Cruyffista w domu Beckenbauera

Eoren

20 stycznia 2013, 20:40

El Pais

9 komentarzy

Większość decyzji podejmowanych przez Guardiolę w trakcie jego kariery wywoływała kontrowersje i dyskusje. Znajdą się tacy, którzy będą im bezwarunkowo schlebiać. Znajdą się też inni, wyrażający, mniej lub bardziej otwarcie, swoje opinie na temat rezulatatów i indywidualnego podejścia z jakim się z jego strony spotkali. Dotyczy to zarówno dziennikarzy jak i kibiców. Niektórzy uważając go za dziedzictwo i własność Barcelony wymagają od niego wszelkich działań na rzecz klubu, choć sami nie wiedzą jakie one powinny w rzeczywistości być. Są też tacy, którzy widzą w nim guru posiadającego prawo do decydowania o wszystkim, w szczególności o swoim własnym życiu.

Najświeższa dyskusja dotyczy jego ostatniego wyboru - Bayernu Monachium. Niezbyt godne pochwały było zaprzeczenie pogłoskom łączącym go z tym klubem w rozmowie z niemieckim dziennikarzem na gali Złotej Piłki. Na dodatek to najprostsza i najwygodniejsza decyzja, jaką mógł podjąć. Z przeciwnej strony można usłyszeć, że jego wybór jest inteligentyny i przyszłościowy (co jest dialektyką nader guardiolistyczną). Tak samo debatowało się nad jego przeprowadzką z Miniestadi na Camp Nou, która przyszła w momencie, gdy wszyscy mówili na temat nuñizmu i cruyffizmu, jako dwóch opozycyjnych w stosunku do siebie barcelońskich wyznań. Kwestie związane z Guardiolą od zawsze były złożone i ciężkie w interpretacji.

Dziś można z pewną łatwością bronić tezy, że Guardioli zabrakło jeszcze odwagi, by zmierzyć się z Premier League. Liga angielska to otwarte rozgrywki, swego rodzaju demokratyczna dzicz. Wpływ mediów jest nieporównywalny z jakimkolwiek innym i jego przyjazd do Anglii z pewnością gwarantowałby wielką wrzawę, zwłaszcza jeśli powróci tam także Mourinho. Guardiolę pociąga mistyka angielskiego futbolu. Obiecał sobie pewnego dnia postawić stopę na tej ziemi, kiedy liczne angielskie kluby nie zechciały skorzystać z jego usług, jako piłkarza. Teraz, bez wątpienia, zabrakło mu zaufania do właścicieli klubów, z którymi prowadził rozmowy. Zwłaszcza w stosunku do władz Manchesteru City.

Podpisanie kontraktu z angielskim klubem przez Txikiego Begiristaina i Ferrana Soriano można także interpretować poprzez pryzmat Barcelony, jakby Manchester City miał zamiar skonstruować replikę Barçy, która będzie w stanie z nią konkurować. Guardiolę, który grał swego czasu w Katarze, martwi, że angielski futbol wpadł w ręce szejków i rosyjskich lub północnoamerykańskich milionerów. Można zaobserwować wyraźną stagnację w grze i jednocześnie coraz bardziej rozpowszechnia się uczucie, że drużyny są budowane na zbyt łatwych pieniądzach. Nie można tego traktować jako uzasadnienia odrzucenia Premier League przez Guardiolę, jednak z pewnością zaważyło to na wytworzeniu się przewagi na korzyść Bundesligi.

Liga niemiecka to stabilne rozgrywki, ekonomicznie "zdrowe", dobrze zorganizowane i pełne miejsca dla czysto piłkarskiej ewolucji. Dba się tam o byłych zawodników i otacza opieką szkółki. Transfery są rozsądne zaś kluby nie tylko ze sobą rywalizują, ale też utrzymują poprawne stosunki, jak w przypadku Borussi Dortmund, która pogratulowała Bayernowi zatrudnienia Guardioli. Kalendarz rozgrywek jest dobrze ułożony, a ceny biletów przystępne, dzięki czemu trybuny na stadionach są zapełnione i raczej kipiące aktywnym dopingiem kibiców niż hiszpańską kulturą widzów podziwiających przedstawienie. Liderem tego produktu jest właśnie Bayern Monachium.

Zarówno Bayern jak i cała Bundesliga potrzebują znaczących postaci, by móc kłaść piłkarski nacisk na całe Niemcy. Brak przepychu i swoistej liturgii rodem z Premier League, redukuje niemiecką hierarchę do rywalizacji Borussia Dortmund - Bayern Monachium, niczym Barcelona - Real Madryt w La Liga, co narzuca połączenie finansowego realizmu z piłkarskim idealizmem.

