Z przyjemnością oddaję w Wasze ręce pierwszy odcinek nowej serii, która ukazywać się będzie na łamach FCBarca.com: Barcelona w sepii. Będzie ona przybliżać sylwetki mniej i bardziej znanych byłych współtwórców FC Barcelony, zarówno piłkarzy, jak i trenerów.
Johan Cruyff - piłkarz, trener, ojciec futbolu totalnego, twórca Dream Teamu, dziennikarz, skandalista, dziadek i ojciec, mąż, nałogowy palacz, miłośnik gry pozycyjnej, golfa i lizaków. Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki miesięcznika France Football. Pierwszy człowiek, który dał Barcelonie Puchar Europy.
Przyszedł na świat w Amsterdamie, 25 kwietnia 1947 roku, przy ulicy Weidestraat, nieopodal stadionu Ajaxu. Jego ojciec, który prowadził sklep z owocami - młody Johan zanosił kosze tych owoców piłkarzom Ajaxu, gdy tylko świętowali zwycięstwo - osierocił go, gdy chłopiec miał 12 lat. Hermanus Cornelis Cruyff zmarł na atak serca, który ponad trzydzieści lat później miał się stać udziałem także jego syna. Gdy jego ojciec umarł mały Johan już od dwóch lat trenował w Ajaksie, po śmierci głowy rodziny matka Cruyffa przyjęła pracę sprzątaczki w stołecznym klubie z Amsterdamu. Chłopiec dorastał na boisku, stadion, na którym trenował znajdował się zaledwie 400 metrów od jego domu. W 1964 roku zadebiutował w barwach swojego ukochanego klubu. Trener, Vic Backingham, wpuścił go na boisko w spotkaniu towarzyskim. „Chłopcze, chodź, dzisiaj wchodzisz!" - wspomina po latach słowa trenera. Nie minęło 10 lat od tamtej chwili a grał już w barwach Barcelony.
Latający Holender
"Er is maar één moment dat je op tijd kunt komen. Ben je er niet, dan ben je óf te vroeg, óf te laat".
„Istnieje tylko jeden moment, w którym można być na czas. Jeśli w niego nie trafiłeś to znaczy, że jest jeszcze zbyt wcześnie, albo, że już jesteś spóźniony".
Jest noc, wigilia wigilii Bożego Narodzenia. Później trudno zaprzeczyć, że rzeczywiście musiał to być magiczny czas. Noc 23 grudnia 1973 roku. 15. kolejka ligowego sezonu 1973/74. Na Camp Nou przyjeżdża lider tabeli rozgrywek Pirmera División - Atlético Madryt. W wyjściowym składzie Barcelony gra młody Holender, świeżutki nabytek dopiero co zakupiony z Ajaxu. Gra też pewien Katalończyk, Carles Rexach. Piłkarz wiele lat później znany jako Charly zagrywa piłkę w pole karne Miguela Reiny, bramkarza Atlético. Wydaje się, że centra jest bezcelowa a piłka zmarnowana. Nagle, w powietrzu pojawia się Holender. Latający Holender, jak zwykło się potem mówić nawiązując do legendy o nawiedzonym statku przeklętego kapitana Hendrika Van der Deckena. Dla drużyny z Madrytu z pewnością było to jak przekleństwo. Holender wyskakuje wysoko, jeszcze wyżej wyciąga prawą nogę, obraca się w powietrzu i sięga piłki... piętą. Wydaje się to niemożliwe i rzeczywiście, gdy tylko piłka zatrzepotała w siatce Reiny to trafienie przeszło do historii jako Phantom Goal, albo po francusku Le but impossible de Cruyff. Niemożliwy gol Cruyffa. Tej nocy jeszcze jedną bramkę dorzucił ten, który asystował Latającemu Holendrowi - Charly Rexach. Wiele lat później tych dwóch ludzi, tym razem już na ławce trenerskiej, stworzy zespół, który zapisze się w annałach historii jako Drużyna Marzeń. Noc kończy się na Camp Nou radośnie, Barça zwycięża z Atlético 2:1 i rozpoczyna marsz po pierwszy tytuł ligowy po czternastu latach posuchy. Marsz pod wodzą Latającego Holendra.
