Kibic Barçy: kibic-koneser

Bisz

12 września 2013, 17:00

85 komentarzy

Z przyjemnością publikujemy tekst kolejnego z naszych Czytelników, Bisza.

Ostatnio dyskutowałem z pewnym kibicem o atmosferze na trybunach podczas Superpucharu Hiszpanii. Kolega narzekał, że ci "kibice" to sobie piknik urządzili a nie mecz, więc po jego słowach mówiących o tym, że "stadion nigdy nie będzie teatrem", naszła mnie pewna refleksja. W polskich warunkach może i tak jest, ale kibice Blaugrany podczas meczu o Superpuchar Hiszpanii z Atlético Madryt udowodnili, że jednak może być teatrem; teraz nasuwa się pytanie czy to koniecznie źle świadczy o kibicach Barçy?

Czy to złe, że mamy inne podejście do futbolu i idąc na mecz Barcelony oczekujemy spektaklu, wręcz koncertu w wykonaniu Maestro Barçy i spółki? Czy to z nas czyni gorszych kibiców? Jesteśmy jedynymi kibicami na świecie, którzy tak pojmują ten sport... Pomyślałem sobie, że odkąd kibicuje Barcelonie wymagałem konkretnej gry i konkretnych wyników: konkretnego stylu. Wybrałem Barçę bo taką grę chcę oglądać, to był świadomy wybór. Nie zadowala mnie wymęczone zwycięstwo jednym golem z drużynami, które powinny dostać kilka bramek bez gadania. Oczywiście, to jest sport i rządzi się swoimi prawami, słabszy ma prawo wygrać z lepszym, drużyna, która przez cały mecz nie oddała strzału na bramkę oddaje jeden w końcówce i bam! - tytuł można przypisać temu skazanemu na pożarcie. Okej, rozumiem to, ale co gdy wychodzą naprzeciwko siebie dwie równorzędne drużyny o odmiennych stylach? Ktoś mi powie: to normalne, że drużyny mają różne style i nie można mieć do kogoś pretensji za to jak gra, bo jakkolwiek by nie grał to wciąż futbol. Tylko co gdy są przekraczane pewne granice rywalizacji i fair play? Co gdy tylko jedna ekipa chce grać w piłkę? Jedna chce strzelać gole, druga idzie na łatwiznę "murując bramkę" i czekając na błąd rywala by wyprowadzić kontrę? Ktoś powie, że nie ma nic złego w dobrej, solidnej obronie - jasne, zgadzam się w stu procentach. Chyba, że ta drużyna nie robi nic więcej poza ciągłymi taktycznymi faulami stopującymi mecz czy wybijaniem piłki z pola karnego nawet gdy nie ma realnego zagrożenia. I to wcale nie dlatego, że druga ekipa ich tak "ciśnie", tylko dlatego, że nie chcą grać w piłkę... Nie wiem jak dla was ale dla mnie taki widok jest... uwłaczający.

Mecz piłki nożnej ma być widowiskiem a nie męczarnią jednych i drugich. Mój wuefista mawiał, że jeżeli jesteś słabszy pod względem umiejętności to powinieneś grać w najprostszy, najskuteczniejszy sposób. Nie potrafisz za wiele zrobić z piłką? - pracuj w obronie i czekaj na kontrę... Wiele drużyn bało się z Barceloną grać otwartą piłkę i nic dziwnego, bo w ten sposób Barça od wszystkich jest bezdyskusyjnie lepsza. Okej, rozumiem to. Ale tylko wtedy, gdy wychodzi naprzeciw Barçy jakiś beniaminek lub takie Levante, które na Camp Nou zostało strasznie rozerwane na strzępy przez katalońskie skrzydła. Gdy jest się faktycznie słabszym rozumiem takie podejście do sprawy, ale nie gdy kluby takie jak Chelsea, Manchester, Milan czy Real wychodzą przeciwko Barcelonie i boją się grać w piłkę. To u mnie, jako kibica, budzi wstręt i niesmak. Ktoś pewnie mi zarzuci za chwilę, że naiwne byłoby myślenie, iż można wygrać z Barceloną grając do przodu. Można. Bayern z zeszłego sezonu pięknie to wszystkim udowodnił. Nie miałem żalu do Bayernu, nie czułem wielkiej goryczy, szczerze mówiąc spodziewałem się batów. Zbyt dobrze widziałem przepaść między Barçą a Bayernem już przed meczem i wiedziałem, że Barça nie oszuka przeznaczenia. Kolejny zarzut padłby w moją stronę: "Co ze mnie za kibic?" Jasne, jestem za Barçą całym sercem i nie odwróciłem się od klubu mimo tej wręcz upokarzającej porażki, ale wiedziałem, że ten dwumecz wygrała drużyna dużo lepsza. Drużyna, która nie bała się Barcelony. Drużyna, która miała w sobie więcej zacięcia i zaangażowania. Drużyna, która zagrała lepiej w każdym aspekcie gry. Nie było mi żal tej porażki, przyjąłem ją z pokorą, z godnością. Wiem, że świat się na tym nie skończył ale cieszyłem się, że pierwszy raz jakaś drużyna potrafiła wygrać z Barceloną nie bawiąc się w ustawianie autobusu w polu karnym, wybijanie piłek na oślep, faulowanie tego samego piłkarza po pięć razy bez kartki...

