynie determinację i zaangażowanie. Coraz większą rolę w drużynie odgrywa też Rodrygo, który miał udział przy siedmiu trafieniach Los Blancos.

Niepewność w bramce

Courtois był w poprzednim sezonie wybitnie ważną postacią dla Realu, ale w obecnych rozgrywkach traci więcej goli, choć też nie popełniał rażących błędów. Belg utrzymał czyste konto tylko w 3 z 9 meczów, a w dodatku najprawdopodobniej w ogóle nie zagra w Klasyku ze względu na uraz. Zapewne zastąpi go Łunin, który nie robi na razie wybitnego wrażenia.

Rozgrywki

Barcelona przystępowała do poprzedniego Klasyku po serii zwycięstw i miała już przetrawione odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Teraz Barça jest jednak świeżo po kolejnej klęsce w tych rozgrywkach, więc podejdzie do konfrontacji z Realem w zupełnie innych nastrojach, choć z drugiej strony to ona prowadzi w LaLidze i do utrzymania tego stanu wystarczy jej remis na Bernabéu. Los Blancos mają jeszcze większą presję niż w marcu, gdy ich przewaga punktowa była spora, ale nie powinien być to zbyt duży problem, ponieważ w Lidze Mistrzów sytuacja ekipy Ancelottiego jest unormowana, a nawet w przypadku porażki z Barceloną Królewscy będą mieli mnóstwo czasu na odwrócenie losów rywalizacji

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

"Los Blancos mają jeszcze większą presję niż w marcu" KTO TO NAPISAŁ? xddd

zdobycia trzech trofeów

Jedziemy po zwycięstwo....

Zmieniło się tyle, że Real wygrał w cuglach Ligę, a swoją mentalnością i grą do końca Ligę Mistrzów, a Barca jak grała w fazie play-off Europa League tak dalej będzie w niej grać...

Liczę, że zresetują chłopaki głowy i z jakimś większym przekonaniem podejdą do meczu, bo patrząc na ostatnie mecze czarno to widzę.

Sytuacja bez zmiany real zawsze je... ;)