To nie jedyna pikantna historia, która uświetniła mistrzostwo ligowe w sezonie 1973/74 wywalczone przez podopiecznych trenera Rinusa Míchelsa. Niecałe dwa miesiące po pamiętnym meczu z Atlético Barcelonie przyszło zmierzyć się z inną drużyną ze stolicy Hiszpanii - Realem Madryt. Na Estadio Santiago Bernabéu Barça zostawiła po sobie pięć bramek w siatce golkipera Realu, Garcíi Remona. La Manita, do której swojego trafienia nie omieszkał dorzucić Johan. Upragniony tytuł piłkarze Míchelsa zdobyli 7 kwietnia 1974 roku, na El Molinon, w meczu ze Sportingiem. Barça zwyciężyła 4:2 dzięki trafieniu Rexacha i hattrickowi Marciala. Do historii przeszły słowa, które Hugo Sotil wykrzyczał do swojej matki, tuż po zakończeniu spotkania: „Mamusiu, jesteśmy mistrzami!". I byli. Barcelona Míchelsa z Latającym Holendrem w składzie pomiędzy 28 października (Barca-Granada 4:0) a 21 kwietnia (Barca-Real Oviedo 6:2) zaliczyła 19 zwycięstw i 5 remisów. Dla Johana i jego piłkarskiej Barcelony taki sezon nie powtórzył się już nigdy.
Dominacja totalna - od Londynu po Ateny
"De bal is een essentieel onderdeel van het spel".
„Piłka jest istotą gry".
Dekadę po opuszczeniu Barcelony, jako piłkarz, Cruyff wrócił do niej, jako trener. Idę Futbolu Totalnego przywiózł ze sobą do Katalonii z Holandii. Trener Ajaxu, ten sam, który dał Cruyffowi możliwość debiutu, Vic Backingham, był wyznawcą formacji WM (3-2-2-3). Po jego wodzą w 1960 roku Ajax sięgnął po mistrzostwo ze średnią 3,2 strzelonej bramki na mecz. Gdy w 1964 Backingham wrócił do Ajaxu nie odniósł już takich sukcesów, wręcz przeciwnie - szybko pożegnał się ze stanowiskiem. Na ławce trenerskiej zastąpił go Míchels, zaś Ajax, z Cruyffem w składzie, zaczął pod jego wodzą grać w ustawieniu 4-2-4. Tamten Ajax Míchelsa podłożył podwaliny pod to, co nazwano później totaalvoetbal - Futbolem Totalnym.
„Wyjdźcie i cieszcie się grą" - tak brzmiały słowa, które stanowiły przedmeczową odprawę dowodzonej przez Cruyffa Barcelony przed meczem o Puchar Europy na Wembley. Drużyna, której Holender zaaplikował ideę Futbolu Totalnego stała się Dream Teamem, Drużyną Marzeń, i po raz pierwszy w historii tego klubu sięgnęła po najważniejsze kontynentalne trofeum, które dał jej gol Ronalda Koemana. Historia zatoczyła koło 18 maja 1994 roku, w Atenach, także w finale Ligi Mistrzów, kiedy Barcelona Johana Cruyffa została zmiażdżona 0:4 przez Milan Arrigo Sacchiego. Grająca ustawieniem 4-4-2 Barcelona, z takimi gwiazdami w składzie jak Romario, Stoiczkow, Guardiola, Amor, Koeman, Zubizarreta; Barcelona, która właśnie zapewniła sobie czwarty z kolei tytuł ligowy uległa żelaznym w defensywnie i nieubłaganym w ataku Włochom. „Byli po prostu perfekcyjni" - powiedział po meczu Zubizarreta. Upadek w Atenach stał się kamieniem milowym, który wyznaczył koniec Dream Teamu Johana Cruyffa. Jednak zaszczepiona przez Holendra idea Futbolu Totalnego nie umarła w Barcelonie i odrodziła się niemal 20 lat później, w drużynie, którą wziął pod swoją opiekę chłopak, który zadebiutował u Cruyffa - Pep Guardiola.
„Stop smoking, start sucking!"*
"Elk nadeel heb z'n voordeel".
„Każda wada ma swoje zalety".
"Stop smoking, start sucking!" Takim sloganem reklamowała się produkująca lizaki firma Chupa Chups, której słynne, stylizowane na kwiat stokrotki, logo zaprojektował w pod koniec lat sześćdziesiątych nie kto inny, jak Salvador Dalí. Zgodnie w wymową hasła reklamowego lizaki pakowano w pudełka przypominające designem paczki papierosów. Seksualna dwuznaczność tego chwytliwego sloganu nie była chyba całkowicie niezamierzona wziąwszy pod uwagę fakt, że w 1999 roku firma Chupa Chups wyemitowała spot telewizyjny kończący się jeszcze bardziej lotnym: „Chupa Chups - oral pleasure**". Reklama szybko zniknęła z telewizyjnych ekranów.
