Emerson udzielił szczerego wywiadu dziennikowi Marca, w którym opowiedział o okolicznościach swojego przybycia do Barcelony, krótkiego pobytu na Camp Nou i odejścia z klubu. Brazylijczyk wyraził żal z powodu postępowania władz Blaugrany, które jego zdaniem próbowały wymusić na nim odejście "w ładnych słowach" i od transferu z Betisu już myślały o jego sprzedaży.
Marca: Jak dowiedziałeś się, że Barcelona cię sprowadzi?
Emerson: Byłem w Betisie i było dla mnie jasne, że po zakończeniu sezonu przybędę do Barcelony. Tak było przewidziane w moim kontrakcie. To prawda, że słyszałem wiele wiadomości, które mówiły, że inne hiszpańskie i zagraniczne kluby były zainteresowane, ale wiedziałem, że ze względu na umowę przyjadę do Barcelony. Udałem się na wakacje i po powrocie tak właśnie się stało.
Zawsze mówiłeś, że gra w Barcelonie była twoim marzeniem. To była fraza wypowiedziana w kontekście przybycia na Camp Nou, czy naprawdę tak było?
Oczywiście, że tak było. Zawsze mówiłem to samo, ponieważ to było moje marzenie od dziecka. Chciałem przyjść i poczuć, czym jest gra w Barcelonie. To było moje marzenie. Zacząłem się zakochiwać w Blaugranie, widząc grę Ronaldinho. Potem przyszli Messi, Neymar, Alves.
Marzyłeś o zostaniu nowym Alvesem?
Był moim punktem odniesienia. Ponadto czuję do niego dużą sympatię. Poza futbolem, w którym jest crackiem, jest też wspaniałą osobą. Rozmawiałem z nim kilka razy i wiem, że on również wypowiada się o mnie bardzo dobrze w rozmowach z innymi ludźmi. Dlatego darzę go taką sympatią.
Tutaj napotkałeś konkurencję w osobie Desta.
Mam w sobie to, że gdziekolwiek się udam, chcę stawać się lepszy. Chcę grać i walczyć o grę. Nie ma dla mnie znaczenia z kim. Oczywiście z szacunkiem do moich kolegów, ale moja mentalność opiera się na grze.
Jakie było twoje pierwsze uczucie, kiedy wszedłeś do tej szatni?
Z zewnątrz myślałem, że to będą inni ludzie, to piłkarze Barçy, gwiazdy… Jednak nie, wszyscy są bardzo dobrymi osobami. Rozmawiali ze mną codziennie i zawsze mi bardzo pomagali. Sprawiali, że czułem się jak w domu.
Z kim dogadywałeś się najlepiej?
Miałem świetne relacje ze wszystkimi. Co logiczne, byłem najbliżej Coutinho i Neto, ponieważ są Brazylijczykami, a Araujo zawsze był z nami. Tym, który się do mnie zwrócił, był Busquets. Bardzo mi pomógł, żebym mógł się poprawić. Mówił mi o kwestiach związanych z ustawieniem się i sposobem gry Barcelony. Podczas treningów poprawiał mnie, jeśli byłem ustawiony za wysoko lub za nisko.
Co ci powiedział Koeman, kiedy przyjechałeś?
Powiedział mi „witam”.
Tylko to?
„Witam”, a potem rozmawiał ze mną tak samo jak ze wszystkimi zawodnikami. Nic specjalnego.
A Laporta?
Od przyjazdu miałem z nim świetne relacje. Bardzo mnie zaskoczył swoim nastawieniem wobec mnie i mojej rodziny. Moją uwagę zwróciło to, że wiedział o mnie wszystko, o charakterystyce mojej gry, o mojej rodzinie… Widać było, że był mną zainteresowany. Bardzo wyjątkowa i zabawna osoba, pod tym względem jest jak my, Brazylijczycy.
Jak odebrałeś odejście Messiego?
Granie z nim było moim marzeniem. Nie spodziewałem się, że odejdzie, nikt się tego nie spodziewał. To był wielki smutek dla wszystkich. Wiedziałem, że Barcelona bardzo się zmieni w sposobie gry wraz z jego odejściem. Granie z Leo i bez niego to nie to samo. W Barcelonie otwierał się nowy etap.
Nawet się nie spotkaliście?
Tylko podczas jego pożegnania na Camp Nou.
Kiedy zdałeś sobie sprawę, że klub chce cię sprzedać?