Nie wspominając już o tym, iż rzeczony piłkarz był kopany tylko dlatego, że to Barca; nie stwarzał realnego zagrożenia a mimo to faule się nakładały, zaś sędzia był na to ślepy. Sędzia, który powinien być stróżem tego, by widowisko przebiegało jak najlepiej dla kibica. Nie dla kibica Barçy: dla każdego neutralnego kibica, który chce obejrzeć dobry mecz... Mecz bez idiotycznych przepychanek, fauli, które nie powinny mieć miejsca, (rozumiem twardą walkę ale nie celowe robienie komuś krzywdy), mecz, w którym będzie czysty futbol, gole, podania, drybling, inteligentne wbiegnięcia, czysta gra w obronie. Niestety, tego również nie da się osiągnąć, ponieważ to futbol. Ludzie na świecie są różni, stworzyli różne style gry, muszę to uszanować i szanuję. Wiem, że styl gry Barçy nie jest jedynym słusznym stylem, jak najbardziej. Jednak jest stylem, w którym nie krzywdzi się kibica neutralnego. Kibica, który chce zobaczyć widowisko. Osoba, która nie kibicuje ani jednej drużynie, ani drugiej, siada na trybunach i chce zobaczyć lepszą ekipę. Tę, która zagra lepiej. Tu się zaczyna kolejna dyskusja z serii "o gustach się nie dyskutuje". Niektórzy cenią ligę angielską za walkę do samego końca, ja również bardzo to w nich lubię. Niemcy są solidni i sumienni w wykonywaniu zadań taktycznych. Jednak jako kibic Barçy nienawidzę patrzeć na sytuację, w której tylko Barcelona chce grać w piłkę. Zwłaszcza, że nie taka Barça straszna jak ją malują i Bayern to wszystkim udowodnił. Nienawidzę patrzeć jak katalońscy gracze wypruwają sobie żyły dla kibiców, podczas gdy drudzy idą na łatwiznę. Boiskowe cwaniactwo, tu już nawet nie chodzi o sposób gry tylko o etykę. Moralność jest tym czego brakuje w dzisiejszym futbolu. Dani Alves kiedyś wspomniał, że „futbol jest czasem strasznym gnojkiem". Nieuczciwym, nieuczciwym jak życie... A ja, jako kibic, żądam tej uczciwości, przynajmniej w futbolu... Jednak ciężko o to w świecie piłki zdominowanym przez coraz bardziej fizyczną grę, coraz większe cwaniactwo i ignorowanie piłkarskiego rzemiosła chowające się za słowami: "liczy się tylko wynik" i "gole są najważniejsze". Owszem, ale gdyby mnie obchodziły tylko wyniki to sprawdzałbym tylko wyniki i nie oglądał meczów. Gdy już siadam, czy to na trybunach czy to przed telewizorem, wymagam pięknej gry a nie kopania po nogach ukrytego za hasłem "męska gra". Myślę, że kibice Barçy są jedynymi na świecie, którzy w ten sposób jeszcze patrzą na futbol... Mam nadzieje, że nie jestem samotny w tym spojrzeniu na piłkę nożną.

