Prezydent FC Barcelony będzie wkrótce świętować dziesięciolecie u steru klubu. Pomimo sukcesywnych wzrostów przychodów, była to dekada naznaczona zatrważającym bilansem finansowym. Nowy zarząd przejmie klub bez konkretnych szans na naprawienie trudnej sytuacji.
Barça to klub, który ma ogromne możliwości w generowaniu przychodów. Nie przekłada się to jednak na zysk. Zadłużenie z kolei nieustannie rośnie. W takiej sytuacji ekonomicznej, w ciągu najbliższych miesięcy zarząd Josepa Marii Bartomeu pozostawi Dumę Katalonii. Prezydent na początku swojej przygody u steru klubu złożył trzy obietnice: stabilizacja finansów klubu, wprowadzenie w życie projektu Espai Barça oraz profesjonalizacja sekcji piłki nożnej kobiet. Z wymienionych zobowiązań udało się spełnić jedynie to ostatnie. Pozostałe dwa trafią w ręce nowego zarządu, który oprócz tego będzie musiał „reanimować” projekt sportowy.
W sezonie 2013/2014, kiedy Bartomeu zastąpił na stanowisku prezydenta Sandro Rosella, klub zanotował przychody na poziomie 530 milionów euro i bilans 55 milionów euro „na plusie”. Natomiast w sezonie 2018/2019 do klubu wpłynęło aż 990 milionów euro. Ogólny bilans wskazywał natomiast jedynie 4,5 miliona euro zysku.
Jeśli chodzi o zadłużenie klubu, zarząd Josepa Marii Bartomeu korzysta z zawiłych metod, by ukazywać stan finansów jako przyzwoity. Jak podaje klub, dług netto sięga 217 milionów euro. W zależności od wyliczeń ta kwota może jednak wzrosnąć do 375,5 miliona euro, a jeśli weźmiemy pod uwagę bilans transferowy „z klubu” i „do klubu” – nawet do 553 milionów euro.
Miliardowy budżet
Dzięki zbliżającemu się głosowaniu nad wotum nieufności, dni aktualnego prezydenta Barcelony mogą być policzone. Wybory, które nie zostały jeszcze oficjalnie rozpisane, są przewidziane na 20 i 21 marca 2021 roku. Wtedy to najpóźniej nadejdzie kres dekady pod nadzorem pary Rosell-Bartomeu.
Sześć lat rządów Bartomeu (nie licząc czterech lat u boku Rosella) zostało podsumowane w ostatnich miesiącach. Problemy finansowe, sportowe i instytucjonalne przekroczyły niewybaczalną granicę i pozostawiły z nożem na gardle kończących kadencję członków zarządu. Bez względu na to, czy wotum nieufności skróci o kilka miesięcy panowanie Bartomeu, jego zarząd nadal stara się pudrować cyfry w klubowych kasach. Przybycie Neymara siedem lat temu i chęć okazałego uhonorowania najlepszego pokolenia w historii klubu rozszarpały budżet płacowy na strzępy.
W sezonie 2009/2010 zarobki zawodników pierwszej drużyny Barcelony wyniosły w sumie 162 miliony euro. Inflacja płacowa rozpoczęta wraz z przybyciem Neymara sprawiła, że płace zawodników wzrosły w sumie aż do 424 milionów euro w sezonie 2018/2019. W swoim ostatnim roku w klubie Bartomeu szuka sposobów na najmniej bolesne wyjście z finansowych opresji spowodowanych pandemią Covid-19. Od kilku tygodni zarząd spodziewał się spadku wpływów o ok. 30%. Przekreśla to sen zarządu o miliardowej Barcelonie. Budżet na sezon 2019/20 wyniósł 1,047 miliarda euro, co miało dać wzrost 5,8% rok do roku.
