Już dziś późnym wieczorem ekipa Ronalda Koemana może zdobyć pierwszy tytuł, uzupełniając gablotę w Barcelonie o kolejny Superpuchar Hiszpanii. Rywalem będzie prowadzony przez Marcelino Athletic, który wyeliminował faworyzowany Real Madryt. Wciąż niepewny jest występ Leo Messiego, ale wszystko wskazuje na to, że będzie on gotowy, by przynajmniej pomóc kolegom w drugiej połowie.
Kiedy wszyscy nastawialiśmy się na Klasyk w Superpucharze Hiszpanii, najpierw Real Sociedad wyraził stanowczy sprzeciw dzieleniu skóry na niedźwiedziu, omal nie wyrzucając podopiecznych Ronalda Koemana z turnieju, a później Athletic bez skrupułów zamknął drogę do finału Realowi Madryt. Można by sądzić, że dzięki takiemu obrotowi spraw poziom trudności spadł i Barcelona stała się wyraźnym faworytem do zdobycia tytułu. Półfinały pokazały jednak, że w takich turniejach nie zawsze decyduje jakość piłkarska, tym bardziej teraz, gdy rywalizacja toczy się w styczniu.
Kiedy Athletic skarcił Barcelonę
Był sierpień 2015 roku, kiedy ekipa Luisa Enrique, mistrz Hiszpanii i zwycięzca Ligi Mistrzów przystępował do rywalizacji o krajowy Superpuchar. Na San Mamés Ernesto Valverde posłał do boju swoich najlepszych zawodników, a Barcelona wystąpiła w składzie poważnie przemeblowanym. Duet stoperów stworzyli Vermaelen i Bartra, na lewej obronie zagrał Adriano, a przed Mascherano w środku pola wybiegli Rafinha z Roberto. Jedynie linia ataku z Suárezem i Messim, których miał uzupełniać Pedro, wyglądała jak należy. Szybko okazało się, że pomysł na ten mecz Luisa Enrique był chybiony, a wprowadzenie w drugiej połowie Iniesty i Rakiticia w żaden sposób nie wpłynęło na przebieg spotkania. Athletic wręcz zmiażdżył Barcelonę intensywnością, zdobywając cztery bramki i nie pozwalając na strzelenie choćby jednego gola ekipie z Katalonii.
Ten pokaz szybkiego i nowoczesnego futbolu utorował Valverde drogę do Barcelony i otworzył solidny choć bardzo trudny dla kibiców etap w klubie - pełen krajowych sukcesów i dotkliwych porażek w Lidze Mistrzów, w którym Duma Katalonii zaczęła hołdować pragmatyzmowi, stojącemu w sprzeczności z wyobrażeniami większości fanów. Dziś Athletic gra futbol podobny, choć już dryfujący w kierunku filozofii Marcelino - trenera tyleż staroświeckiego, co oryginalnego w swym uporze, przywołującego najlepsze futbolowe wzorce z lat dziewięćdziesiątych, kiedy napastnicy występowali w parach, a o jakości skrzydłowego decydowało ułożenie nogi przy dośrodkowaniu.
Ład pozycyjny vs teoria płynności i równowagi
Nie ma żadnych wątpliwości, co pokaże nam dzisiaj Athletic - porządek, współpracę, podwajanie i szybkie ataki z wykorzystaniem szybkości Williamsa i siły fizycznej Raúla Garcíi. Trochę trudniej przewidzieć wariant, na jaki zdecyduje się Ronald Koeman. Wciąż nie mamy pewności, czy Leo Messi wybiegnie na murawę w Sewilli oraz czy trenerzy zaryzykują zdrowiem Desta. Od tych dwóch czynników zapewne zależy też wybór ustawienia, ponieważ z Argentyńczykiem w składzie ustawienie 4-2-3-1 wymusiłoby przesunięcie Pedriego na skrzydło, gdzie młody Hiszpan radzi sobie zdecydowanie gorzej niż w środku pola.
W Barcelonie od lat debatuje się nad dwoma dość mętnymi zjawiskami - płynnością i równowagą. Te pojemne pojęcia zdawały się decydować o sukcesach, a kiedy pojawiały się porażki, to szukano w nich przyczyn niepowodzenia. Koeman także poszukiwał równowagi w ustawieniach z czterema, a później także trzema obrońcami, by w końcu postawić na najbardziej naturalne w Barçy 4-3-3. Jakkolwiek Holender wciąż utrzymuje, że ustawienie nie ma znaczenia, a De Jong zdaje się to potwierdzać, wskazując odzyskanie płynności jako przyczynę poprawy wyników, to właśnie zmiana taktyki zbiegła się z początkiem zmian. Być może zatem jest to czynnik decydujący w tej teorii płynności i równowagi.
Próby charakteru kształtują zespół
Jakość piłkarska i jej odpowiednie wykorzystanie to główne zadanie trenera, jednak równie ważne co dopasowanie założeń taktycznych do piłkarzy jest zasianie w głowach przekonania, że puchar będzie ich. Bez tego trudno przejść przez fazy mitycznego „cierpienia”, które w pomeczowych konferencjach pojawia się niemal co mecz. Dlatego tak ważny jest charakter zespołu, rozumiany oczywiście jako wypadkowa osobowości zawodników. Nie da się ukryć, że w Barcelonie bywało z tym różnie, a ostatnie lata i porażki z Bayernem czy Liverpoolem rozpoczęły dyskusję o roli kapitana. Dzisiaj chcielibyśmy zobaczyć nie tylko dobry futbol, ale też wolę zwycięstwa i walkę o każdą piłkę. Stawką jest w końcu puchar, który być może dla Busquetsa czy Messiego wielkiego znaczenia nie ma, ale dla Pedriego czy Araujo byłby największym sukcesem w całej karierze. A na boisku walczy cały zespół.
Komentarze (2)
Rywale Barcy będą bardzo zmotywowani, oby Dima Katalonii wyszla z podobnym nastawieniem.
Przeczuwam ze z Leo Messim od 1min FC Barcelona wygra ten mecz.
Najważniejsze przetrwac pierwsze 30min.
Kibicujemy!!
Visca el Barca!!