Barcelona tylko zremisowała w wyjazdowym meczu z Sevillą 2:2, choć po pierwszej połowie powinna prowadzić przynajmniej 3:0. Gorsza gra w drugiej części zaowocowała stratą punktów na własne życzenie.
Po triumfie Realu Madryt nad Eibarem Barcelona musiała wygrać spotkanie z Sevillą na stadionie Sánchez Pizjuán. Zadanie było nie lada trudne, gdyż podopieczni Unaia Emery’ego nie przegrali na własnym obiekcie od czternastu miesięcy, a ostatnią drużyną, która wywiozła z Andaluzji komplet punktów, była... Barcelona.
Pomimo gorącego dopingu swoich kibiców gospodarze nie byli w stanie przejąć inicjatywy w pierwszych minutach. Barcelona w swoim stylu długo utrzymywała się przy piłce i cierpliwie starała się rozmontować defensywę rywali. W trzynastej minucie wynik otworzył Leo Messi, który niemal skopiował ostatniego gola z Almeríą. Obrońcy Sevilli zostawili Argentyńczykowi za dużo wolnego miejsca w polu karnym i pięknym technicznym strzałem Leo pokonał Sergio Rico.
Pomimo straty gola podopieczni Emery’ego praktycznie nie byli w stanie dojść do głosu. Grająca wysokim pressingiem Barcelona natychmiastowo rozbijała ataki rywali, konsekwentnie realizowała swoje założenia taktyczne i wyprowadziła kolejny cios. Po faulu Krychowiaka na Suárezie tuż przed polem karnym do piłki podszedł Neymar i kapitalnym strzałem w prawy górny róg bramki nie dał żadnych szans golkiperowi, podwyższając prowadzenie na 2:0. Wydawało się, że druga bramka podetnie skrzydła gospodarzom, ale impuls do walki dał Ever Banega, zdobywając kontaktowego gola potężnym strzałem z dystansu. Na przerwę Barça schodziła z jednobramkowym prowadzeniem.
Po zmianie stron Barcelona szybko mogła podwyższyć prowadzenie po dwójkowej akcji Iniesty z Suárezem. Pierwszy trafił prosto w bramkarza, a drugi wysoko przestrzelił. Chwilę później odpowiedział Bacca, również uderzając nad poprzeczką z okolicy jedenastego metra. Z upływającymi minutami tempo meczu spadało, a ciężar został przeniesiony do środka pola. O ile oba zespoły w dalszym ciągu dążyły do zdobycia gola, o tyle konstruowanie groźnych akcji nie było już tak skuteczne i najczęściej brakowało kluczowego, ostatniego podania, by wyprowadzić piłkarza na dogodną pozycję.
Mimo wszystko to Sevilla rosła w siłę, Barcelona traciła płynność, a gospodarze z każdą minutą coraz bardziej wierzyli w ugranie chociażby punktu w tym spotkaniu. W 83. minucie ta wiara się opłaciła. Błąd w środku pola przy wyprowadzaniu piłki popełnił Piqué i Sevilla przeprowadziła zabójczą kontrę, doprowadzając do remisu po golu Gameiro. Walka o trzy punkty trwała do końca, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów, a Sevilla podtrzymała rekord bez porażki na własnym stadionie.
Po dzisiejszym spotkaniu przewaga nad Realem Madryt zmniejszyła się do dwóch punktów, ale Barcelona wciąż jest zależna od siebie i utrzymuje prowadzenie. Liga trwa i do mistrzostwa jeszcze daleka droga. Teraz pora skupić się na Lidze Mistrzów i pojedynku z Paris Saint-Germain.
Komentarze (4609)