Były prezydent FC Barcelony Sandro Rosell udzielił wywiadu w programie „Lo de Evole” telewizji La Sexta, w którym opowiedział o dwóch latach spędzonych w więzieniu i wyraził wątpliwości co do powodów swojego aresztowania.
Uraza: Tak, trochę, ale nie tak wielka. Moja matka zawsze mówiła mi, że uraza do niczego nie prowadzi. Jest mi jednak przykro. Nie rozumiem, dlaczego działali w ten sposób przeciwko mnie. Być może dlatego, że umieściliśmy cztery paski senyery na koszulce Barcelony? Albo dlatego, że pozwoliliśmy manifestacji Via Catalana przejść przez Camp Nou? Dlatego, że kupiliśmy Neymara wbrew interesom innego klubu? Dlatego, że sprzedaliśmy prawa telewizyjne Telefonice, a nie Mediapro? Albo dlatego, że byłem prezydentem FC Barcelony? Być może była to mieszanka tego wszystkiego.
Przeszukanie: Pytałem policjantów, czemu przeszukują mój dom. Powiedzieli mi, że ze względu na kilka spraw z Brazylii sprzed 11 lat. Oskarżyła mnie prokuratura, nie było żadnego pozwu osoby prywatnej. Nie wiedziałem, o co chodzi. W domu było ogromne zamieszanie, było tylu policjantów, wszystko rejestrowali... Myślałem o tym, ile to kosztuje wszystkich podatników. Zacząłem się zastanawiać, czy nie zrobiłem czegoś poważnego, nie wiedząc, co konkretnie. I nagle jeden z policjantów wstał i powiedział, żebym podszedł z nim do szafy. Z płaszcza wyciągnął kopertę z pieniędzmi i zapytał, co to jest. Powiedziałem im, że to nie należy do mnie ani do mojej żony, że rano jej tam nie było i nie wiem, jak znalazła się tam teraz. To były banknoty po sto euro i taki obraz został upubliczniony w programach informacyjnych, mówiąc że podczas przeszukania w moim domu w sprawie rzekomego prania brudnych pieniędzy znaleziono gotówkę.
Przesłuchanie sędzi Lameli: Była bardzo zdystansowana, powiedziałbym, że nie było w niej zbyt wiele szacunku. Miała swoje papiery i nie patrzyła w oczy. Zadawała pytania, jakby chciała przejść do następnej sprawy. Kiedy wysłała mnie do więzienia, już wtedy sądziłem, że jestem prześladowany. Zastanawiałem się, co zrobię, będąc w więzieniu, i co gorsza, co zrobi mój towarzysz Joan, zarządca firmy.
Przybycie do więzienia: Rozebrali nas i dali białe kombinezony. Poprosiliśmy o wspólną celę i na szczęście wyrażono na to zgodę. Miała wymiary pięć metrów długości i dwa metry szerokości. Był w niej bardzo mały prysznic i metalowa muszla klozetowa. Nigdy nie zapomnę tego, co było w zimie, tyłek był zamarznięty. W celi nie ma drzwi i trzeba korzystać z toalety przed towarzyszem, odkładając na bok dumę i intymność. Człowiek przyzwyczai się do wszystkiego, nawet do więzienia. Nie ma innego wyjścia. Nie lubiłem stać w kolejkach, a w więzieniu były one bezustanne. To także lekcja pokory.
Codzienność: Śledzenie meczów poprzez radio denerwowało mnie. Ostatecznie to robiłem, z powodu krzyków, które słyszeliśmy z innych cel: „Visca el Barca”, „puta Barca”. Bycie prezydentem bardzo mi pomogło, ponieważ futbol jest ogniwem do zjednoczenia. Nazywali mnie presi. Nawet z kibicami Realu czy Atlético można było porozmawiać o futbolu. Codziennie musieliśmy przejść minimum 10 kilometrów po spacerniaku, żeby utrzymać formę. Obliczyliśmy, że musimy zrobić 80 okrążeń, aby to zrobić. Robiliśmy kółka jak lew zamknięty w klatce w zoo.
