Barcelona przystępowała do ligowego spotkania z Levante w roli zdecydowanego faworyta i chyba nawet najwięksi pesymiści nie wróżyli tutaj żadnej niespodzianki. I nie mylili się. Kibice zgromadzeni na Camp Noy byli świadkami klasycznej manity, a ozdobą meczu była niewątpliwie przepiękna bramka Luisa Suáreza zdobyta strzałem przewrotką.
Barça, pomimo pewnych rotacji w składzie (na ławce usiedli m.in. Piqué, Alba i Suárez), zaczęła tak, jak wszyscy się tego spodziewali, całkowicie kontrolując przebieg spotkania i praktycznie od samego początku stwarzając sobie okazje do zdobycia bramki, głównie za sprawą świetnie funkcjonującego duetu Neymar-Messi.
Na gola wypracowanego właśnie przez wspomnianą wcześniej dwójkę nie trzeba było długo czekać. W 17. minucie Messi, znajdujący się przy prawej linii boiska, świetnie złamał w swoim stylu do środka i posłał długie, przekątne podanie do wychodzącego na pozycję Neymara. Brazylijczyk miał w tej sytuacji odrobinę szczęścia, gdyż nie uderzył czystko piłki, jednak ta nabrała dziwnej rotacji i po tym, jak przez chwilę wydawało się, że poleci nad poprzeczką, minimalnie przekroczyła linię bramkową.
Na kolejnego gola kibice musieli czekać „aż” do 37. minuty. To trafienie było z kolei owocem wysokiego pressingu po stracie piłki, który stosuje Barça Luisa Enrique. Piłkę na połowie rywala przechwycił Marc Bartra i od razu zagrał na prawo, w tzw. „uliczkę”, do wychodzącego na pozycję Messiego. Argentyńczyk raczej nie marnuje takich sytuacji i tak było i tym razem. Świetne przyjęcie piłki, strzał prawą nogą w długi róg i było 2:0 dla Barcelony.
Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa tego spotkania, a po piętnastominutowej przerwie piłkarze obu drużyn wybiegli na drugą połowę, bez zmian w składach. Obraz meczu również nie uległ zmianie i wszyscy mieli świadomość, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu. I tak też się stało. W 68. minucie spotkania genialnym podaniem z głębi pola popisał się Busquets, który zagrał do wychodzącego na pozycję Pedro, a ten z pierwszej piłki odegrał wzdłuż pola karnego do Leo Messiego, któremu nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do pustej bramki. Naprawdę popisowa akcja w wykonaniu Barcelony.
Do końca meczu pozostawało sporo czasu. W 64. minucie spotkania w polu karnym sfaulowany został Neymar, a Leo Messi tym razem już nie był taki dobroduszny dla swojego kolegi z Brazylii i osobiście dokonał egzekucji, pewnie pokonując bramkarza gości.
W 67. minucie meczu na boisku pojawił się, już widocznie zniecierpliwiony, Luis Suárez. El Pistolero szybko dał wyraz swoim ogromnym chęciom do gry i pięć minut po tym, jak zameldował się na placu gry, wspaniałą przewrotką pokonał bramkarza gości, strzelając tym samym najpiękniejszego gola w barwach Blaugrany i z pewnością jedną z piękniejszych bramek tego sezonu. To trafienie stanowiło przysłowiową wisienkę na torcie w dzisiejszym spotkaniu i było ostatnim golem w meczu, który był popisem w wykonaniu piłkarzy ze stolicy Katalonii.
Barcelona tym samym podtrzymuje swoją niesamowitą passę, osiągając 11. zwycięstwo z rzędu. Podopiecznych Luisa Enrique przed kolejną ligową potyczką z Málagą czeka tydzień odpoczynku, co może być bardzo ważne w kontekście zbilżającej się wielkimi krokami decydującej fazy sezonu.
Komentarze (3638)