Nałóg tytoniowy towarzyszył Johanowi od młodości. Gdy Cruyff grał w Barcelonie tylko jeden trener zebrał się na odwagę by potępić jego zwyczaj szybkiego „dymka" w przerwie meczu - był to Hennes Weisweiler, który szybko jednak pożegnał się ze stanowiskiem szkoleniowca. W czasach, gdy zasiadał na ławce trenerskiej Barçy Johan wypalał dziennie 20 papierosów. Trudno było sobie wyobrazić Holendra inaczej niż w jego długim „meczowym" prochowcu i z nieodłącznym Camelem między zębami. Romans Cruyffa z tytoniem osiągnął swoje apogeum w 1991 roku, podczas pamiętnego sezonu, który przyniósł Barcelonie pierwszy Puchar Europy. Pod koniec lutego trenera Barçy dopadł, spowodowany stresem i wdychanym zachłannie w ilościach hurtowych dymem papierosowym, atak serca. Cruyff musiał zostać poddany dwóm operacjom założenia bypassów. Holendra udało się uratować, jednak zalecenia, które zaordynował mu lekarz, Mario Petit, mogły same w sobie brzmieć jak wyrok dla trenera w środku sezonu ligowego i nałogowego palacza: dwa miesiące odpoczynku i konieczność rzucenia palenia. Nadszedł czas na koniec jednego romansu i rozpoczęcie nowego.
„Przestałem palić, bo powiedziano mi, że jeśli tego nie zrobię - umrę" - tłumaczył później Cruyff. Niebagatelną rolę w tej decyzji odegrała też perswazja jego żony, Danny. Jedną wielką pasję zastąpiła kolejna - od czasów epizodu ataku serca Johan rzucił palenie na rzecz Chupa Chupsów. Papieros między zębami zastąpił (od tej chwili tak samo nieodłączny) patyczek od lizaka.
„Jestem Johan Cruyff. W życiu miałem dwie wielkie pasje - futbol i papierosy. Futbol dał mi w życiu wszystko, w przeciwieństwie do tytoniu, który wszystko to niemal odebrał".
Te słowa wypowiada Cruyff szesnastokrotnie podbijając paczkę papierosów w spocie antytytoniowym sponsorowanym przez katalońskie Ministerstwo Zdrowia. „Palenie cię zabija" - możemy przeczytać na końcu filmu, tuż nad podpisem Holendra. Wedle wszelkich moich informacji występu w reklamie lizaków Cruyff jeszcze nie ma na swoim koncie. Cóż, może wszystko przed nim?
Ponad dwadzieścia lat później, prawdopodobnie w sposób zupełnie niezamierzony, klub powziął postanowienie, które można potraktować jako swoisty hołd dla historii Cruyffa. Podjęto decyzję o wprowadzeniu zakazu palenia na Camp Nou, zaś Barça zaangażowała się w promowanie stylu życia bez nikotyny organizując akcję „Rzuć palenie razem z Barçą". W spotach reklamowych wystąpili Carles Puyol, Xavi Hernández, Andrés Iniesta oraz Víctor Valdés. „Byli palacze są nie do zatrzymania" głosi hasło kampanii. Jeśli ktoś jest zainteresowany klubową pomocą w walce z nałogiem, z którym borykał się Johan Cruyff może znaleźć ją tutaj.
Enfant Terrible
"Mensen die niet van niveau zijn, kunnen mijn integriteit niet aantasten".
„Ludzie, którzy nie są na moim poziomie nie mogą nadszarpnąć mojej uczciwości".
Ojciec futbolu totalnego i „potworne dziecko" Barcelony zarazem. Johan Cruyff ma niejedno oblicze. Przywykliśmy już do tego, że mimo iż nie prowadzi już Barcelony wciąż pozostaje blisko klubu i aktywnie uczestniczy w jego życiu często zabierając głos w jego sprawie. Głos ostry, konsekwentny, bezkompromisowy i niejednokrotnie krytyczny.