Warto zaznaczyć, że nasz klub jest naprawdę wyjątkowy pod wieloma względami, poczynając właśnie od spojrzenia na futbol. Od pewnej idei, filozofii i kultury gry poprzez szkolenie najmłodszych, naukę wartości, tak boiskowych jak i pozaboiskowych, kończąc na nas, kibicach, którzy napewno świadomie kibicują Barcelonie. Kibic Blaugrany to kibic świadomy. Ja zwykłem mówić: "Kochasz piłkę nożną? To musisz kochać Barçę...", jednak znajdą się tacy, którzy powiedzą "Barça wcale nie jest taka święta". A te wieczne symulki? Pędzę z wyjaśnieniem: po pierwsze symulowanie nikogo nie krzywdzi w fizyczny sposób i osobiście ja też uważam, że jest to pewne oszustwo, ale wtedy, gdy wynikają z tego ważne dla przebiegu meczu decyzje. Na przykład karny, którego być nie powinno, ale sędziowie często się na to nabierają. Akurat pan Cristiano jest mistrzem w świadomym wymuszaniu takich karnych. Nasi gracze są słabsi fizycznie, nie są tak atletycznie zbudowani, bo Barça z założenia ma inny styl gry opierający się na operowaniu piłką. Więc nie dziwcie się, że łatwiej ich sfaulować czy przewrócić. Często oskarżenia o symulacje są niesłuszne. Wiecie dlaczego? Fizyki nie oszukamy. Tak czy inaczej odgwizdany faul, którego być nie powinno na pewno nie jest większym przestępstwem od uporczywych fauli jeden po drugim a tym bardziej od brutalnych fauli na czerwoną kartkę, które mogłyby wykluczyć zawodnika z gry na dłuższy czas... Jeżeli solą tego sportu są bramki i piękna gra to nie zachowujmy się jak rozgorączkowany, żądający krwi, tłum w Koloseum. Za każdym razem gdy nasze poczucie sprawiedliwości zostanie zachwiane, czy to przez sędziego, czy to przez przeciwną drużynę: kibicuj sercem a nie krytyką względem innych. Skup się na swoim klubie i wspieraniu go zamiast obrzucać błotem rywala i jego kibiców...

Pozdrawiam wszystkich kibiców, nie Barçy, lecz FUTBOLU, koneser tego sportu, romantyk i dopiero na końcu kibic Barçy!

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Ja dodam jeszcze, że to w stylu się zakochałem. W Barcelonie 0-4, w Barcelonie Rivaldo, Figo, potem Rivaldo i Kluiverta. Przez wszystkie te lata, aż do Ronaldinho, styl nie przynosił trofeów. Potrafiliśmy mecze przegrywać seryjnie i bez ładnej gry, ale zamysł takiej był zawsze. To Barcelonie zawdzięczam przekonanie się do piłki, która kojarzyła mi się ze sportem 5 ciekawych minut, w 90 minutach meczu. I tak jak moi ukochani Suersonics lat 90 z Kempem i Paytonem, nie byli drużyną sukcesu jak Bulls Jordana, to piękno przemawia bardziej niż trofea. Dlatego kibice Chelsea, MU, Realu z ich mantrą w postaci zapełniania gablot wszelkim kosztem, nigdy nas nie zrozumieją. Dodam też że tiki-taka też może być brzydka, ale jeśli jest radosna i piękna, to nawet brak pucharów można jej wybaczyć, zaś gdy była wolna, bezpłciowa i bezzębna, jak w meczach z Bayernem, to było gorsze niż sam wynik.

Podpisuje sie rekami, nogami i wszystkim innym :)

Dokładnie doszedłem jakiś czas temu do takiego wniosku. Kiedyś w połowie lat 80-tych kibicowałem Barcelonie jako nastolatek z uwagi na to iż była to reklama Katalonii, regionu który zamieszkuje bardzo pracowity i mający pewne zasady naród. Po pewnym czasie doszło do tego jeszcze, że podoba mi się wypracowany styl gry. Choć byłem 2 razy na meczu (aż lub tylko) i oglądam każdy mecz w TV, wiem że ta atmosfera mi odpowiada. Na mecze w wykonaniu polskich drużyn klubowych chodzę bardzo rzadko i w ogóle mi to nie przeszkadza, że nie słyszę przekleństw i obraźliwych haseł w meczach Barcelony. Ostatnio na meczu w Barcelonie siedziało obok mnie i mojego syna kibiców z dość ciekawych miejsc, tj. z ZEA i USA. Najbardziej zaciekawił mnie człowiek z USA, który przyszedł zobaczyć finezję i dobrze się zabawić przez te 90 minut. Tak samo jak ja i to już zaszczepiłem w moim synu :)

świetny artykuł. fajnie się czytało, dobra robota.

a tak wgle to był mój debiutancki , pierwszy felieton może jeszcze kiedyś spróboje swoich sił...dziękuje wszystkim za uwagę i komentarze konstruktywna krytyka ze strony Constantina - najbardziej mi zapadła w pamięć wezme sobie te słowa do serca Pozdrawiam wszystkich :)

czasami mam wrażenie, że niektórzy tu wchodzą tylko po to, aby dowalić innym z tzw. grubej rury, a szczególnie tym użytkownikom forum, którym redakcja pozwoliła napisać jakiś felieton.
Ludzie - trochę więcej luzu.