Relacje w więzieniu: Przez dwa lata więźniowie stają się twoją rodziną. Podczas moich pierwszych urodzin byli bardzo troskliwi, zrobili mi ciasto i byłem wzruszony. Zaprzyjaźniasz się z ludźmi. Był tam facet, którego bardzo lubiliśmy, był znacznie młodszy od nas. Zaprzyjaźniliśmy się z nim, a gdy wróciliśmy do celi, pytaliśmy siebie „jak możemy lubić człowieka, który zabił”. Nie wiem, może to kwestia specyficznych relacji w więzieniu. Mówiłem do Joana, że nie możemy być przyjaciółmi takiej osoby, a jednak byliśmy.
Książka: Pierwszego dnia powiedziałem Joanowi, żebyśmy spisali to, co tu widzimy, ponieważ dla mnie to był całkowicie nieznany świat. Już podczas pobytu w więzieniu pomyślałem, że przekażę zyski ze sprzedaży ojcu Paulino i jego Fundacji, ponieważ bardzo mi pomógł w więzieniu. Czasem nie goliłem się przez trzy dni, a on do mnie przychodził i mówił „Sandro, chcę, żebyś się ogolił, chcę, żebyś był nienaganny, nie chcę, żebyś się zapuszczał”. Tego typu przesłanie bardzo pomagało. Powiedziałem mu, że przekażę wszystkie tantiemy na jego fundację, aby pomógł osobom w więzieniu prewencyjnym, które nie mogą sobie pozwolić na zapłacenie dobremu adwokatowi.
Spotkanie z politykami: Spotkałem się tam z wszystkimi katalońskimi więźniami politycznymi, Luisem Barcenasem, Ignacio Gonzálezem, Rodrigo Rato… Bardzo ich lubię. Zawsze będę pamiętał uścisk Rodrigo w dniu, w którym nas wypuścili. Jordi Pujol zostawił mi ubranie po przyjeździe. Kąpielówki w czarno żółte pasy. Powiedziałem mu, że wyglądam jak pszczółka Maja. Bardzo nam pomógł.
Niepodległość: Gdyby było referendum, głosowałbym na tak. Gdyby wynik był pozytywny, wyjechałbym z Katalonii. Serce to jedno, a głowa to drugie. Nie wiem, czy Katalonii poszłoby dobrze, gdyby była niepodległa, czy mi poszłoby dobrze. Każdy podejmuje swoje decyzje, ale ja zrobiłbym w ten sposób.
Żona: Ciężko to przeżywała, ale zarówno ona, jak i moje córki były bardzo silne mentalnie i zniosły to najlepiej, jak mogły.
Zablokowane konta: Zablokowano nam cały majątek, 30 milionów euro. Przeżyliśmy dzięki rodzicom, którzy płacili nasze rachunki. Nie zostawili nam nawet płatności podatków.
Odmowa zwolnienia warunkowego: Czułem się załamany i zrozpaczony. Pewnego dnia prawnicy powiedzieli mi, że jedynym wyjściem jest pójście na ugodę i przyznanie się do winy, a wtedy natychmiast wyjdziemy z więzienia. Zapłaciłbym kaucję w wysokości 20 milionów euro i tyle. Zapytałem „winny czego?”. Nie chciałem ugody, chciałem, żebyśmy doprowadzili to do końca. Mój towarzysz Joan powiedział mi, że również wytrzyma, jeśli ja wytrzymam.
Oskarżenie: Wszystko, co zrobiłem z CBF, było całkowicie legalne, udowodnione, zgodne z prawem, było zwykłym sukcesem biznesowym. Pieniądze zostały zgłoszone hiszpańskiej skarbówce. Pośredniczyłem przy sprzedaży praw telewizyjnych reprezentacji Brazylii i to wszystko.
Wyjście z więzienia: Pojechaliśmy do hotelu, gdzie była moja rodzina. Wziąłem prysznic i spojrzałem na siebie nagiego w lustrze. Minęło dwa lata po tym, jak zobaczyłem swoje odbicie, ponieważ w więzieniu nie było luster. Zauważyłem, jak zmieniło się moje ciało. Schudłem osiem kilogramów i nie poznałem samego siebie.
