Zapraszamy do krótkiego przeglądu dzisiejszych wydań hiszpańskiej prasy. O czym piszą Mundo Deportivo, Sport, Marca i AS? Przekonacie się poniżej.

zdjecie MD
Mundo Deportivo pisze o przedłużeniach kontraktów w Barcelonie. "Rafinha, jedyny piłkarz Barçy, który zostałby wolnym zawodnikiem w 2016 roku, i Adriano przedłużą umowy w tym tygodniu. Neymar będzie następny i przedłuży kontrakt za kilka miesięcy, gwarantując kontynuację zwycięskiego cyklu". Poza tym czytamy o zwycięstwie Turcji z Holandią 3:0 i golu Ardy Turana, pełnym wsparciu reprezentacji dla Piqué, o tym, że Rafinha jest 25. piłkarzem Barçy w kadrze Brazylii oraz że "FIFA zabiera Patrice'a z La Masíi". Znajdziemy również wzmiankę o pierwszym historycznym awansie Islandii na mistrzostwa Europy oraz "spektaklu" hiszpańskich koszykarzy w pojedynku z Turcją na Eurobaskecie (104:77).

zdjecie SPORT
Sport pisze o "prześladowaniu Piqué". "Narasta buczenie na hiszpańskich boiskach. Jest ofiarą wrogiego klimatu przez swoje odniesienia do Realu i opinie polityczne. Wczoraj został źle przyjęty na dyskotece w Gijón, gdzie przebywał za pozwoleniem del Bosque". Czytamy również o niepokoju związanym z ter Stegenem, który przejdzie egzamin w Rzymie i jeśli nie zareaguje, straci miejsce w składzie w Lidze Mistrzów. Sport informuje także o "recitalu wspaniałego Gasola" w meczu hiszpańskich koszykarzy z Turcją oraz bramce Ardy Turana i trudnej sytuacji Holandii w kwalifikacjach EURO 2016.

zdjecie MARCA
"Dotyk mistrza", tak tytułuje swoją poniedziałkową okładkę Marca. "Hiszpania odzyskuje styl kombinacyjny, który zapewnił jej tytuły. Drużyna z meczu przeciwko Słowacji, z Silvą, Iniestą i Ceskiem, dominowała w podaniach i posiadaniu piłki. Jedyną niedoskonałością jest wydajność: niewiele strzałów jak na taką grę". Na górze okładki czytamy, że tragiczny rajd w La Coruñii nie powinien w ogóle się odbyć, gdyż był przeprowadzany na granicy przepisów, a z boku Marca pisze o "wybuchowej parze", jaką tworzą Marcelo i James, liderzy statystyk ofensywnych Realu Madryt, oraz o "marzeniu Walii, które jest koszmarem Holandii".