Nic lepszego dla projektu tworzonego przez osobowość, jaką jest Guardiola, ze swoją koncepcją gry. Radyklany cruyffista, przekonany, że nie ma aktulanie lepszej scenerii, by zostawić po sobie ślad niż dom Beckenbauera, największego rywala Holendra w latach siedemdziesiątych, który również jest pewny, że dalszy rozwój jego drużyny wymaga spojrzenia w stronę Barçy. Beckenbauer jest zafascynowany Barceloną od 8 kwietnia 2009 roku, kiedy to Bayern dostał od niej na Camp Nou cztery bramki w meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Niemieccy trenerzy spędzili dwa tygodnie w Ciutat Esportiva, żeby przyjrzeć się funkcjonowaniu bazy szkoleniowej Barçy. Tak więc wspólne interesy obu stron sięgają dość daleko w przeszłość.

Nade wszystko Guardiola jest romantykiem, którego bardziej fascynuje historia Bayernu i jego piłkarska infrastruktura niż fortuna Chelsea czy Manchesteru City. Decyzja przez niego podjęta jest tak samo dyskusyjna, co zgodna z jego sposobem bycia i rozumienia gry z perspektywy trenera. Z pewnością nie ma tam niczego do wymyślenia, ani ekipy do stworzenia, ponieważ skład jaki zostawi po sobie Jupp Heynckes jest fantastyczny. Celem będzie zapewnić Bayernowi wiarygodność i nadać mu pełny międzynarodowy wymiar, jak przystało na trenera, który przez cztery sezony zdobył najwiecej trofeów - 14 na 19 możliwych - i to dzięki najbardziej elektyzującemu futbolowi świata.

Guardiola, który 18 stycznia skończył 42 lata, wciąż jest młody. Monachium może być dobrym miejscem, by dalej mógł się rozwijać jako człowiek i jako trener, po zakończeniu przygody w Nowym Jorku i Barcelonie. Zaś wyzwania Guardiola zawsze rzuca sobie sam, tak samo jak miało to miejsce w Barcelonie.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Cruyffista w domu Beckenbauera
Idealne podsumowanie tego że Guardiola nie chciał być firmową twarzą sprzedaży Barcy arabom w wykonaniu rosellowskich sprzedawczyków

Jeśli Pep chce skopiować nasz styl gry co będzie trudniejsze o 60% (nie ma Leo Xaviego Andresa Daniego Busiego czy Alby) wyróżniłem te nazwiska bo oni mają największy wpływ na wydarzenia na boisku i na realizowanie założen taktycznych. Ale mam nadzieje że mu się uda skopiować lecz w nieco inny sposób- nie chciałbym żeby BlauGrana straciła na swojej obecnej unikalności

4:0 było w pierwszym meczu 1/4 finału LM.

bardzo dobrze że nie wybrał Manchesteru City albo Chelsea

Jestem ciekaw kto miałby większe posiadanie piłki i więcej podań gdyby Barca Tito spotkała się z Bayernem Guardioli,np. w meczu o Puchar Gampera.Prawdopodobnie Barca.Dla mnie zawsze najlepszą drużyną świata była,jest i będzie Barca,chociaż Guardiola trenuje już inną drużynę,a nawet jakby spadłaby z ligi.Osobiście wolę jednak Tito.

Nie ukrywam, że nigdy do Bayernu miłością nie pałałam, ale z perspektywy Pepa ta decyzja rzeczywiście wydaje się jedną z lepszych. Myślę, że w Anglii skusiłby się na MU, ale w sumie było wiadomo, że SAF się jeszcze na emeryturę raczej nie wybiera.
Mimo to będę trzymać kciuki za Bayern Guardioli. Pep będzie miał spore pole do popisu i liczę, że uda mu się to, co sobie zamierzył - pokaże się w innej lidze z jak najlepszej strony. Bayern Guardioli przeszkodą dla Barcy w LM? LM, zwłaszcza faza pucharowa, to same wyzwania. Z im mocniejszą ekipą się wygrywa, tym lepiej zwycięstwo smakuje. A i przegrać, co miejmy nadzieję nie nastąpi;), mniejszy wstyd.
Tak czy inaczej ogromnie się cieszę, że znów będziemy mogli zobaczyć Pepa na ławce trenerskiej.

Myśle że z Pepem będzie coś takiego:
Potrenuje sobie Bayern, a potem gdy Sir Ferguson odejdzie z Man Utd, poprowadzi go Guardiola.
Jednak ja bym wolał Pepa w Arsenalu lub Milanie...

Życzę Guardioli dużo szczęścia i pomyślności w Bayernie i dołączam się do gratulacji BVB- Bawarczycy zatrudnili jednego z najlepszych trenerów na świecie. Coś mi się wydaję, że za rok, albo dwa Bayern wygra LM. Trochę się tym niepokoje, bo i w tym roku Monachium jest wśród pewnych faworytów.

No tak...