Prześladowanie: Moja sprawa nie była błędem sądowym, tylko spiskiem. Możliwe, że bycie Katalończykiem miało na to pewien wpływ. Na pewno nie pomogło. Trzeba się temu przyjrzeć. Dziś wydaje się, że skoro jesteś Katalończykiem, to automatycznie jesteś przestępcą. Wcześniej cię szanowali i postrzegali jako kogoś pracowitego, a teraz jest inaczej.
Transfer Neymara: Stworzyłem sobie wielu wrogów. Słowo wróg jest bardzo silne, ale była dodatkowa rywalizacja. Wnioskują o pięć lat więzienia w sprawie sądowej, którą wciąż mam otwartą. Nie boję się procesu, jestem przekonany, że zostanę uniewinniony. Nie zrobiliśmy niczego złego. Wszystko jest kwestią interpretacji. Każdy temat podatkowy może być interpretowany jak przestępstwo podatkowe. To bardzo niebezpieczne. Zaproponowali nam możliwość zapłacenia kwoty i zaakceptowania przestępstwa. Jeśli tego nie zrobiliśmy, trzeba było poręczyć większą sumą pieniędzy, więc zapłaciliśmy i to wszystko.
Roures: W niektórych wypowiedziach twierdził, że spędzę dużo czasu w więzieniu. Byliśmy tam przez miesiąc i wówczas wszyscy prawnicy zapewniali nas, że tak się nie stanie i wkrótce wyjdziemy. To sprawiło, że zacząłem mieć złe przeczucie. Chcę wiedzieć, kto za tym wszystkim stoi. Jak to jest - prokurator budzi się rano i mówi „dziś przyjrzę się temu, co Rosell zrobił 11 lat temu w Brazylii”? Nie mogę powiedzieć, czy Roures miał na to wpływ, czy nie, ale wydaje mi się dziwne, że zawsze był blisko mojej sprawy. Niepokoiło mnie to.
Wątroba Abidala: To wielki nonsens. Sąd zamierza umorzyć sprawę. To część całego pakietu prześladowań, które były prowadzone względem mnie. Czuję się jednak źle przede wszystkim z powodu zniesławienia i szkód, które wyrządzono szpitalowi.
Żałowanie bycia prezydentem Barcelony: Czasem zastanawiałem się, dlaczego wpadłem w to zamieszanie. Przed tym, jak zostałem prezydentem, miałem zero kontroli Urzędu Skarbowego, a od tego czasu 72.
Piłkarze: Ronaldinho chciał mnie odwiedzić w więzieniu, ale nie zgodziłem się, żeby uniknąć uwagi mediów. Z tego, co pamiętam, żaden piłkarz nie kontaktował się z moją rodziną. To część życia zawodowego sportowca, że jest w swoim świecie i w swojej bańce. A kiedy temat wykracza poza futbol, nie wchodzą w niego.
Wpływ więzienia: Dwa lata pobytu w więzieniu, dwa lata życia, są bezcenne. Nikt nie będzie mi w stanie za to zapłacić. Zostałem okradziony z dwóch lat życia. Wpisujesz w Google moje nazwisko i wyskakuje informacja, że byłem w więzieniu. Jeśli pojadę do innego kraju i będę chciał otworzyć konto, pracownik banku powie mi „byłeś w więzieniu”. To naznaczenie na całe życie.
Komentarze (7)
Niestety pokazuje też jak łatwo zaszczuć człowieka i jak działa system sprawiedliwości w Hiszpanii gdy dotyczy kogoś z regionu Katalonii
Można gadać różne rzeczy, ale nikt nie zasługuje na 2 lata aresztu bez rozpatrzenia sprawy przez sad. To jest jakiś rekord chyba w skali europejskiej zwłaszcza w krajach UE
Oby wywalczył jakieś porządne odszkodowanie ,bo 2 lat z życia nikt mu nie zwróci.
Jak widać i też na tej stronie ludzie zapominają ,że to wine trzeba udowodnić ,a nie odwrotnie.
Domniemanie niewinności przede wszystkim, a ta sprawa Sandro i szybki awans prokuratora oskarżyciela nikt sensownie nie wyjaśni
Widać ,że komus musiał on uwierac. Mimo, że nie cierpie teori spiskowych to tu zorbie wyjątek , bo to smierdzi na kilometr.