Przy straconych golach był bez szans. Zanotował kilka pewnych interwencji, a na osobne wyróżnienie zasługuje zatrzymanie Cristiano w sytuacji sam na sam w 27. minucie. Jedyne do czego można się przyczepić, to wyjątkowo niski procent celnych podań - pod tym względem to nie był jego najlepszy wieczór.

Świetny w ofensywie. Popisał się kapitalną asystą przy bramce Luisa Suareza, zanotował trzy udane dryblingi oraz bardzo dobrze radził sobie w grze wzajemnej (choćby wyjście spod pressingu w 29'). Niestety, jeśli chodzi o grę w destrukcji, to tym razem Sergi nie zdał egzaminu. Rywale większość groźnych sytuacji przeprowadzili właśnie jego stroną, ponadto zbyt łatwo dopuszczał do strzałów na bramkę Ter Stegena (28', 40'). Na domiar złego, w ostatnich sekundach pierwszej części spotkania uderzył rywala i wyleciał z boiska, co znacząco zmniejszyło szanse drużyny na wygraną i postawiło pod znakiem zapytania zakończenie sezonu ligowego bez porażki. 

Niezłe spotkanie. Zaliczył zdecydowanie najwięcej interwencji w defensywie z całej drużyny, w tym kilka ważnych przy grze w osłabieniu (61', 80', 89'). Często podłączał się do akcji ofensywnych, ale w kluczowych momentach jego zagrania nie były najlepszej jakości (29', 56'). Na minus zgubienie krycia przy bramce Cristiano oraz nieudana próba wślizgu w 35'.

Do spółki z Sergio zawalili pierwszą bramkę - Umtiti kompletnie odpuścił Benzemę, który wyłożył piłkę Ronaldo "jak na tacy". Poza tym raczej w cieniu bardziej doświadczonego partnera ze środka obrony - Samuel zanotował jedynie trzy odbiory. Plus za udaną asekurację Gerarda przy akcji Garetha Bale'a w 65. minucie - gdyby nie on, Walijczyk mógłby stanąć oko w oko z Ter Stegenem.

Tym razem rywale nie dali mu rozwinąć skrzydeł, w związku z czym jego wkład w ofensywne poczynania zespołu był minimalny. Jeśli chodzi o defensywę, to z wyjątkiem 27. minuty, gdy do spółki z Suarezem sprokurował bramkową akcję Realu, zaprezentował solidny poziom - nie winimy go za utratę drugiej bramki, gdyż naszym zdaniem naprawiał w tej sytuacji błąd Busquetsa. Osobny akapit należy się za zachowanie z 31. minuty - w takich momentach jest nam po prostu najzwyczajniej w świecie wstyd, że zawodnik Barcelony daje taki "popis". 

Główny winowajca obu straconych goli. Przy pierwszym z nich poszedł "na raz" i nie przejął futbolówki, a przy drugiej z wymienionych sytuacji odpuścił krycie Bale'a, umożliwiając mu oddanie strzału zza pola karnego. Ponadto, w 27' nie kontrolował pozycji Ronaldo, który mu się urwał i wyszedł "sam na sam" z Ter Stegenem. Zaliczył kilka odbiorów, z których niektóre zainicjowały składną akcję zespołu (55' - nieuznany gol na 3:1, 82') oraz potrafił sprytnym podaniem uruchomić partnera (79'), ale w obliczu ww. błędów jest to niewielka pociecha.

Gdy pojedynek toczył się jedenastu na jedenastu, to gra Chorwata po prostu mogła się podobać - kreował, próbował nieszablonowych rozwiązań, wspomagał partnerów w defensywie. Po przerwie, Ivan sprawiał wrażenie gracza, który jest w swoim żywiole. Mnóstwo walki, skuteczne wślizgi (55'), pojedynki z rywalami - prawdziwy pomocnik typu box-to-box. Oglądało się to naprawdę świetnie. Jeden z najlepszych na placu, a na pewno najlepszy, jeśli chodzi o drugą linię. Momentami można było odnieść wrażenie, że to on jest całą drugą linią.

Wielka szkoda, że ostatni Klasyk Andresa miał taki, a nie inny scenariusz. Im dalej w mecz, tym trudniej było mu przeciwstawiać się agresywnie grającym rywalom (5 razy faulowany). Poza kilkoma błyskotliwymi zagraniami i momentami przyspieszenia, nasza '8' nie była zbyt produktywna. 

Nieobecny. Ewidentnie gra na prawej flance w tym spotkaniu nie pozwoliła mu pokazać pełni możliwości. Miał swoje momenty, jak udział przy pierwszej bramce czy prostopadłe podanie do Leo w 42. minucie, ale tak jak zostało napisane, były to tylko momenty. Plus za zaangażowanie w defensywie (3 odbiory). Czekamy na więcej, a w zasadzie czekamy aż Valverde znajdzie pomysł na Brazylijczyka.

Razem z Suarezem stanowili o naszej sile ofensywnej. Już w 4. minucie doskonałym podaniem uruchomił swojego przyjaciela. Po starciu Luisa z Ramosem sprawiał wrażenie jakby wstąpiły w niego nowe pokłady energii. Na początku drugiej części spotkania w tylko sobie znany sposób skierował futbolówkę do siatki. Najgroźniejszy gracz Barcelony grającej 10 na 11. Szkoda niewykorzystanej sytuacji w 70. minucie, która mogła dać prowadzenie 3:1 - chwilę później Bale doprowadził do wyrównania. Mimo wszystko najlepszy, choć Suarez deptał mu po piętach.

Kapitalny gol, asysta, dużo walki oraz niepotrzebnych emocji. Zaprezentował wysoką dyspozycję zarówno jako snajper, jak i asystent (podania w 58' do Semedo i w 70' do Leo). Jedyny wyraźny błąd to strata w 27. minucie (do spółki z Albą), która doprowadziła do sytuacji bramkowej Cristiano Ronaldo. Jego starcie z Ramosem było punktem zapalnym w tym pojedynku. Czy było warto?

Wszedł w trudnym momencie i należycie wywiązał się ze swoich obowiązków. Skuteczność rywali na tej stronie obniżyła się w porównaniu z pierwszą połową. Oprócz straty z 52. minuty brak widocznych błędów. Na pochwałę z kolei zasługuje wejście w 58. minucie oraz wybicie piłki po jednym z groźnych dośrodkowań z rzutu rożnego w doliczonym czasie gry.

Już w pierwszej akcji po wejściu był bliski strzelenia bramki (58'). Wprowadził spore pokłady siły i energii w naszą drugą linię. W 90+1' świetnie wyłuskał futbolówkę przed naszym polem karnym. Jedyne do czego mamy zastrzeżenia to popsucie groźnie zapowiadającej się akcji w 90+4' - za długo zwlekał z podjęciem decyzji, a szkoda, bo mógł to być decydujący cios.

Grał za krótko, aby otrzymać ocenę.