17 maja 2014 roku piłkarze Barcelony schodzili do szatni Camp Nou ze spuszczonymi głowami po remisie 1:1 z Atlético, który dał tytuł mistrzowski drużynie z Madrytu. Wśród zawodników Blaugrany znajdował się wówczas Cesc Fàbregas. Hiszpan jeszcze nie wiedział, że właśnie rozegrał swój ostatni mecz w barwach Barcelony. Po 46 miesiącach wychowanek Barçy wraca na Camp Nou, by zmierzyć się ze swoim byłym klubem w 1/8 finału Ligi Mistrzów jako zawodnik Chelsea. Przed spotkaniem rewanżowym Fàbregas podzielił się swoimi odczuciami w rozmowie z Marką.
Co oznacza dla ciebie powrót do Barcelony i na Camp Nou, gdzie spędziłeś wiele lat swojego życia?
Czuję radość. To będzie trudny mecz, ponieważ 90 minut na Camp Nou oznacza całą wieczność. Ciężko pracujemy i jedziemy do Barcelony z nadzieją na dobry wynik. Wiemy, że musimy sprawić niespodziankę, żeby awansować, ale jesteśmy na to przygotowani.
Zagrasz przeciwko wielu swoim przyjaciołom, od Leo Messiego po Gerarda Piqué...
Lubię grać przeciwko przyjaciołom. To daje mi dodatkową motywację.
Jakie uczucia towarzyszyły ci podczas meczu z Barceloną?
Bardzo pozytywne. Grałem już przeciwko Barcelonie jako zawodnik Arsenalu, a teraz ponownie miałem ku temu okazję i czułem się dobrze. Gra przeciwko byłemu klubowi, w którym występuje wielu moich przyjaciół, nie jest dla mnie niekomfortowa. Wręcz przeciwnie, czuję się bardziej zmotywowany i oni też. Chcę dać z siebie wszystko w barwach obecnej drużyny.
Jakiego spodziewasz się przyjęcia przez kibiców?
To mniej istotne. Najważniejszy jest mecz Barcelony z Chelsea, a nie mój powrót. To sprawa drugorzędna. Chcemy jedynie awansować do ćwierćfinału.
W pierwszym meczu wielokrotnie miałeś okazję spotkać się na boisku z Leo Messim...
Kiedy gramy przeciwko sobie, poruszamy się w podobnych strefach. Trudno go zatrzymać, ale postaramy się jak najbardziej utrudnić mu grę, żeby nie był to jego idealny występ.
Na boisku traktujesz go jako przyjaciela czy jako rywala?
Podczas meczu jesteśmy rywalami i obaj chcemy wygrać. Gramy w przeciwnych drużynach i chcemy dać z siebie wszystko. Zawsze jednak mam do niego wielki szacunek za to, co potrafi zrobić z piłką.
Strzelenie gola na Camp Nou i awans Chelsea do ćwierćfinału nie byłby tak dużą niespodzianką, jak się wydaje.
To prawda, ale przed nami trudne zadanie. Na Camp Nou zawsze trzeba dużo biegać, ciężko pracować i grać zespołowo. Najważniejsze będzie wykorzystanie szans, które z pewnością stworzymy. Nigdy nie załamujemy rąk.
W zeszłym tygodniu Juventus wyeliminował Tottenham, choć po pierwszym meczu był w jeszcze trudniejszej sytuacji niż Chelsea.
W fazie pucharowej trzeba być skutecznym. Juventus nie miał wielu okazji, ale potrafił je wykorzystać. Sytuacja w dwumeczu może zmienić się w ciągu minuty. Tak czy inaczej musimy zdobyć bramkę, żeby móc myśleć o awansie. W takich meczach trzeba grać inteligentnie. Wiemy, że nie możemy zagrać szalonej, otwartej piłki od samego początku, ponieważ rywale to wykorzystają. Musimy odpowiednio rozegrać nasze karty.
1:1 na Stamford Bridge nie było sprawiedliwym wynikiem, patrząc na przebieg meczu. Jakie mieliście odczucia po tym remisie?
Rywale praktycznie nie stwarzali sobie okazji. Mieli większe posiadanie piłki, ale nie robili nam krzywdy. Kiedy my podchodziliśmy pod ich bramkę, stwarzaliśmy większe zagrożenie. To był dobry mecz w naszym wykonaniu, ale przytrafił nam się błąd, który może się zdarzyć każdemu. Remis z Barceloną nigdy nie jest złym wynikiem. Jedziemy na Camp Nou z zamiarem strzelenia gola i jesteśmy w stanie to zrobić.
Jeśli strzelisz gola na Camp Nou, będziesz go celebrować?
Nie myślałem o tym. W tym sezonie strzeliłem tylko dwa gole i mam już dość długi okres bez zdobytej bramki. Emocje towarzyszące wydarzeniom na boisku to coś, czego nie da się przewidzieć.
Wiesz jednak, że futbol przynosi wiele niespodzianek...
Nie sądzę, żebym miał wiele okazji bramkowych na pozycji, na której gram. Nasz styl gry i moja rola na boisku sprawiają, że nie jest mi łatwo strzelać gole. Nigdy nic nie wiadomo, ponieważ futbol bywa kapryśny i być może uda mi się trafić do siatki, ale nie zastanawiałem się nad tym.
Dlaczego zdecydowałeś się podpisać kontrakt z Chelsea?
Mourinho mnie przekonał. Miałem inne oferty, ale po rozmowie z nim zdecydowałem się na Chelsea.
Wciąż odnajdujesz motywację, żeby grać w piłkę?
Tak. Cieszę się każdym meczem i każdym treningiem. Zostało mi jeszcze kilka lat gry.
Komentarze (13)
Podobnie zresztą jak Thiago i kilku innych.
Paradoksalnie, przez tak wybitnych wychowanków wielu innych bardzo zdolnych nie zdołało zawojować 1 składu, pomimo bardzo dużego potencjału i umiejętności.
No wiec mimo ze Ivan miał swoje wzloty i upadki, uważam ze ta wymiana świetnie nam wyszła i do dziś wcale nie żałuje ze Cesc odszedł.