Barcelona pokonała Manchester City 1:0 (w dwumeczu 3:1) i pewnie awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Jedynego gola na Camp Nou strzelił Ivan Rakitić po kosmicznej asyście Leo Messiego. Wynik mógł być dużo okazalszy, ale Obywatele w swoich szeregach mieli Joe Harta, który rozegrał kapitalne spotkanie, kilkukrotnie ratując swoją drużyną przed utratą bramki.
Od pierwszej minuty całkowitą kontrolę przejęła Barcelona. Można było odnieść wrażenie, że to gospodarze muszą odrabiać straty z pierwszego spotkania, a nie Manchester City. Mistrzowie Anglii zostali zdominowani i nie potrafili odpowiedzieć na znakomitą grę podopiecznych Luisa Enrique. Pierwszą dogodną okazję zmarnował już na samym początku Neymar, którego strzał trafił w słupek. W kolejnych minutach przewaga Barçy tylko rosła.
Goście na chwilę obudzili się w 13. minucie, kiedy po akcji Yayi Touré w dobrej sytuacji znalazł się James Milner, ale jego strzał zablokował Javier Mascherano. Jeżeli już jesteśmy przy Argentyńczyku, to warto wspomnieć o jego znakomitej grze. El Jefe do spółki z Andrésem Iniestą znakomicie wyłączyli z gry Touré, który sporadycznie potrafił uwolnić się spod krycia. Szansa Milnera była jedyną, o której warto wspomnieć, jeżeli chodzi o Manchester City, bo w kolejnych minutach trwał prawdziwy recital Barcelony, a bezbramkowy remis kompletnie nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku. Fantastyczną dyspozycję gospodarzy z trybun mógł podziwiać Pep Guardiola i aż ciężko nie nawiązać do czasów jego Dream Teamu. Barça momentami zbliżała się do poziomu prezentowanego przed laty. W 23. minucie kolejny popis nieprzeciętnych umiejętności dał Leo Messi, który jednocześnie rozpoczął swój koncert „siatek”. Jego pierwszą (i jak się później okazało nie ostatnią) ofiarą był Fernandinho.
Katalończycy dopięli swego w 31. minucie, kiedy Leo Messi zagrał do Rakiticia tak, że Chorwatowi nie wypadało nie strzelić gola. Rakitititititititiitić! http://t.co/oCxFWqnbLy
W przerwie Manuel Pellegrini zdecydował się na zmianę, a wybuchowego Samira Nasriego zmienił Jesús Navas. Druga połowa rozpoczęła się dokładnie tak samo jak pierwsza: od całkowitej dominacji Barcelony. W 48. minucie szansę na podwyższenie prowadzenia zmarnował Jordi Alba, który po kapitalnym podaniu Leo Messiego stanął oko w oko z Joe Hartem. Takich sytuacji w kolejnych minutach będzie przybywało. W każdym przypadku górą okaże się angielski bramkarz.
Po kwadransie do głosu zaczął dochodzić Manchester City, ale pierwszą groźną sytuację stworzył po fatalnym błędzie Marca-André ter Stegena, który zabawił się w Neuera i próbował okiwać Sergio Agüero. Argentyńczyk - na szczęście dla gospodarzy - nie wykorzystał niefrasobliwości Niemca. Dużo ożywienia w szeregi Obywateli wniósł Jesús Navas i to on w 64. minucie był reżyserem akcji, która powinna skończyć się golem na 1:1. Chaos w polu karnym zażegnał Mathieu, a zmarnowana okazja mogła bardzo szybko się zemścić. Barcelona wyprowadziła groźną kontrę, ale w końcowej fazie po raz kolejny zabrakło wykończenia.
W ostatnich 25 minutach mecz zrobił się bardzo otwarty, a piłka latała od jednego pola karnego do drugiego. Neymar marnował kolejne setki, a Joe Hart rozgrywał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Wszystko mogło się zemścić w 77. minucie, kiedy arbiter podyktował rzut karny po faulu (pytanie czy to był faul?) Gerarda Piqué na Sergio Agüero. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany, ale na posterunku był ter Stegen ( Mascherano udzielił ter Stegenowi małej podpowiedzi przy rzucie karnym [via @dawidhawryluk] pic.twitter.com/AjrPzfGNUB
Barcelona ostatecznie wygrała skromnie, ale bardzo pewnie awansowała do ćwierćfinału. Duma Katalonii znów była o klasę lepsza od Manchesteru City i gdyby nie kapitalna dyspozycja Joe Harta, to na Camp Nou mogłoby dojść do pogromu. Leo Messi znów cieszy się futbolem, udowodnił, że jest kosmitą i jest w pełni przygotowany na pojedynek z Realem Madryt. Wcześniej Barça pozna swojego rywala w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Ale będąc w takiej formie, może wygrać z każdym, dlatego rywal nie ma większego znaczenia.
Na koniec warto przytoczyć pomeczową wypowiedź Ivana Rakiticia, która najlepiej podsumowuje to, co działo się na Camp Nou: „Myślę, że nawet piłkarze City mieli dziś frajdę, patrząc na grę Messiego”.
Komentarze (3867)
FERGUSON : Wczoraj widziałem Messiego, którego poziom jest nieosiągalny dla żadnego piłkarza naszych czasôw, zaniemówiłem..
To komentarze z wczoraj po meczu z City, mysle ze ci ludzie maja wieksze pojecie o pilce niz stado gimbów licytujacych sie na tej stronie... messi, ronaldo, ronaldo messi, etc etc etc
HM