Myślałem, że klub chciał, żebym został. Grałem w niedzielę jako podstawowy zawodnik, następnego dnia obudziłem się i poszedłem spokojnie na trening. Wtedy już zacząłem widzieć, że pojawia się wiele rzeczy, że Tottenham rozmawiał z Barceloną, że prawie doszli do porozumienia… Nie rozumiałem niczego z tego, co się dzieje, ponieważ nic nie wiedziałem. Wieczorem zadzwonili do mnie z klubu, żebym przyjechał do Ciutat Esportiva, ponieważ chcieli ze mną porozmawiać, i tam już się dowiedziałem, że chcą mnie sprzedać.
Jak ci to powiedzieli?
Spotkałem się z władzami Barcelony. Zaczęli mi opowiadać, że sytuacja klubu nie była dobra, że przechodzi on trudny czas i że dla nich lepiej będzie mnie sprzedać. Powtórzyłem im, że moim zamiarem było pozostanie, ponieważ miałem nadzieję, że będę tu grał i coś wniosę do Barcelony. Wiedziałem, że jeśli będę w swojej najlepszej formie, odniosę tu sukces. Jestem jednak bystry i przyszedł moment, w którym zdałem sobie sprawę, że mówią mi, że odejdę tak czy siak. Wyrzucali mnie w bardzo ładnych słowach.
Nie było innej opcji? Nie myślałeś o odmowie?
Mam ambicję, żeby grać. Wiem, że jestem piłkarzem z kontraktem i mogłem powiedzieć, że zostaję, ale jestem osobą, która chce być szczęśliwa. Nie chcę zostawać w klubie, który kocham, ale będąc smutnym. Wiedziałem, że klub nie myślał o tym, żebym został, tylko żebym odszedł. Wówczas postanowiłem odejść. Powiedziałem sobie, że nie zostanę tu smutny.
Czułeś się wykorzystany?
Wykorzystany to złe słowo, ale zabolały mnie sposoby działania. Mogły być inne. Były lepsze sposoby na naprawienie tych spraw.
Uważasz, że Barcelona myślała już o sprzedaży, kiedy cię sprowadziła?
Kiedy przyjechałem, byłem pewny, że Barça nie chce mnie sprzedawać, ale widząc to, co się stało, jest dla mnie jasne, że kiedy mnie pozyskali, już mieli w głowie pomysł, żeby mnie sprzedać.
Jak twoja rodzina to odebrała?
Byli oszołomieni, tak jak ja, kiedy się o tym dowiedziałem. Byliśmy w Barcelonie od bardzo niedawna, zaledwie 40 dni, i wciąż układaliśmy rzeczy na swoim miejscu. Wróciłem do domu i powiedziałem im całą prawdę, to, co mi się przydarzyło, i że zdecydowałem się na odejście. Idę do Tottenhamu odnieść sukces. Wspierali mnie w tej decyzji.
Co powiedziałbyś kibicom?
Zawsze przekazywali mi dużo sympatii w wiadomościach, kiedy wychodziłem na ulicę, podczas meczów. Mówili mi, że odniosę sukces i będę nowym bocznym obrońcą Barcelony. Na stadionie podczas pierwszego meczu czułem sympatię, gdy wychodziłem na boisko, a ja również czułem ją do nich. Boli mnie odejście w ten sposób, ponieważ wiedziałem, że w mojej najlepszej formie mogę dać kibicom wiele radości. Odchodzę z uczuciem, że pewnego dnia wrócę, aby dać tę radość fanom.
Odchodzisz zraniony?
Teraz jestem szczęśliwy, ponieważ jestem całkowicie skupiony na Tottenhamie i na idei odniesienia tam sukcesu. Klub ma dla mnie projekt. Obdarzyli mnie sympatią, na którą zasługuję, i dlatego idę tam z wielkimi nadziejami.
Komentarze (63)
Co prawda od wielu miesięcy uważałem (i o tym pisałem) że w krótkiej perspektywie nie wygra rywalizacji ani z Destem (dużo bardziej rozwojowy), ani w dłuższej perspektywie z Minguezą (bardziej uniwersalny i także bardziej rozwojowy), ale mimo wszystko liczyłem że ten sezon zostanie. Nie da się ukryć że profil ma bardziej pasujący do Premier League, ale to też jednoznacznie pokazuje w jakim stanie są nasze finanse - nawet dla kilku milionów zdecydował się zarząd na ten ruch.
Pozostaje życzyć mu powodzenia, zdrowia i świetnej kariery - w złe miejsce nie trafił, dobrym pieniądzem może otrzeć sobie łzy, a nam pozostaje wierzyć że Dest i Mingueza zrobią kolejny krok do przodu w bieżącym sezonie.