„Moja noga nie postanie na Camp Nou dopóki jest tam Sandro Rosell" - mówi Cruyff. Ostatnie tygodnie to ciągła szermierka na słowa pomiędzy obecnym prezydentem Barcelony a jej byłym trenerem. Cruyff oskarża Rosella o niewypłacanie umówionej kwoty na rzecz jego fundacji, Sandro odbija piłeczkę i zarzuca Johanowi, że jego działalność nie jest transparentna, Holender nie przyjmuje zaproszenia na obiad z zarządem, Rosell w ironicznych słowach ubolewa nad tym, ale jedynie jako prezydent, nie jako człowiek... Niekończąca się opowieść. Jednak gdy dochodzi do meczu między Barceloną a Ajaxem, dwoma drużynami życia Cruyffa, Holender zasiada na trybunach. Nie Camp Nou, oczywiście że nie, przecież powiedział, że tam się nie pojawi i w swoim postanowieniu jest twardy i wytrwały jak głaz. Pojawia się na trybunach Miniestadi, na dzień przed meczem pierwszej drużyny i jest świadkiem zwycięstwa Barçy nad Ajaxem w ramach Młodzieżowej Ligi Mistrzów. Być może nieświadomie daje jednak milczący manifest mówiący o tym, co jest najważniejsze. Cantera. Wychowanie młodzieży. Futbol.
Zadry w sercu Cruyffa związane z konfliktem z zarządem Rosella muszą być głębokie, nic dziwnego jeśli zdecydował się na zwrócenie insygniów Honorowego Prezydenta Barcelony. „W klubie nie potrzebują mojej wiedzy, tylko mojego nazwiska" - stwierdził Holender ze smutkiem. Cruyff, który zawsze cenił wysokie standardy pracy, zarówno u siebie samego, jak i u innych tym razem także wysoko zawiesza poprzeczkę. Jest pierwszy do krytyki barcelońskich postanowień, tak samo jak pierwszy jest, gdy trzeba bronić klubu. Nie boi się wypomnieć błędów, zarówno Barcelonie, jak i jej rywalom. Pierwszy był także do „usadzenia" szalejącego na konferencjach prasowych José Mourinho i wezwania Portugalczyka do tego, by pojął koncepcję szacunku dla rywala.
Bezkompromisowy i nieprzebierający w słowach. Wyszczekany - mogliby powiedzieć niektórzy. Inni nazwaliby go jeszcze mniej parlamentarnie. A Cruyff? Cruyff by im na to odpowiedział. Po swojemu. Po prostu: enfant terrible.
Najlepszy piłkarz we wszechświecie?
"In zekere zin ben ik waarschijnlijk onsterfelijk".
"W ten sposób prawdopodobnie jestem nieśmiertelny".
Odważne stwierdzenie, jednak wydaje się, że także prawdziwe. Przynajmniej dla odpowiedniej wartości prawdy. Okazuje się bowiem, że Cruyff ma własną planetę. No dobrze, planetoidę. 14282 Cruijff.
W 1960 roku planetoidę 14282 w kalifornijskim obserwatorium Palomar odkryło holenderskie małżeństwo astronomów: Kees van Houten oraz Ingrid van Houten-Groeneveld, współpracujące z amerykańskim naukowcem holenderskiego pochodzenia, Tomem Gehrelsem. Przez wiele lat 14282 pozostawała bezimienna. W końcu, w 2010 roku dziennikarz naukowy Carl Koppeschaar, który co ciekawe sam posiada planetoidę ochrzczoną jego imieniem, zaproponował by 14282 otrzymała nazwę Cruijff, jako hołd dla holenderskiego piłkarza. 23 września 2010 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna przychyliła się do tej petycji i w ten sposób, Johan został trzecim piłkarzem w historii, po Josefie Pepi Bicanie i Ferencu Puskasu, na którego cześć nazwano ciało niebieskie.
Cruijff orbituje wokół Słońca w odległości od 432 do 477 milionów kilometrów, co oznacza, że znajduje się w przestrzeni pomiędzy Marsem a Jowiszem. Jej średnicę ocenia się na około 9 kilometrów, zaś okrążenie Słońca zajmuje tej niezwykłej planetoidzie 5 lat, 3 miesiące i 18 dni.
Astronomowie zapewniają, że Cruijff to nie Apofis i nie ma powodu by obawiać się możliwej kolizji tej planetoidy z Ziemią. 14282 Cruijff nie jest klasyfikowana jako PHA (Potencjalnie Niebezpieczna Asteroida). Możemy być spokojni także z innego powodu, Johan Cruyff, już za życia, został uwieczniony w panteonie piłkarskich gwiazd. Jak widać nie tylko w przenośni.
Trudno też zaprzeczyć, że Cruyff miał rację: w ten sposób prawdopodobnie jest nieśmiertelny.
*ang. "Przestań palić, zacznij ssać!"
**ang. „Chupa Chups - oralna przyjemność".
/Artykuł ze specjlalną dedykacją dla mojej Mamy, w szczególności zaś akapit o nałogu tytoniowym i jego konsekwencjach./
Komentarze (65)
1. Maradona
2. Stoichkov
3. Kubala
Kolejność nieprzypadkowa :)
Jak to kto następny?
