Barça ma obowiązek obserwowania młodych i obiecujących zawodników. Pomagają jej w tym pracownicy klubu oraz programy informatyczne, które zawierają informacje o piłkarzach z pięciu kontynentów. Robert Fernández dysponuje więc olbrzymią ilością informacji.
Dyrektor sportowy Barcelony uważa, że najbardziej obiecująco zapowiadają się obecnie gracze z Niemiec. Klub już od czasów Zubizarrety, czego przykładem może być ter Stegen, przeczesuje niemiecki rynek i wysyła tam swoich przedstawicieli.
Obecnie wyróżnia się przede wszystkim drużyna Borussii Dortmund, w której znaleźć można pięciu lub sześciu cracków. Reus czy Weigl już teraz robią różnicę na boisku. Barça jednak skupia się na zawodnikach, którzy nie rozwinęli jeszcze do końca swojego potencjału. Mowa choćby o 18-letnim Feliksie Passlacku, który z powodzeniem może grać na lewej i prawej stronie, co nie jest często spotykaną cechą. Kolejnym wyróżniającym się piłkarzem jest grający w Bayernie Joshua Kimmich, jednak jego wysoka cena powoduje, że transfer do Barcelony jest mało prawdopodobny.
Klub skupia się również na graczach z mniejszych drużyn, których sprowadzenie byłoby o wiele tańsze. Duże oczekiwania wiąże się z Jonathanem Tahem, który gra obecnie w Leverkusen, ale interesuje się nim m.in. Bayern. Ciekawym przypadkiem jest Serge Gnabry, który po nieudanej przygodzie w Arsenalu dobrze radzi sobie w Werderze Brema. W linii ataku jest już trudniej, ponieważ 20-letni Timo Werner ma wielki talent, ale Lipsk skupia się raczej na kupnie niż sprzedaży zawodników.
Barcelona dokładnie przyjrzała się całej reprezentacji Niemiec do lat 21. Problemem jest jednak przejście od obserwacji do konkretnych transferów. Pierwsza drużyna Barcelony ma wielkie wymagania i niewielu młodym piłkarzom udaje się przebić. Niektórzy gracze boją się zaryzykować.
Komentarze (39)
W Borussi prawie wgl nie gra, ale grał przeciwko Realowi i zagrał rewelacyjnie