Mecz rozgrywał się w środku pola, a klarowne akcje obu drużyn można policzyć na palcach jednej ręki. Jeden celny strzał gości wystarczył, by pokonać Niemca, który po raz kolejny w tym sezonie zawalił pracę nóg przy próbie interwencji. Poza przegrywaniem piłki z jednej strony na drugą, gdy drużyna tego potrzebowała, Marc w żaden inny sposób nie musiał się wykazywać - stąd nie mamy czym naciągnąć mu noty.

Solidna gra w defensywie (27., 33., 45'+ czy 70. minuta), jednak mały minus za zachowanie przy straconym golu. Portugalczyk nie krył nikogo indywidualnie, a był odpowiedzialny za strefę, z której Diego Costa oddał strzał. Pod względem ofensywnym kompletnie przespał pierwszą połowę, w której zdecydowana większość podań, to były zagrania do tyłu. W drugiej połowie było już lepiej (bardzo dobry drybling w 49. minucie i podanie do Suareza w 65.). Na minus, kilka niepotrzebnych strat, jak chociażby ta z 1. minuty, gdzie zbyt lekko podawał do tyłu i futbolówka padła łupem jednego z graczy Atletico.

Udane zawody w wykonaniu Hiszpana. Dobre interwencje w 9., 17., 41., 64., 85. i 92. minucie. Na minus przegrany pojedynek główkowy w 10. minucie i niekontrolowana w 100% interwencja w 43., która ostatecznie zakończyła się szczęśliwie dla Barcelony. Kilka dobrych podań, jak chociażby to z 61. minuty do Arthura czy z 72. do Semedo.

Kilka dobrych interwencji (24., 46., 59. czy 94. minuta), jednak występ Francuza nie był bezbłędny. Dwa razy pojedynkował się z Griezmannem i w obu przypadkach to napastnik Atletico był lepszy (w 17. minucie Umtitiemu nie udało się interweniować, po czym Atletico przeprowadziło groźną akcję, zaś w 60., gdzie piłkę stracił jeden z graczy Barcelony, Francuz ponownie został ograny przez swojego rodaka). Duża liczba celnych podań, jednak żadne z zagrań nie było warte szczególnej uwagi. Umtiti dopiero wraca po kontuzji, więc lepsza dyspozycja prawdopodobnie przyjdzie z czasem.

Gracze Atletico częściej atakowali stroną Semedo, jednak Alba nie był bezrobotny - zaliczył kilka udanych interwencji (25., 37. czy 41. minuta). Pod względem ofensywnym nie najlepiej wszedł w mecz (nieudane podanie do Suareza w 3. minucie i nieudany drybling minutę później), jednak z czasem wyglądał coraz lepiej. Warte uwagi podania to te z 35. minuty do Luisa, 88. do Malcoma czy 90. do Messiego (asysta drugiego stopnia). Najbardziej martwi, że koledzy rzadko dostrzegali go, kiedy miał przed sobą hektary wolnej przestrzeni. Dobry mecz na całej długości boiska w wykonaniu Hiszpana.

Nie było mu dane rozegrać chociażby jednej pełnej połowy, ponieważ pod koniec pierwszej części spotkania musiał opuścić boisko z powodu urazu. Do tego czasu nie pokazał zbyt wiele. Kilka interwencji w defensywie (6. czy 14 minuta). Na minus zmarnowanie dobrej okazji złym podaniem w 20. minucie, strata blisko własnego pola karnego w 27. i przegranie pojedynku z rywalem w 38. minucie.

Dyskretny występ Brazylijczyka. W pierwszej połowie głównie grał krótkimi podaniami, choć na pewno warte odnotowania jest to z 20. minuty (bardzo dobre, prostopadłe zagranie do Roberto). Pod tym względem, lepiej wyglądał w drugiej połowie, w której Arthur był bardziej otwarty na wykonywanie trudniejszych podań (54., 58. czy 65. minuta). Nie zawsze był w pełni skoncentrowany. Najpoważniejszy błąd przytrafił mu się w 60. minucie, co skutkowało groźną kontrą gości. Na początku drugiej połowy oddał strzał zza pola karnego, który zatrzymał się na rywalu. Został zmieniony w 80. minucie. Największy pozytyw jego gry, to coraz odważniejsze próby zagrywania prostopadłych podań.

