Sandro Rosell udzielił kolejnego z serii wywiadów, w których opowiedział o pobycie w więzieniu oraz o obecnej sytuacji FC Barcelony.
Więzienie: Sprawia, że zmienia się wiele rzeczy. To długi przestój, nie powiedziałbym, że niszczy życie, ale na pewno je wstrzymuję. Nie chcę zapomnieć, wspomnienia to część mojego życia.
Wrogowie: Pojawił się ktoś, kto pociągnął za sznurki, by pozbawić mnie wolności na dwa lata. Wiedziałem, że nie miało miejsca to, o co mnie oskarżono.
Rodzina: To wszystko było dla niej bardzo bolesne. Mam szczęście, że członkowie rodziny i przyjaciele wierzyli w moją niewinność od początku. Mimo odszkodowania, którego domagają się prawnicy, nie da się tego zrekompensować. Dla nas to nie ma ceny.
Wolność: Pierwsze, co zrobiłem, to wypicie zimnego alkoholowego piwa i uściskanie rodziny. Zamówiłem japońskie jedzenie i obejrzałem mecz Barcelony.
Cenzura: Niektóre media nie chcą mnie słuchać. Nie chcą znać prawdy, ale nie zatrzymają mnie. Zawsze będzie istniało Radio Marca.
Bartomeu: Sam wygrał wybory, ludzie na niego głosowali. Wspieram go całkowicie i jestem u jego boku, bo ataki w jego stronę są nie na miejscu i są częścią sektora, który źle mu życzy.
Koniec sezonu: Barça się rozkojarzyła w ostatnich kolejkach, ale jasne jest też, że VAR mylił się na korzyść Realu Madryt.
Książka: Wszystkie zyski z mojej książki zostaną przekazane fundacji ojca Paulino. To on najmocniej mnie uścisnął w więzieniu, pomaga ludziom, którzy nie mają środków, by się bronić.
Wyrzuty: Nie wybaczę osobom, które sprawiły, że moja matka płakała. Być może przez poprawność polityczną powinienem powiedzieć coś innego, ale nie.
Neymar: Sprowadziłbym go z powrotem, podpisując z nim dwie umowy: finansową i dotyczącą zachowania.
Komentarze (1)