"Nie jesteśmy maszynami" - powiedział tydzień temu Sergio Busquets po wyszarpanym zwycięstwie w Máladze, gdzie Barcelona rozegrała bardzo słabą pierwszą połowę. Trudno dziwić się słowom defensywnego pomocnika - Barça zagrała w tym sezonie już 38 spotkań, najwięcej ze wszystkich drużyn w Europie.
Wystarczy spojrzeć na styczeń - 9 meczów, z których Katalończycy wygrali 8 i zremisowali 1. Kolejne tygodnie nie będą wcale mniej intensywne. Do czasu pierwszego pojedynku z Arsenalem w Lidze Mistrzów (23 lutego) w 2016 roku Barcelona zagra 15 spotkań - o 5 więcej niż Kanonierzy i Real Madryt oraz o 2 więcej niż Atlético. Mundo Deportivo wyliczyło, że do ligowego pojedynku z Eibarem (28. kolejka) Barça w każdym tygodniu tego roku grała i będzie grała co 3-4 dni. Łącznie da to 19 meczów w dwa miesiące, co dziennik określa mianem prawdziwego barbarzyństwa. Dla porównania do początku marca Real rozegra tylko 10 spotkań, a Atlético - 12.
W styczniu aż sześć razy zespół Luisa Enrique nie miał nawet 72 godzin przerwy między jednym a drugim meczem, dlatego trener tak mocno nalegał na wzmocnienie drużyny zimą. Najtrudniej było w drugiej połowie miesiąca, gdy między pucharowym spotkaniem w Bilbao i ligowym w Máladze minęło zaledwie 65 godzin i 15 minut. To niewiele czasu na złapanie oddechu, a zwłaszcza na regenerację po kopniakach, jakie zafundowali Baskowie piłkarzom Barçy.
Luis Enrique kładzie nacisk na Ligę Mistrzów, ale już teraz wiadomo, że do 1/8 finału bardziej wypoczęci podejdą piłkarze Arsenalu. Od dzisiaj do 23 lutego Kanonierzy zagrają tylko 4 spotkania (3 w Premier League i jedno pucharowe). Łącznie da im to 10 meczów od początku stycznia (7 ligowych i 3 pucharowe), podczas gdy Barça będzie miała w nogach aż 15 pojedynków (9 ligowych i 6 pucharowych). W takich okolicznościach naprawdę trudno się dziwić "grze na stojąco" piłkarzy Barcelony w ostatnim spotkaniu z Atlético, w którym Katalończycy mieli na boisku dwóch zawodników więcej niż rywale, a wygrali skromnie 2:1.
Komentarze (69)