Patrick Kluivert.
:)
Mam więc propozycję, może zamiast marnować czas na jakieś wynurzenia historyczne, niech szacowny Autor poświęci się poprawnej politycznie walce z nałogiem tytoniowym. To by było dopiero coś. Święte, feministyczne, iście wspaniałe. Seria artykułów o piłkarzach, działaczach, ba nawet kibicach którzy rzucili palenie, albo nigdy palenia nie spróbowali. Doskonałość w czystej postaci.
Eoren
Moja lista życzeń: Ladislao Kubala, Antonio Ramallets, Christo Stoiczkow. Póki co te trzy persony.
Ja jestem kibicem Barcy, który należy jeszcze do tego młodego pokolenia, więc wydarzenia historyczne dotyczące klubu są mi obce. Jedynie posiadam wiedzę, o tych najważniejszych, ale powierzchownych informacjach. Dzięki redakcji za takie newsy.
Cieszę się, że zaczęło się od Cruyffa. To mój piłkarski idol z dziecięcych lat.
To właśnie dzięki niemu w 1973 roku zacząłem kibicować Barcy.
Razem z nim rzucałem palenie...
Szanuję go także za bezkompromisowość oraz to, że nigdy nie robił w footballu niczego dla kasy.
Do Barcelony przyszedł już wystarczająco bogaty a o czym nie wszyscy wiedzą - jest zięciem jednego z najsłynniejszych szlifierzy diamentów.
15.30 Galatasary-Barcelona - mecz Vetreans
16.15. Barcelona - Thun - handball
Prawda ale przez pana nie transparentnego Cantera UMIERA gdyż co lepsi odchodzą do innych klubów (np.Bellerin), inni są wypożyczani bez możliwości powrotu (Rafinha,Deulofeu - oni na grę w barcie szans nie mają nie łudźcie się) lub grzeją trybuny (Bartra,Montoya)
A blokują im grę pomysły pan NIE transparentnego ( kopacze z santosu,Neymar,Alexis,Mascherano,Adriano,gracze z Atletico) kupowani za ogromne kwoty mimo rzekomych problemów finansowych.
Tak tak dzięki Rijkaardowi,Guardioili,Cruyffowi i Laporcie Barca znowu stała się wielka a nie dzięki panu nie transparentnemu.
Gdyby nie Cruyff Barca nadal była by w cieniu Realu i może nigdy by nie osiągnęła poziomu jaki osiągnęła dzięki Cruyffowi ( rosell niech zamknie japę bo pier......że to Barca zrobiła cruyffa wielki a nie odwrotnie skompromitował się na całej Lini.Zresztą ośmiesza się już od 3 lat)
Wszystkim oponentom Cruyffa z "marioVeB-kocham rosella clubu" radzę ten cytat zapamiętać bo gdyby nie Cruyff nigdy nie bylibyście kibicami Barcy ( choć patrząc na wasze pisane bzdury jesteście fanami petrodolarów a nie Barcy)
z Johanem miało miejsce na Stadionie Śląskim podczas meczu eliminacyjnym do ME i wygraliśmy 4:1,by później przegrać w rewanżu 0:3.Nie chcę mówić o Johanie np.geniusz,król,cesarz,ponieważ uważam że zaczyna to pachnieć groteską i sztuczne(sztampowe ).Johan to jedna z największych ikon Barcelony w jej wspaniałej historii.Nie chcę mówić o konflikcie z Rosellem ani o porażce z AC Milan 0:4,ponieważ chcę Go zawsze zapamiętać,jako wspaniałego piłkarza tudzież trenera!Pani Eoren - stokrotne dzięki.Nie ukrywam,że największym moim idolem jest "El Pelus","Dziesiątka",czyli Diego Armando Maradona!Pozdrawiam i dziękuję :)
A teraz moja prośba o pomoc: podrzucajcie swoich kandydatów do sportretowania w cyklu. O kim chcielibyście przeczytać? Pole do wyboru ogromne: od najdawniejszych czasów po te najnowsze:) Liczę na propozycje.
przybliżenie młodym kibicom sylwetek ludzi którzy układali cegiełki pod dzisiejszą Barcelonę, cieszy pierwszy bohater felietonu bo ostatnio wielu ludzi "samozwańczych kibiców Barcelony" wypowiadało się o nim jak o jakimś menelu z pod budki, a to wybitna postać i ten który kładł fundament pod ten styl który oglądamy przez ostatnie lata.