W emocjonującym i rozgrywanym w bardzo złych warunkach spotkaniu Barcelona podzieliła się punktami z Espanyolem.
Od pierwszego gwizdka to goście prowadzili grę, goszcząc niemal bez przerwy na połowie Espanyolu. Mimo znacznej przewagi w posiadaniu piłki (po kwadransie 75% na korzyść Barçy), brakowało klarownych sytuacji.
W 22. minucie próbkę umiejętności dał Coutinho, który technicznym strzałem w okienko był bliski rozwiązania worka z bramkami, ale piłka odbiła się od poprzeczki. W odpowiedzi Baptistao posłał mocne uderzenie zza szesnastki, lecz strzał w środek bramki nie mógł zaskoczyć ter Stegena. Po chwili Brazylijczyk wygrał pojedynek powietrzny z Semedo i z pięciu metrów posłał mocne uderzenie głową, na szczęście dla gości niecelne.
Leo Baptistao po raz trzeci wystąpił w roli głównej w 37. minucie, gdy po stracie Piqué biegł w kierunki bramki i miał przed sobą tylko ter Stegena. Piqué dogonił go jednak i mimo żywiołowej reakcji fanów domagających się wyrzucenia Katalończyka z murawy, arbiter nie użył gwizdka. Chwilę przed przerwą Suárez wykonywał rzut wolny z 30 metrów, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Po zmianie stron gospodarze błyskawicznie mogli zdobyć prowadzenie za sprawą błędu na własnej połowie Paco Alcácera, ale aktywny dziś Baptistao przegrał pojedynek sam na sam z ter Stegenem, który wytrącił mu piłkę, która opuściła boisko.
W 59. minucie na placu gry zameldował się Leo Messi i niemal od razu miał przed sobą trudne zadanie odwrócenia losów spotkania, ponieważ kilka chwil po jego wejściu Gerard skorzystał ze złego ustawienia Piqué i strzałem głową z bliskiej odległości nie dał szans ter Stegenowi.
Starania Barçy przyniosły efekt dopiero w 82. minucie. Kibice Espanyolu nie mogli wyobrazić sobie gorszego scenariusza - do wyrównania doprowadził strzałem głową Gerard Piqué, wykorzystując perfekcyjne dośrodkowanie Messiego.
W końcówce nie brakło emocji, również tych negatywnych, związanych z ostrym spięciem pomiędzy Gerardem i Piqué. Wynik meczu nie uległ już zmianie i w rozgrywanym w strugach ulewnego deszczu i na nasiąkniętej jak gąbka murawie piłkarze ze stolicy Katalonii podzielili się punktami, dzięki czemu Valverde pobił rekord Guardioli.
Komentarze (485)