Sporting CP mocno trzyma się swojej tradycji wychowywania skrzydłowych. W dzisiejszej piłce nożnej ta pozycja na boisku powoli zanika, ale klub z Lizbony po raz kolejny ma w swoim składzie piłkarza, który nieustannie porusza się wzdłuż linii bocznej boiska i traktuje grę jako indywidualne wyzwanie.
Od odejścia Luisa Figo Sporting wypuścił na szerokie wody m.in. Simão Sabrosę, Cristiano Ronaldo, Ricardo Quaresmę i Naniego. Obecnie miejsce na prawej flance portugalskiego zespołu jest zarezerwowane dla Gelsona Martinsa.
Zawodnik ma zaledwie 22 lata, a już zdążył wzbudzić zainteresowanie FC Barcelony i Realu Madryt. Co więcej miał realną szansę na transfer do obu tych klubów, jednak jego kariera potoczyła się nieco inaczej.
W 2012 roku Martins mógł trafić do Blaugrany. Sporting był wtedy w trudnej sytuacji finansowej i musiał spłacić Barcelonie zaległą ratę w wysokości około miliona euro za transfer Jeffrena Suáreza. W związku z dziurą w budżecie Portugalczycy zaoferowali, że oddadzą któregoś z zawodników drużyny rezerw. Barça zdecydowała się jednak wtedy na pozyskanie Edgara Ié i Agostinho Cá.
Martins był też łączony z Realem. Miało to miejsce dwa lata temu, kiedy Zinedine Zidane, trenujący wtedy drugi zespół Królewskich, chciał sprowadzić go do swojej drużyny. Sporting nie zgodził się jednak na transfer, ponieważ skrzydłowy zaczynał już odgrywać ważną rolę w pierwszej drużynie. Rok później Martins udowodnił swoją wartość znakomitym występem na Santiago Bernabéu w Lidze Mistrzów. Zupełnie przyćmił wtedy Marcelo i nie bał się pojedynków z żadnym z piłkarzy Realu. Sam Luis Figo powiedział o tym zawodniku, że wróży mu wielką karierę w topowym klubie.
Martins urodził się w Republice Zielonego Przylądka, byłej portugalskiej kolonii. Jego wzorem w dzieciństwie był Robinho. – Kiwałem się z kolegami na ulicy, mijałem z piłką nawet kamienie i gliniane doniczki – opisywał piłkarz dwa lata temu w wywiadzie dla portugalskiej federacji. Skrzydłowy Sportingu w dalszym ciągu pokazuje świetną grę jeden na jednego. Przypomina pod tym względem Juana Cuadrado z Juventusu, który również był kiedyś łączony z Barceloną.
W meczu w Lizbonie z Martinsem świetnie radził sobie Jordi Alba, ale Portugalczyk zamierza pokazać na Camp Nou swoje lepsze oblicze, które możemy regularnie oglądać w meczach Sportingu w tym sezonie. Skrzydłowy zaliczył już osiem asyst, co czyni go najlepszym zawodnikiem zespołu w tej statystyce. Oprócz tego ma na koncie pięć goli we wszystkich rozgrywkach.
Klauzula odstępnego Martinsa wynosi 60 milionów euro, ale nawet taka kwota nie jest w stanie odstraszyć topowych europejskich klubów. Rozwój kariery zawodnika pilnie śledzą takie zespoły jak Barcelona, Real Madryt, Manchester United czy Liverpool. Już jutro na Camp Nou drużyna Ernesto Valverde przekona się, czy hype wokół reprezentanta Portugalii ma swoje uzasadnienie na boisku.
Komentarze (22)