A jeżeli chodzi o sam felieton, to uważam że jest super.

Rozumiem to, że Barca gra świetną, otwartą piłkę, a wiele drużyn boi się zaryzykować i wolą postawić autobus. Nawet jeżeli są to kluby takie jak Real, Chelsea, Milan itp. Rozumiem to, że nie chcą się zbłaźnić, odjechać z manitą i przegrać rywalizację o LM. Cenię sobie spryt i umiejętność przystosowania do sytuacji, a tak niestety trzeba z Barcą grać. Aby przetrwać, trzeba uciec się do gry defensywnej, autobusu i wybijania piłek. Rozumiem to i nie mam nic przeciwko. Każdy może grać jak chce i nie musi dawać spektaklu. Kiedy jednak widzę, że Messi i Iniesta po 15 minutach walenia głową w mur nareszcie znajdują sposób, po szybkiej klepce dochodzą do okazji strzeleckiej, a tutaj kosa Ramosa, czy stratowanie przez Pepe i z całej akcji nici... mam ochotę porozdawać im wszystkim czerwone kartki. Ponieważ faulowanie przy każdej groźniejszej akcji to nie jest dobra gra w obronie, jak niektórzy to ujmują. Nie jest to również twarda, męska gra, to jest zwykłe oszustwo, które powinno być surowiej karane i piętnowane, w każdym meczu gracze rywala koszą naszych równo z ziemią a mimo wszystko nikt nigdy nie dostaje za to czerwonej kartki, ale to w końcu Barca jest UEFAloną, która bez sędziego nie istnieje...

niestety większość kibiców Barcelony to sezonowcy

Kibic futbolu nie bronilby pilkarzy Barcy wytykajac symulki Cristiano.
Nie chce wdawac sie w dyskusje na ten temat bo niestety jest wielu swietnych pilkarzy ktorzy nagminnie symuluja (rowniez Barcelonie).
Moze to adrenalina meczowa tak na nich dziala? Zastanawiam sie tylko co mysla gdy widza powtorke swoich idiotycznych zagran..

Co do calosci artykulu.
Gdy ktos jest chory to szuka lekarstwa ktore go wyleczy. Gdy jest nam zimno zakladamy cieple ubrania. Gdy uszlo powietrze z roweru staramy sie zbadac przyczyne i naprawiamy kolo.
Zmierzam do tego ze gra Barcy jest problemem dla innych. Nikt nie chce przegrywac. Zespoly ucza sie na bledach i szukaja lekarstwa. Bayern i Real chyba juz je znalazly.
Styl jest wazny ale liczy sie zwyciestwo.

Co do tego, że na Camp Nou nie ma dopingu przez inny sposób postrzegania futbolu to się nie zgodzę. Wystarczy popatrzeć na trybuny: Azjaci z aparatami, turyści, rodzinki na pilknikach i nastolatki z iphonami stanowią znakomitą większość. Nikt mi nie wmówi, że ludzie ich pokroju są piłkarskimi ekspertami do tego stopnia, że przychodzą na stadion zachwycać się pięknem gry. Przychodzą dla lansu, zwyczajnie popatrzeć na sławnych piłkarzy, założę się że nie potrafią wymienić nawet 5 trenerów wstecz. Doping na Camp Nou jest po prostu kijowy, zorganizowanych grup praktycznie nie ma, przyśpiewki od lat te same. Praktycznie tylko na GD i meczach LM się coś dzieje

Czytając ten artykuł,nasuneła mi się taka myśl.Płacimy niektórym aktorom ogromne apanaże.Sięgające czasami 20 milionów baksów(De Niro,Pacino,Pitt itd).A czy drużyna piłkarska nie przypomina zespół aktorski na planie filmowym?Jest mecz,czyli gra,podobnie jak w filmie.W drużynie piłkarskiej mamy:dublerów,czarny charakter,komika,amanta,artysta(Leo),statystów i reżysera(Martino).Więc jeżeli dochodzi do symulki,to co w tym dziwnego?Na świecie nie powinno być wojen,konfliktów,biedy - a jednak są!Tak samo w futbolu nie powinno być brutalnych fauli,przekrętów sędziowskich,symulek - a jednak są!Po prostu - c'est la vie!