Gdyby nie pandemia, era Bartomeu zakończyłaby się wzrostem wpływów aż o 97,6% w odniesieniu do sezonu 2013/2014 - z 530 milionów euro do 1,047 miliarda w kampanii 2019/2020. Ponadto klub przewidywał w ubiegłym sezonie zysk w wysokości 14 milionów euro – 3 razy więcej niż w poprzedniej kampanii. Klub jednak oficjalnie ogłosił, że przez pandemię zanotował straty na poziomie 97 milionów euro.
Trudna przyszłość
Otoczenie Barcelony przyznaje, że przyszły prezydent będzie musiał zmierzyć się z niezwykle trudną sytuacją finansową. Z jednej strony znaczny spadek wpływów spowodowany pandemią, która wciąż nie pozwala na wpuszczenie kibiców na stadiony. Z drugiej polityka transferowa klubu. Zarząd w ostatnich latach wykazał się szczególną nieskutecznością w sprowadzaniu odpowiednich zawodników (np. Arturo Vidal czy André Gomes). Również działania na rynku transferowym w ostatnich tygodniach nie napawają optymizmem. Barcelona sprzedawała bądź oddawała piłkarzy, mając na celu zmniejszenie wydatków przeznaczonych na pensje dla zawodników.
Należy również pamiętać o tym, jak Barcelona przeprowadzała wymiany, czy to z Valencią na linii Cillessen – Neto, czy niedawno z Juventusem (Arthur – Pjanić), aby poprawić w ten sposób finanse klubu. Również teraz zarząd Blaugrany wypchnął z klubu trzeciego najlepszego strzelca w historii, Luisa Suáreza, jednego z najlepiej zarabiających zawodników w drużynie. Spadek rentowności Barcelony jest w dużej mierzej spowodowany wspomnianymi właśnie operacjami zarówno w tym roku, jak i w zeszłych sezonach. Zysk klubu spadł z poziomu 55 milionów euro (sezon 2013/2014) do jedynie 4,5 miliona euro z sezonu 2018/2019.
Pomimo wzrostu przychodów, straty oscylowały między 13 a 29 milionami euro w latach 2014-2018. Wskaźnik zysku ze sprzedaży zawodników spadł z 10% do jedyne 0,5% w zeszłym sezonie. Taki rozwój sytuacji sprawił, że klub stracił „moc finansową”, która byłaby bardzo potrzebna w sytuacji takiej jak obecna i, co więcej, pozwoliłaby na kolejne lata sukcesów na arenie międzynarodowej. Barça nie była w stanie sprowadzać gwiazd ani obiecujących młodych zawodników, którzy w przyszłości mogą być dla klubu zyskiem.
Niespełnione kluczowe obietnice Bartomeu
Espai Barça – kolejna niespełniona obietnica Bartomeu i jego zarządu. Klub oszacował inwestycję, która pozwoliłaby na odnowienie Camp Nou i ośrodków sportowych na ponad 800 milionów euro. Czas pokazał, że zarządowi nie udało się dopiąć najważniejszych kwestii przedsięwzięcia, które miało być największą spuścizną Bartomeu. Największy rywal Dumy Katalonii - Real Madryt wykorzystał czas piłki nożnej bez kibiców na przyspieszenie remontu Santiago Bernabéu. W międzyczasie Barcelona jest już kilka lat spóźniona z ufundowaniem wspomnianej inwestycji. W ostatnich miesiącach klub poszukiwał sponsora tytularnego nowego stadionu oraz sposobu na jego sfinansowanie.
Z drugiej strony, Barcelona wykonała duży krok w przód, jeśli chodzi o rozwój kobiecej piłki nożnej. Drużyna Femení stała się pierwszym i jak dotąd jedynym hiszpańskim zespołem, który zagrał w finale kobiecej Ligi Mistrzów. Zawodniczki Barcelony uległy niestety drużynie Olympique’u Lyon 1:4.
Komentarze (13)
Nie uważam że Arturo to niewypał..