Dwie kolejne porażki w Superpucharze Hiszpanii z Realem oraz w Pucharze Króla z Athletikiem sprawiły, że nadzieje na udaną drugą część sezonu gwałtownie opadły. Na domiar złego kolejnego urazu doznał Ansu Fati, przez co kolejny sezon może już uznać za stracony. W meczu wyjazdowym z Deportivo Alavés Xavi musiał sobie zatem radzić bez Ansu, Memphisa i odsuniętego od gry Dembélé. Zabrakło także Gaviego, który pauzował za czerwoną kartkę z poprzedniej kolejki. W takiej sytuacji linię ataku utworzyli Ferran Torres, Abde i Luuk de Jong, a w pomocy Xavi postawił na Sergio, De Jonga oraz Pedriego. Jedyną zmianą w defensywie było zastąpienie Alvesa przez Desta.
Barcelona zaatakowała od pierwszej minuty, szukając przewagi na skrzydłach. Gospodarze szybko się jednak zorganizowali i dobrze naciskali pressingiem, utrudniając wyprowadzanie piłki. Spore problemy miał zwłaszcza Dest, który w pierwszych minutach dwukrotnie stracił piłkę, ale i Sergio zdarzyła się poważna pomyłka. Dopiero w 13. minucie z pierwszej piłki uderzył Luuk de Jong, ale w trudnej sytuacji nie zdołał skierować piłki w światło bramki. Był to jednak tylko wyjątek od reguły, bo Barça miała wciąż olbrzymie problemy w ataku. Ferran Torres i Abde nie potrafili zrobić przewagi na skrzydle, a Dest i Alba ograniczali się do rozgrywania piłki.
W 30. minucie Lejeune omal nie wpakował piłki do własnej siatki, a chwilę później głową uderzał Gerard Piqué. Niespełna dwie minuty później Barcelona miała okazję wyjść z kontratakiem, ale zakończył go przedwczesnym i niecelnym strzałem Ferran Torres. Najlepszą okazję mieli jednak gospodarze w 45. minucie spotkania, jednak Pere Pons uderzył wprost w Ter Stegena. Po tej akcji sędzia zakończył pierwszą połowę, która z pewnością nikogo nie zachwyciła.
Gospodarze rozpoczęli drugą połowę od optymistycznej próby uderzenia z dystansu, jednak bez zagrożenia. W 52. minucie kolejną doskonałą okazję zmarnował Pere Pons, choć presja Araujo także zrobiła swoje. Barcelona mogła wyjść na prowadzenie w 55. minucie, ale Frenkie de Jong i Ferran Torres przeszkodzili sobie w walce o piłkę. Coraz lepiej wyglądała gra na skrzydłach, gdzie pokazywali się Abde i Dest. W 63. minucie powinno być 1:0 dla gości, jednak Luuk de Jong pomylił się w idealnej sytuacji.
W 78. minucie Jason bardzo dobrze dośrodkował w pole karne, a Joselu uprzedził obrońców i uderzył na bramkę - na szczęście niecelnie. Coraz trudniej było oczekiwać jakiejś przemiany w Barcelonie. Po zejściu z boiska Abde i Luuka gra się nie poprawiła. Wreszcie w 87. minucie Alba dobrze wypatrzył Ferrana Torresa, a Hiszpan od razu podał do Frenkiego de Jonga, który pokonał Pacheco i dał prowadzenie gościom. Sędzia doliczył trzy minuty i w ostatniej z nich jeszcze Ter Stegen musiał ratować trzy punkty Barcelonie. Na szczęście się udało i podopieczni Xaviego zwyciężyli. Do gry wciąż można mieć jednak bardzo dużo zastrzeżeń.
Alavés: Pacheco, Martin, Laguardia, Lejeune, Javi López, Pina min. 88, Moya), Escalante, Jason, Pere Pons (min. 72, Miguel), Rioja (min. 90+1, Méndez), Joselu.
FC Barcelona: Ter Stegen, Dest, Piqué, Araujo, Jordi Alba, Busquets, Pedri (min. 90, Lenglet), Frenkie de Jong, Ferran Torres, Abde (min. 71, Nico), Luuk de Jong (min. 84, Jutglà).
Komentarze (454)
Kto hejtował Busiego przed meczem?
Totalny i absolutny rzyg…
Plus chyba taki, że na zero z tyłu no i Frenkie strzelił gola - może mu to pomoże.
Martwi trochę zjazd i (chcę się mylić) brak pomysłu i elastyczności Xaviego.
Arujo jedyny gracz dziś na poziomie Barcy.
Alba teatr straszny.
Jeszcze strach