Jako spory plus można zaliczyć użycie wyrażenia "kultura gry", czy też boiskowy savoir-vivre, który obok takich wartości/terminów jak tradycja czy filozofia zasługuje na promowanie w slangu piłkarskim.

Jeśli chodzi o sam artykuł, to trochę monotonny, jakbym gdzieś już to czytał. Również stronniczy, słusznie podajecie przykłady symulowania graczy Barcelony. Nie oszukujmy się, ten "fenomen" istnieje również wśród nich. Dziwne jednak jest to, że zawodnicy ściągani przez Barcelonę zaczynają podchwytywać te negatywne zachowania. Niegdyś twardy Mascherano wywraca się dziś nieudolnie z gracją połamanej baletnicy, to samo Fabregas - dwaj panowie, którzy przyszli z twardej ligi angielskiej. Symulowanie jest zjawiskiem negatywnym i godzi w ww. "kulturę gry". I nie ważne czyś Messi, czyś Ronaldo - to zachowanie niegodne profesjonalisty i godzące w piłkarskiej etykę. Osobiście dodam jeszcze, że szlag mnie trafia, gdy widzę te nieudolne symulacje ze strony piłkarzy Barcy, te 'dotknięcia' i natychmiastowy ryk, lament, udawane łzy. Serce się kraje, gdy to widzę... bo jest mi wtedy wstyd, wstyd za zachowanie piłkarzy reprezentujących barwy i historię swego klubu. Do cholery, no jak to wygląda, jak oni wyglądają wtedy na "szklanych ekranach"!? Przecież żaden z nas po dostaniu solidnego kopniaka od tęgiego kumpla nie wiję się za każdym razem po ziemi jak jakiś oślizgły wąż dotknięty spazmatycznym dreszczem.. tfuu!

Problem polega na tym, że to nie tylko kibice madryckiego Realu powtarzają, że symulujecie, ale zespoły z Serie A, Premier League. Dlatego Barca ma na całym świecie łatkę symalantów.

Subiektywny artykul. Ale coz... Taki juz urok felietonow. ;) Nie uwazam by murowanie bramki bylo zle. To wcale nie jest latwe. Wymaga wielkiej koncentracji i swietnie zorganizowanego pressingu. Nie mozna tez wymagac ze druzyny beda sie podkladac Barcie by kibicom sie lepiej ogladalo. To pilka wszystkie chwyty dozwolone. Oczywiscie w ramach przepisow. :) Symulacja w kazdej postaci jest zalosna, a o tzw. "Koneserach pilkarskich" nie bede siw rozwodzil bo juz mowilem ze nie rozumiem jak mozna przez 90minut ogladac mecz bedac neutralnym widzem. Mozna zrobic przez ten czas tyle pozytecznym rzeczy. Ale jak kto woli... Pozdrawiam :)

Dodawajcie konkretne artykuły a nie jakieś głupie i nic nie wnoszące felietony.

Niestety ten felieton bardzo mi się nie podoba.
Autor odwołuje się do cudownej wizji gry Barcelony jako koneser futbolu.
Ja też mogę się nazywać koneserem futbolu, ale nie uważam żeby filozofia gry Barcelony ( bez urazy ) to była najpiękniejsza odmiana piłki nożnej.
A to że podobają mi się inne style gry, to znaczy że jestem gorszym kibicem ?
Megalomania niestety przemawia przez autora, nie można w ten sposób wychodzić przed szereg wszystkich kibiców i obwieszczać, że o to Barcelona gra jedynie najpiękniejszą piłkę.

,,jednak znajdą się tacy, którzy powiedzą "Barça wcale nie jest taka święta". A te wieczne symulki? Pędzę z wyjaśnieniem: po pierwsze symulowanie nikogo nie krzywdzi w fizyczny sposób i osobiście ja też uważam, że jest to pewne oszustwo, ale wtedy, gdy wynikają z tego ważne dla przebiegu meczu decyzje. Na przykład karny, którego być nie powinno, ale sędziowie często się na to nabierają.,,
Nie rozumiem takiego toku myślenia. W sensie symulki nie są oszustwem ? A czym są ? Ja bardzo nie lubię symulek i to w każdym zespole, które je praktykuje...

