Goleada z niespodzianką

Daniel Olbryś

26 kwietnia 2017, 18:30

965 komentarzy

FC Barcelona

FCB

Herb FC Barcelona

7:1

Herb FC Barcelona

CA Osasuna

OSA

  • Lionel Messi 12', 61'
  • André Gomes 30', 56'
  • Paco Alcacer 64', 86'
  • Javier Mascherano 67' (k.)
  • 48' Roberto Torres 

Grająca sennym rytmem i w połowicznie rezerwowym składzie Barcelona pokonała niemal pewną już spadku Osasunę 7:1 po bramkach Messiego (dwóch), Paco Alcácera (dwóch), Andre Gomesa (dwóch) oraz Javiera Mascherano. Honorowe trafienie dla gości zaliczył Roberto Torres.

Luis Enrique mając na względzie spore natężenie spotkań w ostatnich tygodniach oraz chęć powalczenia o mistrzostwo Hiszpanii w ostatnich czterech kolejkach postanowił nieco porotować składem i dać szansę zmiennikom. Na ławce usiedli między innymi Sergi Roberto, Andrés Iniesta czy Jordi Alba. Tę samą decyzję w obliczu rychłego spadku oraz wątpliwej możliwości zwycięstwa na Camp Nou podjął trener Osasuny, w związku z czym od pierwszych minut oglądaliśmy widowisko na dość przeciętnym poziomie. Barça dominowała w grze piłką (co było do przewidzenia) i po 12 minutach wyszła na prowadzenie za sprawą Leo Messiego. Argentyńczyk przejął niedokładne podanie do tyłu gracza Osasuny, popędził z piłką w stronę bramki i delikatnie podciął ją obok bramkarza rywali. Uspokojona po pierwszym golu Barça nie forsowała tempa i cierpliwie rozgrywała piłkę, nie dając gościom z Navarry szans nawet na wyjście z kontrą. Na kolejne trafienie musieliśmy czekać aż 18 minut - po niskim dośrodkowaniu Rakiticia z prawej strony z pierwszej piłki uderzył stojący w polu karnym Andre Gomes i mieliśmy 2:0. Taki też wynik utrzymał się już do końca pierwszej części spotkania.

Druga połowa rozpoczęła się od zaskoczenia - Osasuna dostała rzut wolny w okolicach 20. metra, pięknym uderzeniem popisał się Roberto Torres i było 2:1. Konsternacja na trybunach Camp Nou - czyżby drużyna na własne życzenie chciała zafundować swoim kibicom nerwy? Jeśli ktokolwiek miał jakieś wątpliwości, szybko zostały one rozwiane. Już w 57. minucie po rzucie rożnym w słupek trafił Gerard Piqué, a jego strzal dobił Andre Gomes, zdobywając swojego drugiego gola i otwierając worek z bramkami. Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko: w 61. minucie po rajdzie w swoim stylu środkiem pola i strzale zza pola karnego kolejne trafienie zanotował Messi. Nie minęły kolejne trzy minuty, a było 5:1 - tym razem w polu karnym znalazł się Paco Alcácer po podaniu Ardy Turana. Chwilę później w polu karnym sfaulowany został Denis Suárez. Do uderzenia już szykował się Ivan Rakitić (Messi chwilę wcześniej opuścił plac gry), ale po chwili namysłu spojrzał w stronę... Javiera Mascherano. Popularny Jefecito mimo siedmiu lat spędzonych na Camp Nou nie mógł pochwalić się jeszcze trafieniem w barwach Blaugrany. Masche podszedł więc do piłki i precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę zaliczył swoje debiutanckie trafienie w Barçy. Przy prowadzeniu 6:1 Barça wyraźnie zwolniła, mając na względzie zbliżające się spotkania w lidze i... litość dla wyraźnie słabszego rywala. Do końca meczu Blaugrana przyspieszyła tylko raz i zakończyło się to... kolejnym golem. Lukę w obronie Osasuny prostopadłym podaniem znalazł Denis Suárez, do piłki doszedł Paco, minął bramkarza i ustalił wynik na 7:1 pakując piłkę do pustej bramki.

Nie był to mecz, który wspominać będziemy latami. Barça gładko i przyjemnie rozprawiła się z rywalem, sprawiając przy okazji niemały prezent Javierowi Mascherano, który zaliczył swe debiutanckie trafienie w jej barwach. Są jednak inne rzeczy, które mogą cieszyć: gole Andre Gomesa i Paco, które mogą pomóc im nabrać pewności siebie, pozytywne nastawienie całej drużyny, która po wygranej w Klasyku ponownie uwierzyła w możliwość walki z Realem o tytuł na ostatniej prostej oraz wciąż wysoka forma Leo Messiego, który nawet grając na 25% możliwości z dziecinną łatwością zdobył dwa gole. Już w niedzielę Barçę czekają "wyjazdowe" derby z Espanyolem. Zgodnie z dewizą "róbmy swoje", Leo i spółka powinni wygrać wszystkie mecze do końca rozgrywek. Tylko w ten sposób przy jakimkolwiek potknięciu Realu mozliwe będzie zdobycie kolejnego tytuły mistrzowskiego.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Na marginesie meczu:
Będzie wideo weryfikacja na mistrzostwach świata w Rosji ! Infantino podjął decyzję!

@Remi70: Tez słyszałem ale jak to ma wyglądać?? Jakaś powtórka na zyczenie trenera czy jak?każda sporna??

@daro22: Coś na podobieństwo meczu towarzyskiego Francja Hiszpania, ale szczegółów jeszcze nie podali. Najważniejsze że wreszcie będą coś takiego wprowadzać. I wtedy skończy się oszukiwanie przez piłkarzy bo będą wiedzieli że zweryfikuje ich kamera Sędziowie też się będą lepiej starać. Nie będą chcieli wyjść za każdym razem na głupka. Ja już się doczekać nie mogę pierwszego meczu w ważnych rozgrywkach z tą wideo weryfikacja.

Mądrzejsze Federację krajowe na pewno też będą chciały wprowadzić tą wideo weryfikację już od najbliższego sezonu, jestem o tym przekonany.

Niestety jestem też pewien że w lidze hiszpańskiej nic takiego nie zobaczymy szybko. Aż będzie obowiązkowe....
« Powrót do wszystkich komentarzy