zdjecie AS
AS pisze, że Hiszpańska Królewska Federacja Piłkarska z powodu gwizdów w stronę Piqué zastanawia się nad zmianą miejsca rozegrania listopadowego meczu Hiszpania - Anglia, który ma się odbyć na Santiago Bernabéu. Poza tym dowiemy się, że w ciągu roku James Rodríguez zwiększył swoją wartość rynkową o 128%. Przeczytamy również o awansie Purito Rodrígueza na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu kolarskiego dookoła Hiszpanii (strata zaledwie jednej sekundy do lidera) oraz powrocie najlepszej wersji drużyny hiszpańskich koszykarzy.
Komentarze (71)
Ja osobiście wstydziłbym się na ich miejscu, że federacja chce przez te gwizdy i buczenie zmienić miejsce rozgrywania meczu. Stosunki międzyklubowe to jedno (zrozumiałbym wygwizdywanie podczas GD na Bernabeu), ale w reprezentacji musi być jedność i zgoda, jakoś Pique z Ramosem czy Xabim Alonso grali razem długie lata i wygrywali trofea. Kibice Realu nie rozumieją takich rzeczy, i to między innymi dlatego ich klub nie potrafi znosić przeciwności losu w trakcie sezonu.
Nie rozumiem jednak, dlaczego bronisz Pique. Jak Ci kolega powyżej przypomniał, Gerard nie tylko Madrytowi wbijał szpile, ale i "Hiszpanikom" ("Wygraliśmy Waszą ligi Hiszpaniki, idziemy po Puchar Waszego Króla!"). Prowokował żartami wysokich-inaczej lotów, prowokował "manitą", prowokował po Superpucharze... Nazbierało się i tego nie ukryjesz.
Oczywiście, że piłkarz Barcy jest najlepszym celem. Dlaczego jednak nie wyżywali się na takim Puyolu na przykład? No właśnie... Symboliczna sytuacja: Pique obrywa zapalniczką i od razu w płacz, Puyol mu ją zabiera i każe grać - ot, taka różnica pomiędzy tymi dwoma panami.
To przypadkiem nie Pique bronił / nie miał nic przeciwko wygwizdywaniu hymnu Hiszpanii w finale PK? Jakoś tak mi się kojarzy... Także widzisz: spójrz na sytuację z drugiej strony i zastanów się, czy Pique na pewno jest bez winy i czy to przypadkiem nie on sam sprowokował takie sytuacje wokół kadry Hiszpanii.
Ale tak na poważnie, nie od dziś wiemy jak poróżnieni są Katalończycy i Hiszpanie. Wiemy, ale czy rozumiemy? Wątpię, nigdy do końca nie zrozumiemy napiętej sytuacji pomiędzy tymi dwoma narodami, bo zwyczajnie nie jesteśmy ani Katalończykami, ani Hiszpanami. To tak, jakbyś próbował wytłumaczyć takiemu Hiszpanowi kosę pomiędzy nami, Polakami, a np.: takimi Niemcami. Będzie kiwał głową, ale tego do końca nie zrozumie, bo nikt mu od małego do łba nie wbijał, że nasi zachodni sąsiedzi zabili i zamordowali 6 mln naszych obywateli, niszcząc przy tym nasz kraj.
Inna kultura, inna historia. Poza tym południowcy z reguły są porywczy, a wiemy, że Pique do tej reguły należy. Dokładając obecną sytuację polityczną w Hiszpanii to pojawiają się takie kwiatki. Geri pokazuje, że jest Katalończykiem, obnosi się tym z dumą i widać ma potrzebę okazania swojego patriotyzmu.
Pamiętaj, że stadion to dla Katalończyków szczególne miejsce. Oczywiście chodzi mi o Les Corts czy o obecne Camp Nou. Być może Pique, jako kataloński patriota zawsze chciał pokazać, że nie ważne, czy znajduje się na swoim, czy na obcym stadionie, bo tak i tak będzie pokazywał kim się naprawdę czuję. My, mieszkając w dalekim kraju możemy tego nie pochwalać, ale nie możemy tego oceniać, bo to sprawa, która nas nie dotyczy.
Myślę, że od lat większość piłkarzy Realu jest dobierana charakterologicznie (zresztą, czy w Barcelonie nie? Tzw. DNA Barcy tyczy się również charakteru). Łatwo się o tym przekonać, bo kiedy im idzie, to wszyscy są niczym herosi. A jak gra jest kiepska, to właściwie trenerzy już nie mają kim ratować sytuacji, bo wszyscy są jak zbite psy. Jak np. Mou potrafił kilku zawodnikom narzucić brutalny styl bycia, tak tam trzeba naprawdę kogoś z jajami wielkości kokosa, a przy tym i świetnego trenera i taktyka.
Co do tego Madrytu i tego, że wcale nie muszą być związani. Jasne, nie muszą, ale myślę, że to była przenośnia. Hiszpanie, pomijając Baskonie i Katalonie są z reguły "za Madrytem" (pomijają lokalne kluby), tj. za Realem, a nie za Barceloną. Tzn. wolą Real od Barcy, o! Wcale zatem bym się nie zdziwił, że ludzie, którzy gwiżdżą na Pique to właśnie tacy ludzi "związani z Madrytem". Chociaż też dużo musi być takich, o których sam napisałeś w ostatnim zdaniu.