Autor wyznaję podobny pogląd do Xaviego, który uważa że tylko Barcelona potrafi grać w piłkę i chce w nią grać....

Wiecie, że szanuję Barcelonę i jej większość kibiców, ale całkowicie się nie zgadzam ze światopoglądem autora na temat postrzegania piłki nożnej...
Pozdrawiam

Słowo koneser kojarzy mi się tylko z jednym użytkownikiem tej strony. Tak chodzi o tego gościa który przedkłada derby Kamczatki ponad GD

Generalnie to cały artykuł masło maślane.

Nie nazywaj siebie i nas kibicami, my możemy być jedynie fanami i przykleić sobie plakat Messiego na ścianie, kibic pomaga drużynie np. poprzez dopingowanie jej , a my wszyscy tutaj nie mamy z Barcą nic wspólnego.
Kibicować możemy drużynom z okolic naszego zamieszkania co 2 tygodnie stawiając się na meczu i drąc mordę przez 90 minut, klaskać, jeździć na wyjazdy itp itd...
JESTEŚMY FANAMI ! NIE KIBICAMI ! To że byłem parę razy na meczu Barcy to nic nie zmienia

Odnośnie atmosfery na meczu : tego nawet szkoda komentować, kanapki, hot dogi, radia, słonecznik , termosy z herbatką...zastanawiałem się zanim pojechałem na mecz , skąd się wzięło określanie "kibica" "piknikiem"..teraz już wiem..

PS. Moje słowa nie tyczą się tych którzy w Barcelonie mieszkają lub na prawdę często są na meczach, założę się , że te osoby można liczyć na palcach jednej ręki

Pozdrawiam Mateusz O.

Dobry artykół.
Pan Bisz ma dar lekkiego pióra i zna sie na futbolu.

Wybacz Bisz, ale nie podoba mi się ten felieton. Jedyny plus taki, że nie ma w nim bezsensownych historii o alchemikach i sprzężaniach zwrotnich.

Zacznę od dupy strony... pomijając to, że uwielbiam rywalizację, sport, to w tym wypadku jestem najpierw kibicem Barcy, potem futbolu, a romantykiem nigdy.

Dalej... oczekiwanie teatru, spektatklu nie jest niczym złym, jednak to chyba nie przeszadza w pokrzyczeniu, pomachaniu szalikami... nie będę psioczył na kibiców Barcy, ale Ty tutaj jakby nie widzisz środków pośrednich.. albo Barca dżihad i race, albo pikniki i wata cukrowa z synem.

Piszesz o tym, że dla kibica gra Barcy jest piękna. Dla kibica futbolu. Myślę, że niekoniecznie... bo nie wszyscy lubią rollercoaster, niektórzy wolą szachy i dlatego wielce cenią drużyny włoskie czy Mourinho. Zresztą wbrew pozorm radosna gra Barcy jest przepełniona taktyką.

Nie uważam również, że wielkie kluby mają obowiązek grać w piłkę, czy grać otwartą piłkę, iść na wymianę ciosów, zwał jak zwał... pokazały to mecze z Realem, czy z United. Bayern to inna bajka, taki dwumecz więcej się nie wydarzy, taki sezon, w którym trener ma raka, największe gwiazdy chorują i mają ciągłe, drobne, aczkolwiek wybijające z rytmu kontuzje. Jestem o tym przekonany i pisałem nie raz, że chcę Monachium w tym sezonie jeszcze raz. Niech ich też zaboli.

To samo jeżeli chodzi o bronienie, czy murowanie bramki... oczywiście jestem dumny, że wielkie kluby boją się iść na wymianę ciosów, jestem wściekły, gdy wygrywają w ten sposób, ale czy Ty byś poszedł na otwartą walkę, z kimś kto jest lepszy? Nie. Ten kto idzie na pewną śmierć jest głupi, a nie odważny.

cd.

