Messi na wagę trzech punktów

Eoren

12 września 2015, 19:25

4137 komentarzy

Atlético Madryt

ATM

Herb Atlético Madryt

1:2

Herb Atlético Madryt

FC Barcelona

FCB

  • Fernando Torres 52'
  • 54' Neymar Jr 
  • 77' Lionel Messi 

To pierwszy tak wielki hit ligowy, jaki przyniósł nam sezon 2015/16. Atlético Madryt podjęło na Vicente Calderón Barcelonę. Po niełatwym starciu z piłkarzami Diego Simeone Barça wygrała 2:1, dzięki bramkom Neymara i Leo Messiego.

W meczu na szczycie Lucho zadziwił wszystkich już na samym początku. Na ławce rezerwowych znalazł się Leo Messi, który niedawno świętował narodziny drugiego syna. Tym samym, bez swojego najskuteczniejszego zawodnika, Barça musiała zmierzyć się z Atléti, które wydaje się być silne jak nigdy. Ekipa znad Manzanares wydała w tym okienku transferowym ogromne kwoty na wzmocnienia. Jednak najgłośniejszego z nich – Jacksona Martíneza – także nie zobaczyliśmy na murawie od pierwszych minut. Zamiast zakupionego z Porto napastnika w pierwszym składzie zameldował się Fernando Torres.

Pierwsza połowa mogła rozczarować kibiców obu drużyn, w szczególności jeśli nastawili się oni na wielkie widowisko a nie walkę taktyczną. Okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Ze strony Atléti szczególnie zawodził Fernando Torres, który kilkukrotnie mógł zakończyć akcję przynajmniej celnym strzałem. Co prawda pierwszy niecelny oddał nim minęła minuta, jednak przez kolejnych 45 nie zdołał poprawić skuteczności. W 15. minucie Barça zanotowała jedną z dwóch najlepszych okazji w pierwszej połowie. Po fenomenalnej akcji indywidualnej Andrés Iniesta posłał piłkę do niepilnowanego Ivana Rakiticia, który zakończył wszystko strzałem, obronionym jednak przez Oblaka. Dziesięć minut później Luis Suárez obił poprzeczkę po rzucie rożnym. Była jeszcze szansa na dobitkę z tej akcji, jednak Barcelonie nie udało się już jej wykorzystać. Chwilę później podopiecznych Luisa Enrique dotknęła najgorsza wiadomość tego meczu – Vermaelen znów doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. W miejsce Belga na placu gry zameldował się Jérémy Mathieu. Obie drużyny zeszły do szatni przy bezbramkowym remisie.

Brakowało bramek, nie brakowało za to zagrań ręką, i to w polu karnym. Mimo kilku takich przypadków Mateu Lahoz nie zdecydował się ani razu sięgnąć po gwizdek. W szczególności prosiło się o to w 68. minucie, kiedy zmierzający w światło bramki strzał Neymara nieprzepisowo zatrzymywał Godín.

Druga połowa gry szybko przyniosła nam wytęsknione gole. Ku radości Vicente Calderón wynik otworzył Fernando Torres, który pokonał ter Stegena w sytuacji sam na sam. Gości cieszyli się jednak prowadzeniem zaledwie cztery minuty. Tyle potrzebowała Barcelona na odrobienie strat. Do wyrównania doprowadził Neymar, który popisał się rewelacyjnym golazo z rzutu wolnego. W końcu pojawił się też ten, którego od początku brakowało – Leo Messi. Argentyńczyk najpierw zanotował świetne podanie w sytuacji, w której Godín zatrzymał strzał Neymara ręką, później zaś sam wziął się za strzelanie. W 77. minucie po indywidualnej akcji Argentyńczyk przesądził o zwycięstwie Barcelony. Bramkę na wagę trzech punktów zadedykował oczywiście nowo narodzonemu synowi.

Piłkarzy Cholo Simeone nie uratowało już ani wejście na boisko Jacksona Martíneza, ani Luciano Vietto. Barça zdołała utrzymać prowadzenie. W końcówce meczu mogła je jeszcze podnieść, gdy Messi wykonywał rzut karny ze zbliżonego miejsca, co wcześniej Neymar, jednak tym razem Argentyńczyk koncertowo skiksował.

Najważniejsze jest jednak zwycięstwo i trzy punkty. Truizm? Być może, jednak w meczu z przeciwnikiem jakim jest Atlético powinno się szczególnie cenić każdy pozytywny rezultat.

REKLAMA

Poleć artykuł

Komentarze (4137)

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

to piękne uzucie kiedy liga nawet sie na dobrą sprawe nie zaczeła a my już Sam manes i Calderon mamy za sobą ;d
« Powrót do wszystkich komentarzy