Zazwyczaj w takim zespole jak Barcelona toczy się spora rywalizacja o miejsce w kadrze na nowy sezon, a wśród zawodników brakuje anonimowych twarzy dla kibiców Blaugrany. Po zakończeniu okienka transferowego w drużynie pozostała tajemnicza postać, której sprowadzenie do Dumy Katalonii budzi spore wątpliwości.
Mowa oczywiście o Matheusie Fernandesie, którego Barcelona zakupiła w styczniu za 7 milionów euro + 3 miliony zmiennych i z którym podpisała kontrakt do 2025 roku. Niemal od razu wysłała też pomocnika na wypożyczenie do Realu Valladolid, aby mógł ogrywać się w LaLidze. Przez ten okres Fernandes wystąpił jedynie w trzech meczach, a w dwóch z nich zagrał w podstawowym składzie. Kontuzja wykluczyła go też z gry w kilku spotkaniach. Wcześniej w Brazylii wziął udział w 76 pojedynkach Botafogo i 11 starciach Palmeiras.
Już w zimie transfer wydawał się dziwny ze względu na słabą międzynarodową renomę Fernandesa. Czas nie rozwiał wątpliwości co do całej operacji i jej kosztów. Klub nawet nie zaprezentował pomocnika, który w presezonie nie pojawił się na boisku nawet na minutę, choć przeszkodziły mu w tym problemy zdrowotne. Media spekulowały o możliwym odejściu Brazylijczyka na wypożyczenie do Monaco czy Alavés, ale ostatecznie zawodnik pozostał w klubie. Pozostaje zadać pytanie, jaki był motyw kupna Fernandesa, skoro Barcelona zdaniem mediów szukała mu nowej drużyny (mówiło się o wypożyczeniu do Monaco czy Alavés), a jego wiek (22 lata) nie wskazuje raczej na zbyt wielkie perspektywy. Brazylijczyk powinien być graczem na już, a tymczasem wydaje się zbędnym balastem w drużynie, choć na początku roku klub wydał na niego kilka milionów euro.
Nawet jeśli Matheus Fernandes okaże się niezłym piłkarzem, na jego pozycji w Barcelonie są już Sergio Busquets, Frenkie de Jong i Miralem Pjanić. Ponadto Brazylijczyk blokowałby miejsce wychowankom Blaugrany Carlesowi Aleñi i Riquiemu Puigowi, a w dodatku nie ma paszportu kraju należącego do Unii Europejskiej, co może być problemem w przyszłości.
Komentarze (88)
1) totalna głupota,
2) przekręt,
3) pierwsze i drugie razem.
To już nawet nie brak profesjonalizmu a zwykłe partactwo.
A tak na serio to pachnie tu kolejnym wałkiem.Chłop zagra pewnie jakieś ogony w SPH,a później słuch o nim zaginie...