Bardzo wciągająca artykuł. Najbardziej utkwił mi w pamięci ten kawałek ''Pędzę z wyjaśnieniem: po pierwsze symulowanie nikogo nie krzywdzi w fizyczny sposób i osobiście ja też uważam, że jest to pewne oszustwo, ale wtedy, gdy wynikają z tego ważne dla przebiegu meczu decyzje. Na przykład karny, którego być nie powinno, ale sędziowie często się na to nabierają. Akurat pan Cristiano jest mistrzem w świadomym wymuszaniu takich karnych. Nasi gracze są słabsi fizycznie, nie są tak atletycznie zbudowani, bo Barça z założenia ma inny styl gry opierający się na operowaniu piłką. Więc nie dziwcie się, że łatwiej ich sfaulować czy przewrócić.''
Kapitalna praca Bisza!

Brak słów dla tego felietonu,winszuje :)

Za każdym razem gdy czytałem w tym tekście słowa mówiące o tym, że rywale Barcelony "idą na łatwiznę" murując bramkę czułem swego rodzaju zażenowanie. Otóż, kimkolwiek byłby rywal posługujący się takim "stylem" gry przeciwko Barcelonie ma zadanie niesamowicie trudne, bo podczas 90, a niekiedy aż 180 minut każdy zawodnik tejże drużyny musi być maksymalnie skupiony, na dodatek bieganie za piłką i podwajanie(potrajanie) zawodnika Barcelony wymaga wiele siły. Poza tym napisałeś, że Barca w otwartej grze jest najlepsza, po czym twierdzisz, że Bayern pokazał, że z Barceloną w otwartej grze można wygrać, jednak czy każdy klub ma takich zawodników jak Bayern? Odpowiedź zna chyba każdy. Parafrazując - nie grajmy przeciwko Barcy murem, bo to niemiłe dla kibica.

Fakt!Ja napisałem,że kibce Barcelony zachowują się,jakby byli w operze na "Czarodziejski flet".Ja uwielbiam taką atmosferę,jaka była lub jest np.Stadion Śląski(dawne czasy),Maracana,San Siro,Hampden Park czy Wembley!Nie chcę roztaczać tematu,który styl w futbolu był najlepszy czy catenaccio,totalny,widowiskowy,zachowawczy itd.Miałem to szczęście,że mogłem je wszystkie oglądać na żywo i w tv.Ale styl Barcelony tzw.tiki-taka,jest najlepszym futbolem jaki widziałem w życiu!Dziękuję!Bardzo zgrabnie napisany artykuł,oby więcej takich.

OT: Man United albo Bayern albo real ma przyjechać za rok do Polski w ramch Super Meczu 2014

był piknik ponieważ na superpucharze byli w większości turyści prawdziwi kibice którzy do biednych nie należna ( wiadomo bilet na Camp Nou tani nie jest) byli jeszcze na wakacjach...

Co jakiś ważniejszy mecz z Barcelony się śmieją w internecie bo zawsze jest jakiś powód.
A to jakiś piłkarz upada jak by mu nogę urwało a to inny piłkarz rzuca drugiego piłka inny jeszcze udaję że został mocno uderzony itd.
Rozumiem zirytowanie po faulu ale udawanie bólu/upadku nigdy nie przynosi skutku.
Najbardziej przypomina sytuacja (chyba z meczu z Realem) jak Pique pokazuje sędziemu że ktoś rzucił zapalniczkę pod bramkę Barcelony przed rożnym a Puyol zabiera mu tą zapalniczkę i wyrzuca jak by nigdy nic to pokazało 2 piłkarzy z jednej drużyny ale z innym nastawieniem.

"Pozdrawiam wszystkich kibiców, nie Barçy, lecz FUTBOLU, koneser tego sportu, romantyk i dopiero na końcu kibic Barçy!"

To zdanie powinni wywiesic nad lozkiem tzw klibice Barcelony/

Kocha sie najpierw pilke nozna a dopiero potem jakis konkretny klub. Konser pilki noznej oglada danego dnia., w danej chwilii najwieksze pilkarskie hity a niekoniecznie mecz swojego ulubionego zespolu.

To dlatego kazdy konser futbolu i np fan Barcelony czy Bayernu wybierze mecz MU - Chelsea czy derby Stambulu a nie mecz Barcelony z Levante czy Bayernu z Hoffenheim.

Przestałem czytać na momencie kiedy autor zaczął tłumaczyć aktorstwo Barcy... Dla mnie to jest jawne zaślepienie. Spójrzmy prawdzie w oczy - Barca się ośmiesza takimi symulkami w wykonaniu Alby i reszty.