W pierwszej połowie był najwyżej grającym pomocnikiem Barcelony, trzymającym się bardziej lewej, niż prawej strony, natomiast w drugiej, zajął miejsce zmienionego Sergiego Roberto. Pracował na całej długości boiska. Dobra gra w defensywie (5., 41., 68. czy 80. minuta) i kilka niezłych podań (13. czy 51. minuta). Tym razem bez gola, ale z pewnością był to kolejny udany występ Chilijczyka.

Dobra gra w defensywie w 10., 15., 53. czy 54. minucie a do tego wzorowe ustawianie się, m.in. w 8. minucie, dzięki czemu łatwiej było rozegrać piłkę. Duża liczba celnych podań, z których warte odnotowania są te z 31., 47. czy 50. minuty. Przyjemna gra dla oka w 9. minucie (sombrero) i 22. (tunel na Diego Coście) - w całym meczu aż 5 udanych dryblingów! Na minus, spóźnienie się z interwencją i w konsekwencji żółta kartka już w 29. minucie oraz strata piłki w środku pola w 32. Udany występ 30-latka.

Od początku do końca, mecz nie układał się tak, jakby chciał tego Leo. Kilka razy swoimi dryblingami napędzał ataki Barcy (8., 21., 32. czy 67. minuta), jednak później brakowało mu dobrego podania lub wykończenia. Dodatkowo irytował chwilami egoizmem (93. minuta). Rywale dobrze czytali jego intencje i zapobiegali próbom kreatywniejszych zagrań (31., 36. czy 63. minuta), a do tego Argentyńczyk nie zawsze podejmował odpowiednie decyzje (chociażby w 57. minucie, po jego nieprzemyślanym podaniu, Atletico wyszło z kontratakiem). Oddał trzy strzały z rzutów wolnych, ale tego dnia piłka ewidentnie mu nie siedziała. Mimo tych niepowodzeń, w 90. minucie znalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, asystując Dembele przy jedynej bramce Barcelony - asysta podwyższa mu ocenę.

Przez większość czasu Urugwajczyk był niewidoczny - nie oddał ani jednego strzału na bramkę Oblaka. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Luis był ponad 50 razy przy piłce i miał wiele sytuacji do jej rozegrania, czy oddania strzału - niestety wybierał złe rozwiązania lub próbował dryblować, wykonując ciągle ten sam zwód - nie potrafił stworzyć sobie żadnej okazji, co potwierdza m.in. fatalna skuteczność dryblingów (0 udanych na 8 prób). Jedyne za co można pochwalić Suareza po tym meczu to praca w defensywie (77. czy 93. minuta), ale do zdecydowanie za mało na chociażby notę wyjściową. Jedno z tych spotkań, w których na tle "paralityczności" nie zobaczyliśmy nic szczególnie pozytywnego.

Nie można mu odmówić zaangażowania, lecz ostatecznie nie był decydujący w ofensywie. Kilka dobrych decyzji (przepuszczenie piłki do Alby w 51. minucie, czy podanie ponownie do Hiszpana w 62.) i tyle. Na minus nieupilnowanie Diego Costy przy straconej bramce. Oczywiście abstrakcją samą w sobie jest wyznaczenie Brazylijczyka do pilnowania rywala silniejszego i wyższego o 14 cm. Przy rzucie rożnym, jak bardzo to zadanie byłoby trudne, Rafinha nie podołał, co musi być uwzględnione w ocenie.

Wszedł na boisko w 80. minucie i po raz kolejny w tym sezonie uratował drużynie punkty. Wykorzystał pierwsze udane podanie Messiego w tym meczu, posyłając futbolówkę między nogami Oblaka, wprost do bramki Atletico. Warto również zwrócić uwagę na dryblingi Francuza (2 udane na 2 próby). Uratowanie punktu czyni go Zawodnikiem Meczu.

Grał zbyt krótko i tylko cztery razy dotknął piłkę.