To zdjecie mam jako tapete na telefonie i laptopie ;D

Według autora artykułu tylko Bayern w poprzednim sezonie nie postawił autobusu przeciwko Barcie...
Ogólnie przypomina to żale rozpieszczonego kibica, który nie rozumie jak funkcjonuje piłka.

Ten felieton daje sporo do myślenia. Dzięki Bisz, dobra robota.

Genialny felieton panie Bisz! Będę go wysyłał wszystkim tym którzy mi powiedzą że kibicuję dziewczynkom albo aktorom. 2. akapit rozwalił... Święte słowa.

zarąbiste zdjęcie

Dopoki Boixos Nois nie beda wchodzic na stadion to niestety bedzie cicho ale teraz zauwazylem ze organizuje sie mala grupa na CN i probuja prowadzic doping ale za malo ich ;/

Dlatego ja nie planuję wyjazdu na własną rękę jak to zrobili Ci państwo :http://www.fcbarca.com/wyjazd-do-barcelony.html , ale ze zorganizowaną grupą (np. blaugrana.pl), wtedy jest ta atmosfera, wtedy jedziemy tam kibicować a nie wcinać popcorn na trybunach.
Sam artykuł super, fajnie się czyta, pisz częściej :)
VeB!!!

Real Madryt wciąż nie może pogodzić się z decyzją Neymara o przejściu do FC Barcelony i zamierza zaatakować klub uderzając w niesportowe sprawy. Pomimo zapłacenia 100 milionów euro za Garetha Bale’a, który miał być odpowiedzą na transfer Neymara do Barcelony, Florentino Pérez wciąż chce się zemścić na katalońskim klubie. Prezydent klubu z Madrytu jest zły, dlatego że już w 2011 roku był dogadany z Santosem w sprawie transferu Neymara, a jak się ostatecznie okazało trafił on do Barcelony Teraz z powodu błędu, próbuje się zemścić uderzając w klub i zawodnika. W tym celu ma zachęcać grupę DIS (która miała 40% do wizerunku Neymara) do pozwania trzech stron: FC Barcelony, Santosu i Neymara, który był aktywny przy operacji. Dla Barçy sprawa ta jest inaczej interpretowana. Dobra atmosfera, która powstała z Santosem podczas negocjacji w sprawie Neymara, doprowadziła do innych porozumień, które nie miały nic wspólnego z transferem Brazylijczyka.
(Przepraszam że nie na temat ale musicie to przeczytać)

1. Na Camp Nou, poza El Clasico, w 99% przypadków panuje piknikowa atmosfera, bo Katalończyków i zapalonych kibiców jest garstka, a turystów i "pikników" (wcinających buły, popcorn, popijających dużą colę i ograniczających swój doping do braw kilka razy na mecz i krzyczeniu, gdy Messi jest przy piłce) jest zdecydowana większość.
2. Tłumaczenie niejednokrotnie żałosnych symulacji naszych graczy fizyką, jest jednak naiwne. Alba, Busquets i ostatnio Neymar mają łatkę symulantów, i moim zdaniem słusznie. Jak odstawiasz cyrk, to będziesz traktowany jak cyrkowiec, prosta sprawa. To mnie obrzydza równie mocno, co brutalność.
3. Ogólnie felieton zaczyna się od jednej kwestii, która później nie jest już poruszana, następnie przechodzi w kolejną i kolejną, a na końcu zamienia się w apel "skup się na swoim klubie"... podpisane koneser i romantyk, a na końcu kibic Barcy. Jesteś "kibicem koneserem" i nikt Ci tego nie broni, więc dlaczego Ty wydajesz polecenia kibicom, którzy futbol odbierają zupełnie inaczej od Ciebie? Skąd ta pewność, że Twój pogląd jest właściwy?
konto usunięte

Regularny lomot doznawany przez naszych oponentow nauczyl ich ,ze z Barcelona (a takze z repra Hiszpanii) swego czasu inaczej wygrac sie nie dalo. Pierwszy wyczail to Mourinho, za nim poszla cala reszta. Ja nie zywie urazy gdy nasi przeciwnicy czasami graja jak graja - kazdy sposob by wygrac jest dobry o ile miesci sie w przepisach.

Świetny artykuł. Dał mi wiele do myślenia.

Racja panie Bisz. Racja w każdym słowie.

To wynika po prostu z tego iż drużyna przyzwyczaiła kibiców do wielkich meczów w przeciągi ostatnich 5 lat.

Ja go mam w znajomych ! :D